Nagle wokół mnie
dużo zaczęło się dziać. Od chwili, w której spoczęły na mnie oczy Mayuko,
dziewczyna zaczęła mnie regularnie odwiedzać i przyglądać z żywym
zainteresowaniem. Czasem nawet nie chciała, żebym cokolwiek mówiła. Machała
ręka na znak zniecierpliwienia i tylko się we mnie wpatrywała przez dość długi
czas. Nie dałam się jednak zbić z tropu i odważnie znosiłam to oceniające
spojrzenie. Nie było absolutnie żadnej możliwości, by dziewczyna zaczęła…
- Jesteś
dziewczyną, prawda? – zapytała nagle podczas ostatniej wizyty.
- W żadnym
wypadku – skłamałam.
- Rei Nagare, nie
rób ze mnie idiotki. To prawda, że rodzina twojego ojca ma kilka mało
znaczących odgałęzień, ale nie doszukałam się żadnego chłopca imieniem Rei.
Jedyną osobą, która nosi to imię w tej rodzinie, jest najmłodsza córka obecnego
przedstawiciela, czyli twojego ojca, Koujiro Nagare. To naprawdę nietrudno
sprawdzić, wiesz…
Tak więc nie
mogłam długo zaprzeczać w tej sprawie, a poza tym: Mayuko była, koniec końców,
narzeczoną Hajime. Pewnie nic o jej o mnie nie powiedział, ale dziewczyna
wydawała się na tyle mądra, by sama dociec prawdy. Po kilkukrotnym zaprzeczeniu
oczywistego faktu więc, w końcu się poddałam i przyznałam, że rzeczywiście
jestem dziewczyną. Od razu oczywiście zapewniłam, że między mną a Hajime nic
nie ma i nie będzie. Nie wspomniałam, że nic nie było, bo w mojej pamięci odżył
jak żywy ten wymuszony na mnie pocałunek – element planu, ale zawsze.
Swoją drogą,
byłam ciekawa, czy Hajime wspomniał Mayuko o tym, że wymusił na mnie
pocałunek…?
Zaraz po Mayuko
znajdowała się Aya i jej złośliwy plan zniszczenia rodziny Juna poprzez
zniszczenie jego samego, aczkolwiek od pewnego czasu zaczęła się koncentrować
tylko na mnie. Nie wiedząc oczywiście o mojej płci, pozwalała sobie za każdym
razem na niewybredne szyderstwa i insynuacje. Teraz jednak, kiedy miałam Mayuko
po mojej stronie, nie wahałam się zwrócić do niej z pytaniem, czy to, o czym
mówiła Aya, było w jakimkolwiek stopniu prawdą.
- Czy ja mam
romans z Junem? – zdziwiła się Mayuko, kiedy ją o to delikatnie wypytałam. – To
prawda, że często się całujemy przy różnych okazjach i bez okazji, ale robimy
to już od dziecka, kiedy zostałam przedstawiona rodzinie Iwakura. Hajime już
wtedy trzymał Juna przy sobie, a że oboje byli tacy śliczni… Jako dziewczyna,
musisz chyba przyznać, że oboje są bardzo atrakcyjni?
- Cóż, owszem…
- Więc sama
widzisz, że nie mogłam się powstrzymać – odparła Mayuko, chichocząc. – Ale
nigdy bym Hajime nie zdradziła z Junem, nawet, jeśli bardzo bym chciała. Hajime
nie jest osobą, którą można zdradzić.
Ta sprawa więc
była dla mnie jasna. Aya mogła sobie mówić, co chciała – jej słowa po prostu
przelatywały przeze mnie, nie wywierając żadnego wrażenia, aczkolwiek zawsze
starałam się przywoływać na twarz wyraz niewyrażalnego cierpienia – jeszcze
tego by brakowało, żeby dziewczyna zaczęła się czegoś domyślać. Hajime i Jun
zostawili mnie na cały tydzień samą, więc na nich też nie mogłam liczyć w razie
jakiejś wpadki, tak więc starałam się, jak mogłam, by mój sekret przestał się
upowszechniać – niestety, coraz więcej osób wiedziało o mojej prawdziwej płci,
aczkolwiek chwilowo nie musiałam się martwić o niedyskrecję tychże osób – i
oszukiwałam Ayę, jak tylko mogłam.
Trzecim problemem
był mój ojciec. Strasznie się uparł, jeśli chodziło o Juna. Zdołałam go tylko
wyprosić, by jeszcze nie kontaktował się z jego ojcem, błagałam, by dał mi
trochę czasu. Korespondencja między nami była bardzo długa i – z mojej strony
przynajmniej – bardzo dramatyczna. Ale się udało. Ojciec w końcu przyrzekł, że
poczeka na moją ostateczną decyzją, z którą nie zamierzałam się spieszyć. Nie
sądziłam jednak, że zmienię swój wybór. Zdążyłam do tej pory poznać Juna chyba
z każdej strony. Jako dziewczyna zapewne nie byłabym w stanie do tego stopnia
poznać żadnego chłopaka, ponieważ w towarzystwie każdy chce pokazać wszystkie
swoje najlepsze strony. To oczywiste, że zupełnie inaczej zachowujemy się w
gronie przyjaciół. Poza tym, wybierając Juna, miałabym po swojej stronie także Hajime…
Właśnie. Jeśli
chodzi o Hajime, z którym tak się na początku gryzłam – nie wiem, kiedy i jak
to się stało, ale weszliśmy na neutralny grunt. Gdybym była bohaterką mangi,
mogłabym zapewne wymienić ten wymuszony pocałunek jako powód tej zmiany, ale
tak nie było. Po dłuższej analizie doszłam do wniosku, że mój stosunek do niego
zaczął się zmieniać w momencie, kiedy zobaczyłam, jak bardzo troszczy się o
swojego przyjaciela. Widząc, jak bardzo potrzebuje pomocy, bez żadnego pytania
stanął po jego stronie. Zaimponowała mi jego determinacja. Przecież zmusił się
nawet, by poprosić mnie o pomoc…
Polubiłam Hajime.
Jego złośliwości już nie robiły na mnie takiego wrażenia, jak na początku. Nie
pozwalałam też, by rozstawiał mnie po kątach, jak to miał w zwyczaju. Czasem po
prostu go ignorowałam, przez co sam musiał się zająć niektórymi sprawami, jako
że rozstawianie po kątach Juna nawet nie wchodziło w grę. Hajime doskonale
wiedział, że przyjaciela w żaden sposób nie zmusi do wykonywania za niego
żadnej czynności.
Czwartym
problemem był… jakby to powiedzieć… nowy nauczyciel, który pojawił się w naszej
szkole. Nasz wychowawca, niezwykle sztywny i zupełnie nieprzystępny mężczyzna,
z kilkunastoletnim stażem w nauczaniu krnąbrnej młodzieży, przez co był wobec
nas oschły i wymagający, jakimś dziwnym sposobem ożenił się i wyjechał na
miesiąc w ciepłe kraje wraz z swoją żoną, którą wszyscy, jak jeden mąż,
wyobrażaliśmy sobie niezbyt szczęśliwie. Na miejsce tego właśnie wychowawcy
pojawił się ten nowy, który był… jakby to powiedzieć… wprost cudowny. Miał na
imię Josuke Kojima-san. Był bardzo przystojny, wysoki, szczupły, ciemnowłosy i
czarnooki, poruszający się z niezwykłą elegancją i klasą. Głos miał głęboki i
aksamitny. Wyglądał niczym grecka statua…
Hajime i Jun mnie
zostawili zupełnie samą – odwiedził ich jakiś dwumetrowy osobnik, który okazał
się trenerem regionalnej drużyny siatkówki, w której chłopcy grali, a która to
miała niedługo rozegrać kilka meczy, więc chłopcy zostali ściągnięci – więc
nawet nie miał mnie kto powstrzymywać przed ślinieniem się na widok naszego
nowego wychowawcy. Jakoś wyleciało mi z głowy zupełnie, że mam coś udawać z
Junem, którego w tej chwili obok mnie nie było, realizując plan Hajime, którego
też poniosło. Nie miałam absolutnie nikogo, kto sprowadziłby mnie na ziemię,
więc w ciągu jednego dnia całkowicie i niezaprzeczalnie zadurzyłam się w naszym
cudownym wychowawcy. Problem był tylko taki, że był nauczycielem japońskiego, z
którym przecież miałam kłopoty, ale nie było tego złego, co by na dobre nie
wyszło…
Zamierzałam
poprosić o jakieś korepetycje. Z tego też powodu w niedługim czasie znalazłam
się pod drzwiami pokoju nauczycielskiego, a chwilę później siedziałam już przy
biurku mojego obiektu westchnień. Jako że była to szkoła absolutnie męska, nikt
nie zwrócił na mnie uwagi i nie rzucał podejrzliwych podejrzeń w moją stronę,
kiedy usiadłam tuż obok wychowawcy, który pachniał tak cudownie… Ach, jaki on
był wspaniały…
- Nagare-kun,
więc masz problem z japońskim? – zapytał, uśmiechając się do mnie ślicznie.
Ach, był tak
blisko mnie…
- Tak. Z
przedmiotów ścisłych radzę sobie całkiem dobrze, ale historia i współczesny
język japoński… to moja pięta achillesowa.
- Rozumiem…
Handa-san organizował jakieś dodatkowe zajęcia dla słabszych uczniów? Nic mi o
tym nie wspomniano, więc nie sądziłem, że utworzenie takich zajęć jest
potrzebne.
- Nie,
Handa-sensei nie prowadził żadnych zajęć, chociaż pewnie zebrałaby się całkiem
spora grupa chętnych. Handa-sensei wydawał się jednak zawsze zajęty…
- W takim razie
zobaczmy, czy da się z tym coś zrobić – oznajmił Kojima-san, wyciągając z
szuflady biurka terminarz. – Będę musiał oczywiście porozmawiać z wszystkimi
klasami, ale jeśli zbiorę odpowiednią ilość chętnych, mógłbym coś poprowadzić
na początku tygodnia.
- Byłoby
wspaniale! – oznajmiłam, próbując się nie ślinić. Przynajmniej nie za bardzo.
Myśl jednak o tym, że spędzę w towarzystwie tego cudownego mężczyzny chociaż
godzinę więcej, niż było to zaplanowane…
Ach, świat wydał
mi się nagle taki cudowny!
Do pokoju
wróciłam w podskokach. Jako że Juna nie było, nie musiałam również biec na
zajęcia dodatkowe. Miałam dla siebie tyle czasu, że nawet nie wiedziałam, co
mam z nim zrobić. Nie chciałam jednak zmarnować tych godzin, więc miałam zamiar
pobiegać na bieżni – uprawianie sportów weszło mi w nawyk. Zresztą, dobrze było
się zmęczyć po zajęciach, był to najlepszy sposób na zrzucenie z siebie całego
stresu. Pocenie się nie było oczywiście bardzo kobiece, ale przecież nikt nie
wiedział, że jestem dziewczyną. To znaczy oprócz Hajime i Mayuko, ale o nich
się akurat nie musiałam martwić. W każdym razie, na boisku nikt nie wiedział,
że jestem dziewczyną i że się pocę na oczach wszystkich tych facetów.
Wpadając do
pokoju, natknęłam się na Mayuko, siedzącą przy biurku Hajime i spokojnie
popijającą herbatkę. Towarzysząca nam przyzwoitka nie zaszczyciła mnie nawet
jednym spojrzeniem. Przypomniałam sobie w tym momencie, że ona także wie, kim
naprawdę jestem. Mayuko zapewniła mnie jednak, że nic się nie wyda, aczkolwiek
zwierzyła się mi się, że ta nadobna dama marudziła coś o tym, że to zupełnie
nie przystoi, żeby dziewczyna mieszkała sama jedna z dwoma chłopakami w jednym
pokoju. Uspokoiła się jednak wyraźnie, kiedy Mayuko powiedziała jej, że chłopcy
nie wiedzą, że jestem dziewczyną – co było nieprawdą, bo Hajime wiedział – a ja
mam naprawdę ważne zadanie do wykonania. Poza tym, mam aprobatę swojego ojca.
Dama więc tylko stwierdziła markotnie, że to się nie może dobrze skończyć, ale
temat został zakończony.
Tymczasem Mayuko
podeszła do mnie i mnie wyściskała.
- Rei-chan, o
wszystkim już wiem. Macie nowego nauczyciela, prawda? Dziewczyny w naszym
liceum dzisiaj cały dzień piszczały jak wariatki, nie mogąc wyjść z podziwu,
jaki to on jest cudowny.
- Cóż, owszem,
jest przystojny…
- Aha! Ty również
jesteś pod wpływem jego uroku? Myślałam, że twój wzrok wędruje w kierunku
zupełnie innego mężczyzny…
Zarumieniłam się,
przysiadając na brzeżku krzesła, które stało najbliżej.
- Ale to nic
poważnego, przecież nawet go nie znam – wymamrotałam szybko na swoje
usprawiedliwienie. – Poza tym, Juna nie ma, więc to może być jedyna możliwość…
Kręciłam coś.
- Rei-chan, ja
nie mówię wcale o Junie…
Spojrzałam
zdziwionym wzrokiem na Mayuko.
- Nie?
- Nie. Chyba nie
zdajesz sobie z tego sprawy, ale jesteś po uszy zakochana w kimś zupełnie
innym. To uczucie jednak wiele by mogło zniszczyć, dlatego prawie codziennie ci
o sobie przypominam, żebyś przypadkiem nie zrobiła czegoś głupiego.
- O czym ty
mówisz…?
- Rei, dobrze
wiesz, o czym mówię. Znasz siebie na tyle dobrze, że już na pewno zdążyłaś się
zorientować, co się z tobą dzieje. Jesteś z Junem, ale z zupełnie
nieodpowiedniego powodu. Nie sądzę, byś w tym przypadku mogła go pokochać, co
wyzwala we mnie bardzo brzydkie uczucia. W innej sytuacji zapewne byś się
zakochała, ale nie w tej, kiedy cię zmuszają do uczucia. Nie, ty w desperacji
szukasz każdej innej możliwości. Gdybyś kochała Juna, nie zwróciłabyś zupełnie
uwagi na pana przystojniaczka. Ale, jak już mówiłam, to nie pierwszy mężczyzna,
ku któremu kierujesz swój wzrok. Dlatego przyszłam cię ostrzec, Rei-chan.
Kręciło mi się w
głowie. Wprawdzie nie wiedziałam, o czym ona mówi, ale coś we mnie drżało ze
strachu.
- Jeśli
wybierzesz Juna, nie zakochując się w nim, zniszczysz mu życie. Ty poczujesz
się w tym związku nad wyraz dobrze, ale on… Jun jest moim przyjacielem i nie
chcę nigdy widzieć na jego twarzy wyrazu cierpienia. Ty, Rei, jesteś dla mnie
zagrożeniem. Widzę, w jaki sposób go ,,kochasz”. Hajime jeszcze może tego nie
widzi, ale wkrótce zobaczy. I jeśli ty nie wyjdziesz do tego czasu z żadną
inicjatywą, możesz natychmiast stracić Juna. Musisz chyba zdawać sobie sprawę z
tego, jak bardzo Hajime troszczy się o swojego przyjaciela?
Skinęłam głową.
Nie mogłam znaleźć słów, by się w tym momencie sprzeciwić. Ciosy spadały na
mnie jeden po drugim, a ja nie wiedziałam, jak się przed nimi bronić.
- Nie chcę też
widzieć, jak ty cierpisz, Rei-chan, więc powiem ci to, o czym pewnie sama nie
wiesz, żebyś mogła się z tym problemem uporać, póki jeszcze masz czas. Kochasz
Hajime.
Podskoczyłam,
natychmiast podnosząc wzrok, który wlepiłam w Mayuko.
- O czym ty
mówisz? Przecież bym wiedziała, gdybym…
- Rei. Posłuchaj
mnie uważnie. Nie zaprzeczaj w tym momencie, bo pogorszysz sprawę. Prawda jest
taka, że gdybyś nie wiedziała o moim istnieniu, już dawno byś zrozumiała tę
oczywistość. Teraz jednak się miotasz i dusisz w sobie to uczucie, które stoi
ci na przeszkodzie w pokochaniu Juna. Musisz sobie zacząć uświadamiać, że
Hajime znajduje się poza twoim zasięgiem. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz
musiała sama sobie poradzić z całą tą miłością, zdusić ją w sobie i wieść
nieszczęśliwe życie u boku kogoś, kogo będziesz darzyć w najlepszym wypadku
sympatią. Rei, chcę, byś przyjęła do świadomości ten fakt i zaczęła sobie z nim
radzić już teraz.
Nagle wstałam,
czując niepohamowaną złość. Nie chodziło już o bzdury, które Mayuko wygadywała,
ale o fakt, że sama najwyraźniej nie widziała swojego egoizmu. To ja byłam
przeszkodą? Jeśli rzeczywiście byłabym zakochana w Hajime, to ona stawała się w
tym momencie przeszkodą!
- Nie wiem, co za
bzdury pleciesz, ale jeśli się w kimś zakocham, będę o niego walczyć ze
wszystkich sił!
Mayuko
westchnęła.
- Oddałabym ci
Hajime, gdybym mogła. Widzisz, kocham go, ale nie do tego stopnia, by wczepiać
się w niego pazurami. O wiele bardziej zależy mi na Junie – oświadczyła, a ja z
powrotem opadłam na krzesło, wpatrując się w nią z otwartymi ustami. – On
sprawia, że jestem po prostu szczęśliwa. Niestety, jestem związana z Hajime.
Dlatego proszę cię, Rei. Zapomnij o Hajime, tak, jak ja już zapomniałam o
własnym szczęściu. Byłabym jednak szczęśliwa, wiedząc, że Jun należy do kogoś,
kto kocha go równie mocno, jak ja. Wiem, że proszę o dużo, ale to jedyny
sposób, w jaki możemy to rozwiązać, Rei.
Siedziałam jak
skamieniała, prawie nie rozumiejąc, co się wokół mnie dzieje. Prawda zupełnie
do mnie nie docierała. Ja kocham Hajime…? Mayuko kocha Juna…? To wszystko
wydawało mi się zupełnie nierealne. To musiała być jakaś bzdura. Przecież bym
wiedziała… zrozumiałabym… chyba… a raczej na pewno…
Świat ponownie
stawał na głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz