Obudziło ją trzaskanie garnków dochodzące zza cienkiej ściany oddzielającej jej sypialnię od kuchni, w której od samego rana rządziła zrzędliwa właścicielka mieszkania, które Mai wynajmowała. Dziewczyna z westchnieniem przewróciła się na drugi bok, naciągając na głowę ciężki koc, ale wiedziała, że i tak nie uda jej się zasnąć. Powinna już się przyzwyczaić do tego, że czasy wylegiwania się w łóżku do późna już dawno minęły, ale nadal ciężko jej się wstawało. A przecież czekała na nią jeszcze praca, do której nie mogła się spóźnić - nie chciała, by brzydki jak noc pracodawca prawił jej jakieś morały o znaczeniu punktualności na morale wszystkich innych pracowników, którym powinna dawać przykład swoim zachowaniem blah, blah, blah... Stara śpiewka. Mai znała ją na pamięć.
Chcąc nie chcąc - bardziej nie chcąc - zwlekła się z łóżka i sięgnęła po przygotowane już ubranie, własnoręcznie przez nią wyprane i wyprasowane wczorajszego wieczora. Przeklinała w duchu fakt, że nie miała swobodnego dostępu do łazienki (za wodę trzeba płacić ciężkie pieniądze, panienko!) i nie mogła wskoczyć pod prysznic, ale za to wieczorem zamierzała urządzić sobie małą sesyjkę w wannie, wlewając do wody tyle olejków, na ile będzie mogła sobie pozwolić. Tymczasem będzie musiała się zadowolić pobieżnym myciem twarzy i związaniem włosów w mało wyszukaną kitkę.
Kiedy weszła do kuchni, właścicielka postawiła przed nią talerz z dwoma dość tłustymi naleśnikami, obficie oblanymi śmietaną, po czym wróciła do smażenia - musiała jeszcze wyżywić czwórkę swoich wiecznie głodnych dzieciaków, które - jak Mai słyszała - zaczynały już marudzić w swoim pokoju. Zapach naleśników niedługo ich obudzi i wpadną niczym huragan do kuchni, nie zwracając uwagi na Mai, próbującą w spokoju zjeść pierwszy posiłek dnia. Jeśli dziewczyna chciała tego uniknąć, musiała jak najszybciej uporać się z jedzeniem - co mogło być o tyle trudne, że naleśniki były tłuste i puszyste, więc nie dało się ich tak szybko przełknąć. Udało jej się jednakże pochłonąć w całości jeden, kiedy czteroletni syn właścicielki (Ao? Aio? - Mai w żaden sposób nie mogła sobie przypomnieć, jak właściwie brzmiało jego imię) wbiegł do kuchni i zaczął domagać się śniadania.
Mai szybko się pożegnała, po czym wyszła z mieszkania, narzucając na siebie płaszczyk i zabierając swoją torebkę, w której trzymała wszystkie swoje najcenniejsze rzeczy. Nie było ich dużo i w zasadzie nie można je było nazwać do końca cennymi, ale nie chciała ich zostawiać w swoim pokoju. Nie musiała mieć dowodu, by wiedzieć, że pod jej nieobecność te rozpuszczone bachory z pewnością przeszukują jej pokój w poszukiwaniu ciekawych rzeczy do zabawy.
Po raz kolejny Mai sobie przyrzekła, że kiedy uda jej się w końcu uzbierać więcej pieniędzy, przeniesie się do czegoś bardziej przytulnego i swobodnego, gdzie znajdzie się miejsce na jej osobiste rzeczy. Ach, żeby tak nie musiała już oglądać twarzy właścicielki i jej bachorów! Była gotowa poświęcić wszystkie swoje oszczędności na to, by się od nich uwolnić. Tymczasem musiała sprawiać wrażenie, że wszystko jest w porządku. Że nie przeszkadzają jej pobudki z samego rana i hałasy wieczorem, kiedy dzieci nie chcą się kłaść spać, zamiast tego bawiąc się w jakieś absurdalne zabawy (kto krzyknie głośniej?).
Mai pracowała jako kelnerka w jednym z mniej popularnych barów w mieście. Z tego też powodu płaca nie była zbyt atrakcyjna, ale z drugiej strony dziewczyna rzadko kiedy czuła się zmęczona. Obsłużenie dwóch czy trzech klientów w ciągu godziny, którzy zazwyczaj zamawiali to samo - frytki i piwo, tylko od czasu do czasu ktoś zadziwiał kucharza, prosząc o sałatkę albo nawet pełny zestaw obiadowy - nie sprawiało jej większych kłopotów. Przez większość czasu sprzątała, to znaczy zamiatała, ścierała kurze i wycierała szklanki, pogrążając się we wspomnieniach z czasów, gdy wraz z Jue była wysyłana na misje i polowania. Móc stanąć przy jego boku raz jeszcze...
Szybko się jednak otrząsała z takich myśli. To już minęło. Wiedziała, że w Gildii nie ma już dla niej miejsca. Nie mogła się więc zatracać w przeszłości, do której nie mogła wrócić...
~ Ale czy na pewno?
Znieruchomiała na środku chodnika. Była Łowcą na tyle długo, że natychmiast rozpoznała tę metodę komunikacji mentalnej. Nie było mowy o tym, by tylko jej się wydawało, że ktoś wdarł się do jej umysłu, chociaż od chwili, w której uciekła od wszystkiego, co łączyło ją z Gildią, nie miała okazji się nią posłużyć.
Kobiecy głos ponownie rozległ się w jej myślach, podczas gdy Mai stanęła przed jedną z witryn sklepowych, udając, że podziwia udrapowaną na manekinie sukienkę.
~ Przecież to nie była twoja wina. Ci idioci nie potrafili zrozumieć, że po prostu chciałaś uszczęśliwić Jue. Przecież on od początku był twój!
Mai przechyliła głowę na bok. Dziwne. Czyżby ten głos... to było jej sumienie? Jeśli tak, to było cholernie głośne. I wcale nie chciała go słuchać. Zdążyła bowiem zrozumieć, że to ona popełniła błąd. To była jej wina, że sprawy potoczyły się w taki sposób. Za szybko działała. I to jeszcze w taki sposób... Może, gdyby poczekała jeszcze przez jakiś czas, wszystko by się jakoś ułożyło. Lan przecież była jeszcze dzieckiem - i fizycznie, i psychicznie. Jue jeszcze przez jakiś czas, dopóki dziewczyna nie nabrałaby kształtów, nie zwracałby na nią uwagi.
~ Och, więc nie chcesz się na nich zemścić?
- Całkiem ciekawą konwersację prowadzisz na boku, Mai Noland. O tyle podejrzaną, że prowadzoną z dala od ludzkich uszu.
- Och!
Gdyby się tak bardzo nie zamyśliła, zapewne zobaczyłaby jego odbicie w szybie wystawowej i nie byłaby tak zaskoczona. Tylko dlaczego on zawsze musiał się pojawiać tak niespodziewanie? Odlatywał z pompą, łopotem swoich anielskich skrzydeł i różnymi innymi bajerami, ale zjawiał się cicho niczym złodziej w środku nocy. Najwyraźniej jednak go to bawiło, dlatego do tej pory nie zmienił swoich przyzwyczajeń.
- Reth, skąd wiedziałeś... I dlaczego tutaj jesteś? Gdzie Jue?
Anioł potrząsnął głową.
- Nie potrzebuje mnie w tej chwili. Pomyślałem więc, że sprawdzę, co u ciebie słychać, Mai.
Dziewczyna wydęła wargi.
- Myślałam, że będziesz pilnował swojej nowej pupilki. Czego chcesz ode mnie?
- Upewniam się tylko, że nic głupiego nie strzeliło ci do głowy. I chyba wybrałem dobry moment na to, by się pojawić, prawda? Zaczynałaś coś planować. Wyraźnie słyszałem, co ten zły głosik szeptał ci na ucho.
- Och, odczep się!
Poprawiając kołnierzyk śnieżnobiałej koszuli, ruszyła przed siebie. Głos, który tak ją wcześniej zaskoczył, umilkł, ale Mai wiedziała, że jego właścicielka nadal gdzieś tam jest. Czeka. Mai wiedziała, że kiedy tylko nadarzy się okazja, kobieta znowu do niej przemówi. Czego chciała? Dlaczego wyciągnęła na światło dzienne ten niemal zapomniany przez nią temat? Dlaczego chciała wzbudzić w niej na nowo nienawiść? I to właśnie teraz, kiedy dziewczyna zaczynała życie na nowo?
I dlaczego pojawił się przy niej Reth? Anioł nie darzył jej wielką sympatią, doskonale o tym wiedziała. Wybrał ją na partnerkę Jue, doceniał jej zdolności, ale nigdy nie towarzyszył jej tak, jak miało to miejsce w przypadku Lan. Jej zachowanie musiało prowokować Retha do roztaczania nad nią opieki, podczas gdy ona, Mai, od początku była dziewczyną silną i niezależną. Nie potrzebowała wspaniałego partnera u boku, by być podziwianą. Lan natomiast była zagubioną dziewczynką. Kimś, kto szukał opieki.
Mai nie mogła tego znieść.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość, Mai - oświadczył po chwili milczenia Reth, bez problemu dotrzymując kroku dziewczynie.
Mai wzruszyła ramionami.
- Arcymistrz kopnął w kalendarz? Stary piernik na to zasłużył.
Anioł posłał jej rozbawione spojrzenie.
- A już myślałem, że doczepisz się do Lan. Nie, nie o to chodzi. Poprosiłem Uriela, by zrekonstruował duszę twojej strażniczki, Pandory.
Mai gwałtownie się odwróciła, niemal zderzając się z aniołem.
- Po co mi ona?! Nie jestem już...
- Kto powiedział, że nie? - przerwał jej. - Twoje sny nadal potrafią przepowiadać przyszłość, prawda?
Dziewczyna prychnęła.
- Nic mnie one nie obchodzą!
- Oj, daj już spokój. Naprawdę nie masz ochoty zrehabilitować się w oczach Jue?
- On też... mnie nie obchodzi... - odparła szybko Mai, ale z mniejszym zdecydowaniem, niż by chciała.
Reth uniósł brwi. Czekał. Wiedział, że jego słowa padły na bardzo podatny grunt. Jue od zawsze był słabym punktem w obronie Mai.
- Zastanów się dobrze nad tym, co powiedziałem - oświadczył w końcu, gdy zrozumiał, że dziewczyna jednak się tak łatwo nie złamie. - Wiesz, jak mnie znaleźć, jeśli...
- Czekaj!
Mai przygryzała wargę w zamyśleniu, intensywnie myśląc. Co prawda całą tę cholerną Gildię zdążyła spisać na straty - na równi ze starymi prykami, którzy ją z niej przegonili, ale gdyby mogła po raz kolejny stanąć u boku Jue... Oczywiście, nie sądziła, że przyjmie ją z otwartymi ramionami. Wręcz przeciwnie, spodziewała się sporych zgrzytów w ich relacji. Naraziła go przecież na niebezpieczeństwo, rzucając ten nieprzemyślany czar. No i uwiodła go wbrew jego woli...
- Czy... czy Pandora rzeczywiście może zostać zrekonstruowana?
- Oczywiście! Dobrze się nią opiekowałem przez cały ten czas.
Mai spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- A myślałam, że ją zniszczyłeś?
- Też w pewnym sensie. Nie twierdzę więc, że będzie dokładnie taka sama, jak przed zniszczeniem, ale może do ciebie wrócić, jeśli zechcesz.
Dziewczyna nadal nie do końca mu wierzyła.
- Dlaczego to robisz? Przecież nie dogadywaliśmy się za bardzo.
- Hm... Powiedzmy, że powstały pewne okoliczności, w wyniku których postanowiłem powziąć pewne kroki...
-... A wszystko to brzmi bardzo tajemniczo. Może zdradziłbyś mi jakieś konkrety?
Reth uśmiechnął się.
- Nie mogę. Nie uwierzysz jednak aniołowi? Nie mam złych intencji.
- Ha, nie rozśmieszaj mnie. Ale pozwól mi przemyśleć twoją ofertę. Czuję, że kryje się za nią coś jeszcze, ale... Dobra, nie będę naciskać. Ale, jeśli się zgodzę, zrobię to tylko dla Jue!
- Oczywiście.
Mai wróciła do swoich codziennych obowiązków, a Reth mógł odetchnąć z ulgą. Ta cała sprawa z Pandorą ciążyła mu na sumieniu bardziej, niż sam by się przed sobą przyznał, ale przy pierwszej nadarzającej się okazji zwrócił się o pomoc do Uriela. Archanioł wynalazków jak zwykle znalazł rozwiązanie jego problemu - oświadczył, że zrekonstruuje duszę Pandory. Niestety, Reth nie mógł mu przekazać wiele materiału, ale Urielowi wydawało się to nie przeszkadzać. Powiedział, że wszystko będzie gotowe na czas. Rethowi nie pozostało mu więc nic innego niż obdarzyć go zaufaniem i czekać.
Będąc na Ziemi, jak zwykle zawędrował do granic De Arche. Unosił się przez jakiś czas nad barierami, próbując dostrzec sylwetkę Jue pośród innych, które poruszały się po ulicach miasta. To zadanie jednak utrudniał mu fakt, iż połączenie pomiędzy nim a duszą chłopaka najwyraźniej osłabło w chwili, gdy przekroczył granice De Arche. Rethowi aż trudno było uwierzyć, jak bardzo odpychało go miasto, które było pozbawione Laski. Gdyby Reth pozbył się swojej... Gdyby stał się w końcu upadłym...
Prawdę powiedziawszy, zastanawiał się nad tym od dawna. Przez to, że nadal był aniołem, że nadal korzystał z Łaski, nie miał wstępu do wielu miejsc w piekle. Do Nieba już w ogóle wstępu nie miał, zapraszano go tylko na Most. Dlaczego nie miałby stać się w końcu upadłym? Dlaczego miał balansować na krawędzi, nie należąc ani do istot niebiańskich, ani do piekielnych? Moc Jue by na tej zmianie nie ucierpiała, w końcu część jego istoty także była przeklęta.
Reth coraz częściej nad tym myślał. I coraz bardziej przekonywał się do tego pomysłu.
W końcu usiadł na lśniącej barierze i spojrzał w bezchmurne niebo. Jego myśli powędrowały do jego braci, którzy jakiś czas temu ustalili, że De Arche staje się zbyt dużym problemem i że trzeba by coś z nim zrobić. Najlepiej zniszczyć. Reth nie był do tego pomysłu przekonany. Może i miasto było pozbawione Boskiej Łaski, może i kiedyś aniołowie wiązali się w tym miejscu z ludźmi, ale De Arche nie było tak zdeprawowane, jak starożytne miasta. Czy naprawdę trzeba było skazać je na zagładę? Czy nie było innego sposobu?
Reth westchnął i uniósł się w powietrze. Cóż, żeby zniszczyć De Arche, potrzebna była decyzja podjęta przez siedmiu archaniołów. W obecnej sytuacji jednak, kiedy Rafael przebywał na Ziemi, jej podjęcie było niemożliwe. Czy w takim razie znajdą inny sposób, by przegłosować tę decyzję? Reth tego nie wiedział. A może w końcu pozwolą Mikaelowi opuścić Niebo? Najstraszliwsze narzędzie zniszczenia, którym Niebo może się posłużyć?
W powietrzu wisiało coś niedobrego. A może to tylko wyobraźnia płatała mu figle...
- Witaj, Reth.
Drgnął, słysząc nieznany mu głos, który rozległ się tuż obok jego ucha. Nie rozpoznał osoby, z którą przyszło mu stanąć twarzą w twarz.
- Czy my się znamy?
Nieznajomy uśmiechnął się.
- Jeszcze nie, ale sądzę, że powinniśmy się sobie przedstawić, jako że będziemy razem pracować w przyszłości.
Reth ściągnął brwi, ignorując tymczasowo dłoń, którą demon ku niemu wyciągnął. Miał bowiem pewność, że rozmawiał właśnie z demonem.
- Zero Sterblich.
- Ha? Co tutaj robi anioł śmierci?
Demon nadal się uśmiechał.
- Powiedzmy, że wprosiłem się na imprezę i próbuję poznać gości, z którymi będę się bawił.
Reth zupełnie nie zrozumiał, o czym Zero mówi. Nie podobał mu się jednak sam fakt, że anioł śmierci przyszedł się z nim przywitać i powiadomić o tym, że bierze w czymś udział. Dlaczego miałby to robić?
- Lan znajduje się teraz pod moją opieką.
- Lan...? Nie mów, że...!
Reth nagle zrozumiał. Cholera! Że też Zero miał czelność tak beztrosko przed nim stać i oznajmiać z taką radością, że zawarł jakiś podejrzany pakt z jego małą Lan! Zapłonął gniewem na samą myśl o tym, że bezczelny anioł śmierci odważył się tknąć jego dziewczynkę!
- Co ty jej zrobiłeś?!
- Spokojnie. Nadal jest nietknięta.
- Tylko byś spróbował... - syknął wyprowadzony z równowagi Reth.
- Obiecuję, że włos jej z głowy nie spadnie. Będę jej pilnował niczym własnego oka.
- Jaki masz w tym interes?
Zero wzruszył ramionami.
- Nie mogę wrócić do piekła, ot co. Zwariowałbym, gdybym nie znalazł sobie żadnego zajęcia tu, gdzie zostałem uwięziony. Stwierdziłem, że ochrona uroczej dziewczyny do mnie pasuje.
Reth zazgrzytał zębami. Coś mu się nie podobało w Zero. Ten jego uśmiech, ta maniera mówienia... Czy rzeczywiście jego intencje były tak czyste, jak mówił? Czy po prostu nie chciał się zabawić kosztem Lan i jej niewiedzy? I czy w ogóle Jue o tym wiedział? Czy się na to zgodził? Rethowi trudno było to sobie wyobrazić. Jego Mistrz z pewnością nie wyraził zgody na żaden podejrzany pakt!
- Spokojnie, Reth. Przyrzekam, że dziewczyny nie skrzywdzę. Będę miał też oko na twojego chłopaka.
- Och, naprawdę?
Zero pokiwał głową. Tym razem w jego słowach nie krył się uśmiech i Reth w końcu poczuł, że Sterblich jest z nim szczery. Uspokoił się więc trochę. Oczywiście nadal mu nie ufał, przynajmniej nie do końca, ale stwierdził, że nie powinien niepotrzebnie się martwić. Może Zero rzeczywiście nie był jego wrogiem.
- Tymczasem mam do ciebie pewną prośbę, Reth...
PIERWSZA!
OdpowiedzUsuńLiściak
a więc Mai powraca...;X
UsuńPowinna już się przyzwyczaić do tego, że czasy wylegiwania się w łóżku do późna już dawno minęły, ale nadal ciężko jej się wstawało
powtórzenie "już"? O_O
dziwnie sie to czyta...kto by pomyslal, iż taka zarozumiala i arogancka panna jak Mai pohanbi swa osobe i pobrudzi lapki pracujac jak zwykly smiertelnik! Ona, taka wspaniala, cudowna, najlepsza, niezastapiona etc! :O ciekawe czy spokorniala kosztujac prawdziwego zycia...
no wlasie, oszczednosci. mai nie miala jakichs oszczednosci dzieki pracy w gildii? nie mow ze wszystko wydala... na ciuchy/kosmetyki... nie wiem na co jeszcze :X powinna cos miec.... nawet glupia cegla by miala :X swoja droga dziwne, ze nie miala nic cennego, faktycznie cennego... w koncu byla the best! ;P
NIE! NIEMOZLIWE! JAK to mozliwe ze mai ZROZUMIALA iz popelnila blad? Mai i przyznanie sie do winy w jednym zdaniu??! WTH?! ;O nie moge uwierzyc ;O
ol... gdy juz zaczelam wierzyc ze sie zmienia, ona swoj :blkad" tlumaczy w taki sposob....... niech ja kts zastrzeli!
a w ogole co to za glos? powalona Natasha? jest tak silna ze moze rozmawiac bedac nieprzytomna?;O
treth ak zawsze ma swietne wyczucie czasu :D skad on wiedzial ze mai cos kombinuje? czysty przypadek czy jako aniol on wie... "wszystko". juz samo to iz slyszal jej mysli... BRR!
hm.. nie spodziewalam sie tego po reth'e... kto jak kto, ale on wg nnue byl ostatnia osoba, ktoraz by na cos takiego wpadla i w ogole byla mila dla Mai... wiem ze cos za tym musi sie kryc, ale... dlaczego?! tak dobrze bylo bez mai :x wystarczy tylko jedna wredna kapitan- Vanni. po co komu Mai? :x
Nie uwierzysz jednak aniołowi? Nie mam złych intencji.
tym mnie zabil! zabrzmial jak.... Reth :P caly on :P
Rethowi nie pozostało mu więc nic innego niż obdarzyć go zaufaniem i czekać. (zgrzyta, no nie?:x)
hm.... no i sprawa laski.. a wiec tak reth chce to zalatwic. tez sposob.... w koncu nic mu ta laska nie daje... choc poziej moze sie okazac ze niektorzy aniolowie sie od niego odwroca :x nie moze laski na kogos przeslac, a pozniej by ktos przeslal go na niego...? moze uriel wykombinuj jakis kontener? jesli nie bedzie mial laski, nie bedzie mial wstepu na most, prawda? jak wtedy pogada z aniolami w niebie? bedzie prosil lucka o posrednictwo? :x
no wlasnie, i jak powstrzyma bez laski anioly przed zniszczeniemm miasta?! nie bedzie mial wtedy prawa glosu (nie zeby teraz mial, ale jednak moze skonstruować jakas opozycje...)
że bezczelny anioł śmierci odważył się tknąć jego dziewczynkę!
kurde.... uwielbiam gdy reth zionie zazdroscia ;p a ta jego troska no no... jeszcze chwila i zacznie walczyc z zero! ;X ktory zreszta moze sie schronic w dearch, gdzie reth nie ma wstepu mwahahaha ;P
jaka prosbe ma do retha????????????!!!! ikiedy pojawi sie kofrontacja jue z lan? na to czekam!!! w koncu odparl jej najchlodniejszym tonem jaki u niego slyszala!!! cos sie musi dziac!!!! kiedy next?!
Liściak
Ano, Mai powraca. Dlaczego nie? ;p
UsuńOszczędności? Ona nie dysponowała własnymi pieniędzmi, gdyż wszystkie jej wypłaty zabierał jej ojciec. Innymi słowy, kiedy odeszła, nie miała grosza przy duszy. Będąc w Gildii, wszystkie wydatki kontrolował jej ojciec i sypał pieniędzmi, kiedy było to potrzebne, ale tak ogólnie to Mai nigdy ilości zarabianych przez siebie kasy nie widziała ^^
Hihi! Chyba nie sądziłaś, że Mai tak naprawdę będzie żałować i przyznawać się do tego, że źle zrobiła, uwodząc Jue wbrew jego woli? ;p
Reth jak zawsze znajduje się na właściwym miejscu we właściwym czasie ;) Nie może się wybrać do De Arche, to próbuje znaleźć sobie jakieś pożyteczne zajęcie. Kontrolowanie poczynań Mai z pewnością można uznać za zajęcie pożyteczne :D
ta ,,laska" uczyniła resztę komentarza mniej poważną, niż powinna mi się wydać :D I nie wiem, może Uriel byłby w stanie stworzyć jakiś kontener na jego łaskę. Zapewne byłoby to możliwe, tylko czy mój pomysł pójdzie w tę stronę? Nie wiem jeszcze :D
Heh, nie wiem, kiedy pojawi się konfrontacja. Średnio mi idzie jej pisanie, serio ;o
Take your time. Konfrontacja musi byc idealna! ;-)
Usuńno miała być łaska, ale paluszek utknął w korku w drodze do ctrl ;P
Hej,
OdpowiedzUsuńuff przeczytałam kochana , nie wszystko jak na razie, ze względu na brak czasu, ale to co przeczytałam niezwykle mnie zainteresowało, wspaniale jest wszystko napisane, interesująco i już nie mogę się doczekać kiedy znów usiądę przed komputerkiem, aby przeczytać pozostałe rozdziały ;]
Coś więcej napiszę już jak przeczytam całość... i może uda mi się wpaść na gg pod koniec tygodnia, żeby pogadać ;]...
Weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Żaneta
Ach, cieszę się, że znalazłaś czas i chęci, by przeczytać to opowiadanie, choć wiem, że wolałabyś czytać o Naruto :) Niestety, nie mam żadnych pomysłów na napisanie bloga na podstawie mangi Kisiela, więc... Mam nadzieję, że to opowiadanie też Ci się spodoba ;))
UsuńPowiem tak: Ja wiedziałam, że kiedy zniszczyłaś Nat'ashę, wsadzisz tutaj Mai. Inna sprawa, że Cię o to wypytywałam niedawno ( już nawet nie wiem czy tylko dzisiaj, czy wcześniej też xD)... A jeszcze inną sprawą jest fakt, że nadal uważam, że Nat'asha gdzieś tam jest ( skoro żadna duszyczka nie wróciła do piekła to równie dobrze Wiedźma może coś... zmajstrować). No to na tyle moich domysłów, zaczynam czytać :)
OdpowiedzUsuńMatulu, jakos nie moge sobie wyobrazić tej samej Mai, która... no zrobiła co zrobiła, a teraz... no w sumie powiem, że jej tak dobrze. Może będzie koniecznie, żeby w końcu nauczyła się, że człowiekowi nie zawsze ktoś usługuje, czy też raczej, że praca może dać wiele satysfakcji... No, moze mało związku, ale uważam, że Mai wyjdzie to na dobre. O!
Za naleśniki cię zabiję. Mam na nie ochotę od misiąca, a nie mogę zrobić, bo co chwila mi ktoś do domu wraca... a kiedy wracają dzieciaki czy nawet rodzice, to powiem że zaczynają zrzędzić, że ja sobie robie co chce do jedzenia a potem nie jem obiadu gospodyni! -.-' Ech.. Znajdę chwilę na naleśniki... MUszę *_*
Ten głos, co sie do mai odzywa. Nie wiem, mam wrażenie że to jej strażniczka, chociaż wiem, że ona została... zniszczona przez Retha. Ale.. A może to rozdarcie wewnętrzne spowodowało, ze Mai nagle zaczęła słyszeć swoją drugą nature w sobie? O.o Sumienie. Nie powiedziałabym. Sumieni by sie odezwało tak, że powiedziałoby: masz za swoje. chciałaś łamać zasady to teraz żyj z tym, na co sobie zapracowałaś. wypij piwo, które sobie uwarzyłaś.
Reth zawsze wyskakuje z fajnym tekstem. UWIELBIAM GOŚCIA <3 Ale wracając do tematu... Mai wydaje się być.. naprawde inną osobą i odnoszę wrażenie, że mogłabym ją nawet ewentualnie polubić... To przerażające? :/
JUŻ WIEM O CO CHODZI!! WIem kto to ten głosik! I wiem, co teraz będzie! TO NAT'ASHA! WIedziałąm!! , Że też dopiero w połowie rozdziału dociera do mnie myśl o co chodzi XD Mogłam siętego spodziewać, ale jednak mnie zaskoczyłaś :)
Rekonstrukcja Pandory? No, no.. ciekawa propozycja. Ja bym przyjęła. Ale.. z drugiej strony wole nie wiedzieć co Uziel jej nawkłada do łba xD Nie mam.. zaufania do tych, któzy wychodzą spod ręki Uriela :D Wiem, Peir wyszła, ale... ona siedzi cicho i nic nie robi... póki co. No i uważam, ze mogłaby coś zrobić. Tak, tak, Lan nie jest w stanie jeszcze jej .. przebudzić, ale no Peir mogłaby czasem... dać jakiś pokaz no!
No, czuję że.. Mai sie nie zgodzi. I to będzie wina tego głosu który w niej siedzi. Albo, Pandorcia zostanie opętana przez Nat'ashę i wiesz. Bum. Mai też będzie opętana i będzie banc xD
HAHAHAHAA! Miasto pozbawione LASKI? XD No to masz literówke ;p haha
Czekaj, Rth miałby porzucić łaskę, żeby dostać się do De Arche? Czemu? No ja wiem, że... Wolałby mieć Jue na oku i Lan w sumi też.
A tak btw - czy on POCZUŁ, że Lan się związała paktem krwi z Zero? O.o
Oh, czekałam na spotkanie Retha z Zero! Niah niah... :) I powiem, ze Zero wyszedł bosko *_* I... No cóż, mnie przekonał ze sie nią dobrze zaopiekuje xD
CZEMU ZNOWU KONCZYSZ W TAKIM MOMENCIE? -.-' Zamordować poprostu -.-' I znowu nie będziesz mogła ruszyć z nowym rozdziałem, co? ;p
Nie no bardzo mi odpowiadał ten rozdział. Mai.. zmieniła się i w sumie sądze ze zasługuje na drugą szanse. Z drugiej strony, gdyby Pandorka wróciłą i została opętana przez Nat'ashę ( to tylko teoria) Nat'asha mogłaby siać spustoszenie wśród Łowców, kiedy Mai wróciłaby do Gildii... hm... A Reth i Zero. Nie wiem, czuję że siębędą dogadywać. Mimo ze są... trochę z różnych sfer, ale sądzę, że się dogadają.
A co do tego ostatniego zdania to chyba wiem co to za prośba. Ale z drugiej strony, jśli mam rację to... Zero by nie powiedział ze będzie miał oko na Jue. Ale, może Zero będzie prosił Retha o wsparcie w pomocy przywołania Peir? *mysli*
No... oczywiście, że jakiś zUy charakter musi być. Nat'asha chwilowo znajduje się poza zasięgiem, więc oczywiście musiałam wszystkim przypomnieć osóbkę Mai, główne zUo części pierwszej. Pisanie o niej jak zwykle sprawia mi przyjemność z jakiegoś powodu :D A może teraz będzie jeszcze lepiej, bo dziewczyna troszkę się zmieniła od czasu, gdy widzieliśmy ją po raz ostatni. Jak widać, szara rzeczywistość potrafi przytępić najostrzejsze narzędzie.
UsuńHihi! wiedziałam, że w końcu wpadniesz na to, kto jest właścicielem tajemniczego głosiku! Nie zawiodłaś mnie :D Ale cóż, lista podejrzanych jest wąska. A ktoś, komu zależy na tym, by przeciągnąć Mai (ponownie) na ciemną stronę mocy... Cóż, to mogła być tylko robota wiedźmy. Tylko jaki może mieć powód, by kusić Mai? ;p Kto wie, kto wie.
btw, Mai jest tak pokręcona, że mogła uznać ten głosik za jej sumienie :D
Uff, dobrze, że wejście Retha Ci się podobało. Starałam się, by było ciekawe :D A co do Pandorki... kto wie, kto wie, Uriel jest zdolnym archaniołem, żadnej roboty jeszcze nie spaprał. Trudno mi sobie wyobrazić, by tym razem coś poszło źle, aczkolwiek nawet najlepszym zdarzają się wpadki, prawda? ;p
Ach, spotkanie Zero i Retha... Uważam, że całkiem nieźle wyszło ;) Cieszę się, że Ty także nie masz co do niego zastrzeżeń. I podoba mi się, że tyle pomysłów przyszło Ci na myśl podczas czytania tego rozdziału! No wiem, że skończyłam bardzo nieładnie, ale nie mogłam tego rozdziału przeciągać w nieskończoność. Chociaż sądzę, że Ty byś się ucieszyła, ale ja już nie miałam niestety siły ;p
No wiem :) Rozdział był długi, ale wiesz ;p Ja bym mogła czuytać dłuższy ;d
Usuńco do Mai - kurde, ja coś czuje, ze naprawde będzie gorzej niż Nat'asha. Czuje, ze ta wiedźma wywrze na Mai taki wpływ, że będzie czarująca i uwodzicielka, a jak juz zblize si do swojego celu ( podejrzewam ze celem są łowcy :/) to zaatakuje pełną parą.
Wejście Retha zawsze wychodzi ci fenomenalnie ;d
Co do spotkania - więcej takich proszę;p
A i nexta też poproszę;d wiem, ze się studia zaczęły - strasznie boleśnie mi to uświadomili :( No ale jak to wczoraj powiedziałąs - sama sobie nagrabiłam. mogłam wybrać inny kierunek ;p ale co do rozdziału.... może w weekend cos naskrobiesz? A moze bedziesz miała chwilkę troszkę wcześniej? ^^