Co może być gorszego od upału w środku lata?
Upał w środku kwietnia.
A co może być jeszcze gorsze?
Żar wlewający się do przepełnionej spoconymi ciałami klasy przez szeroko otwarte okna. Jestem pewna, że nikt nie może oddychać. Każda sekunda trwa w nieskończoność. Jestem także pewna tego, że każdy marzy o lodowatej kąpieli w wypełnionym lodem basenie... mmm... i jeszcze o tym, jak przyjemnie byłoby w grudniu biegać boso po chmurkach ze świeżo spadłego śniegu...
Pot zalewa mi oczy, więc wycieram twarz chusteczką. Słowa nauczyciela giną w czarnej dziurze, która wytworzyła się gdzieś pomiędzy nim a nami, biednymi uczniami na skraju wyczerpania. Oczami wyobraźni widzę, jak otaczający mnie ludzie wystawiają języki i sapią niczym zziajane psy.
A może to tylko ja. Jeszcze trochę, a wiedziałam, że zacznę wyć. Warunki panujące w klasie były nie do wytrzymania. Nie miałam pojęcia, dlaczego jeszcze nie odwołano zajęć. Jeśli ktoś liczył na to, że upał nie będzie tak dokuczliwy za godzinę albo dwie, to mógł się sporo przeliczyć. Zresztą, do tego czasu zmienimy się w Potrawkę Licealisty, której głównym składnikiem będziemy oczywiście my, uczniowie. Plus nauczyciel, który musiał w myślach przeklinać siebie za to, że zdecydował się założyć garnitur.
Przepisy przepisami, ale nikt z ich powodu nie chciał pewnie wylądować na oddziale intensywnej terapii... No, chyba, że w wyobraźni widział już pielęgniarki kładące na rozpalone czoło biedaka kompresy chłodzące... plus wylewające się z bluzki piersi...
Czterdzieści pięć minut do końca lekcji. Wizja pielęgniarek mi nie pomaga.
No dobrze, postanowiłam spróbować z troskliwymi, super przystojnymi pielęgniarzami. Hm... Nie, ta wizja przynosi więcej szkody, niż pożytku. Ciśnienie w moich żyłach gwałtownie wzrasta.
W takim razie powinnam spróbować z mrożącymi krew w żyłach obrazami. Hm, co by tu...
Drzwi klasy nagle się otwierają. Do środka wchodzi opiekunka naszego roku, na widok której wszyscy wstajemy i kłaniamy się. Z niejakim przerażeniem uświadamiam sobie, że moje majtki zdążyły przykleić się do krzesła, więc kiedy podniosłam tyłek, rozległo się ciche mlaśnięcie, niesłyszalne jednak w powstałym rozgardiaszu. Z szybkich ruchów rąk innych uczniów wnioskuję jednak, że nie tylko ja się przykleiłam.
Rozlega się bezwstydne trzaskanie gumek od majtek. Kilka dziewczyn skorzystało z okazji, by poprawić także górną część bielizny, mokrą od niezliczonych kropli potu.
- Usiądźcie, mam dla was wiadomość.
Spełniliśmy polecenie. Wzdrygnęłam się, kiedy mój tyłek napotkał mokrą plamę na krześle.
Błe.
- Od dzisiaj zaczną uczęszczać z wami na zajęcia dwaj bardzo specjalni uczniowie. Chciałabym, żebyście okazali im szacunek i służyli potrzebną pomocą. Ich japoński nie jest jeszcze doskonały, ale perfekcyjnie znają język angielski, więc nie powinniście mieć żadnych problemów z porozumieniem się, prawda, panie Usuda?
- Osobiście tego dopilnuję - oznajmił nauczyciel angielskiego, wycierając czoło chusteczką. Był czerwony jak burak, krew musiała wprost gotować się pod warstwą jego skóry. Koszula lepiła się do jego ciała tak dokładnie, iż byłam w stanie zauważyć założony pod nią podkoszulek.
Biedak. Jeśli nikt nie zainterweniuje, z całą pewnością ugotuje się podczas tej lekcji niczym homar na stole szefa kuchni.
Witaj, kolejny składniku Potrawki Licealisty.
- Sensei, a jak bardzo ,,specjalni" są ci goście? - zapytał z wyraźnym szyderstwem w głosie klasowy wieśniak, czyli uwielbiany przez wszystkich wiceprzewodniczący samorządu uczniowskiego, Itoshi Mizuri. Pan Wicewieśniak jest przekonany, że świat kręci się wokół niego i pewnie dostałby zatwardzenia, gdyby się dowiedział, że jest zupełnie inaczej.
Teraz udawał, że potrafi żartować. Nie potrafił, ale wszyscy obecni zachichotali, utwierdzajac go w mylnym przekonaniu. Uch.
- Ich ojciec przyjechał do naszego kraju z ważną misją, której szczegółów nie możemy podać. Poprosił nas, byśmy zajęli się nauczaniem jego synów, co my, nauczycielska kadra, uważamy za najwyższy honor.
Bullcrap, miss.
- Dlatego wymagamy od was tego samego. Mam nadzieję, że szybko się z nimi zaprzyjaźnicie. Nie chcę słyszeć o żadnych problemach, zrozumiano?
Po klasie rozeszło się słabe ,,Hai...", jako że nikt nie miał energii na to, by dumnie wypinać pierś do przodu i zaintonować pierwsze strofy szkolnego hymnu, które mówiły o przyjaźni i braterstwie.
Sensei wyszła, by po chwili wprowadzić owych ,,specjalnych studentów".
Holy shit, Houston. We have a problem here!
Czyżby moje majtki nagle zrobiły się dwa razy bardziej mokre?
- Buongiorno. Come stai?
- Piacere.
Daję słowo, że nagle wszystkim opadły szczęki.
Oto przed nami stanęli dwaj przedstawiciele jakże pięknej rasy samców alfa. Legendarnej rasy, o której od wieków marzyły gospodynie domowe, przewracając garnkami w swoich kuchniach. Zaraz, a może to byli młodzi bogowie z mitycznych opowieści? Czytałam, że zdarzało im się chodzić po ziemi i świecić bicepsami w oczy omdlewających śródziemnomorszczanek.
Cóż, wyglądu mięśni nie mogłam sprawdzić, ale oblicza obu panów aż raziły w oczy. I ich ubiór, jakże wyrafinowany (choć musieli czuć się jak w piecu, nosząc te wszystkie warstwy na sobie!).
- Dzień dobry, mi chiamo Remus Pablo Mertier - przedstawił się pierwszy z samców alfa. - Możecie zwracać się do mnie Remo. Interesuję się, hm... jakie to było słowo?... architekturą nowożytną. Piacere!
Był piękny od stóp do głów, a jego głos brzmiał jak polewa czekoladowa na miękkim pączku... gdyby oczywiście polewa czekoladowa miała głos. Był wyższy od przeciętnego, nastoletniego Japończyka. Mógł mieć około stu osiemdziesięciu centymetrów wzrostu. Charakteryzowała go szczupła, bardzo proporcjonalna budowa ciała, włosy w kolorze orzecha laskowego oraz jasnobrązowe, niemal miodowe oczy. Jego skóra miała piękny, ciemnozłoty kolor. Najwyraźniej spędzał dużo czasu na słońcu. W tropikach. Ubrany był w satynową - satynową! - białą koszulę oraz czarne spodnie, a zamiast szkolnego krawata nosił zawiązaną niedbale pod kołnierzykiem czarną wstążkę.
- Witam, mi chiamo Gianinno Roberto Mertier - przedstawił się drugi samiec alfa, nie czekając, aż pozbieramy szczęki z brudnej podłogi. - Możecie mi mówić Nino. Interesuję się przede wszystkim naukami ścisłymi, najbardziej pociąga mnie matematyka i jej zawiłości. Miło mi was poznać, mam nadzieję, że miło spędzimy czas i będziemy się uczyć od siebie nawzajem.
Drugi samiec alfa wyglądał zupełnie jak pierwszy, tylko miał bardziej elegancko zaczesaną grzywkę. Niczym panicz ze starodawnych powieści... i prawdziwy businessman. Nawet kamizelka i marynarka obecne na jego ciele wskazywały na to, że poważnie podchodzi do wszystkiego. Śliczna była jednak czerwona rozetka wynurzająca się zza kołnierza śnieżnobiałej koszuli, nadająca mu magicznego uroku.
Cóż, zdecydowanie nie miałam o nich złego zdania. Kto przy zdrowych zmysłach mógł mieć, no kto? Z całą pewnością żadna przedstawicielka żeńskiego stadka obecnego w klasie. Nawet panowie zdawali się być oczarowani... może akcentem? Ach, był rzeczywiście bardzo słodki.
Czy wspomniałam o polewie czekoladowej? No, właśnie.
Nie spodziewałam się jednak, że pojawienie się braci Mertier będzie miało jakikolwiek wpływ na moje monotonne życie licealne.
Myliłam się, jak każda bohaterka podobnych historii. Oczywiście, że tak. Chyba nie spodziewaliście się czegoś innego po podobnym wstępie, prawda? Och, mogłabym was zanudzać o tym, jak wyglądało moje życie codzienne, ale to historia, jakich tysiące. Może miliony.
Ale ta będzie inna. Obiecuję.
Buahahah! Ale nagłówek <3 kurcze, poszalałaś :D A co do prologu to już sie zabieram za czytanie!
OdpowiedzUsuńo masz ci los, taki opis skwaru... aż mi sie gorąco zrobiło XD aż tak gorąco, ze sie ludziska rozpływają... o masakra :o
Potrawka Licealisty <3 Brzmi napraw2de śmiesznie ;p hahaha
Dobra, ale co z tymi nowymi uczniami? haha, Ta twoja główna bohaterka jest prześmieszna :D w sensie z tą potrawką to naprawdę mnie rozbroilo!
hahahha WICEWIEŚNIAK! hahahaha <3 poczekaj, musze sie uspokoić...
Ejo, to oni są bliźniacy? ci specjalni uczniowie? :D Fajnie!
a tak w ogóle to pomijając fakt ze sam prolog jest cudowny ( nie doczytałam jeszcze do konca) to powiem wiecej. z powodu tego, ze mam wrażenie iż pisząc go bylaś bardzo głodna, albo miałaś tzw "zachcianki", mogę z powodzeniem powiedzieć, zwe rozdział jest apetyczny i nie tylko ze względu na legendarnych samców alfa :D
NINO! jestem twoją fanką! Możemy pogadać o fotonicznych nano-antenach albo lampach Mosera! co ty na to? Jestem przygotowana do tych tematów! A nie, ty z matmą sie kumplujesz. no to mozemy pogadać o pochodnych wyższych rzędów albo o twierdzeniu.. np Greensa czy Laplace'a? Co chcesz, moze za dobra z mat nie jestem ale te twierdzenia jakos ujdą ;p
Niech zgadne w ogóle, ze będą oni siedzieć koło głównej bohaterki? :D
Ja chce rozdział! błagam, miej jutro humor do pisania tego, pliiiska! <3 Jestem oczarowana, ale jak sie nazywa główna bohaterka? :D
Hue hue, dziś moje serce bije tylko dla tych pikselowych panów *throb throb* :D
UsuńWiem, wiem. A u mnie w pokoju taki gorąc ;/ Na szczęście otworzyłam okno i wywiało ten upał!
Nad potrawką dłuższą chwilę myślałam, ale cieszę się, że nazwa wyszła tak, jak miała - śmiesznie :)
Wiem, Wicewieśniak to trochę jak z menu McDonalda... Ach te skojarzenia XD I do tego adekwatne!
Tak, bracia Mertier to bliźniacy.
Ach, ta polewa czekoladowa... Mi też ślinka leci na samą myśl!
Hihi, Nino chętnie by pogadał, gdyby nie fakt, że za Nino stoję ja i chyba najpierw musiałabym się dokształcić XD Dla chcącego nic trudnego - tak mówią - ale musiałabym to dopiero w trakcie sprawdzić XD Postaram się go dobrze sportretować, ale nie obiecuję, że z jego ust będzie wypływał jedynie naukowy żargon... Właściwie... nie będzie :D
Nie, nie będą siedzieć obok głównej bohaterki. Czyż mnie nie znasz? :D Znaczy, gdybym pisała to opo rok temu to pewnie tak, usiedliby obok niej, ale teraz stoi przed tobą prawie 25-letnia Limetka, a ona życia bohaterom nie ułatwia, oj nie!
Uhm, spróbuję, ale nie obiecuję cudów na kiju :D
Nonie......... znowu to zrobiłam!:((( przeczytałam rozdział późniejszy :X ale nic takiego nie straciłam, w każdym razie wyjaśniło się dlaczego główna bohaterka miała słownik w plecaku xD i te angielskie wstawki - uwielbiałam to w bt! ;) a do tego włoskie wstawki ;) oj nie mogę się doczekać 2 rozdziału! *q*
OdpowiedzUsuńGahaha wchodzi ci to w nawyk! Ale to dopiero pierwsze rozdziały, więc nie mogło być tak źle:)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńzapowiada się dość ciekawie, bracia wydają się bardzo interesującymi postaciami, zapewne im ten upał wcale nie przeszkadza...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Żaneta
Oczywiście, że nie przeszkadza! :) To wszystko dzięki staremu, dobremu old spice'owi! XD Jak się dowiedziałam z nowej reklamy, ,,nokautuje pooooooooooooooot!" :D
UsuńNo i istnieje też takie prawo, że książęta z bajek się nie pocą, ot co :)