Wymknęli się nocą.
Nair nigdy jeszcze nie używał swojej mocy na taką skalę - jego pałac nie był odosobnionym miejscem, na ich drodze pojawiał się coraz to nowy członek straży czy służby, a jego zadanie polegało na odwróceniu uwagi każdego z nich i utrzymaniu iluzji przynajmniej do czasu, aż opuszczą bramy stolicy. Hadde nie chciał wzbudzać zamieszania wcześniej, niż było to konieczne, choć wymagało to od niego użycia takich pokładów mocy, o jakich wcześniej nawet nie myślał. Wiedział, że gdzieś w nim tkwi granica, której już nie przekroczy, ale przecież musiało im się udać opuścić chociaż mury pałacu!
Na szczęście Remi nie marudził, choć Nair spodziewał się czegoś całkiem innego. Męski przedstawiciel rasy kotów podążał jednak posłusznie w ślad za nim, choć rzucane przez niego mimochodem spojrzenia wyrażające podejrzliwość powiedziały Hadde, iż nie zeszli jeszcze z wojennej ścieżki, na którą niedawno wkroczyli. Tym problemem jednak musieli zająć się później, teraz chodziło o to, by uciec jak najdalej od pałacu. Musieli odejść, inaczej nie byłoby przed nimi już żadnej przyszłości.
Niebo na wschodzie zabarwiło się na różowo, kiedy w końcu wymknęli się z Leidny. Nair nie wypowiedział ani słowa skargi, choć czuł, że traci kontrolę nad swoją mocą. Wiedział, że minie jeszcze trochę czasu, zanim w pałacu zorientują się, iż stał się eanai, zdrajcą swego ludu. Zastanawiał się, czy od razu ruszą za nim w pogoń i czy będą w stanie pojąć motywy kierujące jego postępowaniem. Mogliby uznać, że został porwany przed dwójkę kotów, ale po dłuższym zastanowieniu nikt w to nie uwierzy. Czym mogli mu zagrozić? Był silniejszy i sprytniejszy nawet od tuzina kotów. Blige może i była wyszkoloną zabójczynią, ale nie znaczyło to, że by sobie z nią nie poradził. Wręcz przeciwnie, kotka nie stanowiła dla niego żadnego zagrożenia. Remi tym bardziej, był niewyszkolony i nieszkodliwy, jego jedyną bronią był niewyparzony język. To nie miało znaczenia.
Odszedł z nimi z własnej woli, bo ich potrzebował. Również smoki będą musiały dojść do podobnego wniosku. Oczywiście, uznają tę myśl za niedorzeczną. On, ich wspaniały Hadde, potężniejszy od samego słońca, które pozwalało życiu kwitnąć, miałby ich zdradzić? Na pewno będą go bronić. Nie zrozumieją, ale dla nich pozostanie Hadde, którego pokochali.
Zrozumieją dopiero, jeśli będą musieli stanąć z nim twarzą w twarz. Zrozumieją, że nie zamierza wracać, kiedy własnoręcznie pozbawi ich życia... Ale to się stanie dopiero wtedy, kiedy dojdzie do konfrontacji. Nie powinien myśleć o tym, co będzie, gdyż osłabiało to jego pewność siebie, a na słabość nie mógł sobie pozwolić. Było za późno na wyrzuty sumienia.
Słońce stało wysoko na niebie, kiedy w końcu się zatrzymali. Nair nie dał po sobie poznać, jak bardzo mu ulżyło, kiedy odnaleźli wśród gęstych zarośli małe, lśniące w promieniach słońca jeziorko. Korony drzew wyrastających ponad nimi dawały im schronienie przed oślepiającymi strumieniami światła, skwapliwie skorzystali więc z okazji do wypoczynku. Wcześniej nie odważyli się nawet do siebie odezwać, niepewni tego, co będzie dalej. Remi podejrzewał, że Władca Smoków prowadzi ich w pułapkę, Blige natomiast zdecydowała się zaufać swemu przeczuciu i pozwoliła się prowadzić. Jakaś cząstka jej samej wierzyła Hadde. Postawiła wszystko na jedną kartę.
Wszyscy byli zmęczeni, głodni i spragnieni.
- Znam las - odezwał się w końcu Remi, wwiercając wzrokiem w twarz Naira. Władca Smoków uniósł nieznacznie brwi w pytającym geście. - Wychowałem się w nim. Mógłbym przynieść nam coś do jedzenia...
Nair zrozumiał. Remi chciał iść sam - w taki sposób uniknęliby zbytniego zamieszania. Targało nim jednak wiele sprzecznych uczuć. Wiedział, co jest słuszne, ale nie chciał zostawiać dopiero co odzyskanej przyjaciółki na pastwę swego najgorszego wroga. Nie ufał mu, co wcale nie było takie dziwne.
Nair zamknął oczy i oparł się o twardy niczym skała pień drzewa.
- Jestem zmęczony, Remi. Nasza ucieczka pozbawiła mnie zbyt wielu sił. Wiem, że nie wierzysz w ani jedno moje słowo, ale decyzja należy do ciebie. Ja również znam te okolice i może poradziłbym sobie lepiej, niż ty, ale muszę zregenerować siły. Polowanie na zwierzynę nie jest w tej chwili... moim największym... marzeniem...
Jego ciało było niczym dobrze naoliwiony mechanizm. Wiedziało, czego mu potrzeba. Głowa mu opadła, mięśnie się rozluźniły. Jego ciało dłużej się nie opierało, ale było opierane. Szelest źdźbeł trawy i liści poruszanych delikatnym wietrzykiem ukołysał go do snu. Wyłączył wszystkie swoje zmysły.
Po krótkiej niczym mgnienie oka chwili zapadł w sen, wolny od wszelkich obrazów.
- Śpi jak suseł - oznajmiła Blige, dźgając palcem policzek Naira. Opadające na jej twarz włosy ukryły zdziwienie, jakie malowało się na jej twarzy.
Nie podejrzewała, że Hadde kiedykolwiek pozwoli sobie na tyle nieuwagi w ich obecności, tymczasem spał snem sprawiedliwego. Był na tyle nieświadomy swego otoczenia, że nie zareagował na jej obecność i natrętne dźganie po twarzy. Nawet nie drgnął, kiedy na jego gładkiej skórze pojawił się czerwony półksiężyc, ślad po jej paznokciu.
Cofnęła dłoń. Pomyślała, że mężczyzna jest zdecydowanie zbyt piękny. Smoki na pewno nie przejdą do porządku dziennego nad jego zniknięciem. Hadde Nair Feshaar był zbyt piękny i silny, by mogli go zostawić. Nie, na pewno wkrótce zaczną poszukiwania.
Blige nie wiedziała, jak poradzą sobie z całą grupą smoków. Może powinna zacząć się tym martwić dopiero, jak dojdzie do konfrontacji, ale nie mogła pozbyć się uczucia strachu, który zagnieździł się w okolicach jej żołądka i rozlewał lodowatą falą po ciele.
To było szaleństwo. Blige sama już nie wiedziała, w co powinna wierzyć, ale opowieść, którą uraczył ich Hadde, brzmiała jak baśń. Czy on naprawdę w to wszystko wierzył? Może niepotrzebne narażają się na niebezpieczeństwo. Może nie ma nic poza miejscem, które zamieszkiwali. Może to Międzyziemie Władca Smoków tylko sobie uroił. Może to wszystko było tylko iluzją, którą mężczyzna zasiał w ich umyśle...
Blige wiedziała jednak, że to jest rzeczywistość. Nie powinna siebie oszukiwać!
- Będziesz tu bezpieczna? - Remi ociągał się. - Nie wiemy, co on naprawdę planuje. Tak między nami, nie wierzę za bardzo w to, co powiedział. Brzmiał przekonująco, ale na tym właśnie polega jego moc. Na przekonywaniu otaczających go ludzi do własnych idei.
- Ludzie... - powtórzyła w zamyśleniu Blige, zrywając źdźbło trawy i wkładając między zęby. - Remi, czy ty tego nie poczułeś? Wtedy, kiedy Hadde wspomniał o ludziach? Wiesz, w naszym języku pozostało wiele słów, które z czasem zatraciły swe znaczenie. Mówimy ,,lud" albo ,,ludzie", ale nie jesteśmy ludźmi. Wiemy, że nimi nie jesteśmy... już.
Remi zagryzł dolną wargę.
- Nie wiem, Blige, nie wiem... Może i poczułem jakieś... drgnienie... w głębi duszy, ale czy powinienem przypisywać temu doznaniu jakieś większe znaczenie...
Blige gwałtownie wstała i spojrzała w niebo.
- Zobaczymy! Jeśli to, co nam powiedział, było prawdą, wkrótce się przekonamy. Przynajmniej zyskaliśmy wolność, a to więcej, niż mogliśmy oczekiwać.
Remi nie zdążył się przyzwyczaić do myśli o tym, że stał się niewolnikiem smoków, toteż nie robiło to na nim wrażenia. Dla Blige opuszczenie murów Leidny było niczym otrzymanie gwiazdki z nieba.
- Idę zapolować. Ty powinnaś zostać i przypilnować Hadde.
Blige w roztargnieniu pokiwała głową. Miała plan wykąpać się w jeziorku, by w pełni porozkoszować się nagle otrzymaną wolnością, a co mogło równać się z kąpielą w czystej, chłodnej wodzie i głaszczącymi jej nagą skórę promieniami słońca? W końcu nic jej nie krępowało, a Hadde spał kamiennym snem. Regenerował siły, a użył ich sporo, wyprowadzając ich ze stolicy.
Kiedy Remi zniknął z pola jej widzenia, Blige rozciągnęła się leniwie w promieniach słońca liżących jej twarz, po czym szybko zaczęła zrzucać z siebie ubranie. Kiedy stanęła nad brzegiem jeziorka całkiem naga, poczuła się nagle niczym małe dziecko. Brakowało jej tej swobody. W pałacu Hadde były różne luksusy, w tym basen, ale z oczywistych względów żadne niepowołane osoby nie mogły z niego korzystać.
Blige zwinnie wskoczyła do chłodnej wody. Woda natychmiast ją zakryła, ale dziewczyna się nie przestraszyła. Potrafiła pływać niczym potomkini wodnego ludu. Już jako dziecko nurkowała w rzece, by nałapać dla przyjaciół trochę ryb. Teraz także oddała się tej czynności, czując, jak rozpiera ją radość.
Nabrała powietrza i płynęła dalej. Pozwoliła mieszkańcom podwodnego świata umykać z jej dłoni. Nie chciała ich skrzywdzić, nie dzisiaj, kiedy czuła się taka radosna. Potem znowu wypłynęła i zaczerpnęła powietrza. Słońce powitało ją gorącymi promieniami, które zatańczyły na jej pokrytej kroplami wody twarzy. Uśmiechnęła się, zamykając oczy. Było jej tak dobrze!
- Zażywamy popołudniowej kąpieli, jak widzę?
Blige zesztywniała. W jednej chwili wyostrzyła wszystkie zmysły.
Nie znała tego głosu.
- Wyłoniła się niczym nimfa z leśnego jeziorka, nie sądzisz? - spytał drugi nieznany jej głos. - W końcu zrozumiałem, dlaczego tak nalegałeś, żebyśmy się zatrzymali. W końcu kto jak kto, ale ty uwielbiasz patrzeć na piękne, nagie kobiety, prawda, Lucyferze?
Blige poczuła się tak, jakby ktoś kopnął ją w brzuch. Nie znała tego imienia, nie słyszała go nigdy w życiu, ale z otchłani jej pamięci wypłynęło ku światłu coś, jakieś przeczucie...
- Ej, wszystko to dzieło naszego Ojca. Dlaczego miałbym nie podziwiać?
- No, to w takim razie ja się rozbiorę i zobaczymy, jak będziesz podziwiał dzieło Pana...
Śmiech. Niebezpiecznie przyjemny dla ucha, stwierdziła Blige, zbierając w sobie całą odwagę, by się w końcu odwrócić.
- Nathanielu, niczego więcej nie pragnę! Dla mnie nie ma znaczenia, czy trzymam w ramionach przystojniaka, czy piękną dziewczynę...
- Ty i te twoje zboczenia. Dlatego wyleciałeś z Nieba, pamiętasz?
- E, nie z tego powodu. Aniołowie też mają swoje dziwactwa. Zresztą, czemu w ogóle się tłumaczę? Ty też nie masz duszy czystej niczym kryształ, Nathanielu. Wiem o wszystkim, co się dzieje w moim królestwie.
- Także o tym, u kogo mnę prześcieradła?
- Jako wyjątkowy zboczeniec, czuję się w obowiązku wiedzieć przede wszystkim o tym, kto z kim i gdzie się łajdaczy. Szczególnie miłe dla mojego ucha są historie o tym, co w wolnych chwilach wyrabia porządny anioł z jeszcze porządniejszym rycerzem piekieł.
Zdawali się nie zwracać na nią uwagi, ale Blige wiedziała, że cały czas mają ją w polu widzenia. Może chcieli dodać jej odwagi, rozmawiając o byle czym. Nie chcieli jej płoszyć...
Ale sam ich wygląd wystarczył, by skostniała ze strachu.
Ponadprzeciętnie przystojny, ciemnowłosy młodzieniec o oczach niebieskich niczym bezchmurne niebo, siedział przy linii brzegu. Skórę miał ciemnozłotą, ale nie opaloną. Kiedy na niego spojrzała, on odwzajemnił gest, a Blige poczuła się tak, jakby otworzyła się pod nią nieprzenikniona przepaść. Biła od niego niezwykła siła, która przytłaczała. Cała jego postawa świadczyła o pewności siebie i pewnej zadziorności.
Ten mężczyzna posiada władzę, pomyślała Blige, uciekając wzrokiem. Nie przypominał żadnego znanego jej stworzenia. Nie miał spiczastych uszu, żadnych łusek, ogona czy piór. Mógłby być smokiem, ale dziewczyna była pewna, że nie ukrywa pod ubraniem ciała chronionego przez twarde łuski.
Był inny w jakiś niezrozumiały dla niej sposób.
Towarzyszył mu mężczyzna o czerwonych niczym wino włosach. Były gęste i sterczały na wszystkie strony, kilka długich pasemek opadało jedwabiście na ramiona ich właściciela. Nie emanował taką siłą, jak jego towarzysz, ale od razu było wiadomo, nie jest zwyczajną istotą. Miał niezwykłe, czerwone oczy, źrenice przypominały dwie szparki. Stał pewnie na lekko rozstawionych nogach, jedną rękę opierając na biodrze. Nie wyróżniał się złocistym kolorem skóry, miał delikatniejszą urodę. Za jego sylwetką rozpościerała się para najpiękniejszych, śnieżnobiałych skrzydeł, jakie Blige kiedykolwiek widziała. Z zakamarków jej pamięci wypłynęło słowo, które niedawno usłyszała od Hadde, ale nie powiązała z żadną konkretną istotą: anioł.
Prawdę dziewczyna odczuła niczym wymierzony jej policzek.
- Nie zrobimy ci krzywdy, możesz wyjść - powiedział czystym, pięknym głosem czerwonowłosy anioł.
- To prawda, nawet nie muszę rozbierać cię wzro... Hej!
Stopa odziana w czarny, sznurowany do kostki but na porządnej podeszwie trafił czarnowłosego mężczyznę prosto w twarz. Wydał on z siebie głośny jęk, ale Blige miała wrażenie, że cios nie zrobił na nim większego wrażenia i drgawki, które wstrząsały jego ciałem, były efektem dławiącego go śmiechu.
Oczy anioła nie pochłaniały pożądliwie jej ciała. Dziewczyna bez skrępowania wyszła na brzeg i wciągnęła na siebie koszulkę i spodnie. Posłała szybkie spojrzenie w stronę Hadde, upewniając się, że dwaj nieznajomi nie zrobili mu żadnej krzywdy. Zmienił pozycję podczas snu, ale oddychał spokojnie, nieświadomy obecności obcych tuż obok jego nosa. Niemal.
- Czego chcecie? - zapytała, kiedy poczuła, że grunt przestaje usuwać się spod jej stóp. Zrozumiała, że gdyby nieznajomi mieli złe zamiary, Hadde już dawno leżałby bez życia, a ona sama zostałaby być może zhańbiona i zamordowana...
Stanęła na wprost czerwonookiego anioła. Wyciągnął ku niej dłoń, którą postanowiła uścisnąć, żeby nie powodować niepotrzebnych spięć. Była sama, była niemal bezbronna. Oczywiście, mogła próbować się na nich rzucić, ale przeczuwała, że choć zasłużyła na miano bezwzględnej zabójczyni, nie poradziłaby sobie z dwojgiem nieznajomych.
- Nazywam się Nathaniel. Jak już zapewne zrozumiałaś, jestem aniołem. Mój towarzysz ma na imię Lucifel... Lucyfer. Jest jednym z najpotężniejszych aniołów stworzonych przez naszego Ojca, chociaż służy siłom ciemności.
Blige czuła, że jego słowa brzmią znajomo. Do tej pory nie miała o tych sprawach zielonego pojęcia, ale teraz zasłona w jej umyśle lekko się uchyliła.
- Przybyliśmy do Międzyziemia na rozkaz naszego Ojca.
Gdyby Remi to usłyszał, parsknąłby śmiechem. Stwierdziłby zapewne, iż ci dwaj są częścią planu Hadde i że gadają od rzeczy... Ale Blige nie była Remim. Życie nauczyło ją przyjmowania rzeczy takimi, jakimi są. W taki sposób przetrwała.
- Igracie z ogniem. Ty i on. - Nathaniel skinął głową w kierunku Naira. - Twojemu przyjacielowi może zostać wybaczony współudział, bo on nie wierzy. Ale ty i on, jeśli zostaniecie złapani, już nigdy nie ujrzycie nad sobą błękitu nieba.
Blige przełknęła ślinę. Poczuła niepokój.
- Czy to znaczy... To wszystko prawda?
Anioł posłał jej nieodgadnione spojrzenie.
- Ty przecież uwierzyłaś. Może dlatego, że jesteś kobietą i chciałaś go wesprzeć, ale twoja dusza stała się niespokojna. Zrozumiałaś, kiedy Nair opowiedział o historii waszej próżności i grzechu, którego Ojciec nie mógł wam wybaczyć.
Blige zamknęła oczy. Serce głucho waliło jej w piersi.
- Jesteście tutaj, żeby nas zabić? Dlaczego jeszcze tego nie zrobiliście? Hadde jest bezbronny, a ja też niczego się nie spodziewałam...
Przemknęło jej przez myśl, że może nie chcą ot tak po prostu ich zabić, może przygotowali dla nich jakąś paskudną niespodziankę. Ta myśl jednak była tak okropna i przerażająca, że szybko się jej pozbyła. Nie potrzebowała wyobraźni, żeby odczuwać jeszcze większy strach.
Lucyfer stanął obok towarzysza. Położył dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Nie jesteśmy tutaj, żeby kogokolwiek osądzać.
- Tak? - Jej głos stał się piskliwy.
- Chcemy wam pomóc - oświadczył anioł. Na jego usta wypłynął krzywy uśmiech. - Moim przeznaczeniem jest chyba ratowanie ludzkości za każdym razem, kiedy zostaje ona skazana na zagładę.
- Nie ma co rozpaczać. - Lucyfer wzruszył ramionami. - Nie wszyscy mieli szansę przeżyć tyle, co ty. No i znalazłeś swoją, jak to się mówi?, połówkę. To już rzadkość.
- Może. Ale nie wszystkim się podoba, że ta moja połówka należy do legionu potępionych. To też nie jest najprostsze.
Lucyfer wzniósł oczy do nieba.
- Znowu to samo, Nathanielu! A już tyle razy ci mówiłem: przeszkadza ci to, zerwij tę waszą więź. Wiesz, że jesteś w stanie. Stałeś się jednak sentymentalny i trzymasz się jej niczym tonący brzytwy. Zresztą, doskonale wiem, że grzeszysz z prawdziwą przyjemnością. Widzisz, twoje przeznaczenie może i ma swoje minusy, ale nie zapominajmy o plusach!
Nathaniel uśmiechnął się.
- Claw własnoręcznie upiekłby mnie nad piekielnym ogniem, gdyby wiedział, o czym rozmawiamy, a mnie nie podoba się idea przeistoczenia w pieczonego, chrupiącego anioła. Ale do rzeczy. Blige nie ma w końcu pojęcia, o czym mówimy, tylko się stresuje, prawda? - Puścił do niej oko.
Dziewczyna wyłamywała palce ze zdenerwowania. Kiedy jednak poprosili ją, by usiadła i na spokojnie wysłuchała tego, co mają do powiedzenia, zgodziła się. Dzięki temu mogła się trochę uspokoić.
- Wczoraj wieczorem, kiedy Feshaar Nair zdradził się ze swoim planem, w Niebie zawrzało - zaczął opowieść Nathaniel. - Aniołowie, którzy do tej chwili zajmowali się pląsaniem po zielonych łączkach, nagle zaczęli w panice zbierać się do kupy. Jedni przekrzykiwali drugich. Pióra latały w powietrzu, kiedy niektórym puściły nerwy i zaczęli obwiniać jednych i drugich o nieupilnowanie porządku w Miedzyziemiu.
Ach, to też prawda, pomyślała szybko Blige. Zaczęła się zastanawiać, ile właściwie Hadde wiedział. Z całą pewnością nie powiedział im wszystkiego, lwią część informacji musiał zachować dla siebie. Nie miał powodu i czasu, by im wszystko wyjaśniać.
- Natychmiast zwołano wszystkich na naradę. Siódme, najwyżej położone Niebo, siedziba naszego Ojca, zaroiło się od moich braci i sióstr. Serafini w swych olśniewających szatach wyszli nam na spotkanie i śpiewnym głosem oznajmili, że czas odrodzenia ludzi jeszcze nie nadszedł, toteż za wszelką cenę będziemy musieli sobie poradzić z tym małym problemem. Oczywiście, już wcześniej zorientowali się, że działania Naira, nowego Władcy Smoków, prowadzą do uwolnienia dusz. Było ich jednak zbyt mało. Niektórzy nie mogli otrzymać odkupienia i odradzali się na nowo, choć ich śmierć była okrutna. Nikt zresztą nie podejrzewał, że Nair robi to specjalnie... Nikt z nas nie miał wstępu do jego umysłu.
- Oprócz naszego Ojca - wtrącił Lucyfer. W zamyśleniu wyrywał źdźbła trawy. - On wie wszystko. On zna przyszłość i przeszłość i wszystkie możliwe konsekwencje popełnianych czynów. Ale obserwował.
Nathaniel kiwnął głową.
- Sądzę, że on chce dać ludzkości szansę. On zawsze ją dawał. Nawet, kiedy kazał aniołom wybić ich co do jednego, posłał też innych, by ich bronili.
- Ciężko mi to zrozumieć, ale to prawda. Można powiedzieć, że On chce, żeby przeszli przez piekło, żeby sobie zasłużyli na swoje odkupienie. Tylko że z piekła nikt nie może uciec, żeby uzyskać odkupienie. Znam tę politykę, bo sam ją ustanowiłem.
- Ale może w tym wypadku... Aniołowie już dawno dopełnili swej obietnicy, Ziemia została odnowiona. Ludzkość dopiero się odradza, zżywa z naturą. Można powiedzieć, że stworzono im nowy raj. Kiedy ja chodziłem po Ziemi, sytuacja jeszcze nie była taka zła, ale tamten czas też przeminął. Za dużo rozrzedzonej krwi, magia zanikła. Wróciliśmy do Nieba. Nikt już potem nie pamiętał o tym, że ludzkość już raz została ukarana.
- Ludzie są słabi. Dlatego nigdy im się nie pokłonię - wyrzucił z siebie Lucyfer, wyraźnie zdegustowany. - Może nam jest łatwiej, bo żyjemy bliżej Ojca. Ale nie jesteśmy głupi! Pozbawiono nas możliwości wyboru, ale przynajmniej myślimy za siebie!
- Ja ich w pewnym sensie rozumiem. My odczuwamy Boską obecność, ale oni jej nie doświadczają tak, jak my.
- Nasz Ojciec dał im dosłownie wszystko, wszystko! A oni bezmyślnie to zniszczyli i jeszcze ośmielili się panoszyć po Niebie niczym właściciele! Żałuje do tej pory, że Ojciec nie wysłał ich dusz do mnie. Już ja bym wiedział, co z nimi zrobić... Tymczasem żyli sobie całkiem nieźle w nowym miejscu. Ech, nie pojmuję tego. Ale skoro pojawiła się szansa na wykopanie ludzi na tę ich ukochaną Ziemię, gdzie znowu będą popełniać te same grzechy i błędy, nie mogłem nie skorzystać. Zrobię wszystko, żeby wam pomóc.
Blige pomyślała, że Lucyfer w dość skomplikowany sposób usprawiedliwił swoją chęć pomocy. Nie był nieszczery, ale nie promieniał życzliwością. Nie robił tego z obowiązku, raczej... z czystej przekory. To było dobre słowo. Dziewczyna czuła jednak, że nie powinna się go bać. On naprawdę nie chciał, by historia się powtórzyła. Nie chciał, żeby ich dusze trafiły w ręce aniołów, którzy stworzą dla nich kolejny kawałek ziemi, na której zapomną, kim kiedyś byli. Ile lat upłynie, zanim pojawi się ktoś, kto, tak jak Hadde, przypomni sobie o ich historii?
Nathanielowi uwierzyła bez żadnego ,,ale". Było w nim trochę goryczy, ale był szczery. Naprawdę chciał im pomóc.
Nagle usłyszała szelest rozlegający się za jej plecami. Odwróciła głowę.
- Hadde!
Nie upłynęło zbyt dużo czasu od chwili, kiedy zasnął. Z całą pewnością nie zregenerował dość sił, by stanąć do walki. W jego złotych oczach płonęła jednak podejrzliwość i gotowość do walki. Blige doskoczyła do niego, bojąc się, że Władca Smoków zrobi coś bardzo głupiego.
- Czy oni... - Nair wstał, podtrzymywany przez Blige. Przyjął pomoc, gdyż nadal kręciło mu się w głowie. Dziewczyna miała rację, nie zdążył odzyskać nawet ćwiartki swojej mocy. - Nie są... niebezpieczni?
Blige potrząsnęła głową i przedstawiła ich. Zauważyła, że źrenice Hadde zmieniają się w wąskie szparki.
- Lucyfer... znam to imię. Nathaniel... Coś kiedyś słyszałem. Oczywiście, nie znam imienia każdego anioła, zresztą księgi mogły kłamać. Ale ten wygląd... Nazywałeś się kiedyś inaczej. Kiedy jeszcze mieszkaliśmy na Ziemi, dziadek dużo mi opowiadał o dawnych czasach. Te opowieści zasłyszał od swojego dziadka, a ten od swojego.
- O? - Anioł najwyraźniej się ożywił. Coś na kształt nadziei zabłysło w jego oczach.
- Tak, pamiętam. Opowieści o ludziach, których nazywano Łowcami. Nasze światy krzyżowały się ze sobą... materialny i niematerialny. Zarówno aniołowie, jak i demony wiązały się z ludźmi, by wprowadzić harmonię na świecie. Ale wynikło z tego powodu za dużo zła, tak przynajmniej mi opowiadano. Ludzie wykorzystywali tę moc, nie zawsze tak, jak powinni. Nie doceniali otrzymanego daru, te słowa zapadły mi w pamięć. Aniołowie odeszli. Demony zostały, ale nie jako przyjaciele. Świat został złamany, mawiał dziadunio - Nair roześmiał się słabo. - Fragmenty wspomnień wracają. Dziwne uczucie. Ty jesteś Reth, prawda?
Anioł wstał.
- Płynie w tobie krew, którą znam. Znałem. - Oczy mu błyszczały niczym rubiny. - Oczywiście, że nie mogliście zapomnieć. Kochałem Jue. Był moim najlepszym przyjacielem. Był człowiekiem, który nie mógł zapomnieć, choć dożył czasów, kiedy wiedźmy polowały na Łowców tak, jak oni kiedyś na nie. Nie zostało ich zbyt wielu. Jego dzieci były bezpieczne, nie chciałem, by odziedziczyły moc. W ich krwi była siła, ale bezpieczniej było trzymać ich dala od wszystkiego.
Nair przymknął oczy.
- Jeśli opowieści, które usłyszałem, były prawdziwe, to rzeczywiście jesteś naszym przyjacielem. Ale to dziwne myśleć, że rzeczywiście istniejesz. I że się spotykamy.
Nathaniel wyciągnął dłoń i szybko pogłaskał Naira po głowie, niczym małe dziecko.
- Przyrzekam, że was stąd wyprowadzimy. Może na was czekać wiele przeszkód, ale musimy sobie z nimi poradzić. To może być wasza jedyna szansa na opuszczenie Międzyziemia.
Blige nerwowo przełknęła ślinę. Pięknie, pomyślała. I jak ja to wszystko wytłumaczę Remiemu, kiedy wróci?
***
3 kawy i 2 paczki czipsów ,,wiejskie ziemniaczki" później wysmażyłam ten oto rozdział. Pisałam go chyba ze cztery godziny... Mam nadzieję, że się spodobał ;D Mnie się bardzo podoba, wiadomo, z jakiego powodu - pojawił się Lucek i Reth, no i udało mi się powiązać dwa opa ;] Można będzie przemycić jakąś historię z Łowców przy okazji. Wiem, że skończyłam pisać Łowców, ale nostalgia pozostała.
Myślałam nad zmianą wystroju bloga... wydaje się za jasny ;D Wiem, że niedawno zmieniałam, ale serio ten biały kolor bije po oczach. Co myślicie o tym, żeby coś ciemnego dać na tapetę? ;]
Buahaha, ale tytuł! przepraszam, ale nie moge sie powstrzymac ;p Tytuł sugeruje jakies tajne spotkanko, wiec czytamy dalej haha xD
OdpowiedzUsuńCzekaj, czyli ze Hadde sie wysila, zeby oni mogli uciec ( cała trójeczka oczywiście). Ale wydaje mi sie ze Remi nie bardzo mu jeszcze wierzy czy "ufa". Co jesli Hadde z wyczerpania zasłabnie? Pomyślałaś o tym? przeciez Remi go na strzępy rozszarpie! O.o No, chyba ze jest tak przestraszony wizją, którą mu Hadde pokazał, ze nie bedzie w stanie podnieść nawet małego palca na niego :/
No niby uciekli. Hadde na razie nie zemdlał ani nic. Nadal w stanie wojny z Remim ( nie żaby mi to koniecznie przeszkadzało, jak dla mnie może od czasu do czasu kocurowi przypalić ogon) ^^' Blige wierzy Hadde. No dobra, tylko czy ta wiara to tak na serio, czy raczej z powodu tego, ze sie go boi, ze wie na co stać Naira?
Mam jedno pytanie odnośnie pewnego zdania. Uważam ze pomieszałaś jakby dwa zdania ze sobą: "- Znam las - odezwał się w końcu Remi, wwiercając wzrokiem w twarz Naira." Oto co napisałaś. Może się mylę, ale powinno być albo "wwiercając SIĘ wzrokiem w..." albo "wwiercając WZROK w..." ? Nie wiem, moze ja juz nie po polsku gadam, albo co ale tak mi sie wydaje! :D
Hadde zasnął?! :o Ja jakbym ze swoim wrogiem siedziała to za nic w świecie bym sie nie odważyła zasnąć... :/ Mam nadzieje ze nic mu nie zrobi Remi, albo jesli spróbuje to Blige mu skopie tyłek... Zabraniam ruszać mojego pięknego smoka!
oooo! Blige zmasakrowała twarz mojego księcia z bajki! :o Jak mogła? Zeby tylko Nair, po obudzeniu nie zaczął gromić spojrzeniem i straszyć, pytając jak mogła tak oszpecic jego piękną, nieskazitelną twarz! xD
LUCYNKA!!!! *biegnie, potykając się o własne i cudze nogi, zarzuca ręce na szyję pana piekieł i całuje po policzkach* Jak ja sie cieszę, że Cię widzę! a raczej ze o tobie czytam! <3 I Reth! Jak sie masz? Dawno o Tobie nie słyszałam! Chociaż przyznam ze śniłeś mi sie ostatnio :D
No tak, panowie zrobili wrażenie na Blige. Ale tak w ogóle po co tu oni? Mam nadzieje ze zaraz sie wszystko wyjaśni :D
Czekaj czekaj.. to znaczy ze Niebo juz zaczęło działać? O kurczaczki.... :/ Ale dlaczego właśnie oni? XD Hahaha, sposób w jaki rozmawiają o Clawie jest cudowny :D Kurcze, Lucynka i Reth dorzucają takiej dawki humoru tutaj! Cieszę się ze ich wplątałaś :D przynajmniej jakoś częściowo będzie ten duch łowców :)
Wiesz co, ta skomplikowana wymiana zdań sprawiła ze nie wiem kto co mówi. W sensie straciłam rachube i nie wiem, co powiedziane zostało przez Nathaniela a co przez Lucka.. :/ Hm.. ALe oni chcą im pomóc, a to juz cos :D
Jejciu, ta scena z głaskaniem Naira po główce bardziej by mi pasowała do starego dziadunia głaszczącego małe dziecko. A Reth, no moze wiekiem i stary ( wybacz mój kochany!) ale z wyglądu i siły młodzieniec! poza tym, fajnie ze Nair wie tyle o samych Łowcach. A tak btw, czy to możliwe ze Nair jest potomkiem Jue? ^^" Wiesz, ja tam moge zle sprawy interpretować, ale to tak dla mnie wygląda. poza tym... Współczuję Blige. Naprawde ma przechlapane. podejrzewam ze jak Remi wróci to będzie to wyglądało mniej wiecej tak, ze on zapyta co sie działo jak go nie było, Blige powie ze aniołowie wpadli na pogaduchy nad jeziorkiem, a Remi wybuchnie niepohamowanym śmiechem mówiąc "Opowiadasz coraz lepsze żarty"... haha xD a kiedy news? :D juz sie nie moge doczekać nowego rozdziału! Serio <3
a co do wystroju bloga, mi sie podoba, ale jeśli chcesz to zmieniaj. w sumie masz racje ze moze ciemniejszy kolor byłby lepszy ;)
Hola! Wiem, że pisałaś o wielu rzeczach, ale serio na końcu było tak źle, że nie można było się połapać w tym, kto co mówi? :O Mi te dialogi siedzą w głowie, więc może tego nie widzę... Wydawało mi się, że wszystko jest jasne. Ale to wina zmęczenia, za długo siedziałam przed monitorem, wpatrując się w białą kartkę edytora ^_^ Pod koniec nawet nie chciało mi się już pisać, no ale jak już zaczęłam, to musiałam skończyć. A jak zeszłam z kompa, to od razu się położyłam.
UsuńNastępny rozdział będzie krótszy, więc siłą rzeczy będzie musiał być klarowniejszy.
nie powiedziałam ze było zle! moze to ja, ze zmeczenia tez jakoś sie nie połapałam, przeczytam raz jeszcze jak mój mózg sie zrehabilituje, to moze sie odnajde ;p Czasem jak coś czytam to nie zwracam uwagi na szczegóły, moze tym razem było podobnie... tak czy siak Lucynka i Reth są podobni pod względem gadaniny. Jak oni zaczną wymianę zdań, równie dobrze mogą jej nie kończyć, a czytelnik będzie zesłany na podłogę, uprzednio boleśnie przewracając się na krześle, z powodu potwornego bólu brzucha ( i szczęki), spowodowanego nadmierną ilością śmiechu ^^
UsuńNo, bez przesady. Aż tak świetnym poczuciem humoru się nie odznaczam ;] Ale mam nadzieję, że jak rzeczywiście wypoczniesz, to wszystko w tym rozdziale wróci na swoje miejsce ;D Ja przeczytałam drugi raz ten rozdział (już tego błędu z tym wwiercaniem się nie poprawiałam, niech sobie jest, no trudno) i wydawał się, choć nieco górnolotny pod koniec, całkiem przyzwoicie rozegrany :D
UsuńTak, to wina mojego zmęczenia :D rozdział rozegrany znakomicie, i jak drugi raz przeczytałam, to Lucynka i Nathaniel wrócili na swoje miejsce ( czyt, nie zlewali mi sie ze sobą ;p ) no co poczucia humoru - ja jak czytam dialogi mieczy Rethem a Lucynką to zawsze muszę usiąść na ziemi, albo chociaż leżeć na łóżku, zeby zamortyzować ewentualne przewracanie sie ;p a co do nagłówka jeszcze tak mi sie przypomniało... nie wiem czemu, ale nagłówkowiec bardziej pasuje mi na lucynke...xD taki zuy chłopiec :D ale to moje zdanie ;p kiedy ten newsik? :D
UsuńWiesz, on mi też bardziej do Lucynki pasuje.... albo do Clawa... ale tak trochę dziwnie dawać na nagłówek jakąś postać drugoplanową ;D Ale wiesz, przecież możesz sobie myśleć, co sobie chcesz o panu w nagłówku. Przecież właściwie on nie jest nawet związany z tym opem, tylko go znalazłam :D
UsuńWitaj, witaj,
OdpowiedzUsuńwracam tutaj po bardzo długim czasie, mam nadzieję, ze mnie jeszcze pamiętasz ;] udało mi się po nadrabiać zaległości, no i każdy rozdział tego opowiadania dostał ode mnie parę słów...
rozdział wspaniały, Remi wciąż nie ufa Hadde, a za to Blige tak, choć zastanawia mnie czy naprawdę mu uwierzyła, czy po porostu się boi bo wie na co go stać... och to głaskanie Naira po włosach było takie słodkie przypominało scenkę dziadka głaszczącego po włosach swojego wnuka.... Hadde wie sporo o łowcach...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Żaneta
Oczywiście, że Cię pamiętam ;] Niestety, o Naruto chyba już nic więcej nie napiszę, ale cieszę się, że czytasz także to, co piszę tutaj ;] Widziałam, że czytasz, po komentarzach ;]
UsuńBlige zaufała Nairowi z wielu powodów... Jednym z nich jest jej ślepa wiara w to, że Hadde nie może się mylić. Drugim jest jej zauroczenie Władcą Smoków - jego uroda inaczej działa na mężczyzn niż na kobiety ;D
Hadde wie o Łowcach, owszem. Do tej pory sądził, że to tylko bajeczki, które dziadek opowiadał mu na dobranoc, ale jego poglądy szybko zostaną zmienione ;p
wow rozumiem wielka ucieczka, dzieki Hadde bezproblemowa, ale... wow tak po prostu zapadł w sen ;O Przecież oni mogli mu poderznac gardło i historia (dla niego) by sie skończyła :O
OdpowiedzUsuńśpi... Remi zostawi ich i pojdzie na polowanie, wówczas hadde moze zwinac blige... i zostawic remiego xD wiem, wiem, nair go potrzebuje, a ty remirgo uwielbiasz i on tak łatwo z fabuły nie zniknie xD
w sumie jestem zdziwiona ucieczka, zaskoczyła mnie. myslalam ze blige troche podszkoli remiego zanim cokolwiek postanowia. a tu prosze, od razu zwiali... chyba nie przegapiłam znowu jakiegoś rozdziału? ;O no nie... wszystko ok. akcja szybko sie rozwija a remi bedzie musiał szkolic sie w drodze xD
ooo, ona ma cos umieszczonego w serduchu, ze jak zacznie zle sie zachowywac (czytaj zaatakuje smioki) jej serducho wybuchnie, czy nie moga jej po tym namierzyc? albo tego uruchomic? ja tak latwo mozna zabic. hadde powinien jej to wyciagnac!;/ i remiemu jesli mu takze to zainstalowali!
blige i kapiel w jeziorku,,,, no, to kto bedzie ja podgladal? nair sie obudzi by moc ogladac takie widoczki?:) (wiem, wiem pervert xD)
hahaha Lucynka! i reth! uwielbiam ich! JUPIII!:) troche sie tego bałam - ze zdecydujesz sie na polaczenie tych 2ch opowiadan, ale jak przeczytałam o moich aniołkach, zaczełam skakac z radosci xD hm... czemu oni przy niej rozmawiaja? moze... oni nie sadza ze ona ich widzi?:o
nie kapuje! hadde mowil cos o biurokracji a tu prosze, aniolowie od razu do nich zeszli jak tylko hadde opowiedział o swoim planiei zwiali z zamku. oo i wyjasniło sie. zadziwwiajace. reth znowu dostaje rozkaz pomocy ludziom. kolejna apokalipsa, ale w innym swiecie jupi xD historia lubi sie powtarzac xD
nie gadajcie................ polowka retha? to znaczy ze akcja dzieje sie po łowcach a on zadaje sie z e... jak mu tam było straznikiem hale?! WOW!
reinkarnacja... czy ta trójka nie jest reinkarnacja jue, lan i hale?! tam też było 2ch facetów i jedna dziewczyna, do tego jedna osoba dominowała (jue, nair), dtuga była niedowiarkiem, miała własne sprawy inie była zbyt chetna do wspolpracy ale "mus to mus" (hale, remi) no lan/blige... hm... ciekawe czy pojawi sie zero xD
OMG! Nair potomek Jue! to moze remi i blige sa potomkami hale i lan?! akcja sie zageszcza! nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału! wiecej poczkow i kaw dla tej pani, bo swietnie po nich pisze xD Buziaki! ;)
Cóż, dużo rzeczy mogło się stać, ale się nie stało ;D Nie chciało mi się aż tak akcji komplikować, zresztą nawet o tym nie myślałam. No, może troszeczkę... Ale nie, najważniejsze było wprowadzenie do rozdziału Lucynki i Retha. Nie bijcie ;D
UsuńO urządzenie się nie martw. Hadde już się nim zajął XD Bo to też nie było urządzenie, ale magiczna bombeczka. Znaczy, nie wspomniałam o tym, bo kompletnie zapomniałam o tym wątku, ale to prawda ^_^ To Blige sądziła, że to jakieś urządzenie było, w końcu nawet zatroszczyli się o wyrobienie blizny na jej klatce piersiowej, ale to wszystko sprawka magii. I nie, nie wytropią jej po tym.
Pervert mode on! ;D Ale na początku planowałam, że to Hadde będzie dziewczynę podglądał... Potem stwierdziłam, że powinien sobie smacznie pospać, w trakcie kiedy ja będę wprowadzać do opa Lucka i Retha. No, i mówiłam, że przy użyciu właściwych argumentów...
Owszem, Hadde mówił o biurokracji, ale skąd mógł wiedzieć, jak bardzo sytuacja się zmieniła? Ale, mimo wszystko, zdążyli chociaż dać nogę ze stolicy, a to już coś.
Hell yeah, Reth nadal jest związany z Clawem! ;D Sorry, ale muszę. Moja miłość do yaoi jest zbyt silna, ale przyrzekam, że żadnych nieprzyzwoitych scen tu nie będzie. Zresztą, już sobie nie potrafię Retha wyobrazić u boku jakiejś anielicy... hm... Nie, on jest ulepiony z zupełnie innej gliny ;D On potrzebuje wyzwania, a nie uległości. W każdym razie pobut w piekle mu nie posłużył i żadna porządna anielica by z nim nie wytrzymała... z nim i jego poczuciem humoru XD
A co do reinkarnacji to nawet się nie zastanawiałam nad tym za bardzo... ale rzeczywiście mi tak wyszło1 O_o muszę to jak najszybciej zmienić... Ale że Nair pochodzi z linii rodu Metro, tego na pewno nie zmienię ;]