Musiał minąć
kolejny tydzień, zanim zdołałam w jakiś sposób przyzwyczaić się do codziennej
rutyny w żeńskim liceum i do zajęć, tak odmiennych od tego, co robiłam po
drugiej stronie budynku. Jako że wychowywano nas w duchu bardzo praktycznym,
wszystkie zajęcia były także praktyczne. Jedynym przedmiotem, na którym
aktualnie uczyłyśmy się i sięgałyśmy do książek, była matematyka, z którą
niemal każda panienka miała kłopoty, nauczycielka jednak przymykała oczy na te,
jakże rzucające się w oczy, braki w edukacji dziewcząt. Wydawało mi się nawet,
że ona sama nie bardzo radzi sobie z wszystkimi formułami matematycznymi, które
ja rozwiązywałam w kilka chwil. Dla własnej satysfakcji tylko, bo nikt mnie
oczywiście za to nie chwalił. Otrzymywałam jednak naganę za każdym razem, kiedy
okazywało się, że nie potrafiłam pięknie haftować, malować tak, jak inne
dziewczęta, czy grać na pianinie. Właściwie byłam nowicjuszką w każdej z tych
dziedzin, więc nauczycielka stała nade mną przez całe zajęcia i zwracała mi
uwagę za każdym razem, kiedy robiłam coś źle. Mayuko po zajęciach uczyła mnie
różnych rzeczy, ale trudno mi było się skupić i zainteresować czymś którąś
godzinę z kolei.
Jeśli chodzi o
Ayako, to przez cały ten czas miałam ją na oku. Interesowało mnie, co teraz
zrobi, skoro już wie, że jej plan może się nie powieść. Ku mojemu zdumieniu
jednak, dziewczyna nie wykonała przez ten czas ani jednego podejrzanego ruchu.
Zaniepokoić mógł mnie tylko fakt, że wydawała się bardzo głęboko analizować
sytuację, w której się znalazła. Ufałam Hajime i jego inteligencji, więc
stanowczo postanowiłam nie wątpić w sukces jego planu, ale przecież Aya też
idiotką nie była. Poza tym, jej zachowaniem kierowało naprawdę silne uczucie
zemsty – uczucie, z którym rzadko kiedy można wygrać. Musiałam jednak zaufać
Hajime, nie było innego wyjścia.
Swoją drogą,
dawno go nie widziałam. Wraz z Junem mieli nas odwiedzić w tygodniu, ale Mayuko
otrzymała od niego wiadomość, że jednak nie będą mogli przyjść, ponieważ mają
jakąś sprawę do załatwienia poza murami szkoły. Jako że Iwakura nie zdradził
żadnych szczegółów, Mayuko zaczęła się martwić.
- A co, jeśli
mnie zdradza? Jeśli te wszystkie wyjścia to tylko pretekst, by spotkać się z
jakąś olśniewającą pięknością? – lamentowała, wpatrując się w liścik, który
otrzymała od narzeczonego.
- No proszę, więc
nawet ty potrafisz być zazdrosna? – zapytałam z rozbawieniem.
- Ja mówię
poważnie! Co gorsza, znowu wziął ze sobą Juna! Och, co oni tam wyprawiają?
Mayuko marudziła
przez cały wieczór i następny ranek, snując na głos najgorsze scenariusze,
które rozbawiały mnie do łez. W żadnej z wymyślonej przez nią sytuacji zupełnie
nie wyobrażałam sobie Hajime. Podejrzewałam, że Iwakura był zadowolony z
obecnego stanu rzeczy, ponieważ odnosiłam zawsze wrażenie, że uważał dziewczyny
za zbędny kłopot, więc zapewne o żadną by się nigdy nie starał. Musiał się
cieszyć, że ominęły go wszystkie kłopotliwe fazy zdobywania kobiety. Tak, ten
wizerunek pasował mi do niego w stu procentach.
Z chłopakami mogłyśmy
się spotkać dopiero tydzień później, podczas urządzanej przez całe liceum
imprezy. Dokładnie tego samego dnia Hajime obchodził osiemnaste urodziny, więc
Mayuko była podwójnie szczęśliwa. Od rana chodziła z wypiekami na policzkach,
rzucając mi ukradkowe, speszone spojrzenia, tym samym wprawiając mnie w stan
konsternacji. Przynajmniej do momentu, w którym sobie przypomniałam, jaki
prezent chciała dać Hajime.
Było to akurat w
momencie, kiedy przebierałyśmy się w śliczne sukieneczki i próbowałyśmy uporać
się z wszystkimi tasiemkami, które czyniły je jeszcze śliczniejszymi. Jak się
dowiedziałam, zaprojektowała je sama Mayuko, specjalnie na tę okazję.
Stwierdziła, że każda rola wymaga odpowiedniego stroju, a że nam akurat
przypadło w udziale rozdawanie ciasteczek – arcydzieł, które wyszły spod rąk
najzdolniejszych panienek – strój musiał więc wyrażać słodkość całym sobą.
Nagle
znieruchomiałam i spojrzałam na Mayuko.
- Mayuko… Jaki
właściwie przygotowałaś prezent dla Hajime? Bo wtedy chyba nie mówiłaś poważnie?
- Ależ mówiłam –
odparła bez chwili wahania dziewczyna, nie przerywając czynności wiązania
tasiemek gorsetu przy piersiach. – Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to
znaczy uda mi się zgubić w tłumie nazbyt przyzwoitą przyzwoitkę, to uznam wieczór
za bardzo udany. Oczywiście, jeśli Hajime też uda mi się wyciągnąć z tłumu
pilnujących go członków samorządu.
Zatkało mnie na
długą chwilę, tymczasem Mayuko skończyła wiązać ze sobą tasiemki i zabrała się
za wiązanie moich.
- Rei-chan, nie
bądź taka zaskoczona. Hajime i ja jesteśmy ze sobą już od ponad dziesięciu lat.
Tobie może się to rzeczywiście wydawać dziwne, że taktujemy nasz związek tak
dojrzale, ale dla nas nie jest to niczym niezwykłym. Lubimy być ze sobą.
- Ale… ale co z
Junem? Powiedziałaś przecież…
- Rei. Wymieniłam
ci powody, dla których inni mężczyźni są dla mnie nieosiągalni, więc proszę
cię, abyś tego tematu więcej nie poruszała. Kocham Juna, to prawda. Ale Hajime
też kocham. Byłabym strasznie głupią gąską, gdybym się upierała przy swoim i
odrzucała uczucia Hajime. Wiesz, on zawsze bardzo się starał, bym nie czuła się
w tym związku źle. Dlatego ja również robię, co w mojej mocy, by go
uszczęśliwić. Darzę go trochę inną miłością, niż Juna, ale jego również kocham.
Nie jestem nieszczęśliwa…
- Nie rozumiem, o
czym mówisz – odparłam szczerze. – Jak możesz kochać dwóch mężczyzn
jednocześnie? Oddając się jednemu, nie czujesz się tak, jakbyś zdradzała
drugiego?
Mayuko
uśmiechnęła się bardzo dorośle, po czym cmoknęła mnie czule w policzek. Kiedyś,
bardzo dawno temu, takim samym całusem obdarzyła Juna, ale wtedy wywarł na mnie
zupełnie inne wrażenie. Aż zaczęłam się zastanawiać, co wtedy zmusiło mnie do
wysnucia absurdalnego wniosku, że między tym dwojgiem istnieje jakaś intymność,
z której ja zostałam wyłączona.
- Jesteś taka
niewinna, Rei-chan. Zupełnie, jak Jun… bywał – dodała po dłuższej chwili. –
Zapomniałam już, że zdążył dorosnąć, zanim się obejrzałam… Swoją drogą, ty
również powinnaś pozbyć się swojej przyzwoitki, to znaczy twojej siostry, która
na każdego mężczyznę łypie złym okiem, i porozmawiać z Junem. Nadal chcesz z
nim być, prawda?
Skinęłam głową.
Rzeczywiście, przez cały ten czas brakowało mi jego kojącej obecności. Nie
tęskniłam za tym, by ponownie móc rozstawiać go po kątach, z czego nawet rzadko
korzystałam, ale wyraźnie odczuwałam brak jego optymizmu i energii, którą
wnosił ze sobą do każdego miejsca, w którym się pojawiał. Brakowało mi jego
spojrzeń, do których zdążyłam się przyzwyczaić. Spojrzeń czułych, radosnych i
pełnych troski o mnie. Żałowałam jedynie, że nigdy nie posunęliśmy się nawet do
chwilowego trzymania się za ręce, ponieważ nie miałam nawet do czego wracać we
wspomnieniach. Najcieplejszym i jedynym wspomnieniem był tylko jeden jedyny
uścisk, którym kiedyś mnie obdarzył.
Tęskniłam za nim,
to prawda.
- Właściwie
Hajime powinien do tej pory wszystko mu wyjaśnić, ale nawet ja nie wiem, jak
Jun zareagował na tę wiadomość. Wyprowadziłaś się z dormitorium w trakcie jego
nieobecności, prawda?
- Hajime
powiedział, że tak będzie lepiej, i że on wszystko już potem załatwi z Junem.
- Skoro tak… W
każdym razie musimy się pospieszyć, słyszę, że chłopcy już zaczęli hałasować na
dziedzińcu. Chodź!
Zabrałyśmy
koszyczki z ciasteczkami i po kilku minutach wyszłyśmy na zalany słońcem i serpentynami
dziedziniec, na którym chłopcy, przebrani za różne filmowe postacie, szaleli na
wszelkich instrumentach muzycznych. Było to na tyle niecodzienne powitanie, że
przybywający goście siłą rzeczy zatrzymywali się i przypatrywali się temu
szaleństwu z uśmiechami niepewności na ustach. Ja się akurat niczego mniej
hałaśliwego nie spodziewałam po inwencji męskiej części samorządu, więc nie
zostałam oszołomiona. Mayuko natomiast zachwyciła się całym tym pomysłem i
zaczęła się bawić w rozpoznawanie postaci, za które chłopcy byli poprzebierani.
Nagle chwyciła
mnie za ramię i potrząsnęła.
- Rei, patrz! To
Hajime i Jun! Och, nie! Hajime jest taki przystojny dzisiaj…
- A nie chciałaś
powiedzieć, że bardzo seksowny? – odparłam, zapewne słusznie odgadując myśli Mayuko.
Oczy coś za bardzo jej błyszczały.
- Och, to swoją
drogą. Chodź, podejdziemy!
- Hm…
Nie zdążyłam
jednak z nią tego pomysłu przedyskutować, ponieważ pociągnęła mnie za sobą
prosto w tłum, który okazał niemałe zainteresowanie ciasteczkami, których miałyśmy
pełne koszyki, by po chwili znaleźć się dokładnie przed Hajime, który ściszonym
głosem tłumaczył coś Junowi, przechylony w jego stronę dość dwuznacznie. Fanki
co piękniejszych widoków pewnie w tym momencie dostałyby ślinotoku, zwłaszcza,
że oboje mieli na sobie pięknie skrojone garnitury, rozpięte z przodu i
ukazujące niedopięte koszule oraz luźno związane krawaty pod marynarkami.
Nic dziwnego, że
wokół było pełno dziewczątek z ciasteczkami.
- Hajime! –
zawołała Mayuko, lecąc ku niemu z niezwykłą energią. Ja trochę się obawiałam
Juna i jego reakcji na mój widok, toteż dreptałam za nią nieco mniej
entuzjastycznie.
- Mayuko-san,
dzień dobry. O, Rei-san, miło cię znów widzieć, tym razem w odpowiednich
ciuszkach. A mówiłem, że masz grać księżniczkę! Nikt mnie nie słucha!
Zarumieniłam się
i spuściłam wzrok. Miałam ochotę mu odpyskować, ale w tym momencie siły mnie
opuściły, ponieważ poczułam na sobie wzrok Juna. Strach ścisnął mnie za gardło.
- A widzisz,
Hajime, ja bez przeszkód spełniam twoje dziwne perwersje – odparła wesoło
Mayuko.
- Ta sukienka to
twój projekt, prawda? Matka coś mi wspominała, że robiła jakieś wspaniałe
sukienki na zamówienie. Tak myślałem, że to byłaś ty.
- A jakże! Jeśli
chodzi o szatę graficzną, ja jestem ekspertem. Jun-chan, nie patrz się tak na
mnie, bo zaczynam się wstydzić.
- I bardzo dobrze
– odparł Jun. Pierwszy raz od dłuższego czasu usłyszałam jego głos, co wprawiło
mnie w stan zupełnego szczęścia. – Ta sukienka kończy się w zupełnie
nieodpowiednim miejscu.
- Oj, nie bądź
taki sztywny, kochanie – odparła Mayuko kokieteryjnie. – Prawdziwy mężczyzna
powinien się cieszyć z widoku!
- Prawdziwy
mężczyzna się martwi twoim brakiem wstydu, kochanie – odparł natychmiast Jun
tym samym tonem, co sprawiło, że w końcu zdecydowałam się podnieść wzrok. – Ja
nie wiem, gdzie ty się uczysz manier i etykiety, ale odnoszę wrażenie, że to
miejsce znajduje się daleko poza tą szkołą.
Mayuko roześmiała
się i cmoknęła go w policzek bardzo przyjaźnie, po czym spojrzała na mnie.
- Możesz sobie mówić,
co chcesz, ale na nią chyba złego słowa nie powiesz?
Nasze oczy się
spotkały. Natychmiast spłonęłam rumieńcem.
Nie mogłam na
niego patrzeć! Co więcej, zaczynało brakować mi powietrza, a serce zaczęło
coraz szybciej uderzać w mojej piersi.
- Rei zapewne nie
wiedziała, jak wymówić się od udziału w twoim szalonym planie. Ale masz rację,
wygląda w tej sukience lepiej od ciebie.
- Ach, złośliwcu!
- Jun, zostawimy
was samych na chwilę. Jeśli będziecie chcieli do nas wrócić, znajdziecie nas w
auli. Zamierzamy obejrzeć najgorszą wersję ,,Śpiącej Królewny”, jaka
kiedykolwiek może powstać – powiedział Hajime do Juna, po czym puścił do mnie
oczko. Wzdrygnęłam się. – Bawcie się dobrze, dzieciaczki.
Dzieciaczki?!
Jun chwycił mnie
za ramię, kiedy zostałam potrącona przez jakiegoś nieuważnego muzyka, który
natychmiast przeprosił, po czym tanecznym krokiem się oddalił.
- Rei, możemy
porozmawiać?
- Tak,
oczywiście. Podejrzewałam, że będziesz chciał zadać mi kilka pytań…
Jun uśmiechnął
się. Dokładnie tak, jak zapamiętałam.
- Chodź za mną,
znam miejsce, gdzie będziemy mogli spokojnie sobie kilka rzeczy wyjaśnić.
Skinęłam głową i
bez sprzeciwu za nim podążyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz