niedziela, 27 kwietnia 2014

Capitolo 5: Propozycja Nino

Wieść o moich wieczornych wyczynach rozeszła się z szybkością błyskawicy, więc kiedy schodziłam na śniadanie, śledziło mnie milion spojrzeń. Oczywiście nikt nie znał szczegółów, ale każdy zainteresowany wiedział, że wczorajszy wieczór spędziłam w towarzystwie Nino. Sam na sam, jeśli nie liczyć dyskretnie podążającego za nami King Konga.
Tenże ochroniarz przywitał mnie w drzwiach jadalni, kiedy zeszłam na śniadanie. Zanim jednak zdążyłam zająć miejsce przy niskim stoliku, zostałam otoczona przez dziewczyny. Głód wiedzy wyzierał z ich oczu, co mnie lekko zaniepokoiło. Capnęłam ze stołu pałeczki i zacisnęłam na nich palce, zastanawiając się gorączkowo, czy będę zmuszona ich użyć. 
Ochroniarz Alberto stanął jednak dzielnie za moimi plecami, więc opuściłam obie dłonie na kolana. 
Dziewczyny przysiadły się do stołu bez pytania. 
- Słyszałyśmy, że spędziłaś wieczór w towarzystwie Nino. 
- Miałaś go tylko dla siebie. 
- Zjadłaś z nim kolację. 
To nie były pytania, ale stwierdzenia, więc wymownie milczałam, posyłając im pytające spojrzenia. Czego właściwie ode mnie chciały? Publicznych przeprosin za to, że ich ze sobą nie zabrałam? Nawet ich nie znałam. Nie miałam pojęcia, czego mogły w tej sytuacji oczekiwać. 
- Słuchaj, my... odpowiadamy za to, kto może spotkać się z Nino i Remo. 
... Że co proszę? 
- Przecież nie chcemy, by źle się prezentowali, prawda? Dlatego postanowiłyśmy, że tylko dziewczyny, które spełnią pewne warunki, będą mogły zbliżyć się do jednego z braci. 
Milczałam, wpatrując się w te dziewczyny tak, jakby nagle wyrosły im po trzy głowy. Ale na pewno wyrosły im trzy mentalne dupy, tego byłam absolutnie pewna. 
Odłożyłam pałeczki na stół. Tam były względnie bezpieczne. 
- Rozumiem, że ja nie przeszłam tych waszych ,,kwalifikacji"? - zapytałam słodkim głosem. 
- Nie obraź się, ale nie. Nie masz w sobie... klasy, rozumiesz. 
Tymczasem ich poziom klasy utrzymywał się na minusie.
- Wyglądałabyś niczym brzydkie kaczątko przy księciu - powiedziała jedna z nich, po czym wszyscy zachichotały. O tak, pochwalcie się znajomością bajeczki dla trzylatków. - Rozumiesz, to dla twojego dobra. Nie powinnaś spotykać się więcej z żadnym z nich. 
- A kto mi zabroni? Wy? Siłą? 
Niepewnie spojrzały na towarzyszącego mi ochroniarza. Och, ja też nie chciałabym z nim zadzierać, toteż nawet bym nie próbowała komuś grozić w jego obecności. Komuś, za kim stał, wyraźnie okazując swoje wsparcie. 
Take this, bitches
- Po prostu... wycofaj się, dobrze? 
Prawdopodobnie sama bym się wycofała, gdyby nie zaczęły naciskać. Teraz po prostu chciałam im zrobić na złość. Nikt mi nie będzie rozkazywał! Zresztą, funkcja, którą same sobie nadały, była śmieszna. Zachowywały się tak, jakby bracia Mertier byli ich własnością i jakby za spotkanie z nimi pobierały opłaty...
Zaraz. Czyżby...?  
Wow, interes najwyraźniej można na wszystkim kręcić. Aż mi się żal zrobiło Nino i Remo, którzy zostali sprowadzeni do roli przedmiotu. Ciekawe, co by powiedzieli na te praktyki selekcjon0wania kandydatek, gdyby się dowiedzieli. 
- Ani mi się śni - odparłam, wzruszając ramionami. - A teraz wybaczcie, ale chcę zjeść śniadanie. 
Podniosły się, posyłając mi miażdżące spojrzenia. 
- Pożałujesz tego - syknęła na odchodnym kolejna z nich. - Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego!

Kuroshi-sensei skinęła na mnie, kiedy wyszłam przed pensjonat. Nauczycielka zajmowała się właśnie koordynowaniem grupy licealistów, kiedy się pojawiłam. Zdziwiłam się, że nie wezwano mnie wcześniej, skoro najwyraźniej odbywała się jakaś zbiórka. 
- Kanzaki-kun, musisz się pospieszyć. Nino-kun poprosił, byś mogła mu dzisiaj towarzyszyć. Czeka na ciebie już od dwudziestu minut. 
... Co tu się działo? Rzuciłam szybkie spojrzenie Alberto, który ruchem ramienia wskazał mi drogę. 
Prawie zgubiłam kolejne sandały, kiedy rzuciłam się do biegu. Szybko przygładziłam sukienkę i włosy, zaciskając palce na pasku małej torebki, do której włożyłam tylko portfel, krem do opalania i telefon. 
Nino czekał przy samochodzie, ubrany w śliwkową koszulę i wąskie, czarne spodnie. Pasek ze srebrną sprzączką pobłyskiwał w słońcu niczym kolia z brylantów. 
Przywitałam się z nim, patrząc znacząco na samochód. Jeśli się nie myliłam, była to nasza rodzima Toyota Lexus w kolorze stalowym. Bardzo elegancki styl, to musiałam przyznać. 
- Wybieramy się na wycieczkę? - zapytałam w końcu, czując, że zżera mnie ciekawość. - Ty... i ja? 
- Tak. Wybieramy się w bardzo ciekawe miejsce. 
Hm, to wszystko działo się chyba zbyt szybko. Czyżby Nino zamierzał zabrać mnie... do lupanaru?! Nie spodziewałam się po nim czegoś takiego, ale przecież nawet go nie znałam. Nie za długo w każdym razie. Wczoraj wydawał się w porządku i pod wpływem impulsu pozwoliłam na to, by doszło między nami do czegoś więcej, ale czy byłam gotowa dzisiaj oddać mu swoje ciało?!
Byłam całkowicie pewna, że nie.
- Może podasz mi chociaż jedną małą wskazówkę...? Nie wiem na przykład, czy jestem dobrze ubrana... 
- To nie ma znaczenia. Ale klnę się na mój honor, że nie jest to nic nieprzyzwoitego. 
Skoro tak stawiał sprawę...
Nino otworzył mi drzwi, więc wsunęłam się na tylne siedzenie. Chłopak obszedł samochód i sam wsunął się na miejsce obok mnie. Alberto zasiadł za kierownicą. 
Oho. Ochroniarz, przewodnik i szofer! Czym mnie jeszcze zaskoczy?

Mogę powiedzieć tylko jedno: jestem w szoku. Ryby pływają nade mną!
Nino zabrał mnie do oceanarium w Parku Expo. Kompleks zawierał mnóstwo atrakcji, ale pierwsze kroki skierowaliśmy ku olbrzymiemu akwarium. Piękno podwodnej fauny poruszającej się nad i obok mnie było poruszające. Przytłaczała mnie też wielkość tego wszystkiego - musiałam trzymać Nino za rękę, żeby mieć pewność, że nie stracę go z oczu. A kiedy szliśmy podwodnym korytarzem, nie mogłam się zdecydować, czy chcę ze strachu zamknąć oczy, czy jednak otworzyć je na całą szerokość i chłonąć piękno podwodnego świata wszystkimi zmysłami, by wypalić w moim umyśle obraz tego piękna już na zawsze. 
Nino bez większych problemów identyfikował wszystkie gatunki. Nie było mowy o tym, bym je wszystkie zapamiętała, ale czułam podziw dla chłopaka, który najwyraźniej przygotował się do wycieczki. Jego głos mnie uspokajał, dzięki czemu nie uciekłam z wrzaskiem, kiedy jakiś rekinopodobny gigant przepłynął tuż nad moją głową.
Spędziliśmy w Akwarium Churaumi ponad dwie godziny, po czym Nino zabrał mnie na spacer. 
Wow. Wow. WOW. Przechadzka po parku była cudownym przeżyciem, a mieliśmy jeszcze tyle do zobaczenia! Nino uparł się, że zobaczymy każdą dostępną atrakcję, z czym akurat nie chciałam się kłócić. Byłam pewna, że zachwyt w moich oczach był aż nadto widoczny. 
Byłam chętna i gotowa na to, by przeżyć niezapomniane chwile w tym cudownym miejscu. 
Sama nie wiem, kiedy przyzwyczaiłam się do dłoni Nino ściskającej moją. Zanim się zorientowałam, że powinnam go puścić, ten gest wydał mi się całkiem naturalny. Więc go nie puściłam. 
Po zjedzeniu obiadu koło godziny piętnastej skierowaliśmy kroki na plażę. Wybraliśmy miejsca wypoczynkowe, siadając tuż obok siebie. Poczułam nieodpartą potrzebę, by oprzeć głowę na ramieniu Nino i odetchnąć pełnią piersią, wsłuchując się po prostu w szum morza i szczebiot dzieciaków, które przyszły w to miejsce ze swoimi rodzicami.
Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo. Jeszcze wczoraj moim ideałem był Touma - wysportowany i odpowiedzialny kolega z roku. Zakochanie się w nim nie przyszło mi łatwo - nie byłam typem osoby, której do szczęścia wystarczyła ładna twarz. Chciałam widzieć w ludziach, a zwłaszcza w facetach, coś więcej. Dlatego też bracia Mertier w najmniejszym stopniu mnie nie interesowali, aczkolwiek nie mogłam powiedzieć, że nie podobali mi się jako mężczyźni. Podobali, ale w ten sam sposób podobało mi się wiele przedmiotów.
Teraz jednak sytuacja się zmieniła. 
- Opowiedz mi o sobie, Nino. Wiem, że nie możesz mówić o pracy twojego ojca...
- Dlaczego nie? - przerwał mi Nino z szelmowskim uśmiechem. - Wiem, że nauczycielka powiedziała, że nie może o tym mówić, ale ja przecież mogę. To znaczy, nie powiedzieliśmy zarządowi całej prawdy, choć orientują się mniej więcej w tym, po co mój ojciec przyjechał do Japonii. 
Hm. To brzmiało logicznie. 
- Co w takim razie robi twój ojciec? 
- Prowadzi polityczne negocjacje. Przedmiot tych negocjacji nie może być jednak znany publicznie przed ich zakończeniem, toteż o tym rzeczywiście nie mogę mówić. Profesja, którą para się mój ojciec, nie jest jednak żadną tajemnicą. 
Och, a więc był rządowym ważniakiem. Mój ojciec był jedynie magazynierem. 
- A twoja matka?
- Prowadzi sieć restauracji w Wenecji i Paryżu. Zawsze zatrudnia najlepszych kucharzy, a sporządzane przez nich nowe przepisy sprzedaje za astronomiczne sumy. Jest bardzo niezależna. 
Przyszła mi na myśl nasza wczorajsza rozmowa... Najwyraźniej pani Mertier nie chciała być zepchnięta na margines w tej rodzinie. W bardzo sprytny sposób wypracowała swoją pozycję i na równi z mężem zaczęła pracować na rodzinne nazwisko. 
Moja matka też nieźle gotowała. W domu. Ach, ale pani Mertier tylko ,,zarządzała" restauracjami, a nie gotowała? 
- Wszyscy pewnie oczekują, że pójdziecie w ślady waszych rodziców?
- Owszem, my też tego oczekujemy. Ja mam pójść w ślady ojca, a Remo ma zająć się biznesem naszej matki. Może moglibyśmy robić coś innego, ale ani on, ani ja nie mamy z tym żadnych problemów. Od dziecka przygotowywaliśmy się do tych ról. 
- Ach, więc wasze zainteresowania odzwierciedlają wasze przyszłe role?
- Więc wszystko się dobrze złożyło, nie sądzisz? 
Prychnęłam. Wszystko układało się ZBYT idealnie!
- Wiadomo już, kiedy wracacie? 
Nino spojrzał na mnie przeciągle, a ja nabrałam złych przeczuć. 
- O tym właśnie chciałem z tobą porozmawiać.
Shit. 
- Zanim wyjechaliśmy, ojciec podał nam termin powrotu. Cóż, nikomu nic nie mówiliśmy, bo to nie miało znaczenia. Obaj doszliśmy do wniosku, że jeśli o tym wspomnimy, wprowadzimy niepotrzebne zamieszanie, a przecież i tak sporo się wokół nas dzieje. 
Mówiąc ,,nas", miał oczywiście na myśli siebie i swojego brata, Remo. Dziwiłam się, że żaden z nich rzeczywiście nie pisnął nawet słówka... Ależ głupią minę będą miały dziewczyny, które tego ranka kazały mi trzymać się z daleka od bliźniaków! Ha, już niedługo nawet one będą zmuszone trzymać się z daleka!
- Więc... kiedy? - zapytałam słabym głosem. 
- W niedzielę. 
- Nie... Niedzielę?! Czyli pojutrze?!
- Tak. 
To jest sytuacja awaryjna, moje panie i panowie!
Wbiłam wzrok w drobinki piasku i zaczęłam gorączkowo myśleć nad tym, co mogłabym dać Nino na pamiątkę naszego spotkania. Nie chciałam, by całkowicie o mnie zapomniał, kiedy już wróci do swojego kraju, ojczyzny pizzy i spaghetti. Wiedziałam, że czekają tam na niego obowiązki i... narzeczona, ale po prostu nie mogłam pozwolić na to, by czas, który spędziliśmy razem, tak po prostu przestał mieć znaczenie!
Ale co mogłam mu dać? Obietnicę, że o nim nie zapomnę? Nie, to było słabe. Całusa? Nie, jego dziewczyna pewnie wyprze te wspomnienia z jego umysłu. Dziewczyny mają swoje sposoby. Moją... legitymację uczniowską? Hm, ale ja się bez niej nie obejdę. Zdjęcie mógł zgubić albo mogło wpaść w niepowołane ręce... 
Nie miałam pojęcia, co mogłabym mu dać. 
- Ran, czy mógłbym cię o coś zapytać? Od razu mówię, że to nie jest żaden żart z mojej strony. 
- Dobrze. 
- Czy, jeśli bym cię poprosił, wróciłabyś z nami... ze mną? Dla mnie?
Naniiiiiii?!
- Nino... To jest niemożliwe. Jestem nieletnia. Nie skończyłam szkoły. Moi rodzice mnie nie puszczą... 
- Zatrudniamy w domu prywatnych nauczycieli, więc z nauką nie będzie problemu. Co do twoich rodziców... może mógłbym z nimi porozmawiać? Nie jestem jeszcze tak dobry w negocjacjach jak ojciec, ale jestem pewien swoich umiejętności. 
- Chcesz ich przekupić? 
- Jedynie dobrym słowem, jeśli się da. 
- A twoja rodzina? A... Elisabetta? 
- Moja rodzina będzie miała obiekcje, ale poradzimy sobie z nimi. Elisa... Elisa wie, że jej nie kocham. Znamy się już od tylu lat, że nie jestem w stanie obdarzyć jej uczuciem, na które zasługuje. Poza tym, jest zbyt podobna do mnie... zanudzilibyśmy się na śmierć. Ty natomiast...
- Tak? - zapytałam cicho, podnosząc dłoń do serca. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę prowadziliśmy tę rozmowę!
- Ty budzisz we mnie uczucia, o których istnieniu nie miałem do tej pory pojęcia. Wiem, że znamy się śmiesznie krótko, ale to nie ma dla mnie znaczenia. Byłem tobą zaintrygowany od chwili, w której odwróciłaś wzrok w stronę okna, zupełnie niezainteresowana nowymi kolegami. 
- Patrzyłeś?!
- I owszem. Wyróżniałaś się. 
Mein Gott. 
- Więc mnie obserwowałeś? 
- I czekałem na okazję. To czyste zrządzenie losu, że wtedy wylosowałaś ten numerek... Właściwie tylko z tego powodu zgodziłem się na tę śmieszną loterię. Szanse były małe, ale istniały. 
- Nie widziałam, żebyś podskakiwał z radości... 
- Byłem bardzo podekscytowany... na mój własny sposób. Latami uczyłem się ukrywać emocje, więc ta sztuka przydała się w tamtym momencie. 
- Uhm, 
Moje serce nie mogło dłużej znieść tej ilości słodyczy!
- Muszę się zastanowić. 
- Dobrze. Pamiętaj jednak, że ja nie mam zbyt dużo czasu, a jeśli się zgodzisz, chciałbym porozmawiać z twoimi rodzicami. Jeśli mógłbym tego uniknąć, nie chciałbym cię zabierać wbrew ich woli.
Pokiwałam głową i chwyciłam Nino za rękę. Splótł swoje palce z moimi, wywołując na mojej twarzy rumieniec. 
Czy go chciałam? Bardzo, choć sama nie wiedziałam dokładnie, dlaczego. Poza tym, to było czyste szaleństwo... czyli coś dla mnie. Zawsze marzyłam o tym, by opuścić rodzinny dom, ale nie w takim stylu! I tak daleko!
Ale Nino nie oznaczał tylko ucieczki. Jeśli zgodziłabym się na wejście z nim w związek... Oczyma wyobraźni widziałam już rozpętujący się shitstorm
Nie miałam pojęcia, czy starczy mi odwagi, by zdecydować się na ten krok.

***komentarz***
Ran jest szalona. Prośba Nino postrzelona. Ale wiecie co? Mi się podoba zdecydowanie dziewczyny. Ona wie, czego chce, i sięga po to bez większych ceregieli. Zuch dziewczyna :) Sama jeszcze nie wiem, ile rozdziałów będzie miało to opowiadanie, ale rozkręcam się coraz bardziej. I bohaterowie są mi coraz bliżsi sercu :) 
Btw, nie pamiętam, kiedy szablon zmieniałam. Nie przeszkadza mi obecny, ale... czy to nie czas na odświeżenie? <myśli> W sumie chyba nie. Nino może jeszcze trochę poczekać na swoją kolej czarowania nas w nagłówku :D

5 komentarzy:

  1. Że what? Czemu ochroniarz alberto za nią stoi? :o a te dziewczyny hohhoho! niby jej nie lubia, posyłają nienawistne spojrzenia, ale... jak widać głód wiedzy i ciekawości większy aniżeli negatywne uczucia xD zresztą... co im Ran będzie opowiadała... one i tak jej historię zmienią i wyjdzie z tego "chistoria". Sama będzie się dziwiła, słuchając ich opowieści o jej wieczorze! xD
    Hahahah padłam ! hahahaha! dalej się zastanawiam, co on robi za Ran? ale dobrze, że stoi! I dziewczyny nagle spotulniały! xD z rozkazów przeszły do nieśmiałych próśb :P
    Rozumiem Ran, sama tak często robię - z czystej przekory odwrotnie niż ktoś chciał bym się zachowywała! ;-) I z tego powodu idę na wesele w spodniach... bo rozkazano mi ubrać sukienkę... ale wróć, to nie czas i miejsce na takie dyskusje! :) Na miejscu Ran powiedziałabym jeszcze o tym komitecie Nino i remo... chociaż może Alberto doniesie? To, że ktoś wygląda jak King kong nie znaczy, że nie zna japońskiego. Może on ich miło zaskoczyć! xD W końcu dogadał się w restauracji...:)
    Hahahaha! Alberto stał za nią, ale jej nie poganiał ani nic xD I zrozumiał Nauczycielkę! No musi rozumieć japoński! Oby doniósł Nino! XD
    Znajomością japońskiego ją zaskoczy! xD Mysli ran mnie rozbroiły xD totalbnie rozbroiły! xD
    faktycznie musiał się przygotować, w końcu nauczenie się japońskich odpowiedników tylu ryb było BARDZO czasochłonne! W ogóle sobie tego nie wyobrażam! :O
    whaaat? to oni do szkoły chodzili przez kilka dni? po co w takim razie zapisywać się do szkoły? :O za szybko :-O
    Damn... Nino jest taki słodziutki! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. King Kong wymiata! Ochraniarz jest świetny i taki reliable! A jak dziewczęta Ran obskoczyły! i te zazdrosne spojrzenia, pytania i w ogóle! Phi, spadajcie! Jesteście zbyt zainteresowane Nino, zeby on był zainteresowany wami! :D Ran jest inna, o!
    hahahah! Ale zasady! Czyli ze powstał Regulamin Randkowania z Remo i Nino? hahaha
    Ran nie ma w sobie klasy? No chyba żarty sobie stroją! Ran jest dziesięć razy... nie no n-razy lepsza od tych wszystkich przesłodzonych dziewczątek, które tylko wykręcają czterema literami i prezentują swoje kobiece atuty z przesadną wyrazistościa... -.-'
    No cóż, nie dziwię się Ran ( kurcze, ona ma tak podobne imie do Lan, ze mimowolnie zaczełam pisać imie bohaterki łowców... to tak specjalnie? ) chciała zrobić dziewczynom na złość. Też bym chciała i pewnie bym skonczyła na tym, ze tak działam im na nerwy ze nie wiem...
    You go girl!~Dajesz Ran!
    NIno juz na nią czeka? O.o O co chodzi? Czemu znowu tak.. szybko? O.o
    I kolejne randewu? No co jest? ja bym chyba nie dała rady tak codziennie... potem słuchać tych dziewczyn ujadających ze zabiera nino dla siebie... a fe!
    Gdzie oni jadą do jasne anielki? O_O mam nadzieje ze nie do jakiegoś Love hotel? XDDD
    OCEANARIUM! <3 jakby mnie mężczyzna zabrał w takie miejsce, bez gadania byłabym jego na zawsze! No, moze nie az tak do konca, musiałby sobie pewnie troche jeszcze popracować, ale oceanarium by mu dało dużego plusa ! Że tak powiem to Fast Love tutaj jest niemożliwe... nei dziwie sie Ran ze ona... eh! jak ja jej zazdroszcze! a nie wiem gdxzie chłopa szukać no!
    COOOOO?! Czekaj, wszystko takie idealnie piękne, romatyczne siedzenie na plaży itd... I nagle że wyjeżdżają pojutrze? Nieee! Dopiero sie zaczęło, więc czemu oni już kończą? :c
    Eh, ale powiem tak... tez chce faceta który chce mnie zabrać ze sobą! Nie to co mam teraz, i nie takiego wyimaginowanego tylko takiego z krwi i kości, który po prostu będzie mnie chciał taką jaką jestem ! :c ja bym na miejscu Ran nawet sie nie zastanawiałam i leciała od razu!
    co do szablonu - zmieniłaś go w zeszłym tygodniu :D ale mi nie przeszkadza, mozesz zmieniac :D
    Fajny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :o *siedzi i wlepia gały w pana w nagłówku. załamuje się wiedząc że musi napisać sprawozdanie, którego nie chce pisać... * Cholibka, Limetko! Jak ty pięknie wystrajasz swojego bloga!! O na Bogaaaa! Ja też tak chcem! Zawsze tak było, ze pięknie szablon bloga zmieniałaś! :*

      Usuń
  3. Anonimowy23 maja, 2014

    Witam,
    biedna Ren powstał klub, który mówi kto może przebywać obok braci, ochroniarz wyszedł cudownie, ciekawe czy by się wtrącił jakby do czegoś doszło, Nino zakochał się w Ren i che aby z nim pojechała do Włoch
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Żaneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alberto z całą pewnością by zainterweniował, gdyby było trzeba :) Az dziw, że dziewczyny zebrały w sobie tyle odwagi, by w jego obecności tak nagadać Ran :)

      Usuń