Reth nie pamiętał, kiedy ostatni raz przebywał w obecności archanioła Mikaela - zapewne dlatego w tej chwili tak drżały mu kolana. Dobrze chociaż, że mógł je ukryć pod stolikiem, przy którym siedział i w skupieniu pił coś, co nie miało żadnego zapachu i koloru, smakowało jednak jak sok brzoskwiniowy. Archanioł Mikael użył jakiegoś skomplikowanego słowa na określenie tego napoju, ale Reth nie potrafił sobie przypomnieć, jak ono brzmiało. W tej chwili miał tylko nadzieję na to, że ta ,,herbatka" nie była dla niego niebezpieczna. Mikael mógł bowiem zapomnieć, że niektórych rzeczy zwykli aniołowie nie powinni próbować.
Tymczasem sam Mikael siedział naprzeciwko niego całkowicie rozluźniony, opierając głowę na dłoni zwiniętej w pięść. Aksamitne ciemnoczerwone włosy opadały miękko na jego szyję i ramiona. Kosmyki, które opadły na jego śnieżnobiałą, luźno rozpiętą koszulę, odcinały się na tym tle niepokojącą czerwienią. Reth stwierdził z narastającym uczuciem paniki, że jego wzrok jest bezwiednie przyciągany przez ten intensywny kolor.
Ale to nawet dobrze. Rzeczy miałyby się znacznie gorzej, gdyby musiał patrzeć w jego krwistoczerwone oczy, w których skrzył się srebrnobiały pył. Reth wiedział, że te oczy przyglądają mu się w tej chwili z niezaprzeczalną ciekawością, ale nie potrafił zmusić się do tego, by podnieść wzrok. Czuł, że jeśli to zrobi, jego całe ciało zmieni się w drżącą galaretę, bardzo nieatrakcyjną z każdego punktu widzenia.
W końcu Mikael nieznacznie się poruszył, sprawiając, że jego ubranie zaszeleściło cicho. Reth podskoczył na krześle, zastanawiając się, czy właśnie nadszedł jego koniec. Nie będąc w stanie podnieść wzroku, nie wiedział, w jakim nastroju jest jego towarzysz.
- Długo na ciebie czekałem, Reth. Cieszę się, że w końcu możemy porozmawiać.
Reth siorbnął. Nie miał pojęcia, co odpowiedzieć. I czy w ogóle powinien cokolwiek powiedzieć. Nie chciał przerywać Mikaelowi ani wchodzić mu w słowo, ale zdecydował, że jeśli cisza będzie się przedłużać, w końcu coś wtrąci. Albo przynajmniej mruknie - na znak, że uczestniczy w konwersacji.
Po krótkiej chwili archanioł podniósł się z krzesła. Zrobił to tak lekko i swobodnie, że Reth mimowolnie utkwił w nim wzrok. Hm, nawet jego ruchy były eleganckie, chociaż wszyscy w Niebie sądzili, że do tej pory Mikael oszalał w swojej osamotnionej rezydencji i obija się o ściany. Jak widać, w ogóle nie mieli racji. Archanioł gniewu nadal zachował wiele godności, chociaż odsunięto go na bok.
Reth odchrząknął, nadal nie wiedząc, czy powinien się odezwać.
- Wiem, że trochę na to za późno, ale... przepraszam.
Reth zerwał się jak oparzony. Czuł, jak na jego policzki wypływają rumieńce.
- N... Nie! Nie potrzebuję... Proszę nie przepraszać!
Mikael rozsunął szklane skrzydło drzwi wychodzących na ogród przed jego rezydencją. Ciężki zapach słońca, trawy i kwiatów wpłynął do pomieszczenia, w którym się znajdowali.
- Wiedziałem o twojej misji. O tym, że cię zrzucono dla dobra ludzkości czy coś w tym stylu.
Reth uniósł nieznacznie brew. ,,Coś w tym stylu'?
- Chciałem cię przeprosić za to, że nie interweniowałem. Nie mogłem.
- Miałeś chyba własne rozkazy? Poza tym, taka była wola Pana Boga.
Mikael energicznie pokręcił głową. Ciemnoczerwone kosmyki zalśniły w padających na nie promieniach słońca.
- Wiem, że otrzymaliśmy dwa rozkazy. Wszyscy jednak wiedzieliśmy, że ludzkość musi zostać zniszczona. Pan Bóg tak długo pracował nad ich stworzeniem, a oni się od niego odwrócili. Potrafili jedynie bluźnić. Za wszelkie zło obwiniali naszego Ojca. Zepsucie szerzyło się wśród nich niczym zaraza. Zapomnieli o miłości, oddając pokłony własnemu egoizmowi.
- Ale to nie do nas należy wydawanie wyroków - mruknął Reth.
- To prawda... w pewnym sensie. W końcu to my odwalamy brudną robotę. I to nasi bracia i siostry zostali poświęceni, by ludzkość wraz ze swoim egoizmem mogła przetrwać. Ile braci i sióstr codziennie tracimy, żeby zapewnić przetrwanie najsłabszym jednostkom? W swej ignorancji ci ludzie nawet nie wiedzą, że ktoś za nich ginie za każdym razem, kiedy decydują się na coś głupiego.
Reth odchrząknął. Znowu. Słowa Mikaela wprawiły go w zakłopotanie z dwóch powodów - po pierwsze, w ogóle nie powinni poruszać tego tematu. Aniołowie nie mieli żadnego prawa mieszać się w plany Pana Boga. Jeśli postanowił, że aniołowie mają umrzeć za ludzkość i jej grzechy - bardzo dobrze, wszyscy musieli być przygotowani na wykonanie tego rozkazu bez żadnego ,,ale''. Po drugie... wstyd się przyznać, ale Reth zgadzał się z tym, co Mikael mówił. Dzięki wolnej woli, którą uzyskał po swoim upadku, na wiele spraw patrzył inaczej niż jego niebiańscy bracia. Oni mogli godzić się ze stratą swoich braci, gdyż nadal uważali, że ich śmierć jest częścią planu Bożego.
Reth nie był do końca pewien, czy ten plan mu się podobał.
- Ale nie zaprosiłem cię po to, by dyskutować na tak nieprzyjemne tematy - oświadczył Mikael, wracając do stolika. - Chciałem złożyć ci pewną propozycję.
Teraz Reth poczuł się pewniej. Rzeczywiście nie miał ochoty dyskutować na niepewne tematy - jeszcze by ich obu trafił przysłowiowy szlag. Tutaj, w Niebie, nie mogli kwestionować woli Pana Boga. Istniała możliwość, że ktoś w tej chwili mógł ich podsłuchiwać - a za zadawanie niewygodnych pytań nieostrożnego anioła mogła spotkać śmierć gorsza od zesłania na samo dno Piekła.
- Zamieniam się w słuch.
Mikael uśmiechnął się nieznacznie.
- Wiem, że przez ostatnie sto lat cieszyłeś się swobodą, jaką daje wolna wola. Wszystko to dzięki upadkowi, do którego cie zmuszono, by odebrać ci Łaskę. Miałeś chronić ludzkość... a żeby to zrobić, musiałeś się sprzeciwić pierwszemu rozkazowi, który wszyscy usłyszeliśmy i całkowicie mu się poddaliśmy.
- Nie ja jeden otrzymałem tę misję - wtrącił szybko zaniepokojony Reth. Słowa Mikaela nie do końca mu się podobały. Kryło się w nich pewne oskarżenie, którego żaden anioł nigdy nie powinien wypowiedzieć. Sugerował, że Bóg popełnił błąd.
- Tak, ale ty... To ja jestem za ciebie odpowiedzialny. Łączą nas ze sobą więzi, które nigdy nie powinny zostać zerwane. Wybory, których ja dokonuję, wpływają na ciebie bezpośrednio. To samo dzieje się, kiedy ty dokonujesz wyborów.
Reth gwałtownie wciągnął powietrze, zaskoczony. Nie miał pojęcia, że coś takiego jest możliwe. To znaczy nigdy nie wyczuł niczego specjalnego w łączącej go z archaniołem więzi. Jeśli jednak to, co w tym momencie mówił, było prawdą...
- To znaczy, że kiedy ja zostałem pozbawiony Łaski...
- Ja zostałem całkowicie odizolowany od Nieba, a przebywanie w tej rezydencji, znajdującej się tak blisko siedziby naszego Ojca, stało się dość... niekomfortowe.
Reth zacisnął powieki. Zaklął.
- Nie miałem pojęcia... Nic nie czułem.
- Oczywiście. Wszystko wziąłem na siebie. Też nie do końca z własnej woli, gdyż zostałem związany rozkazem. Prawda jest taka, że nie mam pojęcia, co nasz Ojciec planuje. Może nie powinno mnie to interesować, ale, odcięty od całego Nieba, miałem sporo czasu na rozmyślania. Doszedłem do wniosku, że nie podoba mi się to, co się dzieje.
- Ale... jeśli tak jest, dlaczego... To znaczy, zaprosiłeś mnie tutaj, a ja byłem w stanie cię odwiedzić.
Mikael uśmiechnął się, a szelmowski błysk pojawił się w jego oczach. Niewidzialne w tej chwili skrzydła zadrgały lekko, sprawiając, że obraz za plecami archanioła stał się rozmyty.
- Porozmawialiśmy sobie od serca z Lucynką.
- Z nim też nie powinieneś być w stanie rozmawiać!
I nagle Reth zrozumiał. Prawda uderzyła w niego z siłą, od której zmiękły mu kolana.
- O... w mordę - skomentował, bezsilnie opadając na krzesło. - Wy... połączyliście się.
Mikael roześmiał się.
- W pewnym sensie.
- Mike... Czy ty wiesz, jakie będą tego konsekwencje, jeśli, hm, góra się dowie?
Archanioł machnął z lekceważeniem ręką.
- Co może być gorszego od bolesnej izolacji? Zamknięto mnie tutaj, by moje szaleństwo nikomu nie zaszkodziło. Z drugiej strony, nikt nie wziął pod uwagę mojej żelaznej siły woli. Nie jestem świrem i nie zamierzam poddawać się własnemu szaleństwu. Spójrz na Lucynkę - biega sobie zadowolony po całym piekiełku, a przecież posiada w sobie tyle samo szaleństwa, co ja.
- Ale nie zostaliście rozłączeni dlatego, że byliście rozkoszną parą bliźniąt.
- Hm? Jak to, przecież byliśmy rozkoszni! - zaprotestował ze śmiechem Mikael. Jego oczy mówiły, że archanioł rzeczywiście doskonale rzeczywiście świetnie się w tym momencie bawi. - Ale przechodząc do rzeczy. Wciąż nie powiedziałem ci o mojej propozycji.
Reth kiwnął głową. Robił się coraz bardziej niespokojny, zastanawiając się, o co archanioł może go poprosić. Miał wrażenie, że to nie będzie nic przyjemnego.
Mikael potarł policzek otwartą dłonią. Wyglądał, jakby jeszcze przez chwilę zastanawiał się nad złożeniem chodzącej mu po głowie propozycji. W końcu jednak spojrzał ze zdecydowaniem na Retha.
- To ja cię stworzyłem, więc mogę ukształtować cię na nowo. Innymi słowy, możesz stać się znowu pełnoprawnym aniołem.
Reth przełknął ślinę. Czuł, że gdzieś czai się pewne ,,ale".
Mikael energiczniej potarł policzek.
- Jest jednak kilka problemów.
- Wiedziałem.
Archanioł pokiwał głową, po czym skrzyżował ramiona na piersi.
- Po pierwsze, nie będziesz mógł połączyć się z Peir. Wiem, że Uriel stworzył ją dla ciebie... ale zrobił to dla takiego ciebie, jakim teraz jesteś, gdy balansujesz na krawędzi.
Reth westchnął. Cóż, do tej pory niewiele miał z niej pożytku. Wiedział, że jest niesprawiedliwy, gdyż to nie była jej wina, ale fakt faktem, że Lan miała z jakiegoś powodu spore problemy z jej przywołaniem. W dodatku próba jej przywołania skończyła się niemal śmiercią Lan, za co do tej pory Reth się przeklinał. Powinien był wiedzieć, że tak właśnie ta próba może się skończyć i we właściwym momencie przerwać to szaleństwo.
- Po drugie... Odzyskanie Łaski może nie być dla ciebie przyjemne.
- Hm? Od kiedy to jest problemem wartym wspominania?
- Od momentu, w którym to ja będę tym, który odnowi twoją Łaskę.
- Hm... Nadal nie rozumiem... Och. Yhym.
- Nadal jesteś zainteresowany?
Reth westchnął.
- Chyba nie mam wyboru, prawda?
- Oczywiście, że masz wybór. Możesz albo kompletnie pozbawić się Łaski, albo ją zyskać. Jakby to ładnie powiedzieć... Stoją przed tobą dwie drogi, a ty musisz w końcu wybrać. Wiem, jakie uczucia tobą targają. Wiem, że próbujesz znaleźć dla siebie miejsce, ponieważ pozbawiono cię twojego miejsca w Niebie.
- Dziwnie to zabrzmiało, Mike.
- Sytuacja, w jakiej się znalazłeś, też jest dziwna.
- W pewnym sensie...
Mikael westchnął. Zamknął szklane skrzydło drzwi, odcinając się tym samym od świata zewnętrznego. W pokoju nagle nastała cisza.
- Czy potrzebujesz czasu do namysłu? - zapytał, podchodząc do stolika.
Reth potrząsnął głową.
- Nie... Właściwie już się zdecydowałem.
- Och?
- Powinieneś doskonale znać moją odpowiedź, Mike. W końcu łączy nas więź... czy coś takiego.
Mikael roześmiał się. Wyglądało na to, że rzeczywiście doskonale wiedział, na co Reth się zdecydował. W końcu nie pozostawiono mu dużego wyboru - mógł pójść albo w jedną, albo drugą stronę. A jeśli jego wybór mógł wpłynąć także na Mikaela...W takim razie nie mógł podjąć innej decyzji. Musiałby być kompletnym głupcem, żeby zaryzykować wszystko, aby tylko wybrać inną drogę.
Miał tylko jedno pytanie.
- Co się stanie z Jue? Do tej pory był związany z aniołem ze złamaną duszą. Jeśli źródłem jego mocy stanie się pełnoprawny anioł albo demon...
- Nie martw się o niego. To prawda, że byłeś dla niego idealnym partnerem, ale jesteście ze sobą związani zbyt mocno, by wasza relacja uległa zmianie.
- Ale...
- Z jego przekleństwem też nic się nie stanie. Nic się nie martw, nadal będziesz mógł mu towarzyszyć.
- Na pewno?
- Oczywiście. Czyżbyś już zapomniał, że nam, aniołom, nie wolno kłamać?
Reth pokręcił głową. Nie, nie zapomniał, ale to wszystko wydawało mu się trochę... naciągane. Ale w sumie... dlaczego nie? Jeśli nic nie miało się zmienić na gorsze, Reth nie miał żadnych obiekcji.
- Jesteś gotów?
- Tak sądzę. Chcesz zacząć natychmiast?
- Dlaczego nie?
Reth wzdrygnął się. Nie był w żadnym stopniu przygotowany na to, co miało się stać. W końcu Mikael powiedział, że ten proces nie będzie zbyt przyjemny... Z drugiej strony, dlaczego miał czekać? Już dość się naczekał.
Skinął głową.
- W porządku. Zróbmy to.
- Zamieniam się w słuch.
Mikael uśmiechnął się nieznacznie.
- Wiem, że przez ostatnie sto lat cieszyłeś się swobodą, jaką daje wolna wola. Wszystko to dzięki upadkowi, do którego cie zmuszono, by odebrać ci Łaskę. Miałeś chronić ludzkość... a żeby to zrobić, musiałeś się sprzeciwić pierwszemu rozkazowi, który wszyscy usłyszeliśmy i całkowicie mu się poddaliśmy.
- Nie ja jeden otrzymałem tę misję - wtrącił szybko zaniepokojony Reth. Słowa Mikaela nie do końca mu się podobały. Kryło się w nich pewne oskarżenie, którego żaden anioł nigdy nie powinien wypowiedzieć. Sugerował, że Bóg popełnił błąd.
- Tak, ale ty... To ja jestem za ciebie odpowiedzialny. Łączą nas ze sobą więzi, które nigdy nie powinny zostać zerwane. Wybory, których ja dokonuję, wpływają na ciebie bezpośrednio. To samo dzieje się, kiedy ty dokonujesz wyborów.
Reth gwałtownie wciągnął powietrze, zaskoczony. Nie miał pojęcia, że coś takiego jest możliwe. To znaczy nigdy nie wyczuł niczego specjalnego w łączącej go z archaniołem więzi. Jeśli jednak to, co w tym momencie mówił, było prawdą...
- To znaczy, że kiedy ja zostałem pozbawiony Łaski...
- Ja zostałem całkowicie odizolowany od Nieba, a przebywanie w tej rezydencji, znajdującej się tak blisko siedziby naszego Ojca, stało się dość... niekomfortowe.
Reth zacisnął powieki. Zaklął.
- Nie miałem pojęcia... Nic nie czułem.
- Oczywiście. Wszystko wziąłem na siebie. Też nie do końca z własnej woli, gdyż zostałem związany rozkazem. Prawda jest taka, że nie mam pojęcia, co nasz Ojciec planuje. Może nie powinno mnie to interesować, ale, odcięty od całego Nieba, miałem sporo czasu na rozmyślania. Doszedłem do wniosku, że nie podoba mi się to, co się dzieje.
- Ale... jeśli tak jest, dlaczego... To znaczy, zaprosiłeś mnie tutaj, a ja byłem w stanie cię odwiedzić.
Mikael uśmiechnął się, a szelmowski błysk pojawił się w jego oczach. Niewidzialne w tej chwili skrzydła zadrgały lekko, sprawiając, że obraz za plecami archanioła stał się rozmyty.
- Porozmawialiśmy sobie od serca z Lucynką.
- Z nim też nie powinieneś być w stanie rozmawiać!
I nagle Reth zrozumiał. Prawda uderzyła w niego z siłą, od której zmiękły mu kolana.
- O... w mordę - skomentował, bezsilnie opadając na krzesło. - Wy... połączyliście się.
Mikael roześmiał się.
- W pewnym sensie.
- Mike... Czy ty wiesz, jakie będą tego konsekwencje, jeśli, hm, góra się dowie?
Archanioł machnął z lekceważeniem ręką.
- Co może być gorszego od bolesnej izolacji? Zamknięto mnie tutaj, by moje szaleństwo nikomu nie zaszkodziło. Z drugiej strony, nikt nie wziął pod uwagę mojej żelaznej siły woli. Nie jestem świrem i nie zamierzam poddawać się własnemu szaleństwu. Spójrz na Lucynkę - biega sobie zadowolony po całym piekiełku, a przecież posiada w sobie tyle samo szaleństwa, co ja.
- Ale nie zostaliście rozłączeni dlatego, że byliście rozkoszną parą bliźniąt.
- Hm? Jak to, przecież byliśmy rozkoszni! - zaprotestował ze śmiechem Mikael. Jego oczy mówiły, że archanioł rzeczywiście doskonale rzeczywiście świetnie się w tym momencie bawi. - Ale przechodząc do rzeczy. Wciąż nie powiedziałem ci o mojej propozycji.
Reth kiwnął głową. Robił się coraz bardziej niespokojny, zastanawiając się, o co archanioł może go poprosić. Miał wrażenie, że to nie będzie nic przyjemnego.
Mikael potarł policzek otwartą dłonią. Wyglądał, jakby jeszcze przez chwilę zastanawiał się nad złożeniem chodzącej mu po głowie propozycji. W końcu jednak spojrzał ze zdecydowaniem na Retha.
- To ja cię stworzyłem, więc mogę ukształtować cię na nowo. Innymi słowy, możesz stać się znowu pełnoprawnym aniołem.
Reth przełknął ślinę. Czuł, że gdzieś czai się pewne ,,ale".
Mikael energiczniej potarł policzek.
- Jest jednak kilka problemów.
- Wiedziałem.
Archanioł pokiwał głową, po czym skrzyżował ramiona na piersi.
- Po pierwsze, nie będziesz mógł połączyć się z Peir. Wiem, że Uriel stworzył ją dla ciebie... ale zrobił to dla takiego ciebie, jakim teraz jesteś, gdy balansujesz na krawędzi.
Reth westchnął. Cóż, do tej pory niewiele miał z niej pożytku. Wiedział, że jest niesprawiedliwy, gdyż to nie była jej wina, ale fakt faktem, że Lan miała z jakiegoś powodu spore problemy z jej przywołaniem. W dodatku próba jej przywołania skończyła się niemal śmiercią Lan, za co do tej pory Reth się przeklinał. Powinien był wiedzieć, że tak właśnie ta próba może się skończyć i we właściwym momencie przerwać to szaleństwo.
- Po drugie... Odzyskanie Łaski może nie być dla ciebie przyjemne.
- Hm? Od kiedy to jest problemem wartym wspominania?
- Od momentu, w którym to ja będę tym, który odnowi twoją Łaskę.
- Hm... Nadal nie rozumiem... Och. Yhym.
- Nadal jesteś zainteresowany?
Reth westchnął.
- Chyba nie mam wyboru, prawda?
- Oczywiście, że masz wybór. Możesz albo kompletnie pozbawić się Łaski, albo ją zyskać. Jakby to ładnie powiedzieć... Stoją przed tobą dwie drogi, a ty musisz w końcu wybrać. Wiem, jakie uczucia tobą targają. Wiem, że próbujesz znaleźć dla siebie miejsce, ponieważ pozbawiono cię twojego miejsca w Niebie.
- Dziwnie to zabrzmiało, Mike.
- Sytuacja, w jakiej się znalazłeś, też jest dziwna.
- W pewnym sensie...
Mikael westchnął. Zamknął szklane skrzydło drzwi, odcinając się tym samym od świata zewnętrznego. W pokoju nagle nastała cisza.
- Czy potrzebujesz czasu do namysłu? - zapytał, podchodząc do stolika.
Reth potrząsnął głową.
- Nie... Właściwie już się zdecydowałem.
- Och?
- Powinieneś doskonale znać moją odpowiedź, Mike. W końcu łączy nas więź... czy coś takiego.
Mikael roześmiał się. Wyglądało na to, że rzeczywiście doskonale wiedział, na co Reth się zdecydował. W końcu nie pozostawiono mu dużego wyboru - mógł pójść albo w jedną, albo drugą stronę. A jeśli jego wybór mógł wpłynąć także na Mikaela...W takim razie nie mógł podjąć innej decyzji. Musiałby być kompletnym głupcem, żeby zaryzykować wszystko, aby tylko wybrać inną drogę.
Miał tylko jedno pytanie.
- Co się stanie z Jue? Do tej pory był związany z aniołem ze złamaną duszą. Jeśli źródłem jego mocy stanie się pełnoprawny anioł albo demon...
- Nie martw się o niego. To prawda, że byłeś dla niego idealnym partnerem, ale jesteście ze sobą związani zbyt mocno, by wasza relacja uległa zmianie.
- Ale...
- Z jego przekleństwem też nic się nie stanie. Nic się nie martw, nadal będziesz mógł mu towarzyszyć.
- Na pewno?
- Oczywiście. Czyżbyś już zapomniał, że nam, aniołom, nie wolno kłamać?
Reth pokręcił głową. Nie, nie zapomniał, ale to wszystko wydawało mu się trochę... naciągane. Ale w sumie... dlaczego nie? Jeśli nic nie miało się zmienić na gorsze, Reth nie miał żadnych obiekcji.
- Jesteś gotów?
- Tak sądzę. Chcesz zacząć natychmiast?
- Dlaczego nie?
Reth wzdrygnął się. Nie był w żadnym stopniu przygotowany na to, co miało się stać. W końcu Mikael powiedział, że ten proces nie będzie zbyt przyjemny... Z drugiej strony, dlaczego miał czekać? Już dość się naczekał.
Skinął głową.
- W porządku. Zróbmy to.
***
Mam ochotę sama dać sobie w twarz za ten rozdział. Ale co tam XD Bywają i gorsze rozdziały... chyba. Jak się wkręcę w pisanie, pójdzie mi lepiej i rozdziały będą ciekawsze... Nie mam już co czytać ani w co grać, tak więc wracam do pisania. Wyjdzie mi to na zdrowie :D
PIERWSZA? :3
OdpowiedzUsuńCudnie :D
UsuńCzekałam i czekałam.. no i sie doczekałam <3
Kurcze, wstęp troche... złowieszczy? nie, to nei odpowiednie słowo. Hm... Może tak: Gdy czytam o tym, że Reth niemalże dygocze niczym galareta to czuje ze coś złego sie dzieje. Michaś aż taki straszny będzie? :o
Rozmowa. Hm, mówienie o tym ze ludzie są egoistami itd itp. Ja też sie z tym zgadzam, coby nie było!
Propozycja? Ja mam kilka pomysłów!
Ojej! Ja... też bym nie pomyślała ze gdy Reth został pozbawiony Łaski to i Michaś :c Biedny :( Pewnie dlatego wszyscy uznają go za większego szaleńca, nie? :/ Byc blisko Pana, ale nie mogąc być przy Nim tak blisko jakby sie chciało... :(
"Porozmawialiśmy sobie od serca z Lucynką" HAHAHAA! Boże, jak ja kocham takie teksty.. hahahaha! <3
Michaś i Lucynka sie połączyli? No niech mnie!
wyłapałam powtórzenie :D "Jego oczy mówiły, że archanioł rzeczywiście doskonale rzeczywiście świetnie się w tym momencie bawi" Za dużo razy urzeczywistniałaś chyba, nie? :) :*
Reth... odzyska Łaskę? Ale to chyba będzie "nielegalne" odzyskanie łaski, nie? xD Kurcze, czuję ze będą kłopoty :(
Limeciu, proszę, napisz coś nowego! :*
Ależ piszę :)) Nowy rozdział jest już prawie napisany! Dzięki za wytknięcie błędów, nie miałam za bardzo czasu sprawdzać całości, bo od razu zabrałam się za pisanie następnego rozdziału. Tym samym uświadomiłam sobie, że akcja kuleje. To znaczy, nic się nie dzieje ostatnio w tym opowiadaniu! :D Ludzie tu ciągle rozmawiają, ale tematy, które poruszają, niekoniecznie są ciekawe :D Ach, no nic. Muszę się rozkręcić. Najgorsze jest to, że nie pamiętam dokładnie, co się działo wcześniej :( Przeczytałam poprzedni rozdział i zrozumiałam, że muszę poruszyć temat rozmowy Retha z Michasiem, ale dalej to ja nie wiem :D Potem czytałam jeszcze trochę, ale byłam za bardzo zmęczona pisaniem, by dokończyć czytanie.
UsuńNo nic, nadrobię to jakoś. I będę pisać aż do znudzenia, ot co! :*
Dziękuję za przeczytanie tych wypocin i skomentowanie ;*
A co do tej rozmowy... Nie miałam na nią żadnego pomysłu, to się uczepiłam egoizmu :D To on mnie chyba najbardziej boli, więc wypłynął tu na światło dzienne. Ale tak poważnie to jakiś bełkot, który jakimś cudem brzmi dość rozsądnie XD
heloł heloł! Liściak wita i czyta! :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie wyobrażam sobie Retha ( ten zabawny zawadiacki rozrabiaka?!) z drżącymi kolanami! Myślałam, że podejdzie do tego z humorem, będzie starał się obrócić wszystko podczas spotkania w żart... a tu widzę, że upadły trzęsie się jak galareta! No no, nawet on ma swoją nemezis :P
Hahaha! Reth śmieszna sytuacja, przynajmniej dla postronnego obserwatora, Rethowi na pewno nie jest do śmiechu. Po co on zgodził się na spotkanie, jeśli najlżejszy szmer powoduje, że podskakuje na krzesełku?
Hm... zgubiłam się. Myślałam, że Reth posiada łaskę, dlatego nie może wejść do de arch, do Piekła, ale jako, że jest upadły, to nie ma wstępu do nieba... A teraz nagle nie ma łaski? Czyżbym o czymś zapomniała? :O
Uwielbiam szelmowskie błyski w oku. postanowiłam, że Mikael mi się podoba! :D ach Lucynka! ;) haha i to oburzenie, gdy reth powiedział, że nie byli rozkoszni! hahaha Mikael coraz bardziej mi się podoba! ;]
Cholibka! To jaka decyzję podjął? Co się stanie z Rethem? stani sie demonem czy aniołem?
Heloł, Liściaku ^^ Miło cię tutaj widzieć... po tak długim czasie :D
UsuńHm, w zamyśle Mikael miał być super duper extra, ale w końcu mi nie wyszedł. W każdym razie Reth poszedł na spotkanie, bo archaniołowi, z którym tak jakby dzieli swoje istnienie, się nie odmawia ;p
Tak właśnie myślałam, że źle to ujęłam. Nie, nie mylisz się co tej Łaski, ale nie wiedziałam, jak inaczej ująć tak jakby jej odnowienie? oczyszczenie? Proces w każdym razie polegał na wypaleniu jej na nowo xD Hm, w mojej głowie to lepiej się prezentowało ;D
Mikael (prawdopodobnie) jeszcze się pojawi, więc to dobrze, że go polubiłaś ;p
No ja myślę, że się pojawi! Będę Cię gnębić tak długo az znowu go opiszesz hihihih ;) Wyszedł CI świetnie, nie afiszuje się swoją mocą, ale widać, że inni go szanują i wolą z nim nie zadzierać :) Nie tykaj już Mikaela, naprawdę świetnie Ci wyszedł :)
UsuńGnębić...? :( Nieładnie, Liściaku. Nie lubię pracować pod presją, a tym bardziej pisać xD Gnębienie może w moim przypadku odnieść odwrotny do zamierzonego skutek hihi ^^
Usuń