Wiadomość dla Nino przesłałam przez osobistego szofera Elisabetty. Dziewczyna oświadczyła, że pewnie nie minie dużo czasu, zanim młodszy z braci Mertier podąży naszym śladem, ale do tego czasu mogłam w końcu odświeżyć się po podróży i obejrzeć pokój, który będę zajmować. Zdziwiłam się, kiedy usłyszałam, że dostanę ten pokój od ręki, bez żadnych wcześniejszych przygotowań. Zaraz jednak sama przestałam się sobie dziwić - nie mówiliśmy tutaj o jakimś jednorodzinnym domku w mało popularnej dzielnicy.
Mówiliśmy niemal o pałacu. Kiedy ogarnęłam wzrokiem cały kompleks budynków, na który składała się rezydencja Fischettich, przestałam się czemukolwiek dziwić. Zrozumiałam, dlaczego Mertier senior był taki wściekły, kiedy Nino mnie przedstawił. W końcu ja nie miałam ani pieniędzy, ani majątku rodzinnego. Nie mieszkałam w podobnej rezydencji, co Elisabetta, a moi rodzice nie byli znani w szerszych kręgach.
Mogłam Nino zaofiarować jedynie siebie. Bez dodatku w postaci olbrzymiego majątku.
Elisabetta zaprowadziła mnie do głównej rezydencji bez pomocy służących czy innych lokajów. Ja, z lekko otwartymi ustami, podziwiałam otoczenie i nie mogłam przejść nad tym, co widzę, do porządku dziennego. Podobne wnętrza i krajobrazy widywałam jedynie na obrazkach!
Poza tym, od dłuższego czasu docierał do moich uszu dźwięk, który zidentyfikowałam jako odgłos wydawany przez struny skrzypiec. Ktoś wygrywał na instrumencie bardzo piękną, melancholijną melodię, chociaż miejscami cichła całkowicie i dopiero po przejściu kilku kroków można było dalej się przysłuchiwać. Zaciekawiona, zapytałam Elisabettę o źródło tego odgłosu.
Dziewczyna, ku mojemu zdumieniu, przewróciła oczami.
- Nie przejmuj się, to nic takiego. Tylko taki jeden idiota ćwiczy przed jutrzejszym występem.
Jej słowa jeszcze silniej pobudziły moją ciekawość. Jakiego idiotę miała na myśli? Jaki występ?
Uczucia musiałam mieć wypisane na twarzy, gdyż towarzysząca mi dziewczyna westchnęła i poprowadziła mnie w inną stronę, niż początkowo zamierzała. Najpierw się cofnęłyśmy, a potem weszłyśmy po kręconych schodkach na górę. Dźwięk skrzypiec nagle stał się bardzo intensywny, a moje uszy zalała fala muzycznej ekstazy. Aż chwyciłam się poręczy, poruszona do głębi piękną wibracją powietrza.
Po chwili obie stanęłyśmy w uchylonych drzwiach prowadzących do prawie pustego pomieszczenia. Nie było w nim okien ani żadnych sprzętów oprócz jednego stojaka na zeszyt z nutami i porozstawianych na podłodze głośników. Pośrodku tego wszystkiego stał odwrócony do nas tyłem chłopak, wyprostowany niczym struna, ze skrzypcami opartymi na ramieniu. Drugą dłonią poruszał smyczkiem, wydobywając z instrumentu cudowne, melancholijne, ale mocne dźwięki.
Chociaż podeszłyśmy cichutko - ja na paluszkach - chłopak natychmiast znieruchomiał i opuścił ręce, odwracając się.
- Eli, tu... Di che cosa si tratta?
Elisabetta wskazała na mnie.
- Ecco una mia amica. - Szybko jednak przeszła na angielski, jakby wyczuwając moją konsternację. - Moja przyjaciółka. Przyjechała z Nino. Na wakacje.
- Nino? - powtórzył chłopak, ściągając brwi.
- Chciała posłuchać, jak grasz.
Nieznajomy uniósł lekko instrument, spojrzał na niego tak, jakby zobaczył go pierwszy raz w życiu, po czym posłał mi krzywy uśmiech.
- Mi rincresce tanto, pero devo rifiutare.
- Testa di legno! - prychnęła Elisabetta, po czym chwyciła mnie za ramię. - Wychodzimy. Mój fratello najwyraźniej jest nie w humorze.
Miałam wrażenie, że gdzieś to słowo słyszałam, ale nie mogłam sobie w tej chwili przypomnieć. Właściwie w ogóle nie mogłam o niczym w tym momencie myśleć. Nie teraz, kiedy ziemia rozstępowała się pod moimi stopami, a przed oczami widziałam całe gwiazdozbiory.
Do Włoch przyjechałam, ponieważ Nino mnie oczarował. Uważałam go za najpiękniejszego mężczyznę na świecie. Był słodki niczym cukierek... i nawet wyglądał niczym karmelek. To, w jaki sposób potrafił rozmawiać z kobietą, słuchać jej i wpływać na jej samopoczucie było czystą poezją. Widziałam w nim nieskończoną doskonałość. Był legendarnym samcem alfa, roztaczającym wokół siebie aurę prawdziwie dżentelmeńską. Cała jego ciało zapraszało do tego, by go użyć - by ułożyć głowę na jego ramieniu, wypłakać na piersi, całować usta, wplatać palce we włosy... i robić wiele nieprzyzwoitych rzeczy z innymi częściami jego ciała.
Chłopak, który stał w tym momencie przede mną, był piękny niczym młody bóg. I był równie niebezpieczny, mogłam to stwierdzić już na pierwszy rzut oka. Miał władzę i był przyzwyczajony do jej używania.
Wystarczyły sekundy, by w mojej głowie już na zawsze wypalił się jego obraz, stojącego pośrodku prawie pustego pokoju, ze skrzypcami w jednej dłoni i smyczkiem w drugiej.
Był wysoki i szczupły, ale podwinięte rękawy koszuli uwypuklały mocne ramiona. Pod kołnierzykiem kremowej koszuli miał zawiązany krawat, ale węzeł został rozluźniony i opuszczony, co sprawiło, że całość jego ubioru wydawała się dość niedbała. Dolną, zgrabną połowę jego ciała opinały czarne dżinsy z kremowymi wykończeniami. Zauważyłam, że był boso.
Największe wrażenie robiła jednak jego twarz i piękne, jedwabiste, czarne włosy, utrzymane w podobnym nieładzie, co ubranie. W pociągłej twarzy wyróżniały się idealnie zarysowane kości policzkowe i łuki brwi niczym rozpostarte do lotu skrzydła kruka. Pod nimi osadzone były ozdobione grubymi firankami rzęs dwoje oczu - prawie czarnych, z miodową obwódką na obrzeżach tęczówek. Zauważyłam także, że nad jego górną wargą i na policzkach rysował się już cień zarostu, dodając jego obliczu surowości. Wargi miał pełne, różowe niczym pączki róży.
Był cudowny. Więcej, był idealny.
Serce głucho waliło mi w piersi. Co Elisabetta o nim mówiła? Mój fratello?
- Hej, o co chodziło z Nino i z tymi wakacjami? - Chłopak skierował na mnie wzrok, a ja zapłonęłam niczym pochodnia. Zrozumiałam dopiero po chwili, że przeszedł na angielski. Musiał dojść do słusznego wniosku, że skoro Elisabetta posługuje się tym językiem w mojej obecności, znaczyło to, że nie rozumiem jego ojczystego języka. - Od kiedy to on sprawdza ze swoich wojaży dziewczyny... na wakacje?
Podejrzenie zaczęło w nim kiełkować, widziałam to w jego spojrzeniach i napięciu całego ciała.
- Wyjaśnię ci wszystko później. Teraz jesteś zajęty, prawda? My już sobie pójdziemy.
- Czekaj, czekaj. Nawet nas sobie nie przedstawiłaś. Czyż nie powiedziałaś, że to twoja przyjaciółka?
Elisabetta westchnęła. Najwyraźniej nie miała ochoty na wdawanie się w pogawędkę z chłopakiem, ale nie chciała być niegrzeczna. Przedstawiła mnie, a chłopak podszedł bliżej. Natychmiast uderzył we mnie tajemniczy, ale jakże piękny zapach perfum... albo wody po goleniu, nigdy nie mogłam tych rzeczy dobrze określić. Był jednak przecudowny - świeży, niezbyt mocny i drażniący. Poczułam się tak, jakbym nurkowała w świeżo wypranych prześcieradłach, pachnących wiatrem, słońcem i lawendą.
Niewiele brakowało, a zaczęłaby mruczeć jak kocica i ocierać się o ciało chłopaka.
Na powitanie tylko się ukłoniłam, pamiętając, jak Nino potraktował moją rękę, którą ku niemu wyciągnęłam w autobusie na początku naszej znajomości. Nie chciałam popadać w jeszcze większe zmieszanie, więc powstrzymałam się przed wykonaniem nieprzemyślanych ruchów.
Chłopak odpowiedział dość przesadzonym ukłonem na moje dygnięcie.
- Luciano Orfeo Fischetti, do usług panienki. Proszę mi mówić Luc albo Luca. W żadnym wypadku ,,Orfełku".
Fischetti?
- To mój brat - wyjaśniła Elisabetta, krzywiąc się nieznacznie.
Ach, no tak, fratello!
Nie mogłam powstrzymać uczucia zazdrości, które mną targnęło na widok rodzeństwa. Oboje byli tacy piękni i najwyraźniej utalentowani. Mój brat i ja mogliśmy tylko drzeć koty, bez żadnej klasy i wdzięku.
- Przyjechałaś z Nino na wakacje, hm? Wakacje... w jego łóżku?
- Luc! - Głos Elisabetty niczym bicz przeciął powietrze. Ja zarumieniłam się aż po korzonki włosów.
Nie spodziewałam się takiego pytania! Tak bezpośredniego i... bezwstydnego!
Luciano wzruszył ramionami, jakby przed chwilą z jego ust nie wyszły te szokujące słowa.
- Siostrzyczko, nie ma co się oburzać. Powszechnie wiadomo, że jeśli narzeczona nosi pas cnoty pod spódnicą, to narzeczony będzie szukał...
- Siedź cicho! - głos dziewczyny był niemal piskliwy. - Nie masz o niczym pojęcia!
- Ale to wspaniałomyślne z twojej strony przygarniać przyjaciółeczkę twojego darling.
Elisabetta była wyraźnie wyprowadzona z równowagi. Bez słowa odwróciła się na pięcie i odmaszerowała, a ja szybko poszłam w jej ślady, nie oglądając się za siebie. Z lekkim niepokojem stwierdziłam, że jeszcze długo po zejściu na parter ściga nas głośny śmiech Luciano, chociaż na górze wyraźnie trzasnęły drzwi do studia, w którym chłopak ćwiczył grę na skrzypcach.
Odetchnęłam. Nie miałam zielonego pojęcia, że ktoś, kto potrafił wyczarować tak przepiękne dźwięki ze skrzypiec, mógł okazać się takim... prostakiem. Tak, to było dobre słowo. Oczywiście, Luciano mógł po prostu droczyć się ze swoją siostrą, ale robił to w sposób, jakiego nie mogłam zaakceptować. Za bardzo przypominał mi mojego młodszego brata, który był równie prostacki i dokuczliwy w swoich zaczepkach.
Aczkolwiek Luciano był bardziej... męski.
Nie znaczyło to jednak, że z tego powodu można było mu wszystko wybaczyć.
- Przepraszam za niego... - zaczęła Elisa, ale nie pozwoliłam jej skończyć. Zrozumiałam, że chociaż jesteśmy rywalkami o względy Nino, to jednak mi jej żal. Wiedziałam, jak to jest mieszkać z uciążliwym bratem, który przechodził okres dojrzewania.
- W porządku. Jestem prawie odporna na podobne zaczepki. Zostawiłam w domu młodszego brata.
- Ach, rozumiem. Luciano jest ode mnie starszy o trzy lata.
- To znaczy... - Zdałam sobie sprawę, że nie wiem, ile lat może mieć Elisa. - Och, tego tematu jeszcze nie poruszyłyśmy. Założyłam, że jesteś moja rówieśnicą.
- To zależy. Za miesiąc skończę siedemnaście lat, a ty?
- Ja już skończyłam. W grudniu.
Elisabetta w zamyśleniu pokiwała głową.
- Chodź, pokażę ci w końcu twój pokój.
Zdążyłam wejść pod prysznic, zanim Nino podjechał pod rezydencję rodziny Fischetti. Oczywiście o tym fakcie dowiedziałam się dopiero, kiedy wróciłam do mojego tymczasowego pokoju po świeże ubranie. Na bosaka i z mokrymi włosami uchyliłam drzwi, kiedy rozległo się energiczne pukanie, którego po prostu nie mogłam zignorować.
- Tak?
Serce zabiło szybciej w mojej piersi, kiedy zobaczyłam twarz Nino. Chłopak szybko rozchylił dłonią drzwi na całą szerokość, jakby bał się, że zatrzasnę mu je przed nosem, po czym wszedł bez żadnych ceregieli do środka. Zdziwiło mnie jego zachowanie, a najbardziej świadomość, że oto widzę Nino w stanie wzburzenia.
- Ran, co Elisa ci naopowiadała?
Powolnym ruchem zaczęłam wycierać włosy w ręcznik, w ogóle nie podnosząc wzroku z podłogi. Chociaż nie byłam naga, miałam wrażenie, że taka właśnie stoję przed młodszym z braci Mertier. Może to dlatego, że żaden mężczyzna jeszcze nigdy nie widział mnie takiej, jak w tej chwili - świeżo po kąpieli, ociekającą wodą. Nie mogłabym się czuć bardziej zawstydzona i bezbronna nawet, gdybym w tej chwili zrzuciła z siebie ubranie.
Myśli kotłowały się w mojej głowie.
- Powiedziała mi, że łączy was coś więcej, niż platoniczna relacja damsko-męska.
Nino ściągnął brwi. Czyżby nie zrozumiał...?
Usiadłam ostrożnie na brzegu łóżka. Opuściłam ręce wraz z ręcznikiem na kolana, zbierając w sobie całą odwagę.
- Nino, czemu mi nie powiedziałeś, jak rzeczy między nią a tobą naprawdę się mają? Powiedziałeś, że oboje odnosicie się do siebie... obojętnie, ale to nie jest prawda. Między wami doszło już do czegoś więcej niż trzymanie się za rączki.
- Ach. - Wyglądało na to, że chłopak w końcu zrozumiał, o co mi chodziło. Odetchnęłam. - Tak, oczywiście, że były takie momenty. W końcu byliśmy zaręczeni.
Zaraz, zaraz, dlaczego on używa czasu przeszłego?
- Nie jesteśmy dziećmi, Ran. Niczego jednak Elisie nie przyrzekałem i nie zamierzam tego robić teraz!
Doprawdy, to swobodne podejście do spraw łóżkowych było takie... irytujące. Nie byłam zwolenniczką całkowitej abstynencji i zawijania kobiet od stóp po koniuszek nosa w maskujące szaty, ale też nie rozumiałam, jak można było traktować seks tak przedmiotowo. Nie kupowałam argumentu Nino o tym, że przecież zarówno Elisabetta, jak i on, mieli swoje potrzeby i że dla świętego spokoju po prostu zdarzyło im się wylądować w swoich ramionach.
- Nino, dla mnie te rzeczy mają ogromne znaczenie. To, że byłeś w stanie oddać swe ciało innej... I proszę, nie mów, że to nie miało dla ciebie żadnego znaczenia. Nie chcę wiedzieć, że możesz być tak wyrachowany. Jeśli jednak był inny powód...
Nino szybkim gestem poprawił grzywkę. Spochmurniał.
- Robisz to dla niej, prawda? Polubiłaś ją. - To nie było pytanie. Nie zaprzeczyłam. - Powiedziała ci, że jej na mnie zależy?
Nie wiedziałam, czy powinnam o tym rozmawiać z Nino, gdyż to nie o moich uczuciach mówiliśmy. Z drugiej strony dziewczyna była moją rywalką... i przyjaciółką. Dziwne połączenie.
- Nino, ty jej naprawdę nie kochasz? Nie podziwiasz? Nie szanujesz?
Chłopak stanął na rozstawionych nogach i wsunął dłonie w kieszenie dżinsów. Grzywka znowu lekko opadła mu na oczy, ale tym razem jej nie poprawił. Słońce igrało wśród jasnych kosmyków. barwiąc je na złoty kolor.
- Nie powiedziałem, że uważam ją za... - zaczął, ale nie dokończył, mając na myśli najwyraźniej coś nieprzyzwoitego. - To piękna dziewczyna, ale zbyt podobna do mnie.
Zacisnęłam wargi, nie zdołałam jednak ukryć lekkiego drgnięcia kącików ust.
- Skoro tak, to powinieneś wiedzieć, że łatwo się nie podda. Jest zdecydowana zatrzymać cię przy sobie.
- Robi to tylko z powodu własnej dumy. Chce uniknąć skandalu, jaki wybuchnie, kiedy wszyscy się dowiedzą o tym, że zrywam z nią zaręczyny. Elisa boi się ludzkiego gadania.
Czy on naprawdę nie dopuszczał do siebie myśli, że Elisabetta może go kochać? Wypierał się tego faktu tak mocno, jak dziewczyna przy nim trwała. Hm, rzeczywiście byli siebie warci. Tylko że jeszcze o tym nie wiedzieli.
Zapewne powinnam poczuć się w tym momencie jak zdradzona kochanka, ale stwierdziłam, że cała ta sytuacja raczej mnie cieszy niż smuci czy doprowadza do furii - może dlatego, iż wiedziałam, że nie miałam do Nino żadnych praw. Nie byłam z nim zaręczona i nie utrzymywałam z nim kontaktów intymnych.
Byłam nim oczarowana, to prawda, ale jeszcze nie zdążyłam się zaangażować.
Westchnęłam.
- Nino... W porządku. Powiedzmy, że dam ci szansę, ale chcę grać fair. To znaczy, że jeśli spędzisz ze mną jakiś czas, tyle samo będziesz musiał go poświęcić Elisie. Jeszcze z nią o tym porozmawiam, ale czuję, że inaczej tego nie rozwiążemy. I tak źle się czuję, wiedząc, że namieszałam nie tylko w waszym związku, ale i całej rodzinie. Wiedziałam, że nie zostanę przyjęta z otwartymi ramionami, a mimo to przyjechałam tu z tobą, ponieważ zależy mi na tobie. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale tak właśnie jest.
- Ale chciałaś z tego uczucia łatwo zrezygnować, chociaż ja...
Uniosłam dłoń w ostrzegawczym geście, uciszając go.
- Gdyby doszło przez nasz ewentualny związek do rozpadu waszych rodzin, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Sądziłam, że uda mi się przekonać twoich rodziców do tego, że jestem w stanie dać ci szczęście, choć nie wniosę do waszej rodziny wielkiego majątku... Nadal w to wierzę, ale Elisabetta okazała się inna, niż myślałam. Bardziej ludzka. Ona też posiada marzenia i nadzieje. Proszę, Nino.
Chłopak skrzywił się.
- Ona ci za to nie podziękuje. Uzna to za akt litości. I możliwe, że cię znienawidzi, choć udało wam się dojść do jakiegoś kompromisu.
- Jak już mówiłam, inaczej tego nie rozwiążemy.
Nino milczał przez dłuższą chwilę, wpatrując się we mnie intensywnie. Zarumieniłam się pod siłą tego spojrzenia i wbiłam wzrok w stopy. Czekałam.
- W porządku, zrobimy to po twojemu. Tylko proszę, nie podejmuj decyzji zbyt pochopnie, dobrze?
Ostrożnie uniosłam wzrok, nadal zarumieniona. Serce ścisnęło się w mojej piersi, kiedy zobaczyłam wyraz twarzy chłopaka - patrzył na mnie z taką tęsknotą i smutkiem, że aż miałam ochotę sama siebie spoliczkować. Nie chciałam wyrządzić mu krzywdy. Nie chciałam także krzywdzić Elisabetty.
Nie chciałam, by ktokolwiek cierpiał przeze mnie i mój egoizm.
Możliwe jednak, że nie dało się tego uniknąć.
- Ran... przepraszam. - Nino w jednej chwili znalazł się obok mnie. - Nie chciałem, by to wszystko tak wyglądało.
,,Tylko dlatego, że nie wiedziałeś o uczuciach Elisabetty", pomyślałam. Gdyby dziewczyna tak się nie kryła z tym, co do niego czuje, chłopak z pewnością by się mną nie zainteresował. Teraz jednak było za późno na podobne rozważania.
W pewnym sensie miałam prawo do tego, by zabrać jej Nino sprzed nosa, skoro tak długo zwlekała. To, że oddała mu swe ciało, nie znaczyło, że chłopak zrozumiał przekaz. Dla niego był to jedynie sposób na zaspokojenie fizjologicznej potrzeby.
Nadal bolało, kiedy o tym myślałam w ten sposób, ale postanowiłam dać Nino szansę. Na znak przyzwolenia ścisnęłam dłońmi jego dużą, ciepłą dłoń i lekko się uśmiechnęłam. W odpowiedzi chłopak pochylił się i wkrótce nasze usta się spotkały. Przez moje ciało mimowolnie przeszedł dreszcz, a moje palce mocniej się zacisnęły. Najwyraźniej jednak ten gest, zamiast sprawić Nino ból, jeszcze go zachęcił. Westchnęłam, kiedy jego usta zaczęły mocniej napierać na moje wargi, aż do momentu, w którym musiałam poddać się jego woli i je rozchylić.
Topniałam w zastraszającym tempie. Głos rozsądku zamilkł, pozwalając, by moje pragnienia wzięły górę - a te okazały się bezwstydne. Przylgnęłam do ciała Nino i oplotłam jego szyję ramionami, rozkoszując się jego dotykiem i pieszczotą ust, jakiej do tej pory nie znałam, a która niemal pozbawiła mnie oddechu.
Wiedziałam, że robi się bardzo niebezpiecznie, kiedy poczułam ręce chłopaka pod koszulką. To mnie otrzeźwiło, więc szybko odsunęłam się od Nino, płonąc na policzkach.
Co ja najlepszego robiłam?
Nino najwyraźniej zrozumiał powód mojego zakłopotania, bo z uśmiechem na ustach cmoknął mnie w czoło niczym małe dziecko, po czym wstał i poprawił koszulę. Uśmiech nie schodził z jego warg, kiedy skierował kroki ku drzwiom.
- Sprawię, że oszalejesz dla mnie z miłości, Ran. I nic innego nie będzie się dla ciebie liczyć - oświadczył, posyłając mi ostatni uśmiech, zanim nie zniknął za drzwiami.
Ja również się uśmiechnęłam. Pochlebiało mi to, że chciał o mnie walczyć. Że mnie pragnął. Nie zamierzałam mu jednak niczego ułatwiać, chociaż mojemu ciału zdarzało się mnie zdradzać. Postanowiłam nauczyć się panowania nad własnymi pragnieniami.
Pomyślałam, że czeka mnie ciężka przeprawa, ale musiałam postawić na swoim.
**od autorki**
Łojojoj! W tym rozdziale zupełnie nie czuć mojego geniuszu, chociaż wprowadziłam nowego przystojniaka ;_; Znaczy, jakoś tak mało śmiesznie było, a przecież to opowiadanie miało być utrzymane w lekkim tonie... W ogóle Nino rzuca jakieś bomby na prawo i lewo - wygląda na to, że coś kręci ^_^ Wszystko się potem wyjaśni, ale na chwilę obecną to jakoś tak wszystko dziwnie wygląda.
Zdążyłam wejść pod prysznic, zanim Nino podjechał pod rezydencję rodziny Fischetti. Oczywiście o tym fakcie dowiedziałam się dopiero, kiedy wróciłam do mojego tymczasowego pokoju po świeże ubranie. Na bosaka i z mokrymi włosami uchyliłam drzwi, kiedy rozległo się energiczne pukanie, którego po prostu nie mogłam zignorować.
- Tak?
Serce zabiło szybciej w mojej piersi, kiedy zobaczyłam twarz Nino. Chłopak szybko rozchylił dłonią drzwi na całą szerokość, jakby bał się, że zatrzasnę mu je przed nosem, po czym wszedł bez żadnych ceregieli do środka. Zdziwiło mnie jego zachowanie, a najbardziej świadomość, że oto widzę Nino w stanie wzburzenia.
- Ran, co Elisa ci naopowiadała?
Powolnym ruchem zaczęłam wycierać włosy w ręcznik, w ogóle nie podnosząc wzroku z podłogi. Chociaż nie byłam naga, miałam wrażenie, że taka właśnie stoję przed młodszym z braci Mertier. Może to dlatego, że żaden mężczyzna jeszcze nigdy nie widział mnie takiej, jak w tej chwili - świeżo po kąpieli, ociekającą wodą. Nie mogłabym się czuć bardziej zawstydzona i bezbronna nawet, gdybym w tej chwili zrzuciła z siebie ubranie.
Myśli kotłowały się w mojej głowie.
- Powiedziała mi, że łączy was coś więcej, niż platoniczna relacja damsko-męska.
Nino ściągnął brwi. Czyżby nie zrozumiał...?
Usiadłam ostrożnie na brzegu łóżka. Opuściłam ręce wraz z ręcznikiem na kolana, zbierając w sobie całą odwagę.
- Nino, czemu mi nie powiedziałeś, jak rzeczy między nią a tobą naprawdę się mają? Powiedziałeś, że oboje odnosicie się do siebie... obojętnie, ale to nie jest prawda. Między wami doszło już do czegoś więcej niż trzymanie się za rączki.
- Ach. - Wyglądało na to, że chłopak w końcu zrozumiał, o co mi chodziło. Odetchnęłam. - Tak, oczywiście, że były takie momenty. W końcu byliśmy zaręczeni.
Zaraz, zaraz, dlaczego on używa czasu przeszłego?
- Nie jesteśmy dziećmi, Ran. Niczego jednak Elisie nie przyrzekałem i nie zamierzam tego robić teraz!
Doprawdy, to swobodne podejście do spraw łóżkowych było takie... irytujące. Nie byłam zwolenniczką całkowitej abstynencji i zawijania kobiet od stóp po koniuszek nosa w maskujące szaty, ale też nie rozumiałam, jak można było traktować seks tak przedmiotowo. Nie kupowałam argumentu Nino o tym, że przecież zarówno Elisabetta, jak i on, mieli swoje potrzeby i że dla świętego spokoju po prostu zdarzyło im się wylądować w swoich ramionach.
- Nino, dla mnie te rzeczy mają ogromne znaczenie. To, że byłeś w stanie oddać swe ciało innej... I proszę, nie mów, że to nie miało dla ciebie żadnego znaczenia. Nie chcę wiedzieć, że możesz być tak wyrachowany. Jeśli jednak był inny powód...
Nino szybkim gestem poprawił grzywkę. Spochmurniał.
- Robisz to dla niej, prawda? Polubiłaś ją. - To nie było pytanie. Nie zaprzeczyłam. - Powiedziała ci, że jej na mnie zależy?
Nie wiedziałam, czy powinnam o tym rozmawiać z Nino, gdyż to nie o moich uczuciach mówiliśmy. Z drugiej strony dziewczyna była moją rywalką... i przyjaciółką. Dziwne połączenie.
- Nino, ty jej naprawdę nie kochasz? Nie podziwiasz? Nie szanujesz?
Chłopak stanął na rozstawionych nogach i wsunął dłonie w kieszenie dżinsów. Grzywka znowu lekko opadła mu na oczy, ale tym razem jej nie poprawił. Słońce igrało wśród jasnych kosmyków. barwiąc je na złoty kolor.
- Nie powiedziałem, że uważam ją za... - zaczął, ale nie dokończył, mając na myśli najwyraźniej coś nieprzyzwoitego. - To piękna dziewczyna, ale zbyt podobna do mnie.
Zacisnęłam wargi, nie zdołałam jednak ukryć lekkiego drgnięcia kącików ust.
- Skoro tak, to powinieneś wiedzieć, że łatwo się nie podda. Jest zdecydowana zatrzymać cię przy sobie.
- Robi to tylko z powodu własnej dumy. Chce uniknąć skandalu, jaki wybuchnie, kiedy wszyscy się dowiedzą o tym, że zrywam z nią zaręczyny. Elisa boi się ludzkiego gadania.
Czy on naprawdę nie dopuszczał do siebie myśli, że Elisabetta może go kochać? Wypierał się tego faktu tak mocno, jak dziewczyna przy nim trwała. Hm, rzeczywiście byli siebie warci. Tylko że jeszcze o tym nie wiedzieli.
Zapewne powinnam poczuć się w tym momencie jak zdradzona kochanka, ale stwierdziłam, że cała ta sytuacja raczej mnie cieszy niż smuci czy doprowadza do furii - może dlatego, iż wiedziałam, że nie miałam do Nino żadnych praw. Nie byłam z nim zaręczona i nie utrzymywałam z nim kontaktów intymnych.
Byłam nim oczarowana, to prawda, ale jeszcze nie zdążyłam się zaangażować.
Westchnęłam.
- Nino... W porządku. Powiedzmy, że dam ci szansę, ale chcę grać fair. To znaczy, że jeśli spędzisz ze mną jakiś czas, tyle samo będziesz musiał go poświęcić Elisie. Jeszcze z nią o tym porozmawiam, ale czuję, że inaczej tego nie rozwiążemy. I tak źle się czuję, wiedząc, że namieszałam nie tylko w waszym związku, ale i całej rodzinie. Wiedziałam, że nie zostanę przyjęta z otwartymi ramionami, a mimo to przyjechałam tu z tobą, ponieważ zależy mi na tobie. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale tak właśnie jest.
- Ale chciałaś z tego uczucia łatwo zrezygnować, chociaż ja...
Uniosłam dłoń w ostrzegawczym geście, uciszając go.
- Gdyby doszło przez nasz ewentualny związek do rozpadu waszych rodzin, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Sądziłam, że uda mi się przekonać twoich rodziców do tego, że jestem w stanie dać ci szczęście, choć nie wniosę do waszej rodziny wielkiego majątku... Nadal w to wierzę, ale Elisabetta okazała się inna, niż myślałam. Bardziej ludzka. Ona też posiada marzenia i nadzieje. Proszę, Nino.
Chłopak skrzywił się.
- Ona ci za to nie podziękuje. Uzna to za akt litości. I możliwe, że cię znienawidzi, choć udało wam się dojść do jakiegoś kompromisu.
- Jak już mówiłam, inaczej tego nie rozwiążemy.
Nino milczał przez dłuższą chwilę, wpatrując się we mnie intensywnie. Zarumieniłam się pod siłą tego spojrzenia i wbiłam wzrok w stopy. Czekałam.
- W porządku, zrobimy to po twojemu. Tylko proszę, nie podejmuj decyzji zbyt pochopnie, dobrze?
Ostrożnie uniosłam wzrok, nadal zarumieniona. Serce ścisnęło się w mojej piersi, kiedy zobaczyłam wyraz twarzy chłopaka - patrzył na mnie z taką tęsknotą i smutkiem, że aż miałam ochotę sama siebie spoliczkować. Nie chciałam wyrządzić mu krzywdy. Nie chciałam także krzywdzić Elisabetty.
Nie chciałam, by ktokolwiek cierpiał przeze mnie i mój egoizm.
Możliwe jednak, że nie dało się tego uniknąć.
- Ran... przepraszam. - Nino w jednej chwili znalazł się obok mnie. - Nie chciałem, by to wszystko tak wyglądało.
,,Tylko dlatego, że nie wiedziałeś o uczuciach Elisabetty", pomyślałam. Gdyby dziewczyna tak się nie kryła z tym, co do niego czuje, chłopak z pewnością by się mną nie zainteresował. Teraz jednak było za późno na podobne rozważania.
W pewnym sensie miałam prawo do tego, by zabrać jej Nino sprzed nosa, skoro tak długo zwlekała. To, że oddała mu swe ciało, nie znaczyło, że chłopak zrozumiał przekaz. Dla niego był to jedynie sposób na zaspokojenie fizjologicznej potrzeby.
Nadal bolało, kiedy o tym myślałam w ten sposób, ale postanowiłam dać Nino szansę. Na znak przyzwolenia ścisnęłam dłońmi jego dużą, ciepłą dłoń i lekko się uśmiechnęłam. W odpowiedzi chłopak pochylił się i wkrótce nasze usta się spotkały. Przez moje ciało mimowolnie przeszedł dreszcz, a moje palce mocniej się zacisnęły. Najwyraźniej jednak ten gest, zamiast sprawić Nino ból, jeszcze go zachęcił. Westchnęłam, kiedy jego usta zaczęły mocniej napierać na moje wargi, aż do momentu, w którym musiałam poddać się jego woli i je rozchylić.
Topniałam w zastraszającym tempie. Głos rozsądku zamilkł, pozwalając, by moje pragnienia wzięły górę - a te okazały się bezwstydne. Przylgnęłam do ciała Nino i oplotłam jego szyję ramionami, rozkoszując się jego dotykiem i pieszczotą ust, jakiej do tej pory nie znałam, a która niemal pozbawiła mnie oddechu.
Wiedziałam, że robi się bardzo niebezpiecznie, kiedy poczułam ręce chłopaka pod koszulką. To mnie otrzeźwiło, więc szybko odsunęłam się od Nino, płonąc na policzkach.
Co ja najlepszego robiłam?
Nino najwyraźniej zrozumiał powód mojego zakłopotania, bo z uśmiechem na ustach cmoknął mnie w czoło niczym małe dziecko, po czym wstał i poprawił koszulę. Uśmiech nie schodził z jego warg, kiedy skierował kroki ku drzwiom.
- Sprawię, że oszalejesz dla mnie z miłości, Ran. I nic innego nie będzie się dla ciebie liczyć - oświadczył, posyłając mi ostatni uśmiech, zanim nie zniknął za drzwiami.
Ja również się uśmiechnęłam. Pochlebiało mi to, że chciał o mnie walczyć. Że mnie pragnął. Nie zamierzałam mu jednak niczego ułatwiać, chociaż mojemu ciału zdarzało się mnie zdradzać. Postanowiłam nauczyć się panowania nad własnymi pragnieniami.
Pomyślałam, że czeka mnie ciężka przeprawa, ale musiałam postawić na swoim.
**od autorki**
Łojojoj! W tym rozdziale zupełnie nie czuć mojego geniuszu, chociaż wprowadziłam nowego przystojniaka ;_; Znaczy, jakoś tak mało śmiesznie było, a przecież to opowiadanie miało być utrzymane w lekkim tonie... W ogóle Nino rzuca jakieś bomby na prawo i lewo - wygląda na to, że coś kręci ^_^ Wszystko się potem wyjaśni, ale na chwilę obecną to jakoś tak wszystko dziwnie wygląda.
Fanklub Nino reaguje na ten rozdział XD |
damn... czuję chęmię między ran a tym nowym ładnie go opisałaś! piszczałam w duchu jak czytałam jego opis! ;) oho! brat się prawie wygadał! xD Damn, podoba mi się ten gość ;) Ciekawe czy Luca ma jaką narzeczoną xD
OdpowiedzUsuńWOW! Nino nie zaprzeczył?! Że spał z Elką? Oj to źle..... Bardzo źle! To była jedyna okazja, by zdemaskować ewentualne kłamstwo Elki, a Nino to zaprzepaścił.
Sorki, że taki krótki komentarz, głównie piszczałam w duchu xD
Ba, że czujesz chemię - miałam co do Luca i Ran pewne plany... dlatego wyszło tak, a nie inaczej :> I oczywiście kolejny bisz (od jap. bishonen - piękny chłopiec ;) pojawił się na horyzoncie, ech... ciężki wybór, mówię Ci!
UsuńA co do narzeczonej to myślałam nad tym intensywnie... i jeszcze nic nie wymyśliłam :D Jestem rozdarta, ale skłaniam się ku możliwości, że jednak narzeczonej mieć nie będzie i jakoś to uargumentuję...
Ho, ho! Niby nie zaprzeczył... ale nie powiedział też, że ze sobą spali... jego słowa są dość niejasne (aczkolwiek z kontekstu jasno wynikało, że Ran pyta go o sprawy łóżkowe). Chłopak coś kręci... a co, to się jeszcze okaże :D
Współczuje Ran że dziewczyna musi przez to wszystko przechodzić. chociaż z drugiej strony - cóż, sama chciała wyruszyć w nieznane! Miejmy tylko nadzieje ze jakoś sobie poradzi z Elką i seniorem Montier czy innymi ewentualnymi wrogimi jej postaciami...
OdpowiedzUsuńSkrzypce! Powiem szczerze, ze nie miałabym nic przeciwko poślubieniu muzyka! Owszem, słuchanie częstego grania i ćwiczenia repertuaru jest męczące ( do tej pory pamiętam jak z 5 lat temu jak nie wiecej sąsiadka przyszła do nas około godziny 7mej wieczorem grożąc ze zadzwoni na policje bo za głośno gramy na swoich instrumentach a ona próbuje dziecko spać położyć!) ale czasem jest to tak przyjemne i relaksujące (pod warunkiem ze grajek umie grać ;p)
uuu, grajek bardzo wyczulony na "hałas"! I po włosku jak gaworzy z Elką ;p ( jezu, tłumaczenie tego co oni mówią... czy ty znasz włoski tak btw czy to za pomocą translatora google? ;p Ojeju, odmawia pozwolenia na słuchanie jak gra? :o No prawda, przy ćwiczeniu jak ktoś do Cb przyjdzie i zaczyna słuchać to od razu wszystko przestaje wychodzić bo czujesz na sobie spojrzenie nieproszonego gościa... inaczej oczywiście jest na występach ;p no ale bez jaj, czemu on nie pozwala! :c Moze to dlatego, ze ma złe stosunki z elką? ;p Ah, jak brat no to sie nie dziwie ze złe stosunki ;) Podejrzewam ze on bedzie jedną z tych postaci które będą stały za Ran murem, co? ;)
W opisie Nino masz literówke "Cała jego ciało zapraszało do..." powinno być CałE ;) ALe to tak tylko o mówie, wiem ze to nic, ale chce być dobrą koleżanką i powiedzieć ze czytam ze zrozumieniem! ( zazwyczaj... ;p)
Jezu! Limetko, czemu ty w ten sposób opisujesz swoje postacie? Szczena mnie boli bo jej nie moge pozbierać z podłogi, poza serce wali mi jak oszalałe, kiedy w wyobraźni pojawia mi sie szereg przystojniaków opisanych w twoim opowiadaniu... No i nie wiem, czy bede w stanie wrócić do studiowania optyki ( zeby nie było- zaczęłam sie uczyc!!! xD) po przeczytaniu tego do konca! Chyba ze się znowu zbulwersuje zakończeniem albo cos! xD Ciekawa jestem jaką osobą z charakteru jest ten skrzypek ;)
Czekaj, czekaj... właśnie... Dlaczego Elka powiedziała ze Ran to jej przyjaciółka? Może to tak... sarkastycznie?... :o
*_* DO usług panienki! <3 KOCHAM CIE LUC! <3 I orfełek! Och boże, jakie to cudowne! <3 czy jego rodzinka go tak nazywała? :D Cudowne!!!
Ale on wali prosto z mostu! Ale podoba mi sie :D Nie wiem czemu, ale czuje ze równy z niego gość!
CO do Nino... Mam nadzieje ze gość sie jakoś wybroni ostatecznie i ze jego rzucone przez ramie "sprawie ze oszalejesz z miłości" nie jest rzucone na wiatr, tylko ze serio ma zamiar o nią walczyc... No cóż, czy tylko mi sie wydaje ze w tym rozdziale jedyną ludzką postacią była Elisa? XDDD
Mniejsza o to, rozdział fajny, ale chce wiedziec wiecej o Lucu! Fajnie by było, jakby sobie z Ran usiadł i pogawędził troszku i jakby ma Ran przygadała, o ho!~Ale by było świetnie <3
Witam,
OdpowiedzUsuńRan co ty się oglądasz za jakimś Luciano Nino i Nino tam masz patrzeć... Nino walcz....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Żaneta