- Dzień dobry!
Wyspaliście się?
Zdumiona,
zerwałam się do pozycji siedzącej, mrugając oczami jak szalona. W pierwszym
momencie nie wiedziałam, co się dzieje. Obudziłam się? Ale kiedy zasnęłam?
Ostatnią rzeczą, jaką pamiętałam, był fakt mojej jawnej bezsenności
spowodowanej wielkimi wyrzutami sumienia i tworzeniem w głowie najczarniejszych
scenariuszy strasznego ,,jutra”, które chyba właśnie nadeszło?
- Dzień dobry,
Jun. Wszystko w porządku w domu? – Z dołu doleciał do moich uszu głos Hajime.
Natychmiast się
rozbudziłam.
- Tak, w
porządku. Ojcu brakowało pary rąk do pomocy, był strasznie zabiegany.
Siedziałem całą noc w jego biurze i stamtąd kierowałem częścią interesu. Ojciec
nie spodziewał się, że firmy, z którymi podpisał kontrakty w zeszłym roku,
odezwą się do niego w tym samym czasie.
Z mojej piersi
wyrwało się potężne westchnięcie. A więc tylko o to chodziło?
- Poza tym,
ojciec wspomniał coś o tym, że zaczął już aranżować moją przyszłość, to znaczy
rozgląda się za synową. Wyobrażasz sobie?
- Ciebie w roli
poważnego małżonka jeszcze poważniejszej damy? Nigdy! – roześmiał się Hajime, a
ja skamieniałam. Wchodziliśmy na bardzo niebezpieczny grunt! – Zresztą, co z
Rei, który ŚPI smacznie na górze?
Spać, spać, spać!
Zacisnąć powieki i udawać, że śpię!
- Dlatego właśnie
mu powiedziałem, żeby się nie fatygował.
- Powiedziałeś
mu, że... Zaraz. Oświadczyłeś mu, że spotykasz się z chłopakiem? I on to, ot
tak sobie, przyjął do wiadomości?
- Owszem. Znaczy,
ot tak sobie tego nie przyjął, po prostu kazał mi się dobrze zastanowić nad
tym, czy przypadkiem nie straciłem rozsądku. Odparłem, że nie mógłbym się nad
tym problemem zastanowić, jeśli nie miałbym rozsądku za grosz.
- Jun, ty jesteś
szalony! – stwierdził Hajime na poły ze zdumieniem, na poły z wyczuwalnym
przerażeniem. No tak, to mogło znacząco wpłynąć na jego plan.
- I cóż z tego? –
odparł wesoło Jun. – Lubię towarzystwo Rei. Właściwie nawet bardziej niż lubię…
On wyzwala we mnie jakąś dziwną czułość, co się jeszcze nigdy nie zdarzyło,
kiedy spotykałem się z dziewczynami. A od pewnego czasu wszystkie mnie irytują.
Towarzystwo Rei natomiast działa na mnie bardzo… kojąco. Nie wiem, jak to w
zasadzie określić, ale wiem, że naprawdę cenię sobie jego towarzystwo.
- I powiedziałeś
to ojcu?
- I powiedziałem
to ojcu.
- Baka.
- Cała
przyjemność po mojej stronie. Co czytasz?
- Kolejny nudny
projekt samorządu. Chcą zrobić wielką imprezę z powodu zakończenia egzaminów.
Swoją drogą, mogę cię o coś zapytać?
- Hm?
- Jak daleko
posunąłeś się w związku z Rei? Mówisz, że lubisz jego towarzystwo… coś się
jednak między wami dzieje? Mam na myśli *te* sprawy.
Czy on właśnie
zamierzał zrobić to, o czym myślałam? To znaczy poruszyć kwestię, o której
wczoraj mu wspomniałam? O braku intymności między nami, przez co nie byłam w
stanie stwierdzić, czy kocham Juna, czy nie? Czy on wziął to na poważnie?
Miałam wielką
ochotę zerwać się z łóżka, zbiec na dół i uświadomić tej dwójce, że wcale nie
śpię, więc niech nie załatwiają niczego za moimi plecami. Z drugiej strony…
uch… byłam ciekawa, co Jun odpowie…
- Dlaczego o to
pytasz?
Prawie spadłam z
łóżka.
- Pytam, bo chyba
nadszedł najwyższy czas, by coś się zaczęło między wami dziać?
- Powinno? – Jun
wydawał się naprawdę zdziwiony.
- Dlaczego jesteś
taki zdziwiony? Nie myślałeś nad tą kwestią, kiedy rozważałeś wszystkie za i
przeciw tego związku?
Po tym pytaniu
zapadła na dole bardzo długa chwila ciszy, którą w końcu przerwał głośny śmiech
Iwakury.
- Jun, mogę cię
teraz wyściskać?
- Odwal się!
- Cha, cha, cha!
O cholera, Rei śpi na górze, ale… Cha, cha, cha! Jun, wiesz, że cię kocham? W
tej chwili bardziej, niż kiedykolwiek!
- Mówiłem, żebyś
się ode mnie odczepił!
Co tam się stało?
Ciekawość zaczęła zżerać mnie od środka, ale nadal nie miałam odwagi wyjść spod
bezpiecznej kołdry. A kiedy chwilę później usłyszałam jakiś dziwny trzask, siłą
powstrzymałam się od natychmiastowego sprawdzenia sytuacji.
- Auć, cha, cha.
Nie musiałeś tym we mnie rzucać.
,,Tym”?
- Masz, schowaj
to z powrotem. Rei cię wyśmieje, jak to zobaczy.
- Ale o co ci
chodzi? Co w tym złego?
- O to, że…
kurczę, jesteś zdecydowanie zbyt uroczy! Pff, cha, cha, cha!
- Haji…
- Przepraszam.
Masz, schowaj to.
Dłużej nie mogłam
wytrzymać!
- Co się dzieje?
– zapytałam, doskakując do barierki. – Jest jakiś szczególny powód, dla którego
zachowujecie się tak głośno?
Hajime na mój
widok znowu wybuchnął śmiechem, a Jun wpełzł pod kołdrę. Zdążyłam jeszcze tylko
zauważyć, że był tak zawstydzony, że zaczerwieniły mu się nawet koniuszki uszu.
Teraz to byłam
bardziej niż ciekawa!
- Co on przed mną
ukrywa? Oi, Jun!
- Zostawcie mnie
w spokoju! – krzyknął przytłumionym głosem spod kołdry.
- Hajime…?
- Przepraszam,
nie mogę powiedzieć. Cha, cha. To mi nawet przez usta nie przejdzie. Ale nic
się nie martw Rei, gwarantuję ci całkowite bezpieczeństwo… w tych
okolicznościach. Z kim ja dzielę pokój… Cha, cha, cha!
Jun wyskoczył
spod kołdry.
- Przestań się w
końcu śmiać! – rozkazał, doskakując do Hajime i potrząsając nim za ramiona. –
Wiem, że jestem idiotą, nie musisz mi tego w ten sposób uświadamiać!
- Wiem, wiem,
chciałeś dobrze. W porządku, już się uspokoiłem, możesz zabrać swoje łapki. O boże,
dawno tak się nie śmiałem. Jun, chyba powinieneś porozmawiać z Rei na pewne
tematy. I proszę, nie wspominaj o *tym*, dobra? Gwarantuję ci, że zostaniesz
wyśmiany. Znowu. A tego nie chcesz, prawda?
- Ale… o co wam
chodzi? Dlaczego miałbym się śmiać?
- Mi brakuje słów
na skomentowanie tej sytuacji, więc nic nie mówię. Swoją drogą, wziąłem już
prysznic, więc ustalcie tylko między sobą kolejność… chyba, że wejdziecie razem
– dodał, tłumiąc wybuch śmiechu.
Jun stracił
cierpliwość i trzepnął przyjaciela w tył głowy, po czym spojrzał na mnie
przepraszająco.
- Idź pierwszy,
ja muszę odespać noc, więc prawdopodobnie do południa w ogóle nie będę obecny.
Dołączę do ciebie zapewne na treningu, jeśli oczywiście się wybierzesz. Do tego
czasu jednak będę musiał cię pozbawić mojego towarzystwa. Ciężko mi to
przechodzi przez usta, ale jeśli coś się będzie działo, poproś Hajime o pomoc,
okay?
- Oi, oi!
Skinęłam głową,
uśmiechając się podstępnie. Już ja dobrze zorganizuję ten czas, wyciągając z
Hajime wszystkie interesujące mnie informacje!
- Dobrze, poradzę
sobie. Ty sobie odpocznij.
- Z jakiegoś
powodu się martwię… - wymamrotał Jun, a w jego spojrzeniu pojawiło się
zwątpienie.
Zapewniłam go, że
zupełnie nie ma ku temu powodów. Za to Hajime mógł się zacząć martwić, bo tego
akurat nie zamierzałam w ten sposób zostawić. W końcu cała ta sytuacja w jakiś
sposób mnie dotyczyła, prawda? Rozmawiali o tym, jak rozwija się mój związek z
Junem i nagle… coś się stało, coś, o czym po prostu musiałam wiedzieć! A skoro
Jun wyglądał na tak zawstydzonego, nie było więc szansy, bym cokolwiek zdołała
się od niego dowiedzieć. Hajime za to nie mógł bez końca wyłgiwać się brakiem
słów na komentarz. Podejrzewałam, że jeśli w wystarczającym stopniu będę mu
przeszkadzać, w końcu, aby się mnie pozbyć, wyśpiewa mi wszystko, co wie.
Zaczęłam już na
pierwszej lekcji dręczyć go liścikami, które w regularnych odstępach czasu
rzucałam na jego ławkę. On za każdym razem wkładał je pod pulpit, posyłając mi
rozbawione spojrzenie. Jeśli jednak myślał, że to miało mnie powstrzymać, to
się mylił. Na przerwie dreptałam za nim krok w krok, śledziłam go wzrokiem,
kiedy wchodzi i wychodził z pokoju samorządu, weszłam za nim nawet do łazienki,
gdzie udawałam, że myję ręce. Po trzeciej lekcji wreszcie zaczął się łamać. Po
pulpitem chyba zaczynało brakować mu miejsca na chowanie moich liścików z jakże
agresywnym pytaniem, o co w tym wszystkim chodzi?
- Rei, przecież
powiedziałem, że nie musisz się martwić – oznajmił, kierując się do pokoju
nauczycielskiego. Został oddelegowany do zebrania wypracowań z wszystkich klas
i zaniesienia ich nauczycielowi, dlatego niósł przed sobą dość spory plik
kartek. Chciałam mu pomóc, ale nie wyglądało na to, że tego potrzebuje.
- Nie wiem,
dlaczego, ale to właśnie mnie martwi!
- Ciebie
zadowolić… Nie mogę ci powiedzieć nic więcej, bo nie chcę zdradzać Juna. On
robi wszystko w dobrej wierze, tutaj musisz mi wierzyć. Byłem po prostu
zaskoczony jego niewinnością i naiwnością, aczkolwiek to było takie urocze! –
Położył dłoń na klamce i odwrócił się do mnie z cwanym uśmieszkiem. – Rei,
chyba jest już za późno na to, by cokolwiek naprawiać. Naucz się kochać Juna, a
ja pomyślę nad tym, jak ułatwić mu życie.
- Powinieneś w
tej chwili sam siebie posłuchać, by się dowiedzieć, jak absurdalnie brzmisz –
oświadczyłam.
- Wyrażę się
inaczej w takim razie: zakochaj się w Junie. I to nie jest prośba z mojej
strony.
- Ale sam
powiedziałeś…
- Wiem. Dlatego
właśnie mówię, że pomyślę nad ułatwieniem mu życia. Przyznaję, że trochę
nabroiliśmy, więc teraz musimy ponieść tego konsekwencje. W żadnym wypadku
jednak nie możemy odstąpić od naszego planu, bo wszystko szlag weźmie. A teraz
zmykaj, zaraz zacznie się kolejna lekcja. Ja cię nie będę usprawiedliwiał!
Hajime też był
twardym przeciwnikiem, to musiałam przyznać. I co miał na myśli, mówiąc, że mam
się zakochać w Junie? Nie mógł mi przecież kazać tego zrobić, ja też nie mogłam
się zmusić do darzenia kogoś miłością, chociaż w tej chwili mówiliśmy tutaj o
Junie. Sama już nie wiedziałam. Byłam skłonna pogodzić się z myślą, że stał się
naprawdę realnym kandydatem do mojej ręki, ale sama nie wiedziałam, co robić z
uczuciami do niego. Był moim przyjacielem, co właśnie w dużej mierze zaważyło
na mojej decyzji o potraktowaniu go w tym akurat względzie poważnie, ale
miłość?… Nie, nawet nie musiałam się zastanawiać, by wiedzieć, że moje uczucia
są dalekie od miłości.
I Hajime kazał mi
nagle rozwinąć w sobie to uczucie do Juna? Jak niby miałam to zrobić?
Moje rozmyślania
przerwała Aya, która nagle zagrodziła mi drogę. Zamarłam w połowie wykonywanego
kroku, nawet moje serce na sekundę zatrzymało swój bieg.
- Witaj,
Nagare-kun – przywitała się, oblewając swoje słowa takim miodem, że aż
niedobrze mi się zrobiło. – Pozwól, że zadam ci jedno, jedynie pytanie. Mogę?
Jedno, jedynie
pytanie… Te słowa przypomniały mi natychmiast inną sytuację, z Hajime w jednej
z głównych ról. Przyszło mi na myśl, że do tej pory nie odpowiedziałam mu na
postawione mi pytanie, jako że nie było ku temu okazji. Chyba jednak brak mojej
odpowiedzi uznał za wystarczającą odpowiedź, skoro chwilę później zaczął mnie
przyciskać do materaca.
Ach, głupie
myśli!
- Proszę, nie
krępuj się – odparłam, pocąc się ze zdenerwowania.
- Wiesz może,
gdzie wczoraj był Jun?
Śledziła go?
Czyżby zaniepokoił ją fakt, że Jun opuścił mury tej szkoły na jedną noc i robił
coś, o czym ona nie miała pojęcia?
- Mówił, że pomagał
ojcu… - odparłam, uznając powiedzenie prawdy za dobrą kartę. Bo chyba nie było
w tym akurat nic zdrożnego?
- Och, więc tak
się tobie wytłumaczył…
- O czym ty
mówisz? Znowu coś insynuujesz? Chcesz, żebym stracił do niego zaufanie?
- Po prostu uświadamiam
ci, że jesteś naiwny. Znasz narzeczoną Hajime, Mayuko, prawda?
- Tak, miałem
przyjemność ją poznać.
- Jej również
wczoraj nie było w naszym dormitorium. Dziwny to zbieg okoliczności, prawda? Ta
laleczka zazwyczaj siedzi, bezpiecznie zamknięta w swoim pokoju, ale jeśli
chodzi o Juna…
- Nie chcesz mi
chyba powiedzieć, że Jun ma romans z narzeczoną swojego najlepszego
przyjaciela?
Aya uśmiechnęła
się pobłażliwie. Dzwonek zabrzmiał i wybrzmiał, a my stałyśmy naprzeciw siebie
i prowadziłyśmy intensywną bitwę na spojrzenia. Ja nie miałam ochoty być
pierwszą, która odwróci wzrok, więc zapewne mogłybyśmy stać tak cały dzień i
noc. Aya miała za dużo pewności siebie, by w ogóle rozważać możliwość poddania
się nawet w tak trywialnej sprawie.
Nie odwracając
wzroku, Aya powiedziała:
- Nie, nie. To
już dawno powinieneś wiedzieć. Uświadamiam ci tylko, że zupełnie nie uda ci się
go zatrzymać dla siebie. Jesteś nie tylko niesłychanie małym człowieczkiem, ale
też niesłychanie głupiutkim chłopczykiem. Naprawdę sądzisz, że Jun cokolwiek do
ciebie czuje? Ale w sumie mało mnie to obchodzi i nawet nie wiem, dlaczego ci
to mówię. Może jednak trochę mi cię żal… Kiedyś mi podziękujesz, chłopczyku. A
teraz przepraszam, muszę wrócić na lekcję. Do zobaczenia… albo i nie!
Aya oddaliła się
kocim krokiem, śmiejąc się złośliwie. Ten śmiech jeszcze długo rozbrzmiewał w
korytarzu i moich uszach, zupełnie nie docierając do świadomości. Tam bowiem
odbywała się prawdziwa rewolucja, z dala od szyderczych słów Ayi. Wiedziałam,
wiedziałam po prostu, że ona kłamie, że chce mnie zdenerwować, żeby jeszcze
lepiej się bawić moim kosztem. Jej słowa wywołały we mnie zupełnie inną
reakcję, niż powinny. Nie złość i nie zazdrość, nawet nie przygnębienie…
Aya rozbudziła we
mnie zdecydowanie, którego wcześniej mi brakowało. Zdecydowanie, by włożyć w
plan Hajime więcej entuzjazmu i serca, i by w końcu potraktować go poważnie.
Tylko czekaj,
Jun! Stanę się dla ciebie najwspanialszą dziewczyną na całym świecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz