Remi wiedział, że plan nie wypalił. W końcu było mu dane zobaczyć, jak giną jego przyjaciele, których w to wszystko wciągnął. Wiedział, że nigdy sobie tego nie wybaczy - w końcu to on wszystko zaplanował i pociągnął ich za sobą. W dodatku oszczędzono tylko jego - jak niby miał spojrzeć w twarz swym poległym towarzyszom, jeśli jako jedyny zachował swe życie?
Bał się otworzyć oczy, choć był całkiem rozbudzony. Właśnie z tego powodu jednak był na tyle czujny, by zachować wskazaną ostrożność. Nie wiedział, gdzie był - stracił świadomość niedługo po tym, jak odnaleźli ich strażnicy i bezlitośnie zabili jego przyjaciół. Jego samego ogłuszyli i zostawili w zimnym, zalatującym wilgocią lochu. Musieli coś mu podać, gdyż, kiedy się obudził, nie potrafił nawet utrzymać się na nogach. Nie miał więc pojęcia, w jakim miejscu obecnie się znajduje, a miał wszelkie powody ku temu, by przypuszczać, że przetransportowali go do jakiejś sali tortur.
Ta świadomość sprawiała, że na czoło występował mu zimny pot, a włosy na całym ciele stawały dęba... Ale gdyby chcieli się nad nim znęcać, nie pozwoliliby mu chyba spać? Nadal miał więc nadzieję na to, że jednak nie zamierzają przerobić go na mięso mielone. No, przynajmniej nie w tej chwili... Wiedział, że to egoistyczne rozmyślania, i że przecież jeszcze kilkanaście godzin temu był zdecydowany, by oddać życie za Blige, ale w tym momencie nagle stało się ono o wiele ważniejsze i nic nie mógł na to poradzić.
Nagle jego uszy zarejestrowały jakiś nieokreślony dźwięk. Ktoś był tuż przy nim... Rozległo się szuranie krzesła po podłodze i ciężkie westchnienie.
- Chyba powinnam wziąć kąpiel... - powiedział ktoś dźwięcznym, dziewczęcym głosem.
Remi prawie niedostrzegalnie drgnął. Właściwie nie pamiętał, jak brzmiał głos Blige, więc nie był pewien, czy to ona, ale może to serce mu powiedziało, iż znalazł się w obecności swej dawnej przyjaciółki. Narząd w jego piersi przyspieszył swój rytm. Remi w końcu odważył się uchylić powieki.
Dziewczyna stała przy małej szafce, na której postawiono miskę z parującą wodą oraz stos czystych ręczników. Blige, nie ociągając się, sięgnęła po jeden z nich, namoczyła go w gorącej wodzie i przycisnęła do twarzy, szybkimi ruchami zmywając z niej kurz... i krew. Właściwie cała była umorusana, jej ubranie przypominało strzęp szmaty, spod której wyzierały kawałki gładkiego, skąpanego we krwi ciała.
Mrucząc, Blige zaczęła dokładnie zmywać z siebie ślady walki. Na ranki, które odkryła na swoim ciele, aplikowała balsam, który zostawiono na szafce specjalnie w tym celu. Remi szybko zacisnął powieki, kiedy Blige bez zażenowania ściągnęła z siebie strzępy ubrania i zaczęła szorować resztę ciała. Chłopak otworzył oczy dopiero, kiedy usłyszał dźwięk zasuwanego zamka błyskawicznego.
Już ubrana w przylegające do ciała spodnie i zieloną koszulkę, dziewczyna szczotkowała rozpuszczone włosy, przeglądając się w lusterku. Jej biało-rudy ogon poruszał się leniwie w górę i w dół, sugerując, że dziewczyna nie obawia się swojego gościa.
Jej beztroskie zachowanie dodało Remiemu odwagi. Ostrożnie podniósł się do pozycji siedzącej i bez słowa spuścił nogi na podłogę. Zauważył, że ktoś - czyżby Blige?! - przebrał go w coś, co przypominało długą koszulę nocną. Zarumienił się z upokorzenia... Miał nadzieję, że nikt oprócz jego dawnej towarzyszki zabaw nie widział go w tym zawstydzającym stroju. Chętnie ściągnąłby koszulę przez głowę, ale oczywiście nie mógł stanąć nago przed dziewczyną. Zwłaszcza, że właśnie odwróciła ku niemu głowę.
Wyglądała na zmęczoną, Remi od razu to zauważył. Mimo to, przywołała na usta uśmiech - uśmiech, który Remi zapamiętał jeszcze z beztroskich czasów dzieciństwa. Mało brakowało, a fala wspomnień całkowicie by go przytłoczyła.
- Cześć, Remi.
- Cześć, Blige.
Co powinien jej powiedzieć po tylu latach? Oczywiście, nie mógł rzucić jej w twarz oskarżenia, które miał na końcu języka. Nie, kiedy przekonał się na własne oczy o tym, że w stolicy nic nie jest takie, jakie może się wydawać postronnym obserwatorom. Oczywiście, powinien z nią porozmawiać o tym wszystkim, co zrobiła do tej pory, ale nie mógł tak po prostu rzucić jej tych słów w twarz.
Nie, nie wierzył w to, że Blige stała się zimnokrwistą zabójczynią.
Dziewczyna, odłożywszy szczotkę na stolik, usiadła na krześle, zakładając nogę na nogę. Przybrała wyczekującą pozę.
- Co cię tu sprowadza? Wiesz, że mogłeś tę wyprawę przypłacić życiem?
- Ja... doskonale o tym wiedziałem, ale wyobrażenie to jedno...
Z gardła Blige wydobył się tłumiony śmiech.
- Naprawdę się cieszę, że widzę cię żywego, Remi. Myślałam, że osiem lat temu zginąłeś... Może tak byłoby dla ciebie najlepiej. Nie rozumiem, dlaczego ryzykowałeś. Dla mnie? Dla siebie?
Remi zmarszczył brwi. Nie poznawał tej Blige. Wyglądała jak starsza wersja dziewczyny, którą kiedyś znał, ale sposób, w jaki mówiła i patrzyła... Wszystko się zmieniło. Oczywiście, Remi brał różne okoliczności pod uwagę, ale dopiero w tym momencie zrozumiał, jak bardzo był naiwny, sądząc, że środowisko, w jakim przyszło dziewczynie żyć, nie wpłynęło na nią w żaden widoczny sposób.
- Jesteś jedną z nas - powiedział po chwili.
- Miałam nią być. Stałam się jednak kimś innym.
- Tak, widzę.
- Z całą pewnością nie jesteś zadowolony. Mniemam, że zamierzałeś mnie uwolnić spod jarzma niewoli u smoków i dziękuję ci za tę piękną myśl, tyle że jest ona niewykonalna w rzeczywistości. Nie tylko mnie nie uwolniłeś, ale sam znalazłeś się w niewoli. Wiesz, co cię teraz czeka?
Remi zacisnął zęby. Tak, wiedział o tym wszystkim... No, oprócz tego, jaki los sam sobie zgotował nieprzemyślanym planem. Chciał po prostu uwolnić Blige, w końcu koty były rasą prawie nieistniejącą. Każdy przedstawiciel rasy był cenny, zwłaszcza młoda kocica, zdolna wydać na świat potomstwo...
- Władca Smoków litościwie pozwolił ci dołączyć do mnie - ciągnęła dziewczyna niedbałym tonem głosu. - Wiesz, na arenie. Na razie nawet nie będziemy musieli walczyć przeciw sobie, ale stworzymy jedną drużynę. Pomysł przeszedł, bo żądna rozrywki publiczność jeszcze czegoś takiego nie widziała.
- Ty... Blige, czy tobie jest to zupełnie obojętne?
Dziewczyna spuściła wzrok i poruszyła niespokojnie ogonem. Ta chwila wahania powiedziała jednak Remiemu wszystko, co powinien wiedzieć.
- Musimy uciec, Blige!
- Jak? Gdzie? Jesteśmy na terytorium smoków, złapią nas bez problemów, gdyż mają oczy i uszy wszędzie. Zresztą mury tej twierdzy, w której jesteśmy teraz uwięzieni we dwoje, są dość solidne. Chroni je starożytna magia, której arkana znają jedynie smoki. Nie wydostaniemy się na zewnątrz.
- W takim razie musimy znaleźć sojusznika!
- Ach, tak? Myślisz, że znajdziemy jakiegoś głupca, który się zgodzi nas wyprowadzić?
Remi skwapliwie pokiwał głową.
- Tak! I nawet wiem, gdzie powinniśmy zacząć szukać!
Blige poruszyła się niespokojnie na krześle. Nie wyglądała na przekonaną, ale w końcu słowa Remiego brzmiały niczym słowa szaleńca.
- No dobrze, więc gdzie powinniśmy zacząć szukać? - Dziewczyna postanowiła dać przyjacielowi z dawnych czasów szansę. W końcu nie miała nic innego do roboty, mogła równie dobrze wysłuchać jego absurdalnej propozycji.
Remi wziął głęboki oddech.
- Musimy zwrócić się do Władcy Smoków. Myślisz, że mogłabyś załatwić nam audiencję?
Blige otworzyła usta ze zdumienia. Że co?
- Remi, ty... uderzyłeś się w głowę?
- Skądże znowu. Otrzymałem tylko pewne informacje, które naprowadziły mnie na ten trop. Przez te wszystkie lata, kiedy planowałem twoje odbicie... a przynajmniej od czasu, kiedy doszły o mnie słuchy o tym, iż nie zginęłaś, zbierałem informacje o tym, co się dzieje w pałacu.. i na arenie.
- I dowiedziałeś się, że Hadde pomaga swoim niewolnikom w ucieczce?
Remi niecierpliwie poruszył ogonem.
- To nie tak. Można powiedzieć, że usłyszałem co nieco o jego planach. Może, gdybym z nim porozmawiał, udałoby się nam coś wynegocjować.
- Jesteś szalony, Remi. I, jeśli już pytasz, z całą pewnością nie mogłabym...
Blige chciała powiedzieć, że z całą pewnością nie mogłaby załatwić mu audiencji u Hadde, ale przerwał jej głośny trzask, który doszedł jakby ze ściany. Dziewczyna poruszyła uszami i skrzywiła się, jakby właśnie zmuszono ją do przełknięcia szklanki soku z cytryny. Wraz z naczyniem.
- Blige Katzier i Remi Tager proszeni są o natychmiastowe stawienie się w sali audiencyjnej Hadde. Wykonać natychmiast. Bez odbioru.
- Chyba nas słyszeli - skwitowała dziewczyna, podnosząc się. - Chodź, musisz się przebrać. Wiem, że chcieli nas zobaczyć natychmiast u siebie, ale nie znaczy to, że możesz się pokazać w tej koszuli. Chodź, zostawili dla ciebie zmianę ubrania... właściwą dla niewolnika, ale zawsze.
[...]
Sala audiencyjna, gdzie Hadde przyjmował swoich poddanych i rozwiązywał dręczące ich problemy, świeciła pustkami, dzięki czemu Blige i Remi mogli w pełni podziwiać kunsztowne rzeźbienia kolumn i sufitu. Stąpając lekko po puszystym dywanie, nie mogli przestać podziwiać kolumn ze szkła, w których wygrawerowano różne dynamiczne sceny oraz naturalnych rozmiarów rzeźb smoków, które zdobiły obie strony drogi prowadzącej do podwyższenia.
Hadde jak zwykle prezentował się nader przystojnie i elegancko. Siedział rozparty na tronie wyrzeźbionym z różnokolorowych kryształów. Wokół niego, na poduszkach, siedziały smoczyce. Wokół kręciły się z tacami pełnymi mięsnych potraw, owoców i napojów służące zakute w żelazne obroże, ale przybrane w zwiewne szaty, przez które prześwitywały smukłe sylwetki ich ciał.
Wszystkie spojrzenia spoczęły na Blige i Remim, kiedy przyklęknęli przed obliczem Hadde.
- Słyszałem, że wyraziliście chęć pokłonienia się przed majestatem waszego władcy.
Blige omal nie parsknęła śmiechem. Słowa Władcy Smoków zabrzmiały dla niej nader absurdalnie, ale, mimo wszystko, musiała zachować powagę w obliczu...
Ale przecież on czytał w myślach!
- Wasza wysokość, chciałbym wyjść z pewną propozycją - powiedział Remi, bez większego owijania w bawełnę.
- Och?
- Wolałbym porozmawiać w cztery oczy z waszą wysokością, ale jeśli nie ma innego wyjścia...
Hadde pochylił się i delikatnie dotknął koniuszkami palców szyi jednej z towarzyszących mu smoczyc. Kobieta pisnęła, spąsowiała i osunęła się zemdlona w ramiona swoich towarzyszek. Rozległy się ,,ochy" i ,,achy" przeplatane podziękowaniami za łaskę okazaną im przez ,,najcudowniejszego pana i władcę w całym wszechświecie".
Blige zwymiotowała z myślach. Świadoma tego, że Hadde potrafił to wychwycić, postarała się, by odgłosy w jej myślach były dość głośne.
- Nie mam tajemnic przed moimi duntha. Proszę, mówcie, jeśli macie do mnie jakąś sprawę.
Remiemu najwyraźniej było to obojętne. Albo spodziewał się takiej odpowiedzi, ponieważ bez większych zahamowań kontynuował:
- Panie, wiem, w jakim celu urządzane są walki na arenie.
Nagle na obliczu Hadde zaszła zmiana. Zniknął uprzejmy uśmiech i lekceważąca postawa. W jego oczach pojawił się ostrzegawczy błysk, na widok którego Blige chętnie dałaby nogę, gdyby nie obecność przyjaciela u jej boku. Oczywiście nie sądziła, że dodatkowa osoba zrobiłaby różnicę, gdyby Władca Smoków zdecydował się ich zaatakować, ale świadomość, że przy jej boku znajduje się ktoś znajomy, dodała jej odwagi.
- Mówisz, że mam w tym jakiś cel?
Ton głosu Hadde zmroził Blige do szpiku kości. Remi jednak nie służył mu przez osiem lat jako zabójca, więc kontynuował bez zająknięcia.
- Owszem, dowiedziałem się tego i owego o tym, czego ludzkość dopuściła się w przeszłości. Wiem także o rytuale, który...
- Dość!
Hadde podniósł się, przewiercając Remiego na wskroś spojrzeniem błyszczących, złotych oczu.
- Jak śmiesz sugerować, że planuję coś za plecami mego ludu?!
- Ale to prawda... Wasza Wysokość.
- Powiedziałeś o jedno słowo za dużo, głupi sierściuchu. Duntha, zostawcie nas. Muszę sobie ,,porozmawiać" z tym bezczelnym młodzieńcem.
Damy i służące posłusznie się ulotniły, zostawiając Hadde i jego gości samych. Spodziewały się zapewne krwawej łaźni, a nie chciały brudzić swoich kreacji. Zrozumiawszy to, wymknęły się, póki jeszcze miały okazję.
Władca Smoków tymczasem podszedł do Blige i Remiego. Dziewczyna zadrżała, kładąc po sobie uszy, ale jej towarzysz patrzył twardo przed siebie. Nawet, jeśli spodziewał się ciosu, nie dał po sobie poznać strachu.
- Powiedziałeś, że wiesz, co kryje się za tymi krwawymi walkami, do których wystawiam Blige?
- Tak, panie.
- Chodź ze mną. Ty - spojrzał na dziewczynę - tu zostajesz. Mam coś do omówienia z twoim chłoptasiem.
*Edit*
duntha - kochanka
rozdział krótki, ale jest tylko wprowadzeniem do akcji w przyszłych rozdziałach :D
Dziewczyna, odłożywszy szczotkę na stolik, usiadła na krześle, zakładając nogę na nogę. Przybrała wyczekującą pozę.
- Co cię tu sprowadza? Wiesz, że mogłeś tę wyprawę przypłacić życiem?
- Ja... doskonale o tym wiedziałem, ale wyobrażenie to jedno...
Z gardła Blige wydobył się tłumiony śmiech.
- Naprawdę się cieszę, że widzę cię żywego, Remi. Myślałam, że osiem lat temu zginąłeś... Może tak byłoby dla ciebie najlepiej. Nie rozumiem, dlaczego ryzykowałeś. Dla mnie? Dla siebie?
Remi zmarszczył brwi. Nie poznawał tej Blige. Wyglądała jak starsza wersja dziewczyny, którą kiedyś znał, ale sposób, w jaki mówiła i patrzyła... Wszystko się zmieniło. Oczywiście, Remi brał różne okoliczności pod uwagę, ale dopiero w tym momencie zrozumiał, jak bardzo był naiwny, sądząc, że środowisko, w jakim przyszło dziewczynie żyć, nie wpłynęło na nią w żaden widoczny sposób.
- Jesteś jedną z nas - powiedział po chwili.
- Miałam nią być. Stałam się jednak kimś innym.
- Tak, widzę.
- Z całą pewnością nie jesteś zadowolony. Mniemam, że zamierzałeś mnie uwolnić spod jarzma niewoli u smoków i dziękuję ci za tę piękną myśl, tyle że jest ona niewykonalna w rzeczywistości. Nie tylko mnie nie uwolniłeś, ale sam znalazłeś się w niewoli. Wiesz, co cię teraz czeka?
Remi zacisnął zęby. Tak, wiedział o tym wszystkim... No, oprócz tego, jaki los sam sobie zgotował nieprzemyślanym planem. Chciał po prostu uwolnić Blige, w końcu koty były rasą prawie nieistniejącą. Każdy przedstawiciel rasy był cenny, zwłaszcza młoda kocica, zdolna wydać na świat potomstwo...
- Władca Smoków litościwie pozwolił ci dołączyć do mnie - ciągnęła dziewczyna niedbałym tonem głosu. - Wiesz, na arenie. Na razie nawet nie będziemy musieli walczyć przeciw sobie, ale stworzymy jedną drużynę. Pomysł przeszedł, bo żądna rozrywki publiczność jeszcze czegoś takiego nie widziała.
- Ty... Blige, czy tobie jest to zupełnie obojętne?
Dziewczyna spuściła wzrok i poruszyła niespokojnie ogonem. Ta chwila wahania powiedziała jednak Remiemu wszystko, co powinien wiedzieć.
- Musimy uciec, Blige!
- Jak? Gdzie? Jesteśmy na terytorium smoków, złapią nas bez problemów, gdyż mają oczy i uszy wszędzie. Zresztą mury tej twierdzy, w której jesteśmy teraz uwięzieni we dwoje, są dość solidne. Chroni je starożytna magia, której arkana znają jedynie smoki. Nie wydostaniemy się na zewnątrz.
- W takim razie musimy znaleźć sojusznika!
- Ach, tak? Myślisz, że znajdziemy jakiegoś głupca, który się zgodzi nas wyprowadzić?
Remi skwapliwie pokiwał głową.
- Tak! I nawet wiem, gdzie powinniśmy zacząć szukać!
Blige poruszyła się niespokojnie na krześle. Nie wyglądała na przekonaną, ale w końcu słowa Remiego brzmiały niczym słowa szaleńca.
- No dobrze, więc gdzie powinniśmy zacząć szukać? - Dziewczyna postanowiła dać przyjacielowi z dawnych czasów szansę. W końcu nie miała nic innego do roboty, mogła równie dobrze wysłuchać jego absurdalnej propozycji.
Remi wziął głęboki oddech.
- Musimy zwrócić się do Władcy Smoków. Myślisz, że mogłabyś załatwić nam audiencję?
Blige otworzyła usta ze zdumienia. Że co?
- Remi, ty... uderzyłeś się w głowę?
- Skądże znowu. Otrzymałem tylko pewne informacje, które naprowadziły mnie na ten trop. Przez te wszystkie lata, kiedy planowałem twoje odbicie... a przynajmniej od czasu, kiedy doszły o mnie słuchy o tym, iż nie zginęłaś, zbierałem informacje o tym, co się dzieje w pałacu.. i na arenie.
- I dowiedziałeś się, że Hadde pomaga swoim niewolnikom w ucieczce?
Remi niecierpliwie poruszył ogonem.
- To nie tak. Można powiedzieć, że usłyszałem co nieco o jego planach. Może, gdybym z nim porozmawiał, udałoby się nam coś wynegocjować.
- Jesteś szalony, Remi. I, jeśli już pytasz, z całą pewnością nie mogłabym...
Blige chciała powiedzieć, że z całą pewnością nie mogłaby załatwić mu audiencji u Hadde, ale przerwał jej głośny trzask, który doszedł jakby ze ściany. Dziewczyna poruszyła uszami i skrzywiła się, jakby właśnie zmuszono ją do przełknięcia szklanki soku z cytryny. Wraz z naczyniem.
- Blige Katzier i Remi Tager proszeni są o natychmiastowe stawienie się w sali audiencyjnej Hadde. Wykonać natychmiast. Bez odbioru.
- Chyba nas słyszeli - skwitowała dziewczyna, podnosząc się. - Chodź, musisz się przebrać. Wiem, że chcieli nas zobaczyć natychmiast u siebie, ale nie znaczy to, że możesz się pokazać w tej koszuli. Chodź, zostawili dla ciebie zmianę ubrania... właściwą dla niewolnika, ale zawsze.
[...]
Sala audiencyjna, gdzie Hadde przyjmował swoich poddanych i rozwiązywał dręczące ich problemy, świeciła pustkami, dzięki czemu Blige i Remi mogli w pełni podziwiać kunsztowne rzeźbienia kolumn i sufitu. Stąpając lekko po puszystym dywanie, nie mogli przestać podziwiać kolumn ze szkła, w których wygrawerowano różne dynamiczne sceny oraz naturalnych rozmiarów rzeźb smoków, które zdobiły obie strony drogi prowadzącej do podwyższenia.
Hadde jak zwykle prezentował się nader przystojnie i elegancko. Siedział rozparty na tronie wyrzeźbionym z różnokolorowych kryształów. Wokół niego, na poduszkach, siedziały smoczyce. Wokół kręciły się z tacami pełnymi mięsnych potraw, owoców i napojów służące zakute w żelazne obroże, ale przybrane w zwiewne szaty, przez które prześwitywały smukłe sylwetki ich ciał.
Wszystkie spojrzenia spoczęły na Blige i Remim, kiedy przyklęknęli przed obliczem Hadde.
- Słyszałem, że wyraziliście chęć pokłonienia się przed majestatem waszego władcy.
Blige omal nie parsknęła śmiechem. Słowa Władcy Smoków zabrzmiały dla niej nader absurdalnie, ale, mimo wszystko, musiała zachować powagę w obliczu...
Ale przecież on czytał w myślach!
- Wasza wysokość, chciałbym wyjść z pewną propozycją - powiedział Remi, bez większego owijania w bawełnę.
- Och?
- Wolałbym porozmawiać w cztery oczy z waszą wysokością, ale jeśli nie ma innego wyjścia...
Hadde pochylił się i delikatnie dotknął koniuszkami palców szyi jednej z towarzyszących mu smoczyc. Kobieta pisnęła, spąsowiała i osunęła się zemdlona w ramiona swoich towarzyszek. Rozległy się ,,ochy" i ,,achy" przeplatane podziękowaniami za łaskę okazaną im przez ,,najcudowniejszego pana i władcę w całym wszechświecie".
Blige zwymiotowała z myślach. Świadoma tego, że Hadde potrafił to wychwycić, postarała się, by odgłosy w jej myślach były dość głośne.
- Nie mam tajemnic przed moimi duntha. Proszę, mówcie, jeśli macie do mnie jakąś sprawę.
Remiemu najwyraźniej było to obojętne. Albo spodziewał się takiej odpowiedzi, ponieważ bez większych zahamowań kontynuował:
- Panie, wiem, w jakim celu urządzane są walki na arenie.
Nagle na obliczu Hadde zaszła zmiana. Zniknął uprzejmy uśmiech i lekceważąca postawa. W jego oczach pojawił się ostrzegawczy błysk, na widok którego Blige chętnie dałaby nogę, gdyby nie obecność przyjaciela u jej boku. Oczywiście nie sądziła, że dodatkowa osoba zrobiłaby różnicę, gdyby Władca Smoków zdecydował się ich zaatakować, ale świadomość, że przy jej boku znajduje się ktoś znajomy, dodała jej odwagi.
- Mówisz, że mam w tym jakiś cel?
Ton głosu Hadde zmroził Blige do szpiku kości. Remi jednak nie służył mu przez osiem lat jako zabójca, więc kontynuował bez zająknięcia.
- Owszem, dowiedziałem się tego i owego o tym, czego ludzkość dopuściła się w przeszłości. Wiem także o rytuale, który...
- Dość!
Hadde podniósł się, przewiercając Remiego na wskroś spojrzeniem błyszczących, złotych oczu.
- Jak śmiesz sugerować, że planuję coś za plecami mego ludu?!
- Ale to prawda... Wasza Wysokość.
- Powiedziałeś o jedno słowo za dużo, głupi sierściuchu. Duntha, zostawcie nas. Muszę sobie ,,porozmawiać" z tym bezczelnym młodzieńcem.
Damy i służące posłusznie się ulotniły, zostawiając Hadde i jego gości samych. Spodziewały się zapewne krwawej łaźni, a nie chciały brudzić swoich kreacji. Zrozumiawszy to, wymknęły się, póki jeszcze miały okazję.
Władca Smoków tymczasem podszedł do Blige i Remiego. Dziewczyna zadrżała, kładąc po sobie uszy, ale jej towarzysz patrzył twardo przed siebie. Nawet, jeśli spodziewał się ciosu, nie dał po sobie poznać strachu.
- Powiedziałeś, że wiesz, co kryje się za tymi krwawymi walkami, do których wystawiam Blige?
- Tak, panie.
- Chodź ze mną. Ty - spojrzał na dziewczynę - tu zostajesz. Mam coś do omówienia z twoim chłoptasiem.
*Edit*
duntha - kochanka
rozdział krótki, ale jest tylko wprowadzeniem do akcji w przyszłych rozdziałach :D
Mistrzyni, czemu ja nie wiedziałam o nowym rozdziale? ;( jak to ma byc! No ale cóż, biore sie za czytanie, żalić sie będę później, że tak krótko!
OdpowiedzUsuńOooo teraz troche spojrzymy na wszystko ze strony Remi'ego. No, jakbym nie mogła sie utrzymać na nogach to bym zaczęła mieć bardzo nieprzyjemne mysli. No ale jam jest baba a nie facet, na pewno myslałabym o innych nieprzyjemnościach, które mogły mnie spotkać podczas bycia nieprzytomną... Albo bym sie zastanawiała jakim to świństwem mnie poczęstowano... No i jeszcze jakby sie okazało ze znalazłabym sie w sali tortur, to juz bym ześwirowała do konca... O.o
No i jakby przeze mnie moi towarzysze zostali zabici, to bym sie nie pozbierała. Nawet jeśli bym ich dobrze nie znała, to i tak czułabym sie naprawde okropnie wiedząc, że przeze mnie, przez moje wybryki, komuś odebrano życie... No, ale jak to ja juz wcześniej wspomniałam - jestem Maiak, innymi słowy babsztyl, czyli przedstawicielka płci pięknej, zatem to naturalne, ze będę bardziej delikatna w tej sprawie ;)
O, sala tortur okazała sie pokojem, w dodatku z wyposażeniem w postaci Blige. Ale nie powiem, troche odwrócone role, do jasnej anielki! To facet powinien z siebie zmywać krew, podczas gdy kobieta dochodzi do siebie po ciężkich przeżyciach! Ale tak czy inaczej, nie wiem czemu, mam wrażenie że Blige zrobi Remi'emu zaraz wykład xD Ale pewnie to tylko moje przypuszczenie!
Nie no, jestem rozczarowana! Spotkanie po latach i pierwsze co to oni do siebie zwykłe "cześć" ? Niewybaczalne! Jak dla mnie Blige powinna go zdzielić po łbie.
Dobra, teraz mam ochote zdzielić Blige po głowie. Ależ ja niezdecydowana! Kurcze, w tym rozdziale Blige jest zdecydowanie złym charakterem. Biedny Remi, nie dał rady jeszcze sie zregenerować po ostatnich przeżyciach, a Blige juz mu naskakuje i moment w którym sie chłopak cieszył, ze odnalazł towarzyszkę zabaw prysł jak bańka mydlana... eh, szkoda mi gościa.
O_O Audiencja? u Władcy Smoków? Uuu, no to sie będzie działo. Nie dziwie się ze Blige "zatroskała się" o głowę Remiego. Też bym pomyślała, ze chłopakowi się coś poprzestawiało... :/
"I dowiedziałeś się, że Hadde pomaga swoim niewolnikom w ucieczce?" Kocham to zdanie! jest tak przesiąknięte ironią, którą kocham, ze nie wiem <3 Mistrzu jesteś!
Osz ty, no! Co z tą audiencją!? Jak to, wezwani? No to Hadde czyta w myślach. Nie sądzę, zeby strażnicy sobie ot tak mogli ich wezwać, wiec pewnie Hadde albo wydał rozkaz zeby ich przyprowadzić jak sie "zregenerują", albo cos w tym stylu... Hm...
No tak przecież Hadde czyta w myślach! *palmface* kurcze no, ale co, on czyta te myśli też na odległość? xD I to walnięcie prosto z mostu przez Remiego też cudne... xD
Znalazłam błąd! "Blige zwymiotowała z myślach." chyba "w myślach", nie? :)
Choć nie rozumiem do konca jeszcze o co chodzi i mimo ze nie jestem w stanie "fizycznie" usłyszeć tonu Hadde, ciarki mnie przebiegły po plecach. I na miejscu Blige nie wahałabym sie i wiała gdzie pieprz rośnie...
Gosia, o co biega?! Ja chce newsa! Nie mogę juz nooo! Jednak Remi ma swoją rozmowę w cztery oczy! ;( Ja chce newsa, co mam zrobić, zeby był szybciej? ;(
Przepraszam! ;c Niestety, internet mi popadał... a raczej router. Udało mi się opublikować rozdział, ale potem urządzenie się rozwaliło (internet cały czas się włączał i wyłączał) i musiałam zakupić nowy, żeby cokolwiek robić ;) Dzięki nowemu routerowi będę w stanie Cię zawiadomić o nowych rozdziałach hihi ^^
UsuńA nie martw się, ja też bym spanikowała i zaczęła się rzucać... hm... albo bym w majty narobiła ze strach ;D Remi jest jednak wymyślonym przeze mnie bohaterem... to i ma więcej odwagi ;p
Cóż, tak jest chyba lepiej... Znaczy, że nie rzucili się sobie w ramiona i rzewnie nie zapłakali. A przynajmniej tak mi się wydaje. Trochę ciężko rzucić się w ramiona komuś, kogo się już prawie nie zna. A zdzielenie po łbie nie weszło w rachubę, bo Blige jest zmęczona, no i właściwie nie wie, czego ma sie spodziewać po Remim. Ale w sumie nie uważam, że Blige wyszła w tym rozdziale bardzo źle... To jednak tylko moje zdanie.
Oczywiście, że Hadde wszystko słyszał ;D Ale nie wykorzystał do tego celu swojego daru, tylko sprzęt: pluskwy porozmieszczane w różnych kątach pokoju xD A błędzik rzeczywiście tam jest, kurczaki ^_^
Ha, ja też bym wiała, gdzie pieprz rośnie... Problem tylko, że ucieczka jest niemożliwa XDD
News będzie, jak go napiszę... Czyli jeszcze nie wiem, kiedy ;DDD
Przykro mi to mówić, ale Remi to idiota. Ciekawe czy podczas życia w zamku zostanie brutalnie obdarty ze swej naiwności i niewinności. Oczywiście chwała mu za to, że próbował, ale co teraz? oboje w niewoli, na podsłuchu, z urządzeniem zabezpieczającym jakikolwiek wyskok koło serca, a o którym zdaje się zapomnieli, w zamku pełnym potężnych żołnierzy... nie mają żadnych szans na to, aby w jakikolwiek, nawet najmniejszy sposób zagrozić smokom... ech... ciekawe co Hadde na to powie. Martwiłam się, że nie pojawi się w tym rozdziale xD
OdpowiedzUsuńhhahaaha uwielbiam te myśli Blidge kończące si raptownie uświadomieniem, że on czyta w myślach! xD Ciekawe kiedy w końcu się nauczy! Chociaż juz od 8lat jest w podobnej sytuacji xD
tak właściwie co on zrobił tej smoczycy? dlaczego ją obezwładnił? w jakim celu? :O Chciał pokazać, że jest panem i władcą czy co? nie rozumiem tego fragmentu, nie rozumiem jego motywow. Nie lubię nie rozumieć motywów przystojnych badgajów!
o, sądząc ze zmiany wyrazy twarzy Hadde to co powiedział Remi musi być w pewnym stopniu prawdą! :o OMG! czyli to prawda! inaczej zrobiłby krwawą miazgę z Remiego nie patrząc na innych! A tak... pewnie chciał się dowiedzieć kto jeszcze wie, aby wyeliminować potencjalne zagrożenie1 Nie powiem, to co powiedział Remi brzmiało intrygująco. Chciałabym się dowiedzieć o co chodzi, choć pewnie nie odkryjesz wszystkich kart :(
Niestety, na to się zanosi, więc nie zamierzam go oceniać tak źle... Każdy może sobie pomarzyć ;D A on ma dobre intencje... tylko strategii brak. Ale dojrzeje chłopak, dojrzeje. I to szybciej, niżby chciał. A Hadde oczywiście musiał się w rozdziale pojawić xD
UsuńA to tylko manifestacja jego władzy nad smoczycami. Mdleją pod jego dotykiem i dają nogę, kiedy im każe ;D Są jego własnością, toteż traktuje je jak część siebie... Ale nie do końca. Hadde lubi być uwielbiany, ale takim hedonistą to on nie jest ;D Głupcem też nie. Jak trzeba, to szybko kochanki odprawia, żeby mu się nie plątały pod nogami o niczego nie podsłuchały.
Ano, w pewnym stopniu... Ale naprawdę sądzisz, że Hadde da się podejść? Zastraszyć? Phi. W tej chwili to on rozdaje karty, nie Remi. Remi ma zdecydowanie więcej do stracenia niż Hadde, poza tym Władca Smoków jest traktowany wśród swoich niczym Bóg, toteż kto da wiarę majaczeniom jakiegoś szaleńca? ;D
No, oczywiście, że nie odkryję wszystkich kart... Jak ty mnie dobrze znasz ;DDD
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały... Blige się zmieniła przez te osiem lat... Remi chciał ją odbić, ale i też miał inny plan, Remi dość odważnie zachowywał sioę w stosunku do Hadde....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Żaneta