poniedziałek, 22 lipca 2013

25. Przygotowania

Musiał minąć kolejny tydzień, zanim zdołałam w jakiś sposób przyzwyczaić się do codziennej rutyny w żeńskim liceum i do zajęć, tak odmiennych od tego, co robiłam po drugiej stronie budynku. Jako że wychowywano nas w duchu bardzo praktycznym, wszystkie zajęcia były także praktyczne. Jedynym przedmiotem, na którym aktualnie uczyłyśmy się i sięgałyśmy do książek, była matematyka, z którą niemal każda panienka miała kłopoty, nauczycielka jednak przymykała oczy na te, jakże rzucające się w oczy, braki w edukacji dziewcząt. Wydawało mi się nawet, że ona sama nie bardzo radzi sobie z wszystkimi formułami matematycznymi, które ja rozwiązywałam w kilka chwil. Dla własnej satysfakcji tylko, bo nikt mnie oczywiście za to nie chwalił. Otrzymywałam jednak naganę za każdym razem, kiedy okazywało się, że nie potrafiłam pięknie haftować, malować tak, jak inne dziewczęta, czy grać na pianinie. Właściwie byłam nowicjuszką w każdej z tych dziedzin, więc nauczycielka stała nade mną przez całe zajęcia i zwracała mi uwagę za każdym razem, kiedy robiłam coś źle. Mayuko po zajęciach uczyła mnie różnych rzeczy, ale trudno mi było się skupić i zainteresować czymś którąś godzinę z kolei.
Jeśli chodzi o Ayako, to przez cały ten czas miałam ją na oku. Interesowało mnie, co teraz zrobi, skoro już wie, że jej plan może się nie powieść. Ku mojemu zdumieniu jednak, dziewczyna nie wykonała przez ten czas ani jednego podejrzanego ruchu. Zaniepokoić mógł mnie tylko fakt, że wydawała się bardzo głęboko analizować sytuację, w której się znalazła. Ufałam Hajime i jego inteligencji, więc stanowczo postanowiłam nie wątpić w sukces jego planu, ale przecież Aya też idiotką nie była. Poza tym, jej zachowaniem kierowało naprawdę silne uczucie zemsty – uczucie, z którym rzadko kiedy można wygrać. Musiałam jednak zaufać Hajime, nie było innego wyjścia.
Swoją drogą, dawno go nie widziałam. Wraz z Junem mieli nas odwiedzić w tygodniu, ale Mayuko otrzymała od niego wiadomość, że jednak nie będą mogli przyjść, ponieważ mają jakąś sprawę do załatwienia poza murami szkoły. Jako że Iwakura nie zdradził żadnych szczegółów, Mayuko zaczęła się martwić.
- A co, jeśli mnie zdradza? Jeśli te wszystkie wyjścia to tylko pretekst, by spotkać się z jakąś olśniewającą pięknością? – lamentowała, wpatrując się w liścik, który otrzymała od narzeczonego.
- No proszę, więc nawet ty potrafisz być zazdrosna? – zapytałam z rozbawieniem.
- Ja mówię poważnie! Co gorsza, znowu wziął ze sobą Juna! Och, co oni tam wyprawiają?
Mayuko marudziła przez cały wieczór i następny ranek, snując na głos najgorsze scenariusze, które rozbawiały mnie do łez. W żadnej z wymyślonej przez nią sytuacji zupełnie nie wyobrażałam sobie Hajime. Podejrzewałam, że Iwakura był zadowolony z obecnego stanu rzeczy, ponieważ odnosiłam zawsze wrażenie, że uważał dziewczyny za zbędny kłopot, więc zapewne o żadną by się nigdy nie starał. Musiał się cieszyć, że ominęły go wszystkie kłopotliwe fazy zdobywania kobiety. Tak, ten wizerunek pasował mi do niego w stu procentach.
Z chłopakami mogłyśmy się spotkać dopiero tydzień później, podczas urządzanej przez całe liceum imprezy. Dokładnie tego samego dnia Hajime obchodził osiemnaste urodziny, więc Mayuko była podwójnie szczęśliwa. Od rana chodziła z wypiekami na policzkach, rzucając mi ukradkowe, speszone spojrzenia, tym samym wprawiając mnie w stan konsternacji. Przynajmniej do momentu, w którym sobie przypomniałam, jaki prezent chciała dać Hajime.
Było to akurat w momencie, kiedy przebierałyśmy się w śliczne sukieneczki i próbowałyśmy uporać się z wszystkimi tasiemkami, które czyniły je jeszcze śliczniejszymi. Jak się dowiedziałam, zaprojektowała je sama Mayuko, specjalnie na tę okazję. Stwierdziła, że każda rola wymaga odpowiedniego stroju, a że nam akurat przypadło w udziale rozdawanie ciasteczek – arcydzieł, które wyszły spod rąk najzdolniejszych panienek – strój musiał więc wyrażać słodkość całym sobą.
Nagle znieruchomiałam i spojrzałam na Mayuko.
- Mayuko… Jaki właściwie przygotowałaś prezent dla Hajime? Bo wtedy chyba nie mówiłaś poważnie?
- Ależ mówiłam – odparła bez chwili wahania dziewczyna, nie przerywając czynności wiązania tasiemek gorsetu przy piersiach. – Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to znaczy uda mi się zgubić w tłumie nazbyt przyzwoitą przyzwoitkę, to uznam wieczór za bardzo udany. Oczywiście, jeśli Hajime też uda mi się wyciągnąć z tłumu pilnujących go członków samorządu.
Zatkało mnie na długą chwilę, tymczasem Mayuko skończyła wiązać ze sobą tasiemki i zabrała się za wiązanie moich.
- Rei-chan, nie bądź taka zaskoczona. Hajime i ja jesteśmy ze sobą już od ponad dziesięciu lat. Tobie może się to rzeczywiście wydawać dziwne, że taktujemy nasz związek tak dojrzale, ale dla nas nie jest to niczym niezwykłym. Lubimy być ze sobą.
- Ale… ale co z Junem? Powiedziałaś przecież…
- Rei. Wymieniłam ci powody, dla których inni mężczyźni są dla mnie nieosiągalni, więc proszę cię, abyś tego tematu więcej nie poruszała. Kocham Juna, to prawda. Ale Hajime też kocham. Byłabym strasznie głupią gąską, gdybym się upierała przy swoim i odrzucała uczucia Hajime. Wiesz, on zawsze bardzo się starał, bym nie czuła się w tym związku źle. Dlatego ja również robię, co w mojej mocy, by go uszczęśliwić. Darzę go trochę inną miłością, niż Juna, ale jego również kocham. Nie jestem nieszczęśliwa…
- Nie rozumiem, o czym mówisz – odparłam szczerze. – Jak możesz kochać dwóch mężczyzn jednocześnie? Oddając się jednemu, nie czujesz się tak, jakbyś zdradzała drugiego?
Mayuko uśmiechnęła się bardzo dorośle, po czym cmoknęła mnie czule w policzek. Kiedyś, bardzo dawno temu, takim samym całusem obdarzyła Juna, ale wtedy wywarł na mnie zupełnie inne wrażenie. Aż zaczęłam się zastanawiać, co wtedy zmusiło mnie do wysnucia absurdalnego wniosku, że między tym dwojgiem istnieje jakaś intymność, z której ja zostałam wyłączona.
- Jesteś taka niewinna, Rei-chan. Zupełnie, jak Jun… bywał – dodała po dłuższej chwili. – Zapomniałam już, że zdążył dorosnąć, zanim się obejrzałam… Swoją drogą, ty również powinnaś pozbyć się swojej przyzwoitki, to znaczy twojej siostry, która na każdego mężczyznę łypie złym okiem, i porozmawiać z Junem. Nadal chcesz z nim być, prawda?
Skinęłam głową. Rzeczywiście, przez cały ten czas brakowało mi jego kojącej obecności. Nie tęskniłam za tym, by ponownie móc rozstawiać go po kątach, z czego nawet rzadko korzystałam, ale wyraźnie odczuwałam brak jego optymizmu i energii, którą wnosił ze sobą do każdego miejsca, w którym się pojawiał. Brakowało mi jego spojrzeń, do których zdążyłam się przyzwyczaić. Spojrzeń czułych, radosnych i pełnych troski o mnie. Żałowałam jedynie, że nigdy nie posunęliśmy się nawet do chwilowego trzymania się za ręce, ponieważ nie miałam nawet do czego wracać we wspomnieniach. Najcieplejszym i jedynym wspomnieniem był tylko jeden jedyny uścisk, którym kiedyś mnie obdarzył.
Tęskniłam za nim, to prawda.
- Właściwie Hajime powinien do tej pory wszystko mu wyjaśnić, ale nawet ja nie wiem, jak Jun zareagował na tę wiadomość. Wyprowadziłaś się z dormitorium w trakcie jego nieobecności, prawda?
- Hajime powiedział, że tak będzie lepiej, i że on wszystko już potem załatwi z Junem.
- Skoro tak… W każdym razie musimy się pospieszyć, słyszę, że chłopcy już zaczęli hałasować na dziedzińcu. Chodź!
Zabrałyśmy koszyczki z ciasteczkami i po kilku minutach wyszłyśmy na zalany słońcem i serpentynami dziedziniec, na którym chłopcy, przebrani za różne filmowe postacie, szaleli na wszelkich instrumentach muzycznych. Było to na tyle niecodzienne powitanie, że przybywający goście siłą rzeczy zatrzymywali się i przypatrywali się temu szaleństwu z uśmiechami niepewności na ustach. Ja się akurat niczego mniej hałaśliwego nie spodziewałam po inwencji męskiej części samorządu, więc nie zostałam oszołomiona. Mayuko natomiast zachwyciła się całym tym pomysłem i zaczęła się bawić w rozpoznawanie postaci, za które chłopcy byli poprzebierani.
Nagle chwyciła mnie za ramię i potrząsnęła.
- Rei, patrz! To Hajime i Jun! Och, nie! Hajime jest taki przystojny dzisiaj…
- A nie chciałaś powiedzieć, że bardzo seksowny? – odparłam, zapewne słusznie odgadując myśli Mayuko. Oczy coś za bardzo jej błyszczały.
- Och, to swoją drogą. Chodź, podejdziemy!
- Hm…
Nie zdążyłam jednak z nią tego pomysłu przedyskutować, ponieważ pociągnęła mnie za sobą prosto w tłum, który okazał niemałe zainteresowanie ciasteczkami, których miałyśmy pełne koszyki, by po chwili znaleźć się dokładnie przed Hajime, który ściszonym głosem tłumaczył coś Junowi, przechylony w jego stronę dość dwuznacznie. Fanki co piękniejszych widoków pewnie w tym momencie dostałyby ślinotoku, zwłaszcza, że oboje mieli na sobie pięknie skrojone garnitury, rozpięte z przodu i ukazujące niedopięte koszule oraz luźno związane krawaty pod marynarkami.
Nic dziwnego, że wokół było pełno dziewczątek z ciasteczkami.
- Hajime! – zawołała Mayuko, lecąc ku niemu z niezwykłą energią. Ja trochę się obawiałam Juna i jego reakcji na mój widok, toteż dreptałam za nią nieco mniej entuzjastycznie.
- Mayuko-san, dzień dobry. O, Rei-san, miło cię znów widzieć, tym razem w odpowiednich ciuszkach. A mówiłem, że masz grać księżniczkę! Nikt mnie nie słucha!
Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Miałam ochotę mu odpyskować, ale w tym momencie siły mnie opuściły, ponieważ poczułam na sobie wzrok Juna. Strach ścisnął mnie za gardło.
- A widzisz, Hajime, ja bez przeszkód spełniam twoje dziwne perwersje – odparła wesoło Mayuko.
- Ta sukienka to twój projekt, prawda? Matka coś mi wspominała, że robiła jakieś wspaniałe sukienki na zamówienie. Tak myślałem, że to byłaś ty.
- A jakże! Jeśli chodzi o szatę graficzną, ja jestem ekspertem. Jun-chan, nie patrz się tak na mnie, bo zaczynam się wstydzić.
- I bardzo dobrze – odparł Jun. Pierwszy raz od dłuższego czasu usłyszałam jego głos, co wprawiło mnie w stan zupełnego szczęścia. – Ta sukienka kończy się w zupełnie nieodpowiednim miejscu.
- Oj, nie bądź taki sztywny, kochanie – odparła Mayuko kokieteryjnie. – Prawdziwy mężczyzna powinien się cieszyć z widoku!
- Prawdziwy mężczyzna się martwi twoim brakiem wstydu, kochanie – odparł natychmiast Jun tym samym tonem, co sprawiło, że w końcu zdecydowałam się podnieść wzrok. – Ja nie wiem, gdzie ty się uczysz manier i etykiety, ale odnoszę wrażenie, że to miejsce znajduje się daleko poza tą szkołą.
Mayuko roześmiała się i cmoknęła go w policzek bardzo przyjaźnie, po czym spojrzała na mnie.
- Możesz sobie mówić, co chcesz, ale na nią chyba złego słowa nie powiesz?
Nasze oczy się spotkały. Natychmiast spłonęłam rumieńcem.
Nie mogłam na niego patrzeć! Co więcej, zaczynało brakować mi powietrza, a serce zaczęło coraz szybciej uderzać w mojej piersi.
- Rei zapewne nie wiedziała, jak wymówić się od udziału w twoim szalonym planie. Ale masz rację, wygląda w tej sukience lepiej od ciebie.
- Ach, złośliwcu!
- Jun, zostawimy was samych na chwilę. Jeśli będziecie chcieli do nas wrócić, znajdziecie nas w auli. Zamierzamy obejrzeć najgorszą wersję ,,Śpiącej Królewny”, jaka kiedykolwiek może powstać – powiedział Hajime do Juna, po czym puścił do mnie oczko. Wzdrygnęłam się. – Bawcie się dobrze, dzieciaczki.
Dzieciaczki?!
Jun chwycił mnie za ramię, kiedy zostałam potrącona przez jakiegoś nieuważnego muzyka, który natychmiast przeprosił, po czym tanecznym krokiem się oddalił.
- Rei, możemy porozmawiać?
- Tak, oczywiście. Podejrzewałam, że będziesz chciał zadać mi kilka pytań…
Jun uśmiechnął się. Dokładnie tak, jak zapamiętałam.
- Chodź za mną, znam miejsce, gdzie będziemy mogli spokojnie sobie kilka rzeczy wyjaśnić.
Skinęłam głową i bez sprzeciwu za nim podążyłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz