poniedziałek, 22 lipca 2013

24. Zmiana na lepsze?

Ojciec załatwił wszelkie formalności, a matka z dumą wprowadziła mnie w progi żeńskiego liceum. Dyrektor, który okazał się być wtajemniczony we wszystko, nie widział większego problemu w przeniesieniu mnie do drugiej części liceum, skoro fizycznie byłam dziewczyną. Musiałam tylko wymyślić jakąś dobrą wymówkę dla mojej niedawnej obecności w męskiej części szkoły, z którą to pomógł mi Hajime.
Na dzień dobry więc byłam zmuszona opowiedzieć kolejną bajeczkę o tym, jak to zostałam wysłana w charakterze szpiega do męskiej części liceum w poszukiwaniu naszego dalszego krewnego, który miał zostać spadkobiercą majątku oraz interesu naszej rodziny. Dziewczyny natychmiast uwierzyły w tę cienką historyjkę i wylewały nade mną łzy, szczerze mi współczując. Były przekonane, że mój pobyt ,,w tej drugiej części” był koszmarem. Jakoś nie miałam ochoty wyprowadzać ich z błędu, bowiem wyglądały naprawdę uroczo, kiedy chwiały się na nogach i wylewały łzy nad moim nieszczęściem.
Mayuko od razu mnie przechwyciła i już nie miała zamiaru wypuścić ze swoich łapek.
- Poproszę, by wstawili do mojego pokoju dodatkowe łóżko i biurko – oznajmiła z entuzjazmem, ciągnąc mnie za sobą w bliżej nieokreślone miejsce. – Zobaczysz, będzie nam się razem świetnie mieszkać!
- Ale…
- Dzięki temu będziesz również mogła nadal spotykać się z Hajime i Junem – dodała Mayuko, przysuwając nagle swoją twarz do mojej z cwanym uśmieszkiem na ustach. – Nie sądzę, by inne dziewczyny zrozumiały powód, dla którego nadal miałabyś się spotykać z chłopakami, skoro nic was już nie powinno łączyć. A skoro ja jestem już we wszystko wtajemniczona, nie widzę absolutnie żadnego problemu w tym, byś się z nimi spotykała.
Zanim zdążyłam przeanalizować to, co Mayuko właśnie mi oznajmiła i dojść do wniosku, że w jakimś stopniu ma rację, zostałam wepchnięta do jej pokoju, po czym dziewczyna pociągnęła mnie za sobą do ogromnej szafy stojącej w rogu.
- No! Czas się tobą zająć, Rei-chan!
- Za… zająć?
- Hai – odparła słodko Mayuko, po czym otworzyła drzwi szafy. Natychmiast zostałam przytłoczoną niespodziewaną ilością kolorów i materiałów, które znajdowały się w środku. – Hm, nie wiem, co będzie na ciebie pasować… Wypróbujemy wszystko!
- Wszystko?!
- Och, Rei-chan, powtarzasz się! – roześmiała się Mayuko, po czym zaczęła sprawnymi ruchami ściągać ze mnie ubranie. Aa, gdzie ona nauczyła się tak sprawnie odpinać guziki męskich koszul i operować sprzączkami pasków, nie mówiąc o błyskawicznym opuszczaniu spodni? Aż strach było o tym nawet myśleć!
Tego popołudnia otrzymałam nowy mundurek, ale Mayuko stanowczo zakazała mi się przebierać. Nic dziwnego, spędziła sporo czasu na przebieraniu mojej osoby i dopasowywaniu sukienek. Nie obyło się bez ściągania tasiemek, szczególnie przy piersiach, oraz podwijaniu fałdek sukienki, która ciągnęła się za mną po ziemi. Mayuko mruczała, owijała mnie rozwijaną miarką, po czym zabierała się za ściąganie i skracanie.
- Jesteś taka drobniutka… - wzdychała za każdym niemal razem, kiedy musiała coś poprawić.
Kyoko-san, przyzwoitka towarzysząca Mayuko, upięła mi włosy. Ona też coś mruczała pod nosem, najwyraźniej nie podobały jej się moje krótkie kosmyki, ale w końcu ułożyła je tak wspaniale na mojej głowie, że chociażby z ich powodu mogłam się zacząć uważać za pełnokrwistą dziewczynę.
Tak więc pierwszy dzień w żeńskim liceum minął mi na przebierankach. Drugi natomiast minął mi na przestawianiu mebli w pokoju, do którego wniesiono dla mnie wąskie łóżeczko i maleńki sekretarzyk. Oraz na oprowadzaniu po budynku szkoły mojej starszej siostry, jako że została przez matkę wyznaczona na moją przyzwoitkę. Ze zdumieniem przyjęłam ten fakt do świadomości i byłam gotowa zaprotestować, ale matka się uparła. Powiedziała, że to nie przystoi, by młoda dziewczyna poruszała się w tym środowisku sama jedna.
Nie rozumiałam zupełnie, jak ojciec ją przekonał do tego, by zgodziła się na moją przebierankę, w trakcie której mieszkałam przecież sama jedna z dwoma chłopakami, bez żadnej przyzwoitki u boku. I też sobie jakoś poradziłam, jak widać.
Skoro jednak matka się uparła, żadna z nas nie miała już nic w tej sprawie do powiedzenia. Aya, moja starsza siostra, darząca rodzaj męski niesłabnącą nienawiścią, musiała zostać ze mną, chociaż jej także ta sytuacja się nie podobała, w dużej części z powodu bliskości męskiego liceum, przez co już pierwszego dnia spotkała na dziedzińcu kilku przedstawicieli znienawidzonego przez nią gatunku. Gdyby nie jej wychowanie, pewnie wpadłaby w szał i wszystkim wydrapała oczy… Do wieczora chodziła naburmuszona i dopiero herbatka w kobiecym gronie wywołała na jej twarzy lekki uśmiech.
Ja również miałam ochotę na kogoś się rzucić z pazurami. Już pierwszego dnia bowiem zaczęłam się po prostu nudzić. Byłam przyzwyczajona do wysiłku fizycznego, więc teraz, kiedy zostałam tego pozbawiona, moje ciało zupełnie nie rozumiało tej zmiany. Próbowałam się dowiedzieć, czy istnieje jakaś dziewczęca drużyna sportowa, ale każda dziewczyna, którą o to pytałam, tylko się na mnie dziwnie patrzała. Brałam to oczywiście za odpowiedź przeczącą. No tak, wszystkie te panienki były wychowywane na przykładne żony dla równie przyzwoitych mężów, a uprawianie sportów nie mogło im w niczym być pomocne.
Zatęskniłam do Juna i do koszykówki. Kiedy rozbrzmiał ostatni dzwonek, oznajmiający koniec zajęć, natychmiast przyszło mi na myśl, że za chwilę Jun zacznie prowadzić zajęcia ze swoją grupką, do której i ja nadal chciałabym należeć. Wiedziałam oczywiście, że jest to w tym momencie niemożliwe, dlatego tylko uciekłam myślami do dobrze znajomej mi sali i chłopaków, którzy w tej chwili zapewne przebierali się w szatni i zdziwieni pytali, co się ze mną stało.
Z westchnieniem zrezygnowania wróciłam jednak do rzeczywistości. Zrobiłam bardzo zdecydowany krok naprzód, nie mogłam się teraz cofać. Moje myśli natomiast wcale mi nie pomagały, więc musiałam szybko się z nich otrząsnąć. Teraz musiałam wejść w rolę dobrze ułożonej dziewczynki z dobrego domu. Czasy nieograniczonej swobody już minęły.
- Rei-chan, wybrałaś już zajęcia, na które chciałabyś uczęszczać? – zapytała Mayuko, kiedy znalazła mnie siedzącą w bibliotece. Specjalnie schowałam się za regałami, by uniknąć towarzystwa wszystkich tych dobrze ułożonych panienek, które nużyły mnie niezmiernie. Zupełnie nie mogłam złapać z nimi wspólnego języka.
- Właściwie… tak, chyba tak.
- Wzięłaś oczywiście pod uwagę te, które zaznaczyłam na kolorowo?
Uśmiechnęłam się z rezygnacją.
- Tak, wzięłam. Widzę, jak bardzo ci zależy na tym, by wziąć mnie pod swoje opiekuńcze skrzydła, więc chyba nie mam innego wyjścia niż się po prostu poddać… Przeżyję lekcję gotowania i etykiety, ale z resztą tych dziwnych przedmiotów będziesz musiała mi pomóc. Szczególnie ze współczesnym japońskim… Uch, prześladuje mnie ten przedmiot!
Mayuko spojrzała na mnie przeciągle, po czym nagle mnie wyściskała.
- Rei, jeśli czegoś pragniesz… Jeśli jesteś smutna dlatego, że tęsknisz za Hajime i za Junem, to chyba niewiele mogę ci w tym momencie pomóc. Z nimi możemy się spotkać tylko raz w tygodniu, zgodnie z obowiązującym regulaminem. Jeśli jednak jest to coś innego…
- Nie jestem smutna… No, może troszeczkę. Po prostu tak szybka zmiana stylu życia…
- Rzeczywiście, do tej pory musiałaś zachowywać się zupełnie inaczej. Czego najbardziej ci brakuje?
- Właściwie to ruchu. Ale nie musisz się o mnie martwić! Zdążyłam już się dowiedzieć, że w niedzielę dziewczyny mogą korzystać z basenu i siłowni, więc nie jest tak źle…
- Niby mogą… - odparła z wahaniem Mayuko. – Żadna z nas jednak nigdy jeszcze nie skorzystała z tego przywileju. Ja też nigdy jeszcze nie byłam w tej części naszego liceum. Będziesz miała coś przeciwko, jeśli pójdę z tobą?
Potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się do Mayuko. Naprawdę doceniałam jej troskę o mnie, aczkolwiek uważałam, że sama poradziłabym sobie równie dobrze. Nie chciałam jednak gasić entuzjazmu Mayuko, skoro była taka szczęśliwa z tego powodu. Zastanawiałam się jednak, czy to przypadkiem nie była sprawka Hajime – może to on kazał jej mnie śledzić? Chociaż nie, to akurat było do niego zupełnie niepodobne. On miałby się o mnie martwić? Jedyną osobą, którą on się kiedykolwiek przejmował, był on sam. No, może jeszcze miał ochotę przejmować się Junem, ale na nim pewnie kończyła się jego troska o innych ludzi.
Trzeciego dnia natomiast spotkałam się oko w oko z Ayako Matsuyą w pełnej krasie. Właśnie wróciła z krótkiego wypoczynku u rodziny, ciągnąc za sobą kilka ciężkich walizek i sznureczek pokojówek, które niosły resztę bagażu, kiedy wpadła – dosłownie! – na mnie. Natychmiast przybrała maskę niewinnej dziewuszki i zaczęła przepraszać, ale nagle zamarła w połowie wypowiadanego słowa.
- Niemożliwe! – krzyknęła nagle, odskakując ode mnie niczym oparzona. – Ty… ty!
- Co się dzieje? – zapytała Mayuko, która nagle wyłoniła się zza moich pleców. – Ayako? Co ty wyprawiasz? Ach, no tak, poznałaś Rei w zupełnie innych okolicznościach…
Uśmiechnęłam się z największą przyjemnością.
- Nazywam się Rei Nagare. Jest mi bardzo miło, że w końcu mogę ci się właściwie przedstawić, ponieważ pewne wydarzenia nie pozwoliły mi zrobić tego wcześniej, za co bardzo cię przepraszam. Ach, nie rób takiej miny, Matsuya-san – powiedziałam, kiedy zobaczyłam, jak pierwszy szok zostaje zastąpiony przez zrozumienie i złość, która zaczęła wykrzywiać twarz dziewczyny. – Obie równie dobrze się bawiłyśmy, prawda?
Pierwszy wymierzony we mnie cios bez problemu zatrzymałam, posyłając Ayi spojrzenie pełne wyższości. Wiedziałam, że fizycznie jestem od niej wiele silniejsza, więc nic mi w tym zakresie akurat nie zrobi. Psychicznie natomiast byłam już od kilku dnia przygotowana właśnie na tę sytuację. Dziewczę mogło sobie mówić, co chciało – ja zamierzałam spokojnie przetrwać tę burzę. Miałam przecież kilka asów w rękawie.
Druga ręka Ayako wystrzeliła w kierunku mojej twarzy niespodziewanie szybko, ale ją również powstrzymałam.
- To na nic, Matsuya-san. Nie wpadaj, proszę, w histerię, ponieważ to na mnie nie zadziała, a ty się tylko zmęczysz. A zmęczony przeciwnik jest żadnym przeciwnikiem, więc prosiłabym cię jednak ślicznie, byś się w tej chwili uspokoiła i grzecznie poszła do swojego pokoju. Przy okazji zacznij sobie uświadamiać, że twój wspaniały plan zniszczenia Juna jest całkiem nieskuteczny. Jun jest mój i nie pozwolę ci go w żaden sposób skrzywdzić.
Aya gwałtownie wyrwała się z uścisku, w którym ją zatrzymałam, po czym, z zaciśniętymi zębami i rumieńcami gniewu na policzkach, odmaszerowała korytarzem w swoją stronę.
- Ona mnie martwi – oznajmiła Mayuko, śledząc odchodzącą Ayę wzrokiem. – Wszystko było w porządku, kiedy myślała, że nikt nie wchodzi jej w drogę…
- Ja jestem właściwie zadowolona z rozwoju wypadków. Teraz, jeśli zrobi jakiś krok, będziemy mogli zakończyć całą sprawę, a Jun będzie mógł w końcu odetchnąć.
Mayuko uścisnęła mnie mocno.
- Mam nadzieję, Rei, mam nadzieję… Nic jednak nie poradzę na to, że się martwię.
Oddałam jej uścisk.
- Damy radę, Mayuko-san! To szaleństwo musi się skończyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz