Kiedy w jednej chwili tracisz wszystko, czas się dla ciebie
zatrzymuje. Twój świat się wali. Wszystko, co dzieje się wokół ciebie, zdaje
się zwalniać, rozciągać w nieskończoności tej jednej chwili, w której próbujesz
zrozumieć okrucieństwo losu. Pojawiają się pytania – najpierw jedno, dwa, potem
ich setki i tysiące, aż czujesz, że dłużej nie wytrzymasz, musisz otworzyć usta
i wykrzyczeć cały swój strach i bezsilność.
Prawdziwe przerażenie ogarnia cię wtedy, kiedy dociera do
ciebie, że nie możesz krzyczeć. Strach cię paraliżuje. Twoje ciało popada w
odrętwienie.
Zaczynasz łapczywie łapać powietrze do ściśniętych płuc. A
kiedy do twoich nozdrzy dolatuje zapach spalonego mięsa i na twoich oczach domy
zawalają się niczym karciane atrapy, wyrzucając pod niebo snop iskier,
ogarniają cię mdłości.
Czas rusza. Najgorsza jest pierwsza sekunda tej nowej
rzeczywistości.
Jedna sekunda zmienia cały świat.
To absurdalne, jak łatwo można wszystko stracić. Dom,
rodzinę i przyjaciół – zdawać by się mogło, że jeszcze chwilę temu ty się
śmiałaś i wszyscy uśmiechali się do ciebie. W twojej pamięci tkwi jeszcze echo
przeprowadzonych rozmów, luźnych dialogów i dowcipnych zaczepek.
Ale ich usta są teraz martwe. Nie uśmiechną się. Nie
wypowiedzą ani jednego słowa.
Ogień pochłania ich martwe ciała, a wiatr rozniesie ich
prochy na cztery strony świata.
Więc dlaczego jeszcze żyjesz? Dlaczego nie leżysz martwa
tak, jak inni? Dlaczego, choć twój świat się zawalił, nie chcesz natychmiast
zakończyć swego cierpienia, które rozdarło twoją duszę? To takie łatwe –
wskoczyć w epicentrum szalejącego żywiołu. Ogień pochłania wszystko. Ogień
wszystko oczyszcza. Pożera zachłannie każde życie, pozostawiając za sobą tylko
zgliszcza tego, co było kiedyś czyimś całym światem. Małą cząstką szczęścia.
Kolejne sekundy ruszają szybciej. Mrugasz oczami. Piasek
parzy cię w palce.
Nie płaczesz, bo ogień wysusza twoje łzy.
Mrugasz i mrugasz, ale koszmar nie odchodzi. Wszystko
płonie.
Wszystko ginie.
Tylko nie ty.
Potem pojawia się nadzieja. Wraz z upływem czasu pojawiają
się nowe myśli, a wraz z nimi – możliwości. Płomyk nadziei natychmiast zapala
się w twojej piersi. Jeśli ty przeżyłaś, to dlaczego inni nie mieliby przeżyć? Widzisz
dużo ciał... za dużo, ale nie możesz być pewna, ile ich jest dokładnie. Ile z
nich pożarł ogień? Teraz już nie będziesz w stanie policzyć...
Ale możesz poszukać.
Oddychasz głębiej, szybciej. Mdłości narastają, zaczynasz
też odczuwać narastający ból głowy. Czujesz jednak, jak odrętwienie twojego
ciała stopniowo ustępuje.
Odrywasz wzrok od szalejącego przed twoimi oczami piekła. Tu
już nic na ciebie nie czeka. Wszystko przepadło. Wszystko, co znałaś.
Zaciskając zęby, odwracasz się. Przychodzi ci to z trudem o
wiele większym, niż myślałaś. W końcu jednak to na plecach czujesz podmuch
gorącego powietrza, a nie na twarzy. Zlepione od potu kosmyki twoich włosów
lepią się do twojego karku, czoła i policzków.
Twoje oczy błyszczą. Nie od łez jednak.
Od nadziei.
Stawiasz pierwszy krok. Potem drugi. Czujesz się tak, jakbyś
na nowo uczyła się chodzić. Nie jesteś jednak zdziwiona, bo w tym nowym świecie
dopiero się narodziłaś. Nie widzisz przed sobą celu. Musisz ślepo zaufać swojej
intuicji, która podpowiada, by iść dalej i szukać ocalałych. Sztywniejesz za
każdym razem, kiedy słyszysz trzask walących się desek. Podświadomie czekasz na
krzyk, na wezwanie o pomoc. Chcesz mieć powód, by wrócić i wskoczyć do tego
morza ognia.
Nikt jednak nie woła o pomoc, a ty nie masz już odwagi
zawrócić.
Stawiasz pierwsze, niepewne kroki w tym nowym świecie, w
którym nie istnieje już nikt z twojej rodziny i klanu... Gdzie nigdzie nie
należysz. Gdzie nie masz domu.
Gdzie nikt na ciebie nie czeka.
Zaciskasz jednak zęby. Przeżyłaś. A jeśli tobie się udało,
mogło też innym.
Nie płaczesz. Nie możesz. Ogień wysuszył twoje łzy.
Tylko odległe echo wycia wilków towarzyszy ci nocą,
przypominając o tym, co straciłaś.
Przypomina płacz.
*Edit*
Zakończenie mangi Naruto jest... dziwne. Co najmniej. Paringi w większości nie mają sensu, zupełnie, jakby Kishimoto zorganizował sobie osobistą loterię z bohaterami i na tej podstawie połączył większość bohaterów drugo-, trzecio- i dalszoplanowych (lol). Sprawy z Kakashim i uczynieniem z niego Hokage nie rozumiem (bo takie było życzenie Obito? lololol). Rozumiem, że Naruto musiał do tej funkcji dorosnąć i w międzyczasie się ożenić, ale mimo to... Saskowi natomiast zostało wszystko wybaczone, w dodatku skończył z Sakurą... trolo! Jak to mówią, miłość ci wszystko wybaczy - nawet fakt, że facet, w którym jesteś zakochana, próbował cię zabić - i zrobiłby to, gdyby nie interwencja twojego przyjaciela... Ale hej, ważne, że jest przystojny!
Imiona dzieci - śmiechu warte. Córka Sasuke nazywa się Sałatka (lololol), a syn Naruto Piorun =.= O innych wolę już w ogóle nie wspominać... na przykład o Czekoladce... WTF
Niektórzy mają rację, że wcześniej wybrali sobie moment, w którym dla nich manga się skończyła. Za dużo shitu potem się działo, z czym się zgadzam, chociaż super było zobaczyć Minato w akcji :)
Ach, ale ja się cieszę, że manga się skończyła! Niektórym mangom nie służy rozwlekanie wątków w nieskończoność... a Naruto zaczął się naprawdę ciągnąć ostatnimi czasy :))
W końcu skończyło się czekanie co tydzień na nowy rozdział! :D
to spalone mięso to spalone ludzkie ciała?;O
OdpowiedzUsuńkrótkie to i nie za bardzo wiem jak skomentować, wiec ide dalej. a co! xD
Witam,
OdpowiedzUsuńoch muszę powiedzieć, że bardzo interesująco się zapowiada, no i opowiadanie o Naruto, ciekawe co się stało, i jak to poprowadzisz....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Żaneta