Ojciec w końcu mi
odpisał. Na milion gorączkowych wiadomości, które musiał znaleźć w swojej
skrzynce, nadeszła jedna, malutka, bardzo niepozorna odpowiedź, która nie
wyjaśniała zupełnie niczego i tylko mnie zdenerwowała:
Dostałem zaproszenie na kolejną imprezę
organizowaną w Gendai. Program wygląda ciekawie, więc spodziewaj się mnie w
tłumie, córeczko! Tatuś nadal jest z Tobą! Mamusia również przesyła Ci milion
całusów.
PS. Tym razem chętnie spotkałbym się z
,,tym” chłopcem. Przyprowadź go do mnie przy pierwszej okazji.
Nie wiem, co on
tam sobie tworzył za scenariusze, ale chyba już nic nie mogłam na to poradzić.
Swoją drogą, od kogo on to zaproszenie dostał? I dlaczego, skoro miała być to
impreza dla nas, uczniów, z powodu pomyślnego zakończenia egzaminów, to my
musieliśmy wszystko organizować? Jakieś bale, przebieranki, teatrzyki… I
dlaczego w tym szaleństwie ja miałam brać udział jako jakaś królewna?
- Hajime… mogę
cię prosić na słówko? – zapytałam, zaglądając do pokoju, w którym zbierał się
samorząd. Jak zwykle było w nim pełno ludzi.
- Nie ma mowy.
Jak ci się nie podoba rola księżniczki, możesz jeszcze wybrać to – tutaj rzucił
w moją stronę jakimś papierem – ale to moje ostatnie słowo.
Zerkając na
arkusik, poczerwieniałam natychmiastowo.
- Nie ma mowy!
- Zostaje więc
księżniczka. Zresztą, co się rzucasz? Jun będzie odgrywał księcia. Na scenie
prawdopodobnie będzie równie beznadziejny, jak ty, więc nie będziesz się czuł
odosobniony.
- Hajime… I co to
za wybór, a raczej jego brak? Księżniczka albo kelnerka w stroju pielęgniarki?
Wy i te wasze fantazje!
- Mówiłem, że
masz nie marudzić! A teraz zmykaj, mamy jeszcze sporo do omówienia i
zorganizowania. Sio, sio!
Żegnały mnie
rozbawione spojrzenia wszystkich członków samorządu, co mnie jednak mało
obeszło. Usilnie myślałam nad sposobem wybrnięcia z tej beznadziejnej sytuacji,
jako że nie miałam najmniejszej ochoty przebierać się za jakąś księżniczkę i
mdleć na scenie, aczkolwiek miałabym to zapewne robić w ramionach Juna, którego
Hajime obsadził w roli księcia – też wbrew jego woli.
Po chwili
zaświtał mi w głowie wspaniały pomysł na rozwiązanie tej sytuacji, więc
zawróciłam i ponownie pobiegłam do pokoju samorządu.
- Hajime, mam
pomysł!
- Tylko nie ty…
Co znowu? – jęknął Iwakura, podchodząc bliżej mnie, po czym trzepnął mnie po
głowie trzymanymi przez siebie papierami.
- Skoro i tak
będziemy beznadziejni jako aktorzy, może moglibyśmy zrobić coś, w czym będziemy
naprawdę dobrzy?
- Wyrażaj się
jaśniej.
- Pozwolisz nam
rozegrać jakiś mecz koszykówki może? – zapytałam błagalnie, starając się posłać
mu najbardziej proszące spojrzenie, na jakie było mnie w tej chwili stać.
Hajime skrzywił
się i znowu trzepnął mnie papierami.
- Nie dokładaj
nam roboty!
- Iwakura-san, to
nie jest taki zły pomył – poparła mnie jakaś olśniewającej urody dziewczyna,
która siedziała w niedbałej pozie na biurku. Podejrzewałam, że jej obecność w
tym pokoju dało się wytłumaczyć jedynie niezwykłą sytuacją, czyli tym, że
impreza miała odbyć się w obydwu częściach szkoły, dlatego oba samorządy
pracowały razem. – Aktywna działalność klubów sportowych w naszym liceum
pozwoliłaby nam coś takiego zorganizować. Mogłabym poprosić też kilka osób, by
wykonali parę telefonów, dzięki czemu moglibyśmy zaprosić kilka składów drużyn
z innych szkół na to wydarzenie.
- Rozgrywki
mogłyby się nawet stać główną atrakcją imprezy – dodał chłopak stojący obok
niej, bezustannie poprawiający okulary na nosie. Nie znałam go zupełnie, musiał
należeć do starszych klas, z którymi rzadko miałam do czynienia.
- Ogura-sempai,
ty też popierasz ten plan? – jęknął Hajime, łapiąc się za głowę.
- I owszem. –
Niemożliwe, ale jednak zobaczyłam w tej chwili przebiegły błysk w szkiełkach
okularów tegoż Ogury. A myślałam, że takie rzeczy, to tylko w mangach! – Możemy
sporo na tym zarobić, Iwakura.
- A ten znowu
zaczyna… No dobra, pomyślimy. Rei, poinformuj Juna, że ma zebrać swoją drużynę
do kupy i wszystkim uświadomić, że muszą być w formie, jeśli chodzi o
organizowaną imprezę. Nie zapomnij dodać, że to był twój pomysł!
Oczywiście
poleciałam jak na skrzydłach. Wszystko było bowiem lepsze od odgrywania jakiejś
żałosnej roli w jeszcze bardziej żałosnych teatrzyku, który wolałam zostawić
profesjonalistom. Aya doskonale nadawałaby się do każdej roli, w końcu była
wspaniałą aktorką. Ja ograniczałam się jedynie do przebieranki, w której
udawałam chłopaka. Na więcej nie miałam siły. Zresztą, przecież wszystko
mogłoby się wydać, gdybym, na przykład, była zmuszona ubrać jakąś dziwną
sukienkę… Ten Hajime, czasem w ogóle nie myślał!
Tymczasem okazało
się, że w ogóle nie mogłam znaleźć Juna. Sprawdziłam nasz pokój, dach,
łazienki, boisko, basen, szatnie… Wszystkie miejsca, w których Jun mógł
przebywać, przeszukałam bardzo dokładnie i go nie znalazłam. Istniała możliwość,
że minęliśmy się gdzieś po drodze, więc jeszcze raz wróciłam do pokoju, a potem
wyszłam na bieżnię. Jak zwykle panował w tym miejscu ożywiony ruch, ale Juna
nie widziałam. Zauważyłam za to Arawę, który także należał do klubu koszykówki.
- Arawa-san, nie
widziałeś Juna? – zapytałam, podbiegając do niego.
- Nie widziałem
go od rana. Też się dziwię, że go nie ma, obiecał dołączyć do nas po południu.
- Ach, tak. Nie
przeszkadzam ci w takim razie, sprawdzę jeszcze kilka miejsc i przyślę go
tutaj, jak go znajdę.
Tak powiedziałam,
ale… gdzie w zasadzie miałam iść go szukać? Jedyne miejsca, których jeszcze nie
sprawdziłam, to ogród za szkołą i – trudno mi było nawet o tym myśleć, ale ta
możliwość stawała się coraz bardziej prawdopodobna – żeńska część liceum.
Czyżby Aya go ściągnęła? Ale dlaczego tak nagle, skoro ostatnio kręciła się
tylko wokół mnie i posyłała mi rozbawione spojrzenia, które, wbrew jej
zamierzeniom, uspokajały mnie. Myślałam, że skoro ja stałam się jej celem, Jun
będzie miał chwilę spokoju. Czyżbym się myliła?…
W niedługim
czasie stanęłam przed wejściem do żeńskiej części liceum. Cóż, nie zaszkodziło
sprawdzić, toteż zaczepiłam pierwszą dziewczynę, jaką spotkałam, i zapytałam o
Juna.
- Tak,
Hanazaka-san jest tutaj, rozmawia z Mayuko-san.
Mayuko?…
- Możesz mnie
zaprowadzić do niego?
Dziewczynka
dygnęła i poprowadziła mnie korytarzem prowadzącym do prywatnych pokojów
uczennic. Nabrałam bardzo złych przeczuć, ale zdecydowanie odsuwałam je od
siebie. Przecież nie miałam żadnych dowodów na to, o czym właśnie myślałam, a
nie chciałam uznawać urągliwych słów Ayi za prawdę. To nie mogła być w żadnym
wypadku prawda! Jun przecież sam powiedział, że nigdy by Hajime nie zdradził w
ten sposób…
Jun, co ty w
takim razie wyprawiasz, przesiadując sam na sam w pokoju z Mayuko?
Dziewczyna
zapukała do drzwi pokoju, po czym uśmiechnęła się do mnie i przeprosiła,
mówiąc, że bardzo się śpieszy. Skinęłam tylko głową.
- Proszę!
Zdecydowanym
ruchem otworzyłam drzwi i niemal wtargnęłam do środka, spodziewając się zobaczyć
jakąś nieprzyzwoitą scenę – zamiast tego, moim oczom ukazał się całkiem
normalny i przyzwoity widok dwójki ludzi popijających herbatkę, w dodatku z
przyzwoitką w tle. Przyzwoitką, której przeszywający i oceniający wzrok
przyprawił mnie o dreszcze.
Odetchnęłam. O
czym ja w ogóle myślałam?
W każdym razie,
to był pierwszy raz, kiedy miałam okazję zobaczyć Mayuko z tak bliska.
Natychmiast też zostałam olśniona przez jej urodę. Piękne, delikatnie skręcone
złote loki opadały na jej ramiona, okalając owalną, niemal doskonałą twarzyczkę
o bardzo jasnej, prawie białej cerze. Zielone oczy spojrzały na mnie bystro i z
niejakim rozbawieniem – jakby chciały mi uświadomić, że doskonale wiedzą o
moich absurdalnych przypuszczeniach. Jej piękność została jeszcze podkreślona
przez bajkową sukienkę, którą miała na sobie. Gdybym była złośliwa, mogłabym ją
określić jako wzór lolitki, ale te oczy… Nie, ta dziewczyna doskonale znała
swoją wartość.
Jun natychmiast
wstał i wskazał mi swoje miejsce, po czym nagle zastygł w zdumieniu. Mayuko
zachichotała, unosząc dłoń do ust. Cóż za pokaz dziewczęcości!
- Chyba wszystko
rozumiem – oświadczyła, znowu kierując bystry wzrok na mnie. – Proszę,
Nagare-san, usiądź.
- N… Nie, mam
tylko małą sprawę do Juna, ale to chyba może poczekać.
To spojrzenie!
Zarumieniłam się gwałtownie, kiedy tylko słowa wyszły z moich ust. Po raz
pierwszy uświadomiłam sobie, że zwracam się do Juna po imieniu, bez dodania
żadnego przyrostka dla okazania mu szacunku i określenia swojego dystansu. Aż
miałam ochotę natychmiast się poprawić, ale przecież było już za późno.
- Nie krępuj się,
Nagare-san. Proszę, usiądź.
Poczułam się
pokonana i zajęłam miejsce, które Jun dla mnie zwolnił. Swoją drogą, Hanazaka
nadal zdawał się być zdziwiony swoim odruchem, kiedy przysuwał do stoliczka
kolejne krzesło. Jego zdumione spojrzenie, którym mnie obdarzył, poczułam całą
sobą.
- Jun-chan,
rozmawiałeś już o swoim planie z tym tutaj młodzieńcem?
Planie?! Jakim
planie?!
- Ach, nie.
Zupełnie zapomniałem! Rei, chyba nie wiesz jeszcze, ale zbliżają się urodziny
Hajime. Właśnie prosiłem Mayuko-san, by pomogła mi coś zorganizować. Nie jestem
zbyt dobry w takich sprawach, a chciałbym zrobić dla Hajime coś ekstra.
- Urodziny Hajime?
– powtórzyłam. To prawda, że zupełnie o niczym nie wiedziałam.
- Został mniej
więcej miesiąc, ale jeśli chcę coś zorganizować, muszę zacząć myśleć o tym
teraz. Jeśli chcesz, możemy zrobić coś razem, Rei – zaproponował Jun.
- Chętnie, i tak
nie byłbym w stanie wpaść na coś ciekawego w tym aspekcie.
- Ciekawa z was
para – oświadczyła nagle Mayuko, przyglądając się nam życzliwie. – Pozwólcie,
że ja odmówię udziału w waszym planie, aczkolwiek chętnie posłużę wam pomocą,
jeśli będziecie mieli z czymś kłopot.
- Mayuko-san, ty
już o wszystkim pomyślałaś? – zapytał Jun, energicznie się ku niej pochylając.
Trochę za blisko, według mnie. Według siedzącej za nami przyzwoitki chyba też,
jako że usłyszałam jakieś kaszlnięcie z jej strony. – Co mu sprezentujesz?
- Och, Jun-chan,
nie powinieneś pytać o takie sprawy! – odparła dziewczyna, rumieniąc się i
spuszczając z przekorą wzrok. Na jej ustach błąkał się uśmiech.
- Dlaczego?
- Znowu pytasz
mnie o dziwne rzeczy, Jun-chan. Powinieneś przecież wiedzieć, że ja – tu
chwyciła tasiemkę od wiązania na piersiach i delikatnie pociągnęła, rozwiązując
tym samym śliczną kokardkę – jestem najlepszym prezentem.
Nie zdziwił mnie
fakt, że Jun wyglądał jak wielki znak zapytania, ale ja natychmiast zrozumiałam
aluzję, do tego przekazaną w takiej formie! Zarumieniłam się aż po koniuszki
uszu, nie rozumiejąc zupełnie, jak ona mogła mówić o tym tak spokojnie w naszej
obecności!
- Khem, khem!
- Nie rozumiem –
oświadczył Jun, patrząc na trzymaną przez Mayuko tasiemkę.
- I to jest w tobie
takie urocze, kochanie.
- Nie, po prostu
nie rozumiem, kiedy i jak zamierasz mu siebie sprezentować?
W tym momencie
zatkało nas obie. Przyzwoitkę też, bo nie rozległo się żadne kaszlnięcie z jej
strony.
- Zasady tej
szkoły skutecznie uniemożliwiają realizację twojego zamiaru – kontynuował dalej
Jun ze zmarszczonymi brwiami. On naprawdę, naprawdę głęboko to analizował!
Myślałam, że
spalę się ze wstydu, jaki mnie ogarnął.
Mayuko po chwili
odzyskała pewność siebie. Ze zmartwionym wyrazem twarzy przechyliła się w
stronę Juna i oparła dłoń na jego ramieniu.
- Gdzie się
podział mój niewinny Jun-chan? – zapytała, uśmiechając się przekornie.
- Słuchając tych
wszystkich aluzji, w końcu musiałem zacząć je rozumieć.
- Khem, khem!
Mayuko odwróciła
się w moją stronę.
- Nagare-san, to
twoja sprawka?
- To tylko i
wyłącznie twoja sprawka! – natychmiast odparł Jun. – Nie obwiniaj Rei za moją
demoralizację.
Mayuko zachlipała
teatralnie.
- A byłeś taki
uroczy, Jun-chan! Ale cieszę się z twoich postępów, kochanie. Doroślejesz na
moich oczach! I to dzięki mnie! – oświadczyła, a w jej oczach pojawiły się
gwiazdki.
- No ja nie wiem…
Może lepiej wróćmy do tematu urodzin Hajime?
Mayuko owszem,
powróciła do tego tematu na jego życzenie, ale przez cały czas posyłała mu rozbawione
spojrzenia, które strasznie mnie irytowały. Nie wiem, czy Jun wyczuł mój podły
nastrój, ale dość szybko się pożegnał i wraz ze mną opuścił mury żeńskiej
części liceum, zostawiając Mayuko na pastwę przyzwoitki, która teraz chyba nie
będzie spuszczać z niej wzroku, skoro dowiedziała się o takich rzeczach…
W każdym razie
przypomniałam sobie, po co szukałam Juna. Pokrótce przedstawiłam mu plan, na
który wpadłam i którym zdążyłam podzielić się z Hajime. Hanazaka wydawał się
mnie słuchać tylko po części, co mnie zaczęło martwić, ale kiedy skończyłam
mówić, posłał mi wesoły uśmiech.
- Twój plan
zdecydowanie bardziej mi się podoba, niż odgrywanie jakiegoś mięczaka na
scenie. Mówisz, że Hajime się na to zgodził?
- Nie był zbyt
optymistycznie nastawiony, ale inni członkowie poparli mój pomysł.
- Skoro masz
część samorządu za sobą, plan na pewno zadziała. Tak bardzo nie podobał ci się
pomysł odgrywania księżniczki? – roześmiał się.
- Aktorstwo nie
jest moją najmocniejszą stroną…
- Moją również
nie. Cieszę się, że jednak unikniemy całkowitej porażki. W każdym razie, muszę
porozmawiać z chłopakami. Idziesz ze mną?
- Nie, niedługo
zaczynają się dodatkowe zajęcia z angielskiego, muszę się przygotować.
- Rei… Nie
odniosłeś mylnego wrażenia, że coś jest między mną a Mayuko?
Uniosłam w
zdumieniu brwi.
- Dlaczego mnie o
to pytasz? Przecież powiedziałeś mi już, że nie zdradziłbyś Hajime, odbierając
mu dziewczynę. Zresztą, wygląda na to, że ona myśli o nim całkiem poważnie.
- Uff, to dobrze.
Mayuko jest dość swobodną w zachowaniu dziewczyną, więc czasem jej zachowanie
można mylnie odebrać… Ale cieszę się, że mi ufasz.
- A jakże! –
odparłam, uśmiechając się szeroko. Oczywiście nie zdradziłam się ani słowem z
tym, że naszła mnie bardzo brzydka myśl o tym, że jednak mógłby zrobić takie
świństwo… Dobrze jednak, że się myliłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz