Gildia Łowców, rok później
Hale ziewnął, wstając z twardego krzesła w bibliotece. Pomarańczowe promienie zachodzącego słońca, tańczące po lśniącym blacie stolika, przy którym siedział, powiedziały mu, że wystarczająco dużo czasu spędził na samokształceniu się. Był zmęczony, głodny i w dużej mierze znudzony. Książki, przy których dzisiaj siedział, nie potrafiły go swoją treścią nawet na chwilę zainteresować. Traktowały o hierarchiach na świecie i rodzinach królewskich, którym Łowcy od dawna służyli. Jeszcze rok temu inżynier rzuciłby podobną książkę w kąt, nie poświęcając jej większej uwagi. Jego życie jednak znacząco się zmieniło i teraz w jego obowiązkach jako adepta leżało przyswojenie sobie wiedzy o wszystkich tych ważniakach, żeby ich rozpoznawać i składać im należne hołdy. Zanim się rano rozstali, Jue powiedział mu, że posiadanie dostatecznej wiedzy o hierarchii na świecie znacząco zwiększy jego szanse przeżycia poza polem bitwy.
Hale skrzywił się nieznacznie, kiedy zrozumiał, że znowu przywołał w myślach sylwetkę Mistrza Jue. Naprawdę starał się przed tym powstrzymywać, ale to było silniejsze od niego. A wszystko to z powodu więzi, która łączyła ich strażników - więzi, która była na tyle zakazana i kłopotliwa w wykorzystywaniu, że Arcymistrz, kiedy się o niej dowiedział, oklapł na fotel, zbladł i zemdlał, mamrocząc coś o katastrofie.
Lan tymczasem została oddana pod opiekę starszej Łowczyni, która już nie polowała, ale posiadała znaczną wiedzę. Arcymistrz stwierdził bowiem, chwytając się za głowę, że dziewczynka nie może dłużej zostać pod opieką ,,nieodpowiedzialnego szczeniaka", jak nazwał Jue. Chłopak przyjął obelgę w milczeniu i nigdy już o tej rozmowie nie wspomniał. Nikomu. Może to i lepiej, bo gdyby to zrobił, zabrano by mu zapewne przywilej odwiedzania dziewczyny. Hale zawsze mu w tych wizytach towarzyszył, ze zdumieniem obserwując za każdym razem, jak dziewczyna nabiera kobiecych kształtów, choć kończyła dopiero trzynaście lat.
Ale Lan wydawała się szczęśliwa, przebywając w towarzystwie innej przedstawicielki płci pięknej.
To Hale prawie rwał włosy z głowy, kiedy się okazało, że jako partner Jue ma mieszkać wraz z nim w jednym pokoju, by umacniać wiążącą ich więź. Oczywiście inżynier na początku źle zrozumiał słowa Arcymistrza o tej więzi i przeraził się, że będą musieli wraz z Jue robić coś nieprzyzwoitego i całkowicie nienaturalnego, by ,,pogłębiać" więź, ale okazało się, że to tylko takie wyrażenie. Arcymistrzowi chodziło oczywiście o więź psychiczną, a nie fizyczną.
Hale wtedy odetchnął z ulgą, ale mieszkanie w jednym pokoju z najbardziej pożądanym przez Łowczynie chłopakiem nie okazało się znów takie proste. Oczywiście ani Hale, ani Jue nie zamierzali przekraczać pewnych granic, ale inżynier nie miał pojęcia, jak się zachowywać, kiedy dziewczyny bezwstydnie zbliżały się do jego partnera. Wiedział, że dostałby burę od Arcymistrza, gdyby tego nie pilnował, ale kiedy interweniował, dziewczyny dziwnie na niego spoglądały.
Nie minęło dużo czasu, a po Gildii rozeszły się bardzo nieprzyjemne plotki na jego temat, które postanowił dla spokoju zignorować. Nadal nie czuł się członkiem tej społeczności. Był obcy i większość Łowców na początku tak właśnie go traktowała. Siłą rzeczy musiał więc towarzyszyć Jue, by go do czegokolwiek dopuścili. Musiał minąć ponad miesiąc, zanim zaczęli go rozpoznawać jako ,,tego... partnera Jue" z wiele znaczącą pauzą podczas wypowiadania tych słów. Ale przynajmniej mógł samodzielnie krążyć po korytarzach, nie zaczepiany przez nikogo.
Najgorsze jednak było jeszcze przed nimi. Hale starał się, jak mógł, by ukryć fakt, że potrafi bez problemów przywołać swojego strażnika. Postanowił bowiem, że nie będzie się bardziej wyróżniał, niż to konieczne, a zdolność bezproblemowej materializacji swojego nowego strażnika nie należała do rzeczy zwyczajnych. Jue oczywiście wiedział, że Hale oszukuje, ale do tej pory milczał jak zaklęty. Nawet Arcymistrzowi nie pisnął słówka, za co inżynier był mu wdzięczny.
Czekała ich jednak próba synchronizacji mocy i Jue uświadomił go, że dłużej nie będzie mógł ukrywać tego, że Claw jest mu posłuszny i zjawia się na każde jego wezwanie. Bo jeśli sam nie będzie w stanie tego zrobić, demon zostanie wyciągnięty z niego siłą. Hale skrzywił się i podziękował serdecznie za taką pomoc. Wolał sam to zrobić, ta opcja wydawała mu się bezpieczniejsza.
Nagle się wzdrygnął, kiedy usłyszał cichy szelest po swojej prawej stronie. Doskonale wiedział jednak, co ten odgłos oznacza. Jego wolny czas się skończył.
- Zasiedziałeś się, Hale - zwrócił mu uwagę Reth, zaglądając mu przez ramię. - Och, same nudy.
Hale potarł palcem grzbiet nosa. Cóż, zgadzał się z aniołem w tej kwestii, ale... W zasadzie nadal był na niego zły za to, że stworzył - nieświadomie, ale jednak - te cholerną więź, która związała mu ręce. Nie mógł wrócić do De Arche, by dalej prowadzić monotonnego życie. Nie, zyskał moc i więź, która czyniła z niego Łowcę.
- Dowiedziałem się, że dobrze by było, gdybym poznał te nudy. Co też zrobiłem.
Reth uniósł brwi w wyraźnym rozbawieniu.
- Ha, czyżby Jue cię wygonił?
- Tylko zasugerował, że mógłbym się tym zająć.
Reth zachichotał.
- Hale, nikt tego nie czyta. Znaczy, owszem, może jacyś entuzjaści. Jeśli Jue powiedział, że powinieneś to przeczytać, to zupełnie jawnie próbował się ciebie pozbyć. A ty się na to nabrałeś - wyjaśnił Reth, kręcąc głową.
- Pozbyć...? Czyżby...?
W głowie Hale'a zaświtała nieprzyjemna myśl. W ostatnich dniach Mistrza odwiedzała w jego pokoju mała i już na pierwszy rzut oka przebiegła Vanni Raite. Była śliczna, wręcz powalająca, ale Hale czuł nieokreśloną niechęć do tej dziewczyny. A gdy odwiedził Lan, dowiedział się, że ona także nie darzyła dziewczyny zaufaniem. Było w niej coś nieprzyjemnego, czego najwyraźniej Jue nie odczuwał.
Czyżby znowu spotkał się z nią na podejrzanej prywatnej sesji?
- Reth, jako strażnik Jue chyba powinieneś wiedzieć, co się z nim dzieje?
Reth cmoknął.
- Owszem. I zanim zaczniesz prawić mi kazania, wiedz, że go pilnuję. Zresztą, on sam wie, że nie może nic z nią kombinować. Na razie...
Hale westchnął. No tak, słyszał o tym. To właśnie dlatego Arcymistrz tak gwałtownie zareagował na wieść, że jeden z najbardziej obiecujących Łowców będzie musiał związać się z mężczyzną. Dlatego też nazwał ich więź katastrofą. Zamiast zyskać kolejnego obiecującego Łowcę mogącego powiększyć grono Łowców, stracił Jue, którego więź zobowiązywała do wierności. Znaczy całkowitego celibatu.
Oczywiście ta więź działała w obie strony. Znaczyło to też, że kiedy Hale się nie pilnował, zaczynał czuć dziwną i niepokojącą fascynację swoim partnerem.
Niech to szlag.
- Skoro Jue mnie nie chce w naszym pokoju, co mam robić?
Reth nadal wyglądał na szczerze ubawionego tą sytuacją.
- Sam powiedziałeś, że to wasz pokój. Chyba powinieneś mieć jakieś prawa w związku z tym?
- Ale może nie chcę ich wykorzystywać.
Anioł wzruszył ramionami.
- Może jednak powinieneś... Słuchaj, wiem, że zostanie Łowcą nie było twoim marzeniem, ale wygląda na to, że tu utknąłeś. A skoro tak, to chyba powinieneś przejmować się tym, kiedy twój partner tak bezceremonialnie cię spławia.
Hale rzucił mu mordercze spojrzenie.
- Auć - skomentował Reth, wyszczerzając zęby w kolejnym uśmiechu. - Jak skończysz mnie mordować w wyobraźni, czy możesz gdzieś ze mną pójść? Chciałbym ci coś pokazać.
- Gdzieś? Coś? To brzmi nieco podejrzanie - niechętnie zauważył Hale.
- Może, ale przyrzekam, że nie zamierzam robić nic złego. Ani głupiego, jak już przy tym jesteśmy. Właściwie mógłbym ci o wszystkim powiedzieć tutaj, ale jednak wolałbym zrobić to w bardziej ustronnym miejscu.
Hale westchnął, ale pozwolił się poprowadzić. Wiedział, że Reth nie może kłamać po odzyskaniu swej anielskości, więc rzeczywiście nie zamierzał go w nic wplątywać. Co prawda przez niego i jego nieuwagę skończył w Gildii jako partner Jue, ale Reth przyrzekł, że już więcej niczego nie schrzani. Do tej pory dotrzymał słowa, tak więc Hale nie miał powodów ku temu, by mu nie ufać. A skoro Jue nie chciał na razie go widzieć, nie pozostało mu nic innego niż się poddać.
Po kilku chwilach znaleźli się na placu treningowym, który Hale znał aż za dobrze. Przypomniał sobie, jak w pierwszych dniach jego pobytu w Gildii wystawiono go do walki, żeby sprawdzić jego możliwości... i jak, z powodu swego uporu, wylądował ze złamaną ręką. Nie przywołał swojego strażnika, by walczył u jego boku, więc nieźle mu się oberwało od przeciwnika. Nie żałował jednak swojego wyboru - dlatego, że przegrał, nie musiał już więcej stawać do walki z żadnym uczniem. Wiedział, że adepci szepczą za jego plecami, ale on tylko wzruszał ramionami. Był inżynierem, znał się na przeróżnych mechanizmach. Sam zapracował na swój talent. Wiedział, że jest w tym dobry. Nie musiał nikomu niczego udawadniać, zwłaszcza tym smarkaczom, którzy zapewne wykorzystywali swoją moc przy podcieraniu tyłka. Hale szanował Jue za to, że nie potrzebował Retha do wykonywania codziennych obowiązków. Anioł był jego przyjacielem i strażnikiem, nie służącym. Hale miał nadzieję, że uda mu się wypracować z własnym strażnikiem podobną więź.
To znaczy wtedy, kiedy w końcu zacznie z nim rozmawiać.
Reth, który stał u jego boku,. westchnął. Zupełnie, jakby mógł czytać w myślach, uświadomił sobie Hale.
- Arcymistrz zamierza jutro sprawdzić, jak bardzo twoja moc potrafi się zsynchronizować z mocą Mistrza Jue.
Hale aż podskoczył.
- Co? Jutro? Nic o tym nie słyszałem!
- Oczywiście, że nie. Tego typu testy wykonuje się tylko w ten sposób.
- Hm... Ale właśnie się od ciebie dowiaduję o tym teście. I gdzie tu element zaskoczenia?
Reth spuścił głowę i kopnął leżący tuż obok jego stopy kamyk.
- Walić element zaskoczenia - oświadczył całkiem poważnie. - Wiem, że to wszystko moja wina, ale... W Gildii nigdy nie było przypadku połączenia dwóch strażników płci męskiej. Wiem, że trzymasz Clawa na dystans, ale będziesz go jutro potrzebował. I, jeśli z nim nie pogadamy, jutrzejszy test może skończyć się katastrofalnie.
- Ale... czy tak nie będzie lepiej? - Hale zmarszczył brwi. - To znaczy, jeśli się nie zsynchronizujemy...
Reth powoli pokręcił głową.
- To byłoby nawet dobre, ale nie w tym rzecz. Więź, która łączy mnie i twojego strażnika... Zerwiemy ją, jeśli synchronizacja nam nie wyjdzie. Z tym procesem łączy się jednak niewyobrażalny ból dla nas... i dla was.
- Jak bardzo będzie to bolesne?
Anioł w zamyśleniu spojrzał na leniwie przesuwające się po niebie chmury. Mrok powoli, ale nieubłaganie zapadał, ale jeszcze można było zobaczyć puszyste kształty, teraz szaro-niebieskie.
- Porównałbym to do obdzierania żywcem ze skóry. Rozmawiałem już o tym z Mistrzem, ale powiedział, że nie podejmie decyzji bez ciebie. My, strażnicy, nie możemy o tym zdecydować, ponieważ to nie od nas zależy połączenie dusz. Ty i Mistrz Jue musicie to zrobić, a wtedy my pójdziemy w wasze ślady. Jesteśmy reprezentacją waszej duszy, a nie odwrotnie.
- Mówisz tak, jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie - zauważył z przekąsem Hale.
- Między mężczyzną i kobietą? Oczywiście. Z tobą rozmawiam na ten temat, ponieważ między przedstawicielami tej samej płci sprawa nie wygląda tak prosto.
- Dziękuję, ale w tym sam się zorientowałem.
Na usta Retha wypłynął nieznaczny uśmieszek. Odwrócił głowę, by spojrzeć w oczy Hale'a. Zauważył, że na twarzy chłopaka zaczyna odbijać się zrozumienie. I przerażenie płynące ze zrozumienia.
- Kto powiedział, że jest to niemożliwe? - zapytał przekornie.
- O, nie. Nie zgadzam się.
- Ale na co? Jeszcze nic nie powiedziałem.
Hale wzdrygnął się i objął ramionami. Jego zielona peleryna załopotała pod silniejszym podmuchem wiatru, a miękkie kosmyki włosów zafalowały. Reth zastanawiał się, czy Hale wie, jak pięknym mężczyzną jest. I co może dzięki tej urodzie zyskać. W dodatku jego strażnikiem został jeden z piekielnych rycerzy, co - gdy się w końcu wyda - postawi go wysoko w hierarchii Łowców.
Był idealnym kandydatem na partnera Jue. Oczywiście, z ich partnerstwa nie mogło się narodzić dziecko, więc oboje będą zapewne wpychani w ramiona różnych kobiet, ale dlaczego nie mieliby ustabilizować swojej więzi jako partnerzy? Wyszłoby im to na dobre.
- Nie musisz już tego mówić. Doskonale zrozumiałem, co sugerujesz.
- Ach tak?
- Proponujesz, żebyśmy w ramach pogłębiania naszej więzi stali się co najmniej kochankami, czyż nie?
Reth ponownie spojrzał w niebo.
- Wiem, że to cię nie pocieszy, ale i tak to powiem. Może już się tego domyśliłeś, ale akcje i uczucia tych, z którymi dzielimy duszę, wpływają na nas dość mocno. To znaczy, jeśli ty i Jue zbliżycie się do siebie, Claw i ja również będziemy musieli się połączyć.
Zaskoczenie odmalowało się w oczach Hale'a. O tym nie pomyślał.
- To znaczy... w ten sam sposób?
Reth poczuł, jak drga mu kącik ust.
- I w tych samych pozycjach.
Tego było najwidoczniej za wiele dla inżyniera. Chwycił się za głowę i wymamrotał pod nosem jakieś przekleństwa, jednocześnie mocno zaciskając powieki. Najwyraźniej obraz, który pojawił się w jego wyobraźni, był dla niego zbyt szokujący. Reth postanowił, że nie ułatwi mu życia i niczego nie sprostuje. Zresztą, przecież nawet tak do końca nie żartował. Każde połączenie z drugą istotą duchową było najbardziej intymną czynnością, jaką mogli wykonać. Oczywiście najbardziej naturalne połączenie między żeńską i męską istotą potrafi wiele rzeczy zrównoważyć, ale uczucie włażenia w umysł drugiej istoty w każdym wypadku jest tak samo intensywne.
Reth nigdy tego nie próbował, ale podejrzewał, że połączenie dwóch męskich pierwiastków znacząco wpłynie na na ten właśnie aspekt. Całkiem możliwe, że nie będzie żadnego oporu podczas połączenia i może pójść nawet łatwiej, niż z istotą płci żeńskiej, kiedy każdy plus i minus musi się zrównoważyć, a na to potrzeba czasu.
Chociaż, gdyby to tak działało, ktoś by spróbował wcześniej. Dlatego też Reth nadal nie był pewien, czy połączenie pomiędzy Clawem a nim jest możliwe. I czy jest bezpieczne.
Ale innej możliwości na razie nie mieli.
- Hale, ale szczerze: myślisz, że to niemożliwe?
Inżynier opuścił ręce.
- Gorsze rzeczy dzieją się na świecie - wymamrotał beznamiętnie. - Z tego, co słyszałem, jest to jak najbardziej możliwe... Argh!
Znowu zaczął powtarzać czynność wyrywania włosów ze swojej głowy.
Reth westchnął. Wiedział, że to nie będzie proste.
- No dobrze, odłóżmy tę kwestię na razie na bok. Jest druga kwestia, którą chciałbym przedyskutować.
- Druga...? - powtórzył Hale słabym głosem.
- Owszem. Muszę porozmawiać z Clawem, a nie mogę tego zrobić inaczej niż przez cie... Och, witaj, Claw.
Strażnik Hale'a pojawił się natychmiast, cicho niczym kot. Kilka razy zamrugał, jakby został wyrwany z głębokiego snu, po czym rozejrzał się dookoła. Hale pacnął się otwartą dłonią w czoło, mamrocząc coś o tym, że chyba będzie musiał się porządnie napić.
- Das verbitte ich mir! - mruknął w końcu Claw, opierając pięść na biodrze. Jego czarne oczy zalśniły gniewem.
Reth uniósł brwi.
- Wypraszasz sobie?
Claw mrugnął jeszcze raz, jakby zrozumiał, że posłużył się nie tym językiem, co trzeba. Pokręcił głową.
- Przyzwyczajenie. No więc, po co znowu mnie wzywacie, skoro nie ma z kim się bić?
- Bo musimy porozmawiać - oświadczył Reth, rzucając niepewne spojrzenie Hale'owi. Chłopak jednak nie wyglądał bardzo źle. W każdym razie nie wyglądał na takiego, co to może wybuchnąć gniewem lada chwila.
A to wystarczyło.
- Porozmawiać? - zdziwił się Claw. Wyraz jego twarzy zdradzał, że nie jest zainteresowany rozmową, ale zostanie, jeśli właśnie tego się od niego oczekuje. - No, wyobrażam sobie, o czym...
- Claw, jutro będziemy musieli współpracować. Jestem ciekaw, czy jest to między nami możliwe.
Teraz demon wyglądał na lekko zainteresowanego.
- Współpracować? Mówisz o tym, że jutro zostanie wystawiona na próbę więź, którą tak lekkomyślnie stworzyłeś między nami?
Reth lekko się skrzywił. Ale przytyk był trafny, więc nie zaprzeczył.
- To już nieważne. Co się stało, to się tak szybko nie odstanie - oświadczył, chcąc wyjść na opanowanego. - W każdym razie, jutro Arcymistrz będzie chciał się dowiedzieć, czy będziemy mogli połączyć nasze moce. W sumie ja także jestem ciekaw, czy to jest możliwe.
Claw spojrzał na Hale'a, który do tej pory tylko przysłuchiwał się ich rozmowie.
- Zdajesz sobie sprawę, że to nieodwracalny proces?
Hale uniósł brwi.
- Ale możliwy proces?
Na usta Clawa wypłynął nieznaczny uśmiech.
- Jasne, dlaczego nie? W kręgach, w których się obracam, takie rzeczy są na porządku dziennym.
Hale pobladł. Zapewne spodziewał się innej odpowiedzi.
- Ale ja o tym nie słyszałem - zaoponował Reth. Jego ciekawość rosła z każdą minutą, czego znakiem były powoli wypływające na jego policzki rumieńce.
- Oczywiście, w Niebie tego zabraniają. Jesteście tam tacy... - Claw uniósł ręce, szukając właściwego słowa. Chwilę trwało, zanim na nie trafił - bezpłciowi.
- Co płeć ma z tym wspólnego? - obruszył się Reth. Rumieńce jednak nie zeszły z jego policzków.
- Jak to? - Teraz Claw się zdziwił. - Chyba rozumiesz, że inaczej przebiega połączenie dwóch istot aktualnie posiadających płeć niż istot, które posiadają jedynie jakiś pierwiastek męski lub żeński. To znaczy, chyba całkiem jasne. Hale, robisz dziwną minę.
Inżynier rzeczywiście robił dziwną minę. Jakby nie do końca wierzył, że rozmowa, której jest świadkiem, naprawdę ma miejsce.
- Po prostu... Trochę za dużo informacji na mnie nagle spadło - próbował się usprawiedliwić, ale wyraz jego twarzy się nie zmienił.
Claw jednak doskonale zrozumiał jego niepewność.
- Ach, więc o tym myślisz.
- Tak?
- Ależ oczywiście. Na twoim miejscu też bym się nad tą kwestią zastanawiał. W końcu jesteś mężczyzną. Myślenie o tym, jak przelecieć drugiego faceta, może nie być łatwe.
Hale jęknął i bezwładnie upadł na kolana, chowając głowę w dłoniach. Claw właśnie zadał mu cios krytyczny, co też demon skwitował szerokim uśmiechem. Reth westchnął, postanawiając dotrzymać mu towarzystwa. Kucnął i położył w uspokajającym geście dłoń na jego plecach. Dzięki temu wyczuł, jak Hale drży.
Westchnął. Najwyraźniej jego plan nie wypali.
- Wygląda na to, że będziemy musieli zniszczyć więź - powiedział.
- Ja podziękuje - odparł Claw. - Lepiej by było odroczyć ten test czy co to tam ma być. Nasza więź prawdopodobnie osłabnie.
- Nie sądzę, by to było możliwe. Z tego, co zrozumiałem, jeśli jutro okaże się, że Hale i Jue nie pasują... Jeśli MY do siebie nie pasujemy, odbędzie się egzekucja.
Hale poderwał głowę.
- Co?
Reth przygryzł wargę. Czuł wzrok Clawa wwiercający mu się w plecy.
- Pozbawią ich mocy. Zabiją NAS.
- Ale... jak to?
Hale nie rozumiał, co się dzieje.
- Arcymistrz rozmawiał z kilkoma nauczycielami. Podsłuchałem ich, kiedy doszło do moich uszu kilka słów o planowanej próbie. Powiedział, że Mistrz Jue musi wziąć odpowiedzialność za to, co stało się w De Arche. Że skoro sam wybrał sobie partnera, musi albo go przyjąć, albo... - W tym momencie wykonał wiele znaczący gest podcinania gardła. - Powiedział coś w stylu: ,,Jeśli chłopak nie potrafi zapanować nad chaosem, który stał się jego udziałem, to go nie potrzebujemy".
- Hm... Cóż, to chyba nie mamy wyboru. To znaczy mnie tam obojętnie, czy wrócę do piekła czy nie, ale ty...
Reth pokręcił głową.
- Tu nie chodzi o mnie, ale o Mistrza Jue. Beze mnie jego duszą owładnie szaleństwo, a na to nie mogę pozwolić.
Claw westchnął.
- Ech, a trzeba było wybrać jakąś piękną anielicę, to nie byłoby problemu. Dlaczego ja?
Reth spuścił głowę.
- Nie wiem. To się po prostu stało.
- Tyle to i ja mogę powiedzieć. Skoro jednak na chwilę obecną nie możemy nic z nią zrobić oprócz grzecznego podporządkowania się, to nie powinniśmy się sprzeciwiać. Jak się nawarzyło tego piwa, to trzeba je wypić, jak głosi ludzkie przysłowie.
Hale niechętnie podniósł głowę.
- Porozmawiam z Jue. Uch, to dopiero będzie, jak się dowie...
***
O.O Trololo. Nie tak planowałam ten rozdział, ale tak wyszedł. I właściwie sama się boję akcji, jaka może się rozwinąć w przyszłych rozdziałach. Ale co tam. Wszystkiego trzeba kiedyś spróbować :D :D
Akcja w De Arche jeszcze się w zasadzie nie skończyła, ale nie miałam na razie ochoty tego dokańczać. Albo napiszę do serii 2 jakiś rozdział, albo wspomnę o wydarzeniach jakoś w nowych rozdziałach. Jakbym zapomniała, to mi przypomnijcie :D
*Wścieka sie i krąży po pokoju* No ile można? Ja rozumiem, ze wakacje itd, itp no ale zeby tak długo zwlekać z rozdziałem? Tak długo Cie ząb bolał? :*
OdpowiedzUsuńHm.. czy Jue jest mistrzem Hale'a? O żesz w morde! Już rozumiem o co chodziło.! No nie wierze! O_O
hue hue hue, Reth, mój kochany Reth! Jak to nie ładnie uświadamiać komuś ze sie go wrobiło xd
Vanni Raite? Znowu ona? No chyba mi Limeciu nie powiesz ze.. o kurczaki pieczone ! O_O
o biedny Jue! No cóż, może celibacik mu na dobre wyjdzie! ^^'
kurcze, współczuję Hale. Biedaczek musi odbyć tę rozmowę z Rethem... a tak btw to w tym zdaniu "th nigdy tego nie próbował, ale podejrzewał, że połączenie dwóch męskich pierwiastków znacząco wpłynie na na ten właśnie aspekt. " masz powtórzenie :*
Zwracam się z uprzejmą prośbą do Hale'a, by ten nie wyrywał sobie tak włosów z głowy bo zostanie łysy a wtedy go juz nie polubie.
Boże, Claw! co on wyprawia? Ja wiem, ze on demonem jest no ale.. zeby w taki sposób wpędzać Hale'a do grobu? Biedny inżynier :( *głaszcze Hale'a*
Boże... Limeciu, mam nadzieje ze niedługo bedzie następny rozdzialik bo mnie po prostu ścięłaś z nóg! O_O Czeeeekam!
Najpierw ząb, potem wyjeżdżałam, a potem musiałam nową klawiaturę zamówić... Ach, ale teraz mam taką super płaską i pisze się na niej cudownie *-*
UsuńTak, jest jego Mistrzem, ale przede wszystkim partnerem. Jeszcze nie byli na żadnej wspólnej misji, ale już niedługo :D Zamiast tego Vanni znowu wcisnęłam do opowiadania... Będzie się działo.
O kurczaki, nie zauważyłam tego powtórzenia ;*
;O Dyskryminacja łysych! :D
Niah niah, Claw zachowuje się zgodnie ze swoją naturą demona Właściwie podoba mi się, jak wyszedł w tym rozdziale.
A rozdzialik będzie, będzie. Piszę go! :D
W KOŃCU! *jupi* *hula dance*!
OdpowiedzUsuńWidzę, że zdecydowałaś się określić dokładnie czas jaki minął od wydarzeń w Dearche :) Czyli lan ma teraz..... 13 lat? :O (ble, wciąż dziecko!) Nie spodziewałam się tego, że od razu przejdziesz do nowego wątku :)
Mwahahahaha! Oklapnięty i zemdlony arcymistrz musiał genialnie wyglądać! :-) Dobrze, że oddał Lan łowczyni na emeryturze, ciekawe czy ją przedstawisz i czy odegra choć małą rólkę w tym fragmencie :)
HAHAHA! Hale i jego nadinterpretacje jak zawsze spowodowały u mnie wybuch śmiechu! hahaha:-) Przecież on chyba miał blade pojęcie o więzi Jue i Lan, chyba nie sądził, że oni ze sobą sypiają? a może sądził? w sumie nie pamiętam :O
HA! Jednak zdecydowałaś się na plotki dotyczące orientacji jue i hale! Mwahahaha! Ignorują to... ale na bank będzie wiele śmiesznych dla postronnych sytuacji dotyczących tej sfery!:)
Dziwne, przecież nie miał problemów wcześniej z przywołaniem Clawe. Chyba, że raz go przywołał, a tamten nie zniknął... ale chyba Clawe pokazywał na przykładzie Hale... a nie to było połączenie męskich pierwiastków.
O PIĘKNIE! Jue chciał się pozbyć Hale! Ale dlaczego? Wiadomo, że pewnie liczył na chwilę sam na sam, ale z kim??? Odwiedzi Lan? Wykona sam ajkaś misję? DLACZEGO pozbył się hale?!
HAHAHAHAHAHAH! *dead* JUE I CELIBAT! NO PADŁAM! HAHAHAHAHAAHAHA! Teraz czaję o co cho z tą wspomnianą przez arcymistrza katastrofą! MWAHAHAHA! Nie będzie małych Jue... A Aol pewnie wyrwał sobie wszystkie włosy z głowy z rozpaczy! Albo wynajął sobie krzesełko barowe zaraz przy barze i od roku siedzi i pracuje nad mięśniem piwnym :P
chwila... to pierwze piszesz celibat dla jue, a teraz znowu Hale myśli, że będą wpychani w ramiona róznych kobiet by jakieś dziecko z tego wyszło... no to jak w końcu będzie? celibat dla obu czy okazjonalne skoki w bok?:>
"Na twoim miejscu też bym się nad tą kwestią zastanawiał. W końcu jesteś mężczyzną. Myślenie o tym, jak przelecieć drugiego faceta, może nie być łatwe. " --->> UMARŁAM!!!!!!!!!!!!!!!!
FU.CK! Zabiją Jue? Wiem, że jest za mocny, ale gildia zrezygnuje z takiej mocy i zabije ich moc?! Nie mogę tego pojąć! Przecież tyle partnerek Jue się spaliło, z powodu jego wielkiej mocy... a czy ta rozmowa to nie była czasem ustawka, podpucha, by Reth ją podsłuchał i zmobilizował Jue i Hale do połączenia? W sumie ich partnerstwo może być takie jak partnerów policjantów :) Oni są ze sobą blisko, spędzają ze sobą sporo czasu, wcale nie żywią do siebie gorących uczuć, ale znają się jak łyse konie, potrafią za siebie oddać życie, opiekują się sobą i jest to takie... białe małżeństwo :)
aaagr! Pisiaj next! Rozdział świetny! :-) jak zawsze!
Heloł! :D Ano, zdecydowałam się na tak jakby dokładne określenie czasu, ale pewnie i tak coś schrzanię po drodze. Ale mniejsza ;p
UsuńNo oczywiście, że zemdlony Arcymistrz wyglądał genialnie :D W każdym razie, jak go sobie takiego wyobraziłam... LOL.
Ano, Hale wyobraża sobie nie wiadomo co... I to jest w nim takie sweet :D Poza tym, Retha z Peir nie łączyła taka więź, jaką aniołek stworzył z Clawem :D Innymi słowy, sytuacja się skomplikowała. Nic dziwnego więc, że Hale wariuje xp
Mwahaha :D Cóż zrobić, niestabilna więź zobowiązuje go na razie do celibatu. Kiedy więź między nimi się ustabilizuje, będą mogli pozwolić sobie na większą swobodę. Oczywiście Jue skorzysta z okazji :D Teraz naderwanie więzi może skończyć się... źle i boleśnie dla obojga.
Jue nie zabiją, ale pozbawią go mocy. Wypalą z jego duszy Retha i tyle będzie go widać. Ale naprawdę sądzisz, że Arcymistrz byłby w stanie to zrobić? :D Oczywiście, że to było JEDNO WIELKIE KŁAMSTWO. Może i jego nowa więź nie jest zadowalająca, ale bez przesady. Z takiego powodu nie będą niczego majstrować. Jue nadal uważany jest za jednego z najzdolniejszych Łowców... Ale w sumie, zawsze mówię, że jest ,,jednym z naj", a o innych na razie nie pisałam ;p *robi notatkę, by to zmienić w przyszłości*
Ano, mam w planach zrobienie z nich the best friends forever, ale jeszcze zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. Bo zaczynam tak, jak to sobie wyobrażam, a kończę tak, że w ogóle nie wiem, jak to się stało, że do tego doszłam. Może powinnam stworzyć jakiś plan wydarzeń, ale nigdy nie byłam dobra w trzymaniu się ścisłych planów. Już piszę kolejny rozdział, więc zobaczymy, co tam dalej wyjdzie :)
WHY? WHY?! Nikt mi nie powiedział, że jeszcze piszesz?! WHYYYYYYYYYYYYYYY? T___T Limetko, pogrążam się w rozpaczy!
OdpowiedzUsuńKlear
O.O Jak to, Liściakowa mi mówiła, że tobie mówiła i że czytasz... Hm, a może źle ją zrozumiałam... :D
Usuń