poniedziałek, 22 lipca 2013

22. Uczucia Mayuko

Nagle wokół mnie dużo zaczęło się dziać. Od chwili, w której spoczęły na mnie oczy Mayuko, dziewczyna zaczęła mnie regularnie odwiedzać i przyglądać z żywym zainteresowaniem. Czasem nawet nie chciała, żebym cokolwiek mówiła. Machała ręka na znak zniecierpliwienia i tylko się we mnie wpatrywała przez dość długi czas. Nie dałam się jednak zbić z tropu i odważnie znosiłam to oceniające spojrzenie. Nie było absolutnie żadnej możliwości, by dziewczyna zaczęła…
- Jesteś dziewczyną, prawda? – zapytała nagle podczas ostatniej wizyty.
- W żadnym wypadku – skłamałam.
- Rei Nagare, nie rób ze mnie idiotki. To prawda, że rodzina twojego ojca ma kilka mało znaczących odgałęzień, ale nie doszukałam się żadnego chłopca imieniem Rei. Jedyną osobą, która nosi to imię w tej rodzinie, jest najmłodsza córka obecnego przedstawiciela, czyli twojego ojca, Koujiro Nagare. To naprawdę nietrudno sprawdzić, wiesz…
Tak więc nie mogłam długo zaprzeczać w tej sprawie, a poza tym: Mayuko była, koniec końców, narzeczoną Hajime. Pewnie nic o jej o mnie nie powiedział, ale dziewczyna wydawała się na tyle mądra, by sama dociec prawdy. Po kilkukrotnym zaprzeczeniu oczywistego faktu więc, w końcu się poddałam i przyznałam, że rzeczywiście jestem dziewczyną. Od razu oczywiście zapewniłam, że między mną a Hajime nic nie ma i nie będzie. Nie wspomniałam, że nic nie było, bo w mojej pamięci odżył jak żywy ten wymuszony na mnie pocałunek – element planu, ale zawsze.
Swoją drogą, byłam ciekawa, czy Hajime wspomniał Mayuko o tym, że wymusił na mnie pocałunek…?
Zaraz po Mayuko znajdowała się Aya i jej złośliwy plan zniszczenia rodziny Juna poprzez zniszczenie jego samego, aczkolwiek od pewnego czasu zaczęła się koncentrować tylko na mnie. Nie wiedząc oczywiście o mojej płci, pozwalała sobie za każdym razem na niewybredne szyderstwa i insynuacje. Teraz jednak, kiedy miałam Mayuko po mojej stronie, nie wahałam się zwrócić do niej z pytaniem, czy to, o czym mówiła Aya, było w jakimkolwiek stopniu prawdą.
- Czy ja mam romans z Junem? – zdziwiła się Mayuko, kiedy ją o to delikatnie wypytałam. – To prawda, że często się całujemy przy różnych okazjach i bez okazji, ale robimy to już od dziecka, kiedy zostałam przedstawiona rodzinie Iwakura. Hajime już wtedy trzymał Juna przy sobie, a że oboje byli tacy śliczni… Jako dziewczyna, musisz chyba przyznać, że oboje są bardzo atrakcyjni?
- Cóż, owszem…
- Więc sama widzisz, że nie mogłam się powstrzymać – odparła Mayuko, chichocząc. – Ale nigdy bym Hajime nie zdradziła z Junem, nawet, jeśli bardzo bym chciała. Hajime nie jest osobą, którą można zdradzić.
Ta sprawa więc była dla mnie jasna. Aya mogła sobie mówić, co chciała – jej słowa po prostu przelatywały przeze mnie, nie wywierając żadnego wrażenia, aczkolwiek zawsze starałam się przywoływać na twarz wyraz niewyrażalnego cierpienia – jeszcze tego by brakowało, żeby dziewczyna zaczęła się czegoś domyślać. Hajime i Jun zostawili mnie na cały tydzień samą, więc na nich też nie mogłam liczyć w razie jakiejś wpadki, tak więc starałam się, jak mogłam, by mój sekret przestał się upowszechniać – niestety, coraz więcej osób wiedziało o mojej prawdziwej płci, aczkolwiek chwilowo nie musiałam się martwić o niedyskrecję tychże osób – i oszukiwałam Ayę, jak tylko mogłam.
Trzecim problemem był mój ojciec. Strasznie się uparł, jeśli chodziło o Juna. Zdołałam go tylko wyprosić, by jeszcze nie kontaktował się z jego ojcem, błagałam, by dał mi trochę czasu. Korespondencja między nami była bardzo długa i – z mojej strony przynajmniej – bardzo dramatyczna. Ale się udało. Ojciec w końcu przyrzekł, że poczeka na moją ostateczną decyzją, z którą nie zamierzałam się spieszyć. Nie sądziłam jednak, że zmienię swój wybór. Zdążyłam do tej pory poznać Juna chyba z każdej strony. Jako dziewczyna zapewne nie byłabym w stanie do tego stopnia poznać żadnego chłopaka, ponieważ w towarzystwie każdy chce pokazać wszystkie swoje najlepsze strony. To oczywiste, że zupełnie inaczej zachowujemy się w gronie przyjaciół. Poza tym, wybierając Juna, miałabym po swojej stronie także Hajime…
Właśnie. Jeśli chodzi o Hajime, z którym tak się na początku gryzłam – nie wiem, kiedy i jak to się stało, ale weszliśmy na neutralny grunt. Gdybym była bohaterką mangi, mogłabym zapewne wymienić ten wymuszony pocałunek jako powód tej zmiany, ale tak nie było. Po dłuższej analizie doszłam do wniosku, że mój stosunek do niego zaczął się zmieniać w momencie, kiedy zobaczyłam, jak bardzo troszczy się o swojego przyjaciela. Widząc, jak bardzo potrzebuje pomocy, bez żadnego pytania stanął po jego stronie. Zaimponowała mi jego determinacja. Przecież zmusił się nawet, by poprosić mnie o pomoc…
Polubiłam Hajime. Jego złośliwości już nie robiły na mnie takiego wrażenia, jak na początku. Nie pozwalałam też, by rozstawiał mnie po kątach, jak to miał w zwyczaju. Czasem po prostu go ignorowałam, przez co sam musiał się zająć niektórymi sprawami, jako że rozstawianie po kątach Juna nawet nie wchodziło w grę. Hajime doskonale wiedział, że przyjaciela w żaden sposób nie zmusi do wykonywania za niego żadnej czynności.
Czwartym problemem był… jakby to powiedzieć… nowy nauczyciel, który pojawił się w naszej szkole. Nasz wychowawca, niezwykle sztywny i zupełnie nieprzystępny mężczyzna, z kilkunastoletnim stażem w nauczaniu krnąbrnej młodzieży, przez co był wobec nas oschły i wymagający, jakimś dziwnym sposobem ożenił się i wyjechał na miesiąc w ciepłe kraje wraz z swoją żoną, którą wszyscy, jak jeden mąż, wyobrażaliśmy sobie niezbyt szczęśliwie. Na miejsce tego właśnie wychowawcy pojawił się ten nowy, który był… jakby to powiedzieć… wprost cudowny. Miał na imię Josuke Kojima-san. Był bardzo przystojny, wysoki, szczupły, ciemnowłosy i czarnooki, poruszający się z niezwykłą elegancją i klasą. Głos miał głęboki i aksamitny. Wyglądał niczym grecka statua…
Hajime i Jun mnie zostawili zupełnie samą – odwiedził ich jakiś dwumetrowy osobnik, który okazał się trenerem regionalnej drużyny siatkówki, w której chłopcy grali, a która to miała niedługo rozegrać kilka meczy, więc chłopcy zostali ściągnięci – więc nawet nie miał mnie kto powstrzymywać przed ślinieniem się na widok naszego nowego wychowawcy. Jakoś wyleciało mi z głowy zupełnie, że mam coś udawać z Junem, którego w tej chwili obok mnie nie było, realizując plan Hajime, którego też poniosło. Nie miałam absolutnie nikogo, kto sprowadziłby mnie na ziemię, więc w ciągu jednego dnia całkowicie i niezaprzeczalnie zadurzyłam się w naszym cudownym wychowawcy. Problem był tylko taki, że był nauczycielem japońskiego, z którym przecież miałam kłopoty, ale nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło…
Zamierzałam poprosić o jakieś korepetycje. Z tego też powodu w niedługim czasie znalazłam się pod drzwiami pokoju nauczycielskiego, a chwilę później siedziałam już przy biurku mojego obiektu westchnień. Jako że była to szkoła absolutnie męska, nikt nie zwrócił na mnie uwagi i nie rzucał podejrzliwych podejrzeń w moją stronę, kiedy usiadłam tuż obok wychowawcy, który pachniał tak cudownie… Ach, jaki on był wspaniały…
- Nagare-kun, więc masz problem z japońskim? – zapytał, uśmiechając się do mnie ślicznie.
Ach, był tak blisko mnie…
- Tak. Z przedmiotów ścisłych radzę sobie całkiem dobrze, ale historia i współczesny język japoński… to moja pięta achillesowa.
- Rozumiem… Handa-san organizował jakieś dodatkowe zajęcia dla słabszych uczniów? Nic mi o tym nie wspomniano, więc nie sądziłem, że utworzenie takich zajęć jest potrzebne.
- Nie, Handa-sensei nie prowadził żadnych zajęć, chociaż pewnie zebrałaby się całkiem spora grupa chętnych. Handa-sensei wydawał się jednak zawsze zajęty…
- W takim razie zobaczmy, czy da się z tym coś zrobić – oznajmił Kojima-san, wyciągając z szuflady biurka terminarz. – Będę musiał oczywiście porozmawiać z wszystkimi klasami, ale jeśli zbiorę odpowiednią ilość chętnych, mógłbym coś poprowadzić na początku tygodnia.
- Byłoby wspaniale! – oznajmiłam, próbując się nie ślinić. Przynajmniej nie za bardzo. Myśl jednak o tym, że spędzę w towarzystwie tego cudownego mężczyzny chociaż godzinę więcej, niż było to zaplanowane…
Ach, świat wydał mi się nagle taki cudowny!
Do pokoju wróciłam w podskokach. Jako że Juna nie było, nie musiałam również biec na zajęcia dodatkowe. Miałam dla siebie tyle czasu, że nawet nie wiedziałam, co mam z nim zrobić. Nie chciałam jednak zmarnować tych godzin, więc miałam zamiar pobiegać na bieżni – uprawianie sportów weszło mi w nawyk. Zresztą, dobrze było się zmęczyć po zajęciach, był to najlepszy sposób na zrzucenie z siebie całego stresu. Pocenie się nie było oczywiście bardzo kobiece, ale przecież nikt nie wiedział, że jestem dziewczyną. To znaczy oprócz Hajime i Mayuko, ale o nich się akurat nie musiałam martwić. W każdym razie, na boisku nikt nie wiedział, że jestem dziewczyną i że się pocę na oczach wszystkich tych facetów.
Wpadając do pokoju, natknęłam się na Mayuko, siedzącą przy biurku Hajime i spokojnie popijającą herbatkę. Towarzysząca nam przyzwoitka nie zaszczyciła mnie nawet jednym spojrzeniem. Przypomniałam sobie w tym momencie, że ona także wie, kim naprawdę jestem. Mayuko zapewniła mnie jednak, że nic się nie wyda, aczkolwiek zwierzyła się mi się, że ta nadobna dama marudziła coś o tym, że to zupełnie nie przystoi, żeby dziewczyna mieszkała sama jedna z dwoma chłopakami w jednym pokoju. Uspokoiła się jednak wyraźnie, kiedy Mayuko powiedziała jej, że chłopcy nie wiedzą, że jestem dziewczyną – co było nieprawdą, bo Hajime wiedział – a ja mam naprawdę ważne zadanie do wykonania. Poza tym, mam aprobatę swojego ojca. Dama więc tylko stwierdziła markotnie, że to się nie może dobrze skończyć, ale temat został zakończony.
Tymczasem Mayuko podeszła do mnie i mnie wyściskała.
- Rei-chan, o wszystkim już wiem. Macie nowego nauczyciela, prawda? Dziewczyny w naszym liceum dzisiaj cały dzień piszczały jak wariatki, nie mogąc wyjść z podziwu, jaki to on jest cudowny. 
- Cóż, owszem, jest przystojny…
- Aha! Ty również jesteś pod wpływem jego uroku? Myślałam, że twój wzrok wędruje w kierunku zupełnie innego mężczyzny…
Zarumieniłam się, przysiadając na brzeżku krzesła, które stało najbliżej.
- Ale to nic poważnego, przecież nawet go nie znam – wymamrotałam szybko na swoje usprawiedliwienie. – Poza tym, Juna nie ma, więc to może być jedyna możliwość…
Kręciłam coś.
- Rei-chan, ja nie mówię wcale o Junie…
Spojrzałam zdziwionym wzrokiem na Mayuko.
- Nie?
- Nie. Chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale jesteś po uszy zakochana w kimś zupełnie innym. To uczucie jednak wiele by mogło zniszczyć, dlatego prawie codziennie ci o sobie przypominam, żebyś przypadkiem nie zrobiła czegoś głupiego.
- O czym ty mówisz…?
- Rei, dobrze wiesz, o czym mówię. Znasz siebie na tyle dobrze, że już na pewno zdążyłaś się zorientować, co się z tobą dzieje. Jesteś z Junem, ale z zupełnie nieodpowiedniego powodu. Nie sądzę, byś w tym przypadku mogła go pokochać, co wyzwala we mnie bardzo brzydkie uczucia. W innej sytuacji zapewne byś się zakochała, ale nie w tej, kiedy cię zmuszają do uczucia. Nie, ty w desperacji szukasz każdej innej możliwości. Gdybyś kochała Juna, nie zwróciłabyś zupełnie uwagi na pana przystojniaczka. Ale, jak już mówiłam, to nie pierwszy mężczyzna, ku któremu kierujesz swój wzrok. Dlatego przyszłam cię ostrzec, Rei-chan.
Kręciło mi się w głowie. Wprawdzie nie wiedziałam, o czym ona mówi, ale coś we mnie drżało ze strachu.
- Jeśli wybierzesz Juna, nie zakochując się w nim, zniszczysz mu życie. Ty poczujesz się w tym związku nad wyraz dobrze, ale on… Jun jest moim przyjacielem i nie chcę nigdy widzieć na jego twarzy wyrazu cierpienia. Ty, Rei, jesteś dla mnie zagrożeniem. Widzę, w jaki sposób go ,,kochasz”. Hajime jeszcze może tego nie widzi, ale wkrótce zobaczy. I jeśli ty nie wyjdziesz do tego czasu z żadną inicjatywą, możesz natychmiast stracić Juna. Musisz chyba zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo Hajime troszczy się o swojego przyjaciela?
Skinęłam głową. Nie mogłam znaleźć słów, by się w tym momencie sprzeciwić. Ciosy spadały na mnie jeden po drugim, a ja nie wiedziałam, jak się przed nimi bronić.
- Nie chcę też widzieć, jak ty cierpisz, Rei-chan, więc powiem ci to, o czym pewnie sama nie wiesz, żebyś mogła się z tym problemem uporać, póki jeszcze masz czas. Kochasz Hajime.
Podskoczyłam, natychmiast podnosząc wzrok, który wlepiłam w Mayuko.
- O czym ty mówisz? Przecież bym wiedziała, gdybym…
- Rei. Posłuchaj mnie uważnie. Nie zaprzeczaj w tym momencie, bo pogorszysz sprawę. Prawda jest taka, że gdybyś nie wiedziała o moim istnieniu, już dawno byś zrozumiała tę oczywistość. Teraz jednak się miotasz i dusisz w sobie to uczucie, które stoi ci na przeszkodzie w pokochaniu Juna. Musisz sobie zacząć uświadamiać, że Hajime znajduje się poza twoim zasięgiem. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz musiała sama sobie poradzić z całą tą miłością, zdusić ją w sobie i wieść nieszczęśliwe życie u boku kogoś, kogo będziesz darzyć w najlepszym wypadku sympatią. Rei, chcę, byś przyjęła do świadomości ten fakt i zaczęła sobie z nim radzić już teraz.
Nagle wstałam, czując niepohamowaną złość. Nie chodziło już o bzdury, które Mayuko wygadywała, ale o fakt, że sama najwyraźniej nie widziała swojego egoizmu. To ja byłam przeszkodą? Jeśli rzeczywiście byłabym zakochana w Hajime, to ona stawała się w tym momencie przeszkodą!
- Nie wiem, co za bzdury pleciesz, ale jeśli się w kimś zakocham, będę o niego walczyć ze wszystkich sił!
Mayuko westchnęła.
- Oddałabym ci Hajime, gdybym mogła. Widzisz, kocham go, ale nie do tego stopnia, by wczepiać się w niego pazurami. O wiele bardziej zależy mi na Junie – oświadczyła, a ja z powrotem opadłam na krzesło, wpatrując się w nią z otwartymi ustami. – On sprawia, że jestem po prostu szczęśliwa. Niestety, jestem związana z Hajime. Dlatego proszę cię, Rei. Zapomnij o Hajime, tak, jak ja już zapomniałam o własnym szczęściu. Byłabym jednak szczęśliwa, wiedząc, że Jun należy do kogoś, kto kocha go równie mocno, jak ja. Wiem, że proszę o dużo, ale to jedyny sposób, w jaki możemy to rozwiązać, Rei.
Siedziałam jak skamieniała, prawie nie rozumiejąc, co się wokół mnie dzieje. Prawda zupełnie do mnie nie docierała. Ja kocham Hajime…? Mayuko kocha Juna…? To wszystko wydawało mi się zupełnie nierealne. To musiała być jakaś bzdura. Przecież bym wiedziała… zrozumiałabym… chyba… a raczej na pewno…
Świat ponownie stawał na głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz