sobota, 31 maja 2014

Capitolo 11: Na przyjęciu

Uważałam, że sukienka, którą Elisabetta dla mnie wybrała, zupełnie do mnie nie pasowała. I nie zgadzałam się z przekonaniem, że to nie szata zdobi człowieka - zbliżała się moja wielka chwila wejścia na salony, a ja czułam się tak, jakbym założyła na siebie kawałek kolorowej szmatki. Właściwie od samego początku miałam złe przeczucia co do tej sukienki, ale Elisabetta świetnie odegrała rolę zachwyconej wyborem klientki i zanim zdążyłam zaprotestować, już za nią płaciła. 
Przebiegła lisica. W końcu zrozumiałam, co oznaczał dla mnie fakt, że zostałyśmy rywalkami. 
Obciągnęłam sukienkę i jeszcze raz obejrzałam się przed lustrem ze wszystkich stron. Po tych oględzinach nie zmieniłam jednak zdania - wyglądałam nieciekawie. Jeśli pojawiałbym się w tym stroju na przyjęciu, z całą pewnością uznano by mnie za jakiś żart. Może nawet śmieszny. Jak to Luca powiedział? Na każdym przyjęciu znajdzie się jakiś klaun. 
Tym razem to najwyraźniej ja miałam odgrywać tę rolę. 
Zastanawiałam się właśnie, jak zapobiec zbliżającej się katastrofie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Podskoczyłam lekko, zaskoczona. Szybko spojrzałam na zegar, chcąc się upewnić, że gdzieś mi nie uciekła godzina, którą miałam jeszcze na przygotowania, ale nie, wskazówki pokazywały dokładnie tę godzinę, którą powinny. 
Z wahaniem otworzyłam drzwi, płonąc na policzkach, ponieważ nadal miałam na sobie niefortunną sukienkę i nie chciałam nikomu pokazywać się w tym stanie. Nie mogłam jednak nagle z niej wyskoczyć i zostać w samych majtkach, bo nie miałam przy sobie niczego na zmianę. Moje rzeczy pojechały do pralni. 
Rozszerzyłam ze zdumienia oczy, kiedy w progu zobaczyłam... Remo. Widok był tak nieoczekiwany, że aż otworzyłam usta ze zdumienia. 
- Witaj, śliczna. Widzę, że właśnie przygotowujesz się do wyjścia. 
- Wejdź - zaprosiłam go do środka, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Zapobiegawczo. 
- Och? Czyżbyś planowała coś nieprzyzwoitego, Ran? 
- To tylko ze względów bezpieczeństwa. Nie wiadomo, kto mógłby poczuć chęć sprawdzenia, jak sobie radzę. 
- Hm. W sumie słusznie. Widziałem Luciano na dole. Na szczęście on nie widział mnie, więc wszystko jest w porządku.
Mój wzrok spoczął na wielkim, białym pudle, które trzymał pod pachą. Remo zauważył, na co patrzę, i szybko położył pudełko na łóżku. 
- Przysłał mnie Giano. Trochę mu nie wierzyłem, kiedy powiedział, że Elisa zamierza kopać pod tobą dołki dzisiejszego wieczoru, ale patrząc na twoją kreację... Mojemu bratu nic nie umknie. Na szczęście. Chodź, pomogę ci się ubrać. 
- Ty?!
- Ano ja. Nino jest pod czujną obserwacją, rozumiesz. Elisa postanowiła go odwiedzić i grać rolę przykładnej narzeczonej. Na szczęście mi nikt na ręce nie patrzy, co Giano też przewidział. Dlatego powierzył mi ten skarb. 
- Skarb? 
Chłopak otworzył pudełko, a ja natychmiast zrozumiałam, co zawiera. 
Kimono!
- Nie pytaj mnie, jak mój brat znalazł to cudeńko, ale on ma nosa do takich rzeczy. A teraz szybciutko, wyskakuj z tej cygańskiej chusty i stań prosto. Najpierw zapakuję cię w troszkę przyciasny gorsecik, a potem założę to cudo i zawiążę pas. Ach, na szczęście jeszcze w Japonii nauczyłem się, jak zawiązywać i odwiązywać podobne rzeczy. 
- Remo...
Kimono okazało się nie do końca kimonem. Było sukienką z odkrytymi ramionami i rozkloszowanym spodem, który zamiatał podłogę. Miała kolor złoto-czerwony, haftowana w białe ptaki i motywy roślinne. Pas Remo zawiązał w śliczną kokardę na wysokości wcięcia w mojej talii. 
Wyglądałam niczym elegancko opakowany prezent. Nawet przestało mi przeszkadzać, że Remo widział mnie półnagą i pomógł mi się ubrać. Sytuacja była wyjątkowa, więc postanowiłam nie strzelić mu w twarz z liścia, chociaż... Może, żeby tradycji stało się zadość, zrobiłam to samymi koniuszkami palców i posłałam mu rozbrajający uśmiech. 
- To za to, że oglądałeś mnie nagą. 
Chłopak w zamyśleniu potarł policzek, nie spuszczając ze mnie wzroku. W końcu westchnął, zrezygnowany. 
- Ach, tego widoku nie zapomnę do końca życia. Będzie mi się sni...auć!
Z największą przyjemnością kopnęłam go prosto w łydkę. Ach, chciałam to zrobić już od dawna!
- Nie wiem, co Elisabetta właściwie planuje, ale lepiej będzie, jeśli wymkniesz się teraz, ze mną. Zrobimy wszystkim niespodziankę. 
,,Raczej psikusa", pomyślałam. Ale w sumie... nie mogłam powiedzieć, że ten pomysł mi się nie podobał. Elisa zrobiła swój ruch, dlaczego ja nie mogłam wykonać swojego?
Skinęłam więc głową na znak zgody.

Czułam się tak, jak zapewne czuł się Kopciuszek, kiedy weszła na bal u księcia. Także i w tym przypadku powstało spore zamieszanie, kiedy Remo wprowadził mnie do przestronnej, rzęsiście oświetlonej sali. Nagle wszystkie spojrzenia skupiły się na mnie, co sprawiło, że kolana się pode mną ugięły. Gdyby nie ramię Remo, na którym się opierałam, zapewne wylądowałabym na wypolerowanej podłodze. 
Starszy z braci Mertier najwyraźniej nie odczuł ciężaru spojrzeń kierowanych na nas - albo po prostu był przyzwyczajony i w tej sytuacji czuł się niczym ryba w wodzie - i ruszył przed siebie, śląc wszystkim dookoła uśmiechy i słowa pozdrowienia. Moja kobieca intuicja mówiła mi, że chłopak aż za bardzo cieszy się z faktu, iż tak bardzo zwracamy na siebie uwagę.
Szybko odnaleźliśmy Nino... w towarzystwie Elisabetty. Dziewczyna wyglądała pięknie i elegancko, ale ja nie poczułam się od niej gorsza. Obdarzyłam oboje uśmiechem i stwierdziłam, że nigdy jeszcze nie byłam w tak pięknym miejscu, na tak wytwornym przyjęciu. Nie omieszkałam przy tym podziękować Nino za prezent, czyli moją sukienkę, w której poczułam się jak w drugiej skórze.
Może troszkę niegrzecznie zignorowałam Elisabettę, ale stwierdziłam, że dziewczyna na to zasłużyła.
Nagle usłyszałam za plecami głośny pisk, a potem jakiś dziecięcy głosik krzyknął: 
- Remo!
Chłopak stojący u mojego boku zauważalnie zesztywniał. A potem powoli, bardzo powoli się odwrócił. 
W naszą stronę biegła uśmiechnięta od ucha do ucha, niemal emitująca wokół siebie serducha, najwyżej dziesięcioletnia dziewczynka ubrana w śliczną, cukierkową sukieneczkę, białe rajstopki i czerwone lakierki, które energicznie stukały o lśniącą podłogę. Dziewczynka miała zachodzące za uszy złociste włosy, których ułożenie porządkowała opaska z kwiatkiem. 
Z impetem wpadła na Remo i wcisnęła twarz w jego brzuch - bo tylko tam sięgała - po czym mocno objęła go ramionami. Prawie za tyłek! 
Nino stanął obok mnie, przyglądając się scenie z wyraźnym rozbawieniem. 
- Poznaj Anettę Maranzano, narzeczoną Remo. 
Naniiiii?!
- To... dziecko jest jego... 
,,To dziecko" usłyszało moje słowa i odwróciło ku mnie gniewnie wykrzywioną twarzyczkę. W tym samym momencie Remo udało się odczepić małe ciałko od siebie, przy czym odetchnął z wyraźną ulgą. 
- Nie jestem dzieckiem! - oświadczyła Anetta, zadzierając mały nosek. Tupnęła nóżką. - Nazywam się Anetta Maranzano i mam już dwanaście lat. 
Ho, ho, próg dorosłości!
Poza tym, nie uszedł mojej uwagi fakt, że dziewczynka mówiła po angielsku. Czyżby ktoś zdążył ją uświadomić w tym, że nie zrozumiem jej ojczystego języka?
- Remo jest moim narzeczonym i nikomu nie zamierzam go oddać! Nawet tak pięknej damie, jak... ty. Właściwie kim jesteś? Nie widziałam cię. 
Hm. Dziewczynka miała tupet, to trzeba jej było przyznać. Poszukałam wzrokiem pomocy najpierw u Remo, ale on wyglądał tak, jakby miał ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy, więc spojrzałam na Nino. Chłopak ujął mnie pod ramię i uśmiechnął się rozbrajająco do Anetty. 
- Ran jest moim gościem. Przyjechała tutaj ze mną na wakacje. 
Skwapliwie pokiwałam głową. Ja również uznałam, że ta wersja była najbezpieczniejsza. 
- Więc nie jesteś kolejną kochanką Remo? 
Pff! 
Dziewczynka teatralnie westchnęła i przewróciła oczami. 
- Ja wiem. Wiem o wszystkim. O tym, co on wyprawia, kiedy go nie pilnuję. Niestety, nic nie mogę z tym zrobić. Rozumiecie, zaręczyny z tak młodą damą jak ja są bardzo stresujące dla takiego dżentelmena, jakim jest Remo. Musi więc wyładowywać swoją frustrację, angażując się w przelotne romanse. 
Remo chwycił ją za ramię. Wielka dłoń na chudym, małym ciałku. 
- Anetto, jeszcze słowo, a przełożę cię przez kolano!
Dziewczynka zatrzepotała rzęsami i z udawanym przerażeniem spojrzała na górującego nad nią chłopaka. 
- Och, czyżby twoje ukryte pragnienia miały dojść do głosu?
Remo bardzo wyraźnie zacisnął szczęki. Zaczął odciągać Anettę, nie zważając na jej protesty. 
Przez dłuższą chwilę cała nasza trójka milczała, aż w końcu Nino powiedział: 
- Czasem naprawdę mi żal mojego brata... 
Poczułam się w obowiązku wziąć stronę dziewczyny. 
- Anetta wydaje się być doskonałą kandydatką na jego przyszłą partnerkę życiową. 
- Jeśli wcześniej nie wydrapią sobie nawzajem oczu - skomentował kwaśno Nino.
- Ja również uważam, że to niekorzystna dla Remusa sytuacja - wtrąciła Elisabetta. - Prawie dorosły mężczyzna i dziecko... Nawet w naszych kręgach rzadko zdarzają się podobne przypadki zaręczyn. Wiecie, nie można powiedzieć, by Anetta była ,,panną na wydaniu". Jej rodzice po prostu od samego początku zapewnili jej bezpieczną przyszłość. 
Cóż, dziewczynka nie wyglądała, jakby cierpiała. Właściwie chyba dobrze się bawiła, doprowadzając Remo do szaleństwa swoją paplaniną. Jak na swój wiek, była bardzo rozsądna i spostrzegawcza. Ale myślałam tak o niej dlatego, że lubiłam osoby z ciętym języczkiem. 
- Remo nie wyraził sprzeciwu, kiedy się dowiedział? - zapytałam. 
- Najpierw był w zbyt wielkim szoku. A potem, po burzliwej dyskusji z rodzicami i trzaśnięciu drzwiami, wyraził zgodę. Oczywiście nie stanie z Anettą na ślubnym kobiercu, zanim dziewczynka nie skończy osiemnastu lat, ale ten moment w końcu nastanie. Więc na razie... korzysta w z wolności, jeśli można tak powiedzieć. 
Nie dziwiłam mu się. Poza tym, poznałam już trochę cechujące ludzi z wyższych sfer ,,poczucie obowiązku", które między innymi nakazywało im posłuszeństwo wobec rodziców. I zawieranie korzystnych małżeństw.
- Od jak dawna są zaręczeni? - zaciekawiłam się. 
- Od dwóch lat - odparł Nino. - Dwóch bardzo długich dla mojego brata lat. 
Remo miał więc piętnaście lat, kiedy otrzymał wiadomość o tym, że rodzice oczekują od niego, iż zaręczy się z dziesięciolatką. 
This is so wrong. 
Nino pociągnął mnie lekko za ramię, wytrącając ze stanu zamyślenia. Spojrzałam na niego pytająco, a Elisabetta - podejrzliwie. 
- Przejdziemy się? Przedstawię cię kilku osobom. 
Miał jakiś plan, widziałam to po jego oczach. 
- Ale ja będę prowadzić - zaoferowała szybko Elisabetta, płynnie zajmując miejsce przy moim boku. Podała mi ramię i uśmiechnęła się. - Ran jest moim gościem, więc ja będę ją przedstawiać. 
Nino wydawał się nieporuszony tym rozwojem wypadków. Właściwie chyba go oczekiwał, bo tylko skinął w roztargnieniu głową, nonszalancko wkładając dłoń do kieszeni spodni, rozchylając lekko poły marynarki. 
So sexy, mister sexbomb.
- W takim razie zostawiam ją w twoich rękach. To się nawet dobrze składa, bo muszę przeprowadzić parę biznesowych rozmów, które z całą pewnością by was zanudziły na śmierć. Bawcie się dobrze, dziewczyny. 
I odwrócił się na pięcie, kiwając nam głową na pożegnanie. Zauważyłam, że nie tylko my dwie śledziłyśmy go wzrokiem, kiedy podszedł do dwóch starszych mężczyzn prowadzących ożywioną rozmowę. Na sali znajdowało się wielu przystojnych chłopców i mężczyzn, ale Nino roztaczał wokół siebie aurę, której większość mogła mu tylko pozazdrościć. 
Elisa mocno zacisnęła palce na moim ramieniu, aż syknęłam. Spojrzałam na nią ze zdumieniem. Czyżby zamierzała odwołać się do przemocy w walce o chłopaka? 
- Ran, powinnaś zrezygnować. Wycofać się, póki jeszcze nie stało się najgorsze. 
- Co masz na myśli? - zapytałam, ściągając brwi. 
- Sama pomyśl. Widzisz tych wszystkich ludzi? To śmietanka towarzyska. Każdy człowiek obecny na tej sali coś znaczy. Ma władzę, ma majątek, ma wpływy... Ran, co ty możesz zaoferować Nino oprócz swojego ciała? 
Znowu to samo?!
- Miałyśmy pójść porozmawiać z gośćmi - przypomniałam jej, próbując wyrwać się z uścisku. - Proszę, nie zaczynajmy tej rozmowy od początku. 
- Jak chcesz. Wkrótce sama się przekonasz. 
Naprawdę nie podobał mi się jej ton. To, w jaki sposób do mnie przemawiała. Jakbym rzeczywiście była tylko ubogą krewną, nad którą ona tymczasowo się zlitowała, jednak teraz jej cierpliwość była na wyczerpaniu. Aż mnie zemdliło, kiedy pomyślałam, że dałam się nabrać na jej akt skrzywdzonej kochanki.
Elisabetta była bardzo wyrachowana. I wcale nie zamierzała grać ze mną fair. 
Po swojej stronie miałam najwyraźniej jedynie bliźniaków Mertier. A skoro tak, to zamierzałam dać z siebie wszystko. I zupełnie nie przejmować się uczuciami - domniemanymi - Elisabetty. Sama już bowiem nie wiedziałam, ile prawdy kryło się w jej słowach. Czy naprawdę kochała Nino? A może po prostu uważała go za swoją własność i dlatego nie chciała go zwolnić z przysięgi? Zapewne Nino miał rację, mówiąc, że dziewczyna chce po prostu zachować twarz.
Wiedziałam, wobec kogo powinnam być lojalna. I nie była to dziewczyna stojąca u mojego boku. 

*** Od autorki***
Sorki za lekkie opóźnienie w publikacji, ale sporo się działo w tym tygodniu. A poza tym... ten rozdział jakiś taki bez pazura jest :( Ale Anetta i tak mi się podoba, ot co :) Jeśli pojawiły się jakieś błędy to musicie mi wybaczyć, ale tylko na chwilę oderwałam się od czytania artykułów do pracy i jakoś tam w połowie siedzę w tym, a w połowie na blogu :D
Do następnego ;*       

5 komentarzy:

  1. Yatta! ;-)
    Pierwsza moja reakcja na strój Ran - zaraz wexmie nozyczki, igłe nitkę, ściągnie zasłony i na szybko uszyje sobie nową kreację, albo jakoś "doprawi" obecną. Póxniej jak przeczytałam o Remo, uznałam, że niesie on jakieś pudło czy inny wieszak z kiecką... Jako, że Ran o nic się nie pytała, tylko rozmawiali, zaczęłam się zastanawiać kto ją uratuje? Na szczęście się udało i Remo jednak przybył na pomoc z pudełkiem i odpowiednią kiecką! ;-) Już widzę złość malującą się na twarzy elki mwahaha! mam nadzieję, że ten symboliczny początek walki o Nino da Ranie do myślenie i już NIGDY nie zaufa elce! w ani jedno słowo!
    Podoba mi się opis tej sukienki xD Taką to nawet ja bym założyła hihihi xD

    Tak, tak tak tak helll yeah! narzeczona Remo! Nie sądziłam, że tak szybko się doczekam! *cieknąca ślinka*
    LOOOL prawie głowa mi opadła na biurko jak doczytałam, że wygląda na dziesięciolatkę.... święty ramenie! poważnie?! POWAŻNIE?! toż to zakrawa na pedofilie! myślałam, że ona tak tylko się ubiera... a ona serio jst dzieciaczkiem? wowowowow nie spodziewałam się! totalny szok i zagłada!
    *zgon* dzwoń do lucka! zaraz sąsiadka przez ścian wyskoczy i mnie walnie wałkiem do ciasta! nie mogę się uspokoić hahahaha! uwielbiam ją!
    *10m póxniej*
    Zdecydowanie ją uwielbiam!
    o rajuśku! mam ich wszystkich gdzieś! to opowiadanie powinno być o remo i anecie! o raju! *tarza się ze śmiechu* zdecydowanie uwielbiam relacje między tą dwójką!
    elka jest już zdecydowanie na dnie rankingu. Może coś kiedyś zrobi, że ją polubię, ale aktualnie pałam do niej niechęcią.
    a rozdział ma pazur, jak jest remo i aneta to pazur jest xD
    dziękuję za rozdział! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, Elka w ogóle nie zasługuje na to, by znajdować się na szczycie jakiegokolwiek rankingu... nawet w rankingu czarnych charakterów XD Jest beznadziejna, ot co!
      Wiedziałam, że Anetta ci się spodoba. I fakt, że jej imię przypomina twój ulubiony nick :D Postaram się nie schrzanić jej postaci, w końcu poprzeczkę ustawiłam wysoko... Niestety jestem całkowicie pewna, że nie dałabym rady utrzymać poziomu opowiadania, w którym głównymi bohaterami staliby się Remo i Anetta XD
      No tak, to niby zakrawa na pedofilię... yyy... ale w sumie to nie. Oni są jedynie sobie przyrzeczeni, to nie tak, że rodzice czegoś od nich oczekują. Remo zdecydowanie nie jest w niej zakochany i nie zamierza jej w żaden sposób wykorzystywać, aż tak zepsuty nie jest. Smutne jest tylko to, że w niektórych krajach na serio ludzie wydają nawet młodsze córki za mąż, byle się ich pozbyć z domu... :(
      Cóż, Anetta może i jest nieletnia, ale już z niej ostra babeczka bwahaha!

      Usuń
  2. Rozdziallllik <3 Super sprawa <3
    Wiedziałam, ze z wybieraniem kreacji bedzie taka sytuacja. Ja na miejscu dziewczyny, po powrocie do domu bym sie zamknęła w pokoju, ściągnęła firanki czy zasłony, wyciągnęła igłę i nitkę i wprowadziła ogromne poprawki do obecnego stroju... szczerze podejrzewam ze Luca miałby beke z tego jak ran wygląda.... xD A nino by starał sie zachować kamienną twarz xD
    albo gromiłby spojrzeniem Elke xD
    Remo!!! Remuś!! Jaki ty cudowny brat jesteś~!!! <3 Jak ja bym chciakla mieć takiego brata! I takiego.. przyjeciala, bo tym jest dla Ran póki co, nie? ;) Ale jest cudowny i dobrze, ze mu nikt na ręce nie patrzy bo mógł z Ran zrobić prawdziwą piękność! Ty, a może Remo powinien stusiować mode, albo coś.. hm, to by było ciekawe xD zostałby świetnym stylistą!! xD
    Ah, ah! No kopciuszek jak nic! Remo jest taki cudowny! Ale moment... Anetta? 10 lat? :O Z kim ty go swatasz? :O Ja chciałam być drugą połówką Remo!!!! ;( *niepocieszona*
    Hahahah! No ale dobrze że chociaż powiedziała Ran ze jest piękna!!! xD Ah ta Anetta!
    hahahahahha! O boże, co ona wygaduje! ma te 12 lat i mówi "ja wiem. wiem co on wyprawia jak go nie pilnuje!" hahahha <3 Boże, co za dziewczynka! Normalnie jak namolna matka sie zachowuje xD
    Remo przez kolano ją przełoży! hahahaha No ale cóż, też bym tak zareagowała podejrzewam. Nie wiem czemu ale w sumie wydaje mi sie ze Anetta to taki Luca w żeńskim, młodszym wykonaniu xDDD
    Hah, ciekawa jestem co sie dalej stranie. Remo porwany przez Anettę, Nino wciągnięty w wir biznesowych rozmów, Elka i Ran strzelają do siebie piorunami... Cóż, Elka zdecydowanie mi w tym rozdziale nie podpadła, Ran powiedziałabym ze traktowana jest tak troche przedmiotowo, w sensie ze nie mogła miec własnego zdania co do sukienki, potem Remo ją przebierał, na koniec Elka znowu odgrywa swoje... no cóż, generalnie czuje sie tak jakby ten rozdział polegał na ciąganiu Ran gdzieś za sobą xDDD ale i tak rozdział fajny :) Przepraszam, za krótki komentarz, ale niestety jeden egzamin zawalony to musze przynajmniej z ostatniego wyjść z twarzą... ;) dzięki za super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, taka możliwość nie przyszła mi do głowy zupełnie :D Ach, może chciałam, by Gianinno odegrał rolę księcia i przybiegł swojej ukochanej na ratunek... posługując się bratem, jako że Elisabetta zdążyła go chwycić w swą sieć ;p Wstyd przyznać, ale bardziej podoba mi się pomysł uszycia sukienki na szybko z firanek hahaha!
      Ano, Remo coraz bardziej mi się podoba :) To naprawdę lojalny brat... i przyjaciel :)
      Nie ma co się dziwić. Też kiedyś miałam 12 lat... i pamiętam, że nie byłam aż takim głupim dzieckiem, jak to się może z perspektywy czasu wydawać. A gdybym została wychowana w innym środowisku to kto wie... Myślę, że postać Anetty jest bardzo wiarygodna :)
      Ha, Elka nikomu nie miała podejść w tym rozdziale :D Z drugiej strony wiem, że z Ran też się nie popisałam... dziewczyna została ubezwłasnowolniona... mogę powiedzieć tylko tyle, że to wszystko jest dla niej całkiem nowe :>

      Usuń
  3. Hej,
    Nino dobrze pomyślał, że Elisabetta będzie chciała pogrążyć Ran na tym przyjęciu, i wysłał swojego brata, z suknią dla Ran, biedny Remo zaręczony z dwunastolatką i to bardzo wygadaną, a może i on znajdzie kogoś takiego jak Nino Ran...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Żaneta

    OdpowiedzUsuń