sobota, 28 września 2013

9. Choroba Hale'a

Okazało się, ze dla Hale'a ich mały wypad za miasto nie skończył się jedynie na paru siniakach. Wystawiony po raz pierwszy na działanie tak potężnej, negatywnej magii, dość poważnie się rozchorował. Następnego ranka po powrocie z misji Jue odnalazł partnera nieprzytomnego, z brzydkimi, czerwonymi plamami na ciele - widocznymi objawami tak zwanym zatruciem magicznym. Łowcy nieczęsto zapadali na tę chorobę, ponieważ zdecydowana większość z nich była przyzwyczajona do magicznej energii od dziecka, ale Hale, który od niedawna posiadał strażnika, był wystawiony na oczywiste ryzyko. Nawet więź z Jue nie uchroniła go przed zachorowaniem. 
Lan przesiadywała przy jego łóżku na piętrze szpitalnym w każdej wolnej chwili. Jej mentorka patrzyła na to niezbyt przychylnym okiem, ale koniec końców nic nie powiedziała. Wierzyła prawdopodobnie w to, że Lan zachowa się przyzwoicie, niezależnie od sytuacji. Poza tym, była w podobnej sytuacji, co Hale, ale nie chorowała. W pewnym senie czuła się winna: dlaczego on, a nie ona? Takie rozmyślania jednak do niczego nie prowadziły, tak więc nie próbowała tego zrozumieć. Jedyne, co mogła dla niego zrobić, to dotrzymać mu towarzystwa - nawet, jeśli nie był przytomny. 
Jue także wpadał od czasu do czasu, ale jego uwagę odwracała inna sprawa, a mianowicie ponowne małżeństwo jego ojca. Kiedy po raz pierwszy dowiedział się o tym od Aola, pomyślał, że to jakiś żart.  Jego ojciec, który przez tyle lat był wierny wspomnieniu swojej pierwszej i jedynej do tej pory żony, nie oświadczyłby z taką beztroską, że oto zamierza ponownie się ożenić. Ale Jue w końcu mu uwierzył i zrozumiał, że to nie żart - zwłaszcza, kiedy ojciec przyprowadził do niego swoją przyszłą żonę. 
Oczywiście Aol kierował się przyzwoitością przy wybieraniu swej drugiej połówki. Wziął pod uwagę fakt, że nie jest już młodzikiem i że młodsze dziewczyny wcale nie fantazjują o zostaniu jego żoną. Z drugiej strony musiał oczywiście wybrać kobietę, która nadal była w stanie zajść w ciążę, w końcu o to przede wszystkim chodziło Arcymistrzowi, kiedy prosił go o przemyślenie sprawy. 
Wybranka Aola miała dwadzieścia osiem lat i była młodszą siostrą kobiety, która sprawowała opiekę nad Lan. Nazywała się Lilly i miała najsłodszy uśmiech, jaki Jue kiedykolwiek widział. Oczywiście nie spodziewał się stereotypowej macochy, która zaczęłaby rozstawiać go po kątach - nie pozwoliłby na to za nic w świecie - ale nie spodziewał się także kogoś tak pozytywnie nastawionego do rychłego wstąpienia w związek małżeński z Aolem Metro. No, oczywiście zdawał sobie sprawy z tego, jaką sławą cieszył się jego ojciec, ale naprawdę nie potrafił sobie wyobrazić, że jakakolwiek kobieta z własnej woli chciałaby zostać jego żoną. 
Lil wydawała się natomiast... szczęśliwa. 
Nie, Jue nie chciał nad tym rozmyślać. Skoro wszystko wskazywało na to, że oboje będą w tym związku szczęśliwi, on nie zamierzał łamać sobie głowy nad tym, jak to jest możliwe. W sumie, jak tak o tym myślał, sam by nie chciał, żeby jego syn kiedykolwiek kwestionował jego decyzje. To znaczy, jeśli kiedyś spłodzi jakiegoś syna. 
Tymczasem do Gildii wróciła Mai. Pewnego dnia po prostu zawitała w progu ich siedziby i wparowała prosto do gabinetu Arcymistrza, zatrzaskując za sobą drzwi. Większość Łowców, którzy mieli wątpliwą przyjemność zobaczyć, jak wmaszerowywała do środka, jeszcze przez długi czas stała jak skamieniała, z opadniętymi szczękami i szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Z początku myśleli, że to jakaś iluzja, ale dobiegające zza drzwi gabinetu Arcymistrza krzyki pozbawiły ich złudzeń. Okryta złą sławą Mai, o której plotkowali nowicjusze, powróciła do Gildii niczym córa marnotrawna.
Jak się okazało, Arcymistrz przyjął ją z powrotem, Mai bowiem jakimś cudem odzyskała Pandorę. Jej strażniczka przyznała, że została zniszczona podczas bezmyślnego ze strony Mai zbliżenia z Mistrzem Jue, ale ożywiono ją, ponieważ to nie była jej wina, że została zniszczona. Arcymistrz nie mógł się więc odwrócić od niej plecami, skoro sytuacja tak wyglądała. Od żadnego Łowcy nie mógł odwrócić się plecami, taką wprowadził politykę. 
Mógł jednak przydzielić ją do nowicjuszy. Ku jego zdziwieniu jednak Mai nie protestowała, tylko potulnie podpisała wszystkie dokumenty i zajęła kwaterę nowicjuszy. Zanim Jue dowiedział się o tym, że jego była partnerka wróciła, Mai nosiła już czerwoną pelerynkę nowicjuszki i bez słowa skargi uczęszczała na najbardziej podstawowe szkolenia, które od dawien dawna miała w małym paluszku. Ani jedno słowo skargi nie wyszło jednak z jej ust.
Powiedzieć, że ludzie byli zdziwieni, byłoby wielkim niedopowiedzeniem. 

Teia tymczasem wróciła do swoich sióstr w stowarzyszeniu czarownic. Magiczny artefakt oddała przełożonej i nigdy więcej już go nie zobaczyła. Zanim jednak to się stało, zdała siostrze przełożonej raport z tego, co się wydarzyło w miasteczku. Nie ominęła roli Łowców i ich wkładu w pokonanie ożywieńca. Przedyskutowała z nią możliwy powód stworzenia przez ghoule ich strażnika - tak go bowiem nazywano - i razem zastanowiły się nad tym, czy uznać ten incydent na tyle ważny, by alarmować Gildię. 
Siostra Ariel wolała jednak dmuchać na zimne. 
- Teio, czy mogę prosić cię o to, byś przeszła się do Gildii i spotkała z Arcymistrzem? Powiesz mu to samo, co mi powiedziałaś, i przyniesiesz mi jego odpowiedź. Według mnie nie musimy się niczego obawiać, ten ożywieniec nie był żadnym złym omenem, ale wolałabym zasięgnąć jego opinii. To mądry człowiek i na pewno orientuje się o wiele lepiej w tych sprawach niż my, które jesteśmy niemal odseparowane od świata zewnętrznego.
- Jak sobie życzysz, siostro Ariel.  
Teia w zasadzie nie miała ochoty ,,przejść się do Gildii", ponieważ pomagała starszym siostrom w warzeniu wywarów, a to nieczęsto się zdarzało. Wszyscy wiedzieli, że ma dwie lewe ręce, jeśli chodziło o te sprawy, a bez tych umiejętności nie mogła nigdy nazwać się pełnoprawną czarownicą.
Tymczasem siostra Ariel wysyłała ją do Gildii, a to znaczyło, że miała zaprzepaścić wszystkie swoje szanse na naukę. 
Słowo siostry Ariel było jednak prawem, więc Teia z westchnieniem pożegnała się z innymi siostrami i ruszyła w drogę. 

- Mistrzu Jue, masz gościa - poinformował Reth, wlatując przez drzwi balkonowe do środka pokoju. Jue, pogrążony w lekturze ciężkiego tomiszcza, podniósł wzrok. 
- Gościa? Kto to? - zainteresował się, odkładając książkę. 
- Ta dziewczyna, którą spotkaliście na ostatniej misji. Wraca od Arcymistrza. 
- Ta czarownica? To ciekawe...
Jue poprawił koszulę, po czym otworzył drzwi, kiedy rozległo się ciche pukanie. Reth wyleciał na zewnątrz, łopocząc skrzydłami - naprawdę nie miał nic przeciwko temu, by jego Mistrz został sam na sam z piękną, młodą czarownicą.
Reth miał rację. To była Teia, którą spotkali parę dni temu, tylko że tym razem nie była owinięta w żadne szmatki, dlatego Jue mógł stwierdzić, że to ona, tylko po jej błękitnych oczach. Nie spodziewał się jednak, że to niewdzięczne wdzianko ukrywało taką... wdzięczną postać. 
- Możemy porozmawiać? - zapytała, kiedy Jue nie wyszedł z propozycją. 
- Oczywiście. Wejdź. - Jue przesunął się, by wpuścić ją do środka. 
Teia była mniejsza i szczuplejsza, niż zapamiętał. Mlecznobiałe włosy, uwolnione od kaptura, spływały jedwabiście wzdłuż jej pleców aż do łokci. Skórę miała jasną, niemal białą, jeszcze podkreśloną poprzez czarną sukienkę opinającą jej niemal chłopięce kształty. 
Jue poczuł, jak ogarnia go uczucie nostalgii. Dziewczyna w dużej mierze przypominała mu jego matkę. Oczywiście różniła się od niej wyglądem i to dość znacznie, ale te białe włosy i otaczająca ją aura... 
- Usiądź. - Jue odsunął jedno krzesło i zaprosił na nie dziewczynę. Teia odpłaciła mu uśmiechem za jego uprzejmość, po czym posłusznie zajęła miejsce przy stoliku. Młody mężczyzna szybko ściągnął z blatu książki, którym poświęcał uwagę jakiś czas temu, po czym także przysiadł na krześle. 
W oczach Teii migotały iskierki rozbawienia. Zachowała jednak uprzejmy wyraz twarzy. 
- Pomyślałam, że się przywitam, skoro miałam tutaj do załatwienia pewną sprawę.
- W związku z tym, co się stało... wtedy?
Teia pokiwała głową. Nie widziała powodu, dla którego miałaby to ukrywać. 
- Rozmawiałam z Arcymistrzem. Potwierdził przypuszczenia siostry Ariel, czego domyśliła się już wcześniej. Żeby jednak formalności stało się zadość, wysłano mnie tutaj. Teraz jednak nie mam wiele do roboty, więc postanowiłam popytać o ciebie. Przy okazji usłyszałam, że ten drugi chłopak rozchorował się? 
- Owszem, Hale zatruł się magią. Ale nie ma się czym martwić, wyjdzie z tego. 
- Może mogłabym pomóc? - zaoferowała swoje usługi Teia. - Co prawda nie umiem przygotowywać skutecznych wywarów magicznych, ale znam kilka pomocnych zaklęć. 
- Cóż, Hale z pewnością ucieszyłby się, gdyby mógł stanąć wkrótce na nogi... Ale jesteś pewna, że siostra Ariel, o której wspomniałaś, pozwoliłaby ci na to?
- Dlaczego nie? 
Jue zrobił nieodgadnioną minę. 
- Wydawało mi się, że nie możecie korzystać ze swoich mocy bez zgody waszej przełożonej?
Teia wzruszyła ramionami. 
- Owszem, ale siostra Ariel wie, że ja korzystam z moich talentów według mojego widzimisię. 
- Na pewno? Wolałbym nie ściągać na głowę Arcymistrza więcej kłopotów, niż jest to w tym przypadku potrzebne.
- Cóż... To prawda, że nie znasz mnie na tyle, by zweryfikować moje słowa. Możesz mi więc uwierzyć na słowo lub nie. Przyrzekam jednak, że nikomu nie zrobię krzywdy. 
Jue westchnął. 
- W porządku. Skoro czarownica sama oferuje nam swoje usługi, szkoda by było z nich nie skorzystać. 
Teia podniosła się. 
- W takim razie zaprowadź mnie do niego.

Teia przyjrzała się czerwonym plamom na ciele Hale'a, które powoli zaczęły zanikać, po czym zapytała, co mu do tej pory podawano. Po zgromadzeniu niezbędnych informacji, poprosiła o przygotowanie pewnej maści, którą posmarowała miejsca zaczerwienienia, po czym zaczęła palcami układać magiczne znaki. 
Reth kręcił się dookoła wszystkiego, patrząc dziewczynie na ręce. Znał się na sztuce wiedźmińskiej, więc pilnował, żeby Teia nie wykręciła jakiegoś numeru. Czarownica wiedziała jednak, co robi, więc anioł nie miał powodu ku temu, by interweniować. 
Kiedy Teia skończyła, Hale mógł lekki krokiem wstać z łoża boleści, całkowicie zdrowy.
Lan patrzyła na to wszystko rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Nikt jej bowiem nie powiedział, że czarownice mogą być takie wspaniałe w tym, co robią. Oczywiście ona nie mogła zostać czarownicą, ale nie przeszkadzało jej to w podziwianiu pracy dziewczyny.   
Zastanawiała się tylko, jaka siła wyższa stała za tym, by Teia znowu spotkała się z Jue. Bo chyba czarownice mogły wysłać kogoś innego na rozmowę z Arcymistrzem? Dlaczego akurat Teia musiała zawitać w progi Gildii i skupić na sobie całą uwagę Mistrza, wywołując na jego twarzy uśmiech? No i oczywiście nie dało się ukryć, że była naprawdę ładna dziewczyną. Może miała zbyt małe krągłości, ale to nie one przyciągały wzrok mężczyzn. Robiły to jej błękitne oczy, jej uśmiech i jej niezwykłe umiejętności.
Była we wszech miar atrakcyjną kobietką. A Lan nadal była dzieckiem. 
Stała na przegranej pozycji, czuła to. Nawet Hale częściej się uśmiechał, kiedy Teia spoglądała na niego tymi swoimi błękitnymi oczami. Była jednak zbyt sympatyczna, by Lan nie mogła jej nie polubić. 
Nie ukrywała jednak, że się nie ucieszyła, kiedy Teia się z nimi pożegnała. Oczywiście zaraz musiała wrócić do swoich obowiązków, toteż nikt nie zauważył uśmieszku zadowolenia na jej twarzy. 
- Musimy ją kiedyś zaprosić do nas. W ramach podziękowania - zaproponował Hale, wspinając się po schodach na piętro. Nadal był trochę sztywny, ale choroba całkowicie z niego uleciała. 
- Popieram, ale wyciągnięcie jej ze stowarzyszenia może być kłopotliwe. Czarownice trzymają się raczej na uboczu, a nowicjuszek nie wypuszcza się za bramy, by mogły po prostu wypić sobie herbatkę z Łowcami. 
- Ale, mimo wszystko, wychodzą za bramę. 
- Oczywiście. Jeśli mają jakiś problem, z którym same sobie nie radzą...
- Hm... To może my ją odwiedzimy?
Jue skinął głową po krótkiej chwili zamyślenia.
- To byłoby najlepsze rozwiązanie. Przynajmniej będzie tam miała przyzwoitki, które nas przypilnują. 
- Jakoś nie podoba mi się idea znoszenia gromiących mnie spojrzeń przyzwoitki, ale skoro tylko w ten sposób będę mógł należycie jej podziękować za to, co zrobiła... 
- Nie martw się, pójdę tam z tobą. 
- Hm? Też chcesz jej podziękować? 
Jue pokręcił głową, ale niczego nie sprostował. To prawda, nie zamierzał jej dziękować. Było w dziewczynie jednakże coś, co go przyciągało. Coś, co sprawiało, że nadal o niej myślał. 
Musiał ją jeszcze raz zobaczyć. 

9 komentarzy:

  1. Zatrucie magiczne? O_O Na to nie wpadłam! Kurcze, dobre rozwiązanie ;) Mam nadzieje ze Jue sie jakoś zaopiekuje biedaczyną... I Claw. On też musi ! W koncu to strażnik Hale'a,nie? :D I Lan siedzi przy nim <3 Cudnie! Ale co tam jej mentorka sobie wyobraża ? Pewnie ze Lan sie zachowa przyzwoicie! Jak to na młodą dame przystało! Przecież damie wolno troszczyć sie o przyjaciół, czyż nie? wiem wiem, nie musisz mi odp na to pyt ;D
    Biedny Jue. Też bym uważała że to żart jakby ojciec mi wyskoczył z tekstem "Hej synek, wiesz co? Żenię się. Tak, będziesz miał macoche!" no kurczaki pieczone. mam nadzieje tylko ze jakoś Jue ją polubi. A swoją drogą kto to będzie ? Skoro Aol juz wybrał chciałabym ją poznać! :D
    Lilly? No dobra. Że niby niewinna będzie? Ok, zobaczymy co z tego bedzie. Ja wszędzie czuje spisek xD hahaha!
    MAI WRÓCIŁA?! Jak to? I nic nie wspomniałaś o tym czy Pandorka sie odrodziła czy coś? O_O Kurczeeee! No nie wierzę ! Czuje ze będzie katastrofa! I to wielka! A co jeśli przez to ze ją z powrotem przyjeli cała gildia padnie? Dobrze wiesz do czego zmierzam wiec mi sie nie wykręcaj z odpowiedzia!
    Pandora odzyskana. Nie no, zaczynam sie bać tego. Mam nadzieje ze nie wypadnie jakoś zle tutaj sprawa.. Oby Mai nie miała w rękawie za dużo asów bo chyba mi sie pomysły skończą a wtedy nie wiem co zrobisz :D
    Hm... nadal czuje ( mam przed oczami Mail która śmieje sie złowieszczo planując coś niedobrego...) ze bedzie katarstofalnie. Bo to nienormalne ze Mai.. sie tak zmieniła? No przecież ona... Nie, no coś jest nie tak! A najgorsze ze ty wiesz ze tak jest, a ja nie wiem co jest nie tak bo nie wiem co sie dzieje w głowie Mai! ( a sama jestem mai -.-' o zgrozo)
    Teia. Oho, idzie do Gildii? No to czuje ze przypadkiem spotka Jue, który bedzie sie na jej widok ślinił. Nie no, błagam!
    Hm, czyli jednak nie przypadkiem sie spotkaja? Albo moze Arcymistrz kazał jej przyprowadzić Jue albo cos? Kurcze, ale ty kręcisz Limeciu! xD Dobra, czyli będzie rozmowa. Niech zgadne: W trakcie, jak oni będą gadać do Jue wpadnie Lan np oznajmiając mu ze Hale sie obudził z choroby i powie jak sie cuzje.... xD hahaha Teia korzysta z talentów według swojego widzimisie? hahaha, zaczynam ją lubić! hahaha! A tak swoją drogą ta siostra Ariel mi kogoś przypomina ale kurcze za nic nie moge sobie przypomieć kogo! ( czekaj, a czy w trylogi mrocznego anioła nie było takiej siostruni? chyba tak xD hahah!)
    Hm, Teia będzie leczyć Hale. Ale czy Łowcy na to pozwolą? Pytam w kontekscie ze przecież Hale ma tak jakiś Łowcowych lekarzy? XD Ej, no przecież to tak nie moze być ze hop-siup i Hale staje o własnych nogach całkowicie zdrowy. A gdzie tu dramatyzm?! Wiedziałam! Lan zazdrosna! HA! No to Jue bedzie sie musiał tłumaczyc! hehehe! Albo Lan wezmie Teię na słówko tak jak Izka wzięła Lan xD hahaha
    Nie, nie, nie, nie! Dlaczego? Teia sobie owinęła obu wokół palca? Nie, no Lan musi zrobić z tym porządek. Niech pogada z Teią albo co! Bo tak nie może być! Nie zgadzam sie!~!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nie wpadłaś :3 To ja na to wpadłam po tym, jak rzuciłaś pomysł z zatruciem i pomyślałam, że będzie idealnie pasować do klimatu Łowców :)) Niestety nie udało mi się Clawa nigdzie wcisnąć, a tak chciałam! To była idealna okazja, by pokazać ich relację między sobą :) Ale wcisnęłam Lan haha :D

      Czuj ten spisek, czuj, chociaż żadnego tam nie będzie :D Kobiecina po prostu zaakceptowała jego oświadczyny z powodów, które wymieniłaś. Aol cieszy się dużym szacunkiem wśród Łowców i zdecydowanie nie jest brzydkim facetem. Może już siwieje, ale to nadal przystojny facet. Która by go nie chciała? ;p Co do imienia - oj tam, nie udało mi się nic lepszego wymyślić ;p

      Mwahaha ba, że Mai wróciła! Wiem, że miała to zrobić z pompą, a ja tutaj o tym tylko wspomniałam, ale... Nie chciałam poświęcać jej więcej miejsca, niż to potrzebne haha :D Ale! Ona przejdzie znaczącą przemianę w tej części!...
      Yeah, right... O czym ja w ogóle mówię? :p Jak przemiana u Mai? To niemożliwe :D

      Oj, Jue się nie ślini na widok Teii. Tylko tak oczy mu się śmieją... trochę. Cóż zrobić, kiedy on rzadko kiedy spotyka taką miłą dziewczynę, jak ona :D Do tej pory miał tylko złe doświadczenia z Mai, a Lan jest jeszcze dzieciakiem... I w sumie też nie miał z nią jakichś ekscytujących doświadczeń (z mojej winy, ale cóż...). No zobaczymy, jak to się rozwinie! Ja też jestem tego ciekawa, szczerze mówiąc. Jak zaczęłam to pisać, to nie było mowy o żadnej Teii po drodze :D

      Teia jest Teią, cóż mam jeszcze powiedzieć? ;p Portret dziewczyny wychodzi mi całkiem niezły, nie będę narzekać. Aż się palę do tego, by ją rozwinąć jeszcze dalej! Mam nadzieję, że Twój początkowy sceptycyzm zmieni się w końcu w sympatię do niej, bo jeszcze na dłuuugo ona zostanie w tym opowiadaniu ^^

      Lan ma zrobić z tym porządek, mówisz... No ja nie wiem. Zobaczymy :D *evil plans*

      Usuń
  2. Hale chory? Dawać retha, niech choróbsko wypali i po krzyku! MWAHAHAHAHA!

    Tia! Hale nieprzytomny i co bidna Lan mogłaby mu zrobić?! Chociaż... pewnie mogą teraz przez zachowanie Mai bardziej pilnować łowczyń. Jak widać nawet nieprzytomny partner nie jest trudną do pokonania przeszkodą! ;P

    Jue i ta jego wiara w możliwości ojca! No proszę! On już coś podejrzewa! a może chciała być żona Aola, by móc być jego macochą?! ;P choć takie myślenie byłoby zbyt aroganckie, nawet jak na Jue :D Zresztą łowczynie są raczej przygotowane na to, że muszą wstąpić w związek małżeński no i... pewnie wie, że mogła trafić gorzej. a tu proszę. Będzie żoną aola, macochą jego syna, dość popularnego i do tego geniusza, że już nie wspomne o całym zamieszaniu wokół jego osoby i specyficzny potrójnym zjednoczeniu., no będzie sławna jako członek rodziny Jue, wiec, co się chłopak dziwi, że dziewczyna jest chętna by wkroczyć do jego rodziny? :P a tak na serio nie wiem jakie motywy nią kierują. Może jest zakochana w ojcu Jue. W sumie to fajny i zabawny facet. pewnie i porzystojny już nie wspomne o jego dokonaniach, a przecież podziw i szacunek to też jakiś motyw;)

    ww..w..w..wróciła mai?! jakim cudem do diabła? :O o do licha! ona coś kombinuje :O nie wiem jak to się stało ani co się stało, ale to nie wróży nic dobrego! :x

    OHO powrót Tei! pojdzie do gildi! Jupi :D oj będzie się działo ihihih :D a że mocna jest to może uleczy Hale?

    Pffff! popl;ułam monitor! *niewinoiątlko mające wdzięczną postać* padłam na klawiaturę! Okej czaję, Jue jest mężczyzną i nawet jeśli teraz ma problem z powodu uzależnienia od Lan choć skrzętnie to ukrywa, to jednak ma oczy i widzi... "wdzieczna postac" :D HAHAHA

    :O Dlaczego Teie obowiązują inne prawa niż pozostałe czarownice? :O Co się za tym kryje? specyficzna więź między nimi? :O Czy też Teia jest kimś specjalnym, że nie musi się stosować do nakazów Ariel? :O

    hahaha zazdrośc Lan mnie śmieszy :) ale jest w tym urocza :) I faktycznie w słowach wyczuwasię zazdrość, BA! nawet sama jestem zazdrosna o jue po przeczytaniu tego fragmentu!:)

    TAK TAK TAK! JUPI! będzie wizyta w zamczysku czarownic! MWAHAHAHAHA! Ciekawe jak one mieszkają? w lesie? w domkach drewnianych? z kotami? kazda ma miotłe przy drzwiach? o moj! nie mogę się doczekać tej wizyty! a tak w ogóle kiedy czarownica staje się wiedźmą? :O

    ale ale! jeśłi jue zwiąże sie z teo...., to czy jego dzieci będą łowcami, czarownicami czy wiedźmami? w końcu on ma tę całą klątwę... :-X KOFFAM CIĘ LIMECIAKU ZA TEN DŁUGAŚNY ROZDZIAŁ! DZIĘKUJĘ! :*:*:* <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam o Retcie, ale... to byłoby zbyt łatwe :D To znaczy magią wypalić magię? Hm... Nie zgadzało mi się to.
      Btw, ten nieprzytomny partner mnie rozbroił... i ty o tym wiesz :D

      A, to ty pisałaś o tym, dlaczego kobieciona wybrała Aola :D A myślałam, że Mai. Ale masz rację, Aol to przystojny facet. No i uzdolniony. Po tym, jak moce Jue się uaktywniły, ustąpił mu pola, ale wcześniej był jednym z najlepszych :) I wcale nie chodzi jej o Jue. W zasadzie nawet o nim nie myślała, kiedy przyjmowała oświadczyny Aola.

      No wróciła. Bez pompy. Ale będzie kombinować, masz rację! Mwahaha!
      Teia też wróciła. W odwiedziny. Też będzie kombinować :D

      XD Co ty chcesz od wdzięcznej postaci! Chłopak jest wyposzczony! Wszystkie dziewczyny mu się jawią jako wspaniałe! :D Ech, muszę jak najszybciej *pewną dziewczynę* wrzucić w jego ramiona, żeby takich bezwstydnych myśli nie miał. O Hale'a też będę musiała się zatroszczyć, bo biedak jest niby rok młodszy od Jue, ale też w końcu jest mężczyzną :D

      Ach, bo Teia jest... specjalnym przypadkiem :D *milczy na dalszy temat*
      No co! Lan nie boi się przyznać, że jest zazdrosną - kto by nie był ;p Ale cóż, Jue nadal ma swoje potrzeby, uczucia Lan tego nie zmienią :D

      O czarownicach dowiesz się więcej w następnym rozdziale *milczy dalej8

      Gdyby Jue związał się z Teią i powiedzmy, że miałby z nią dzieciaczków, w większości byłyby to dzieciaczki magiczne. I pewnie różne by było: raz urodziłaby się czarownica, a raz przyszły Łowca... ale wait. W sumie... mogłabym wymyślić coś nowego! Łowcoczarownicę! XDDDD
      A na poważnie: kto wie, może ich dzieci w ogóle nie posiadałyby żadnej mocy? ;p

      Usuń
    2. ... Łowca czarownic?.... O.o

      Usuń
    3. łowca czarownic? to mi sie podoba :D Chyba zmieniam zdanie co do Tei! ale mam też pomysł ale zdradzę go po powrocie do domuuu! <3

      Usuń
    4. nie chodziło mi ze jak z kościoła wróce :D ale fakt, mój pomysł odnosi sie do dalekiej przyszłości :D

      Usuń
    5. Ej, teraz jestem ciekawa *pout*

      Usuń